Rosja wygrywa, Europa przegrywa

Zaczynam od analizy polityki rosyjskiej w najnowszym The Economist. Ponadto o porozumieniu Ukrainy z MFW, rosyjskich oligarchach w Nowym Jorku, decyzji banku centralnego Szwecji, o nierównościach na przestrzeni dziejów oraz o tym, czy warto inwestować w Europie.
Rosja wygrywa, Europa przegrywa

prasaDość niesamowita jest okładka najnowszego The Economist – demoniczny Putin w teatrze marionetek manipuluje za pomocą sznureczków przywiązanych do palców… nawet nie pokazano kim, bo po negocjacjach w Mińsku jest to oczywiste. W środku obszerna analiza jakie są motywacje i zamiary prezydenta Rosji (wartości zachodnie i instytucje są większym zagrożeniem dla Władimira Putina niż armie) i co z tym może zrobić Zachód. W komentarzu The Economist pisze, że bardziej niż militarnej, Zachód powinien udzielić Ukrainie finansowej pomocy, tak by umożliwić budowę europejskiego państwa, które sobie wymarzyli jej mieszkańcy. Porozumienie z MFW to zaledwie początek. Po drugie, o ile wysyłanie uzbrojenia do Donbasu jest wątpliwe, o tyle stacjonowanie wojsk NATO w republikach bałtyckich niezbędne, by przekonać, że NATO będzie bronić wszystkich członków sojuszu. Po trzecie wreszcie, już dawno każdy popierający Putina parlamentarzysta rosyjski i wysoki urzędnik powinien być objęty znacznie ostrzejszymi niż dotychczas sankcjami, tak by wojując z Zachodem nie mieli równocześnie możliwości nadal wykorzystywania jego szkół czy giełd.

finanse-publiczneO nowym czteroletnim planie pomocowym MFW dla Ukrainy (17,5 mld dol.) ogłoszonym, gdy zakończyły się negocjacje w Mińsku, pisze Constatin Gurdgiev rosyjski ekonomista wykładający w Dublinie. Obficie cytuje i komentuje komunikat MFW, ale uważa, że choć Ukraina uzyskuje dzięki porozumieniu nieco oddechu, to potrzebuje czegoś znacznie bardziej poważnego: 10-letniego planu a la plan Marshalla, o wartości 60 mld dolarów w proporcji pół na pół dotacje i pożyczki. Trudno bowiem uwierzyć, by po stracie 15-20 procent PKB Ukraina była zdolna do spłaty długów.

pieniadzeBardzo długi, ale ciekawy tekst w New York Times o rosyjskich miliarderach w Nowym Jorku, często kompletnie nieznanych szerszej publiczności. Jak na przykład pan Andriej Wawiłow, w latach 90. wiceminister finansów, którego strzałem życia był zakup za 25 mln dolarów firmy naftowej, a potem odsprzedanie jej państwowemu koncernowi za 600 mln dolarów. Dużo szczegółów na temat funkcjonowania oligarchów, tego co mogli i mogą kupić, także na Zachodzie, który nigdy nie brzydził się rosyjskimi pieniędzmi. Rynek penthousów na Manhattanie dzięki nim znowu kwitnie.

Drenaż kapitału z Rosji (123,8 mld dol. w 2014 roku) uzupełnia drenaż przedsiębiorców. Zgodnie z rosyjską statystyką przez 9 miesięcy 2014 roku za granicą pozostało 203 tys. Rosjan, 17 tys. więcej niż przez cały 2013 rok. Część z nich to przedsiębiorcy. Ze względu na możliwości uzyskania wizy „inwestycyjnej” (za 2 mln funtów inwestycji) lub „przedsiębiorczej” (za 200 tysięcy funtów kapitału) coraz większą popularnością cieszy się Wielka Brytania i Londyn. Co widać po zgłoszeniach do agencji nieruchomości, już nie tylko w sprawie apartamentów, ale również powierzchni biurowej. Sądząc z wielkości zamówień teraz zgłaszają się już raczej milionerzy niż miliarderzy.

