Chiny: wielkie długi, słabszy wzrost

Dziś w przeglądzie o słabych wynikach chińskiej gospodarki, skutkach umocnienia dolara, planie podatkowym republikanów i planie MFW dla Ukrainy oraz o rzekomym umocnieniu złotego.
Chiny: wielkie długi, słabszy wzrost

makroekonomiaCoraz słabsze wyniki chińskiej gospodarki – w styczniu i lutym łącznie wzrost produkcji poniżej 7 procent, sprzedaży detalicznej poniżej 11 procent, inwestycji 13,9 procent. Wzrosty są najniższe od wielu lat i niższe od oczekiwań analityków. Około 7-procentowego wzrostu PKB można nadal zazdrościć, ale równoczesne obniżenie tempa inwestycji i produkcji sugeruje, że problemy są strukturalne.

Na blogu The Economist informacja, że rząd chiński zaczyna rozbrajać bombę długu, jaki zaciągnęły władze lokalne (wynosi ok. 40 procent PKB). Na początek umożliwi zamianę wysokooprocentowanych obligacji na niskooprocentowane o wartości ok. 160 mld dolarów (w pierwszej transzy, transze mają być trzy). Jednakże bomba długu korporacji (125 proc. PKB ) nadal straszy.

pieniadzeŚwiat czeka stress test wart 9 bilionów dolarów związany z szybką aprecjacją dolara – pisze Ambrose Evans – Pritchard. 9 bilionów – tyle pożyczyła zagranica w dolarach, w porównaniu z 2 bilionami w roku 2000. Raport BIS „Global dollar credit: links to US monetary policy and leverage” ukazał się w styczniu , ale jest coraz bardziej aktualny i staje się obowiązkową lekturą bankierów na świecie – stwierdza AEP. Najbardziej zagrożone są korporacje w Azji i Ameryce Łacińskiej, które najwięcej korzystały z niskooprocentowanych pożyczek dolarowych (w sumie kraje wschodzące i ich firmy mają 4,5 biliona dolarowych długów). Długi korporacji chińskich wynoszą 1,1 biliona dolarów i są pięciokrotnie wyższe niż w 2008 roku. W Polsce dług publiczny denominowany w dolarach, frankach, funtach i jenach stanowi mniej niż 10 procent całości (ok. 70 mld złotych), natomiast danych, jaki jest dolarowy i frankowy dług banków i przedsiębiorstw w 5 minut nie znalazłem, ale poszukam dokładniej.

mobilnaRobert Reich, lewicowy sekretarz pracy w administracji Clintona, pisze na blogu o trzech mitach związanych z rządem, wolnym rynkiem i miejscami pracy. Pierwszy, że podatki korporacji i zamożnych powinny być niższe, bo to oni tworzą miejsca pracy. Miejsca pracy tworzy klasa średnia i mniej zamożni – twierdzi Reich – swoimi wydatkami, które zachęcają biznes do rozwoju. Drugi mit: szczególnie ważny jest wybór między wolnym rynkiem a rządem. Bzdura, wolny rynek nie istnieje w naturze. Jest tworzony, wprowadzony w życie przez rząd i to rząd decyduje w dziesiątkach spraw takich jak na przykład ochrona patentowa, insider trading czy warunki bankructwa. Trzy: powinniśmy obawiać się rozbudowanego rządu? Nie. Powinniśmy się obawiać tego, dla kogo rząd pracuje. Jeśli wielkie pieniądze z koncernów i Wall Street wpływają na politykę, to będą cierpieć przeciętni, pracujący Amerykanie.

prasaBarry Eichengreen o sekularnej stagnacji raz jeszcze. Doświadczenie historyczne podsuwa jej cztery możliwe przyczyny. Trwała stagnacja może być spowodowana:

wzrostem oszczędności na świecie,

niskim przyrostem ludności, czyniącym inwestycje mniej atrakcyjnymi,

trendami w technologii i we wzroście produktywności sprzyjającymi stagnacji oraz

spadkiem względnych cen dóbr przemysłowych, przez co stopa inwestycji maleje i jest trwale niższa od stopy oszczędności.

