Jak przypomina autor, wszystko zaczęło się w październiku 2018 r. kiedy to saudyjski dysydent dziennikarz Dżamal Chaszukdżi wszedł do budynku ambasady swojego kraju w Turcji. Chwilę potem został zaatakowany przez ochroniarzy i pobity na śmierć. Saudyjski książę Mohammed bin Salman szybko się zorientował, że informacja o tym brutalnym morderstwie dokonanym przez funkcjonariuszy zatrudnionych przez państwo będzie wizerunkową katastrofą. Postanowił do tego nie dopuścić.
Opłacanie public relations i lobbingu
Szacuje się, że w ciągu kolejnego roku Arabia Saudyjska wydała 20 mln dol. (czyli około 90 mln zł) na działania public relations i lobbing. Znaczną część tych środków przeznaczono na usługi firm, które z kolei wynajęły dziennikarzy, ekspertów i komentatorów uważanych za niezależnych. Mieli oni podkreślać zalety saudyjskiego księcia, jego rzekome dokonania w reformowaniu kraju, a pomniejszać znaczenie morderstwa i zwracać uwagę, jak ważne jest, by Arabia Saudyjska pozostała sojusznikiem zachodnich państw.
Wydatki na obronność Arabii Saudyjskiej wynoszą 10 proc. PKB (w 2020 r. sięgnęły nawet 18 proc. PKB).
Arabia Saudyjska kupuje sobie pobłażliwość dla łamania praw człowieka także w bardziej zawoalowany sposób. Mało kto wie, że wydatki na obronność tego państwa wynoszą 10 proc. PKB (w 2020 r. sięgnęły nawet 18 proc. PKB). To ponad dwa razy więcej niż w Rosji i pięć razy tyle, ile wynosi poziom wydatków na obronność ustalony przez NATO. W liczbach bezwzględnych to 48,5 mld dol., co czyni Arabię Saudyjską piątym krajem na świecie pod względem wydatków militarnych.
Kupowanie wpływów
Wydaje się, że to dużo, biorąc pod uwagę, że kraj ten praktycznie nie bierze udziału w konfliktach zbrojnych, nie licząc niewielkiego zaangażowania w wojnę w Zatoce Perskiej oraz wspierania rządu w Jemenie w wojnie domowej. W rzeczywistości Arabia Saudyjska kupuje sobie w ten sposób wpływy. Przedstawiciele przemysłu zbrojeniowego na całym świecie (przede wszystkim w USA) stają się nieformalnymi lobbystami tego kraju i naciskają na krajowych polityków, by nie przywiązywali tak dużej wagi do naruszeń praw człowieka w Arabii Saudyjskiej.
Warto dodać, że kraj ten nie ma jednego dostawcy broni, ale kupuje od wszystkich liczących się firm z USA, Wielkiej Brytanii, Francji, a nawet z Chin. Analizując dane, można zauważyć, że gdy po 2010 r. w USA zaczęto coraz silniej krytykować Saudów, zwiększyła się także ilość broni kupowanej od Amerykanów.
Obecnie 70 proc. arsenału Arabii Saudyjskiej jest wytwarzane w USA. Macki Saudów sięgają jednak dalej, niżby się wydawało. Potrafią oni nie tylko przekupywać tych, którzy mogą im zaszkodzić, lecz także karać tych, których się nie da przekupić.
Obecnie 70 proc. arsenału Arabii Saudyjskiej jest wytwarzane w USA.
W 2019 r. magazyn „National Enquirer” opublikował serię artykułów o romansach Jeffa Bezosa, szefa Amazonu. Bezos jest także właścicielem „Washington Post”. Pracownicy Bezosa zajmujący się jego bezpieczeństwem ustalili, że za serią artykułów stali właśnie Saudowie. Chcieli w ten sposób ukarać go za to, jak należąca do niego gazeta opisywała sprawę morderstwa Chaszukdżiego.
Okazało się także, że informacje stawiające Bezosa w złym świetle zostały zebrane po zainstalowaniu w jego telefonie szpiegowskiego oprogramowania. Stało się to niedługo po tym, jak Bezos wymienił się numerami telefonów z saudyjskim księciem i następcą tronu Mohammedem bin Salmanem.