mobilnaIan Morris ze Stratforu zrobił krótki wykład o nierównościach, a najciekawsza jego część to przypomnienie, jak układały się historycznie rzecz ujmując. Otóż w gospodarce łowieckiej przeciętny dzienny dochód myśliwego wynosił 1,1 dolara (z 1990 roku), a współczynnik Gini opisujący nierówności zarówno dochodowe jak i bogactwa, wynosił 0,25, co świadczyło o znacznym egalitaryzmie. Rewolucja agrarna – powstanie rolnictwa i hodowli – zmieniło sposób życia, sprawiło, że liczba ludności powiększyła się z 6 milionów 10 tys. lat p.n.e do 250 mln na początku naszej ery, a współczynnik nierówności dochodowych Gini gwałtownie podniósł się do 0,42-0,44 w Cesarstwie Rzymskim, 0,47 w siedemnastowiecznej Anglii i 0,59 we Francji tuż przed rewolucją w końcu XVIII wieku. Gini bogactwa przekraczał regularnie 0,8. Rewolucja przemysłowa znowu dokonała zasadniczych zmian i w 1970 roku Gini dla krajów wysokorozwiniętych zmalał do 0,26, po czym zaczął rosnąć i wynosi obecnie 0,31. Wywołując coraz większe zaniepokojenie polityków i społeczeństw, zwłaszcza tam gdzie wykracza poza jak się wydaje rozsądny zakres 0,25-0,35.

Być może jednak kończy się era rewolucji przemysłowej, a zaczyna globalna era, w której zaczną zanikać różnice między umysłem i maszyną, miedzy przestrzenią fizyczną i wirtualną, w której trudno będzie określić pożądany poziom nierówności. Być może globalizacja , dzięki której światowy popyt gwałtownie rośnie, może zwiększyć tolerancję dla rosnących nierówności, być może też nierówności znacznie większe niż dziś akceptujemy, zaczną być w świecie częściowo pozaludzkim (posthuman) łatwiejsze do zaakceptowania.

rynki-finansoweSzwedzki bank centralny Riksbank dołączył do duńskiego i szwajcarskiego, które stosują już negatywne stopy procentowe i obniżył benchmarkową stopę repo do minus 0,1 proc. Ogłosił także rozpoczęcia luzowania ilościowego i skup obligacji rządowych za 10 mld koron (nieco ponad 1 mld euro), co analitycy uznali za niewielką skalę. Po ogłoszeniu komunikatu rentowność szwedzkich obligacji dwuletnich obniżyła się do minus 0,23 proc. Komunikat Riksbanku, który akcentuje zbyt niska inflację mimo dobrej aktywności gospodarczej, można pobrać stąd:

wywiadyNoblista Robert Shiller zachęca do inwestycji w Europie. „Mogę się mylić, ale wydaje mi się, że to jest dobry czas do inwestowania teraz w Europie i nie taki dobry do inwestowania w Ameryce. Po prostu nie mogę sobie wyobrazić, że akcje amerykańskie powinny mieć dwa razy wyższe wyceny niż europejskie”. Jego metoda inwestycyjna w odniesieniu do branżowych sektorów rynku polega na wybraniu pięciu najbardziej niedowartościowanych, wyrzuceniu jednego, który najsłabiej rokuje, i zainwestowaniu w pozostałe cztery. W odniesieniu do państw europejskich oznaczałaby – po wykonaniu stosownych obliczeń – zainwestowanie w akcje trzech z czterech państw – Grecji, Rosji , Portugalii i Węgier. – Zainwestowałby pan w nie? – pyta Business Insider. – Nie jestem przekonany – waha się Shiller. Ale następne na liście są Włochy – szybko dodaje – Włochy mam w swoim portfelu. I Hiszpanię też.

makroekonomiaCzy Norwegia to kolejny kraj, którego gospodarka jest przeceniana – zastanawia się Tyler Cowen. Słabe punkty to m.in. spadek produktywności, niskie zatrudnienie, nieefektywność i wysokie koszty inwestycji w Norwegii, kiepskie wyniki w testach edukacyjnych PISA. Cowen odsyła m.in. do nowego raportu norweskich ekonomistów, w którym stawiana jest teza, że inwestować należy w miastach, „tam gdzie mieszkają ludzie”, a nie w interiorze, gdzie są silne grupy lokalnego nacisku. Miasta są bowiem bardziej „produktywne”. Raport liczy 555 stron i długą listę konkretnych propozycji. Przypomina się, jak w Polsce kilka lat temu opozycja, ale i część polityków rządowych, rozjechała model polaryzacyjno-dyfuzyjnego rozwoju Michała Boniego, opowiadając o tym, że koncentrując inwestycje w metropoliach, chce wpędzić pół Polski w biedę.

prasa
finanse-publiczne
pieniadze
mobilna
rynki-finansowe
wywiady
makroekonomia

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Sektor technologiczny w Rosji i Ukrainie w obliczu wojny

Kategoria: Analizy
Mimo wysokiego poziomu wykształcenia technicznego w Rosji innowacyjność jej sektora technologicznego jest stosunkowo niska. Jedną z istotnych przyczyn tej sytuacji jest trwająca od wielu lata migracja specjalistów, którą wojna znacznie przyśpiesza.
Sektor technologiczny w Rosji i Ukrainie w obliczu wojny