Eichengreen uważa, że ten ostatni powód w przeszłości był najważniejszy.

pracaJonathan Rothwell z Brookings Institution rozważa relację wykształcenia i nierówności dochodowych. Jego obserwacje m.in. dotyczą różnego tempa wzrostu zarobków, zależnie od kierunku studiów. Komputerowcy i informatycy, biznes i finanse, inżynierowie i architekci notują od 2000 roku wyraźny wzrost zarobków w USA, tracą natomiast absolwenci kierunków nauczycielskich, bibliotekarskich, związanych ze sprzedażą, produkcją i transportem. Po drugie, nawet jeżeli płace nie rosły, to nie oznacza to, że absolwenci nie są zamożnymi ludźmi. Końcowa obserwacja dotyczy natomiast ograniczenia nadmiernych zysków korporacji (a co za tym idzie i najwyższych płac top menedżerów): najlepszą metodą jest demokratyzacja przedsiębiorczości, uproszczenie regulacji i dostępu do kapitału oraz zniesienie blokady konkurencji i barier wejścia w najbardziej dochodowe sektory, jak finanse, ochrona zdrowia czy nowe technologie.

finanse-publiczneSenatorzy republikańscy RubioLee ogłosili plan podatkowy, pierwszy przed wyborami prezydenckimi w USA w 2016 roku. Zakłada m.in. m.in. obniżenie podatku CIT do 25 procent, zniesienie podatku od zysków kapitałowych i spadkowego, natychmiastowe wpisywanie inwestycji w koszty zamiast wieloletniej amortyzacji, ulgi dla dzieci i niższy, dwuszczeblowy PIT.

Komentarz w New York Times zwraca uwagę, że te przyjemności miałyby kosztować 3,5-4 bilionów dolarów w ciągu 10 lat. Jednak w planie jest brak wyjaśnienia, jak ubytki pokryć.

Z kolei William Gale z Brookings Institution wskazuje, że próba tzw. dynamicznego policzenia skutków planu jest prawie na pewno skrajnie zawyżona. Tax Foundation wyliczyła, że w ciągu 10 lat PKB wzrośnie o 15 procent, co pokryje ubytki dochodów. Tymczasem bardzo solidne rachunki z 2001, kiedy analizowano nawet bardziej agresywne plany skutkujące obniżeniem dochodów, wskazują, że produkt krajowy wzrósłby wówczas o 4 procent. Czyli teraz mniej agresywny plan miałby kilkakrotnie bardziej pozytywne skutki. Gale uważa, że to niemożliwe.

W uzupełnieniu. Danny Yagan w publikacji NBER pisze, że obniżenie podatku od dywidend w 2003 roku w USA nie przyniosło żadnych efektów, jeśli chodzi o poziom inwestycji, czy poziom płac pracowników, co kontrastuje z natychmiastowym pozytywnym rezultatem dla akcjonariuszy.

MFW zaakceptował 17,5 mld dol. pomocy dla Ukrainy. Link do oświadczenia Christine Lagarde jest tu, a komunikat, opisujący także ostatnie wydarzenia w gospodarce – tu.

pieniadzeNa deser tytuł informacji z Informacyjnej Agencji Radiowej: „Szczurek nie martwi się umocnieniem złotego”. Sprawdziłem w środę po południu. Od początku roku złoty umocnił się tylko do tracącego z dnia na dzień euro – o całe 3,82 procent. Natomiast stracił 10,45 procent do dolara, 8,8 procent do franka szwajcarskiego i 5,72 procenta do funta brytyjskiego. W ciągu ostatniego roku wzmocnił się o 2,3 procenta do euro, a do pozostałych walut stracił 28,48 proc. do dolara,15,34 proc. do funta i 11,77 procent do franka.

makroekonomia
pieniadze
mobilna
prasa
praca
finanse-publiczne
pieniadze

Tagi