Aneksja Krymu i sankcje dla Rosji
Arabia Saudyjska to tylko jeden z wielu krajów, których działania posłużyły w publikacji do zilustrowania nowych sposobów prowadzenia wojny na świecie. Bardzo dużo miejsca poświęcono oczywiście Rosji. Autor podaje na przykład, powołując się na Międzynarodowy Fundusz Walutowy, że od 2014 do 2018 r. sankcje nałożone za aneksję Krymu spowolniły wzrost gospodarczy w Rosji o zaledwie 0,2 proc. rocznie, czyli przyniosły 15 mld dol. strat. Jest to ogromna kwota dla przeciętnego zjadacza chleba, ale dla Rosji nie ma większego znaczenia i na pewno nie jest w stanie sprawić, by zmieniła swoją politykę.
Od 2014 do 2018 r. sankcje nałożone za aneksję Krymu spowolniły wzrost gospodarczy w Rosji o zaledwie 0,2 proc. rocznie, czyli przyniosły 15 mld dol. strat. (…) Dla Rosji nie ma to większego znaczenia i na pewno nie jest w stanie sprawić, by zmieniła swoją politykę.
Warto zauważyć, że sankcje nałożone na Rosję więcej kosztowały Unię Europejską – 40 mld dol. rocznie (także na skutek sankcji odwetowych). Co prawda, jako odsetek PKB było to znacznie mniej dla UE niż dla Rosji, ale i tak skłania do zastanowienia nad skutecznością sankcji, tym bardziej że za każdym razem Rosja wydaje się do nich lepiej przygotowana.
Przykładowo od 2017 do 2020 r. wartość obligacji USA (czyli państwowego długu) posiadanych przez Moskwę spadła ze 105 mld dol. do 3,8 mld dol. To jeden z etapów ograniczania dominacji dolara. Rosja stworzyła także własny system obsługi transakcji międzynarodowych – SPFS, który ma być alternatywą dla SWIFT.
Sankcje nałożone na Rosję więcej kosztowały Unię Europejską – 40 mld dol. rocznie.
Pieniądz jako broń
Główna teza recenzowanej książki jest taka, że pieniądz stał się bronią. Nie dlatego, że pozwala kupić uzbrojenie czy usługi najemników, ale dlatego, że pozwala nabyć przychylność wpływowych ludzi, oddziaływać na stanowienie prawa, politykę, media, a także na postępowanie tych, którzy stając przed groźbą odcięcia od dochodu, sami zaczynają się cenzurować.
O ile pojedyncze działanie może wydawać się mało skuteczne, o tyle skumulowany efekt wielu różnych działań może być zaskakująco silny. Czy da się temu zapobiec? Autor zwraca uwagę, że powrót do gospodarczej autarkii raczej nie wchodzi w rachubę. W zglobalizowanym świecie nie możemy przestać być od siebie zależni. Możemy jednak ograniczać tę zależność, dbając o dywersyfikację źródeł dochodu oraz dostawców kluczowych produktów.
Pieniądz pozwala nabyć przychylność wpływowych ludzi, oddziaływać na stanowienie prawa, politykę, media, a także na postępowanie tych, którzy stając przed groźbą odcięcia od dochodu, sami zaczynają się cenzurować.
„The Weaponisation of Everything” pod wieloma względami przypomina inną recenzowaną przeze mnie publikację „The Age of Unpeace: How Connectivity Causes Conflict” („Wiek niepokoju. Jak powiązania powodują konflikt”) Marka Leonarda. Co ciekawe, mimo że obie publikacje dotyczą podobnej tematyki, zadziwiająco mało wątków się w nich powtarza, a nawet jeżeli się powtarzają, to są ujęte w odmienny sposób, opierają się na innych przykładach i nie budzą wrażenia wtórności.
„The Weaponisation of Everything” wydała renomowana uniwersytecka oficyna Yale University Press na początku 2022 r. Jest to więc pozycja wiarygodna i bardzo aktualna. Dodatkowej aktualności nadał jej wybuch konfliktu ukraińsko-rosyjskiego. To kolejna publikacja pozwalająca lepiej zrozumieć techniki wojen prowadzonych w XXI w., w których akcje zbrojne są tylko jednym z wielu teatrów działań, często nie najważniejszym. Polecam bez większych zastrzeżeń!