Kryzys wymaga idei w ekonomii

Europejczycy stworzyli Amerykę Północną, a Amerykanie dwa razy obronili w XX wieku Europę przed germanizacją. Stąd istnieją ścisłe związki między tymi dwoma wielkim obszarami świata, tworzącymi cywilizację atlantycką. Dziś jest ona w poważnym kryzysie, żeby nie powiedzieć, że w upadku. Tak można sądzić czytając tygodnik Time z 22 sierpnia 2011 r.
Kryzys wymaga idei w ekonomii

(CC BY Public Domain Photos)

Analizy
Makroekonomia
Kryzys wymaga idei w ekonomii
Europejczycy stworzyli Amerykę Północną, a Amerykanie dwa razy obronili w XX wieku Europę przed germanizacją. Stąd istnieją ścisłe związki między tymi dwoma wielkim obszarami świata, tworzącymi cywilizację atlantycką. Dziś jest ona w poważnym kryzysie, żeby nie powiedzieć, że w upadku. Tak można sądzić czytając tygodnik Time z 22 sierpnia 2011 r.
Amerykanie z powodu historii przyzwyczaili się traktować Europę paternalistycznie. Także i teraz uważają, że Europa nie wydostanie się szybko z kryzysu ze swoim euro. Porównują obecny europejski kryzys finansowy do kurczenia się gospodarek po Wielkim Kryzysie w 1929 r. Europejczykom zarzuca się, że są samolubni; chcą tylko zyskiwać ekonomicznie bez wykazywania zapału do wysiłku wojskowego w obronie zachodniej demokracji w świecie.
Najsilniejsze gospodarczo państwa – Niemcy i Francja nie są zdecydowane bronić wspólną walutę euro. Obywatele tych państw nie chcą wyciągać z długów państw, które praktycznie zbankrutowały lub są bliskie tego stanu. Kryzys finansowy w Europie powoduje szukanie winnych w imigrantach, czego najlepszym przykładem są rosnące na sile skrajnie prawicowe ugrupowania we Francji i Norwegii. Stąd zapewne biorą się wypowiedzi przywódców Sarkoziego, Merkel i Camerona o końcu europejskiego snu o wielo-kulturowości.
Na domiar złego, to nie myślenie w kategoriach etnicznych a bezrobocie powoduje zamieszki w Grecji i w Wielkiej Brytanii. Zamieszki w Londynie, elita polityczna tego kraju traktuje, jako wybryki chuliganów. Nie wypada bowiem jej przyznać, że ich przyczyną jest drastyczne likwidowanie programów społecznych i przemysłu, co prowadzi do takich właśnie ekscesów.
Amerykańskie media przygotowują społeczeństwo do pogodzenia się z faktem, że skończyła się era Zachodu na zachodnie idee tworzenia dobrobytu. Same Stany Zjednoczone nie są w lepszej sytuacji gospodarczej od Europy. Może nawet i gorszej, bowiem nie widać tu polityków i intelektualistów, którzy wyszliby poza paradygmaty ekonomii XIX i XX wieku. Potrzebna jest nowa teoria ekonomii dla czasów ekonomicznej globalizacji, która potrafiłaby w symetryczny sposób wpłynąć na rozwój społeczeństw zarówno rozwiniętych, jak i rozwijających się. Dziś wpływ ten ma charakter asymetryczny na niekorzyść rozwiniętych społeczeństw, choć jednocześnie na korzyść globalnych firm.
W amerykańskiej opinii dominuje pesymizm i bezsilność, a także do pewnego stopnia ignorancja. To Zachód stworzył koncepcję ekonomicznej globalizacji by powiększać liczbę konsumentów i wolumen produkcji oraz skalę zysków. Teraz stał się ofiarą swojej własnej strategii. Powstaje pytanie – czy nie może tej strategii zmodyfikować? Przecież Unia Europejska i Stany Zjednoczone wciąż są jeszcze największymi potęgami gospodarczymi świata i najsilniejszymi politycznie krajami. W 2010 r. ich PKB wyniósł łącznie blisko 31 bilionów dolarów, czyli prawie połowę światowego PKB.
Żeby tę strategię zmienić rządy Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych musiałyby mocno zastanowić się, czy rzeczywiście ekonomiczna globalizacja przynosi korzyść własnym obywatelom? Czy nie ma odwrotu od asymetrycznego rozwijania Chin, jako jedynej światowej „fabryki” i Indii, jako jedynego „laboratorium” świata? Przykład Niemiec, ciągle produkujących dobra, wskazuje, że nie wszyscy biznesmeni atlantyckiej cywilizacji utracili zdrowy rozsądek.
Polska przeszła rewolucję przemysłową dopiero w czasach PRL, stąd ma jeszcze niezłą kulturę produkcji, a Gomułka zmusił kilkadziesiąt lat temu Polaków do życia skromnego. Dlatego Polska stała się europejską wersją Chin i Indii. Może to jednak zmienić się, gdyby cywilizacja atlantycka na nowo zajęła się produkowaniem lub przeniosła swoją produkcję dalej na Wschód, gdzie siła robocza jest jeszcze tańsza? Czy byłby to sukces Polski?
Polska jest nie tylko na skrzyżowaniu międzynarodowych dróg w Europie, ale także na skrzyżowaniu idei gospodarczych. To korzystne wyzwanie dla polskich ekonomistów i intelektualistów, by wykreować nową teorię ekonomii globalnej. Jeśli my jej nie stworzymy, to będziemy znów ofiarami geopolityki.
Prof. Andrzej Targowski, absolwent Politechniki Warszawskiej, współtwórca polskiej informatyki w latach 60. i 70. Obecnie dyrektor Center for Sustainable Business Practices WMU Haworth College of Business, Western Michigan University.

Amerykanie z powodu historii przyzwyczaili się traktować Europę paternalistycznie. Także i teraz uważają, że Europa nie wydostanie się szybko z kryzysu ze swoim euro. Porównują obecny europejski kryzys finansowy do kurczenia się gospodarek po Wielkim Kryzysie w 1929 r. Europejczykom zarzuca się, że są samolubni; chcą tylko zyskiwać ekonomicznie bez wykazywania zapału do wysiłku wojskowego w obronie zachodniej demokracji w świecie.

Najsilniejsze gospodarczo państwa – Niemcy i Francja nie są zdecydowane bronić wspólną walutę euro. Obywatele tych państw nie chcą wyciągać z długów państw, które praktycznie zbankrutowały lub są bliskie tego stanu. Kryzys finansowy w Europie powoduje szukanie winnych w imigrantach, czego najlepszym przykładem są rosnące na sile skrajnie prawicowe ugrupowania we Francji i Norwegii. Stąd zapewne biorą się wypowiedzi przywódców Sarkoziego, Merkel i Camerona o końcu europejskiego snu o wielo-kulturowości.

Na domiar złego, to nie myślenie w kategoriach etnicznych a bezrobocie powoduje zamieszki w Grecji i w Wielkiej Brytanii. Zamieszki w Londynie, elita polityczna tego kraju traktuje, jako wybryki chuliganów. Nie wypada bowiem jej przyznać, że ich przyczyną jest drastyczne likwidowanie programów społecznych i przemysłu, co prowadzi do takich właśnie ekscesów.

Amerykańskie media przygotowują społeczeństwo do pogodzenia się z faktem, że skończyła się era Zachodu na zachodnie idee tworzenia dobrobytu. Same Stany Zjednoczone nie są w lepszej sytuacji gospodarczej od Europy. Może nawet i gorszej, bowiem nie widać tu polityków i intelektualistów, którzy wyszliby poza paradygmaty ekonomii XIX i XX wieku. Potrzebna jest nowa teoria ekonomii dla czasów ekonomicznej globalizacji, która potrafiłaby w symetryczny sposób wpłynąć na rozwój społeczeństw zarówno rozwiniętych, jak i rozwijających się. Dziś wpływ ten ma charakter asymetryczny na niekorzyść rozwiniętych społeczeństw, choć jednocześnie na korzyść globalnych firm.

W amerykańskiej opinii dominuje pesymizm i bezsilność, a także do pewnego stopnia ignorancja. To Zachód stworzył koncepcję ekonomicznej globalizacji by powiększać liczbę konsumentów i wolumen produkcji oraz skalę zysków. Teraz stał się ofiarą swojej własnej strategii. Powstaje pytanie – czy nie może tej strategii zmodyfikować? Przecież Unia Europejska i Stany Zjednoczone wciąż są jeszcze największymi potęgami gospodarczymi świata i najsilniejszymi politycznie krajami. W 2010 r. ich PKB wyniósł łącznie blisko 31 bilionów dolarów, czyli prawie połowę światowego PKB.

Żeby tę strategię zmienić rządy Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych musiałyby mocno zastanowić się, czy rzeczywiście ekonomiczna globalizacja przynosi korzyść własnym obywatelom? Czy nie ma odwrotu od asymetrycznego rozwijania Chin, jako jedynej światowej „fabryki” i Indii, jako jedynego „laboratorium” świata? Przykład Niemiec, ciągle produkujących dobra, wskazuje, że nie wszyscy biznesmeni atlantyckiej cywilizacji utracili zdrowy rozsądek.

Polska przeszła rewolucję przemysłową dopiero w czasach PRL, stąd ma jeszcze niezłą kulturę produkcji, a Gomułka zmusił kilkadziesiąt lat temu Polaków do życia skromnego. Dlatego Polska stała się europejską wersją Chin i Indii. Może to jednak zmienić się, gdyby cywilizacja atlantycka na nowo zajęła się produkowaniem lub przeniosła swoją produkcję dalej na Wschód, gdzie siła robocza jest jeszcze tańsza? Czy byłby to sukces Polski?

Polska jest nie tylko na skrzyżowaniu międzynarodowych dróg w Europie, ale także na skrzyżowaniu idei gospodarczych. To korzystne wyzwanie dla polskich ekonomistów i intelektualistów, by wykreować nową teorię ekonomii globalnej. Jeśli my jej nie stworzymy, to będziemy znów ofiarami geopolityki.

Autor jest profesorem, współtwórcą polskiej informatyki w latach 60. i 70, obecnie dyrektorem Center for Sustainable Business Practices WMU Haworth College of Business, Western Michigan University.

(CC BY Public Domain Photos)

Otwarta licencja


Tagi