Autor: Martyna Kośka

Ekspert rynków Europy Środkowej i Wschodniej; doktoryzuje się z ochrony konsumentów na rynku usług finansowych.

Ukraina nie ma co liczyć na nowe recepty

Zachód nigdy nie widział kryzysu w tak surowych warunkach geopolitycznych. Europa i USA jak najszybciej muszą podjąć określone działania, by pomóc Ukrainie zakończyć okres niestabilności politycznej i gospodarczej – uważa prof. David R. Cameron. Ukraina tymczasem coraz szybciej pogrąża się w kryzysie.

Władze Unii powinny zdaniem Camerona: Po pierwsze, stanowczo poinformować Kijów, że siłowe próby zakończenia trwającej sytuacji spowodują nałożenie na kraj sankcji finansowych, zaś na najwyższych urzędników nałożone zostaną sankcje wizowe. Po drugie, Unia musi już zawczasu opracować plan pomocy finansowej na wypadek, gdyby do władzy doszedł nowy rząd, który będzie przejawiał europejskie aspiracje.

Deklaracje pomocy finansowej mogłyby stanowić dodatkowy czynnik, który wskaże Ukrainie, w którym kierunku pójść; byłyby czytelnym znakiem, że kraj nie będzie pozostawiony sam sobie. Nie ma wątpliwości, że taki plan pomocowy jest bardzo potrzebny. „Przy spadającej walucie i malejących rezerwach banku centralnego, Ukraina pilnie potrzebuje nadzwyczajnej, wielomilionowej pomocy” – pisze R. Olearchyk w Financial Times.

Rozmowy o pomocy finansowej są prowadzone w Brukseli i Waszyngtonie, treść negocjacji nie jest podawana do publicznej wiadomości. Olearchyk przywołuje komentarz anonimowego dyplomaty: „Zachód może obecnie wiele zaoferować. Nasza pomoc będzie jednak zależała od woli przeprowadzenia zmian na Ukrainie. Ani jeden eurocent nie zostanie przekazany tak długo, jak nie będziemy mieć gwarancji poważnych zmian systemowych, równowagi władz i przejrzystego prawa wyborczego”.

Przyznanie pomocy przez Unię Europejską obwarowane będzie określonymi warunkami, które w dużej mierze pokrywają się z tymi, od spełnienia których UE zastrzegła podpisanie Umowy stowarzyszeniowej. Maja Kocijanczicz, rzeczniczka unijnej szefowe dyplomacji Catherine Ashton podkreślała wielokrotnie, że aby w ogóle rozpocząć negocjacje w sprawie pomocy finansowej, na Ukrainie musi ustać przemoc, a sami ukraińscy politycy muszą przedstawić propozycje reform gospodarczych.

Są to te same wymagania, od których w zeszłym roku MFW uzależnił udzielenie Ukrainie pożyczki w wysokości 15 mld dolarów. Warto w tym miejscu przypomnieć, że w 2013 r. Unia zaproponowała pomoc w wysokości 600 mln euro, która miała częściowo złagodzić skutki wprowadzenia trudnych reform gospodarczych, wymaganych przez MFW. Ukraina zrezygnowała z tego programu na rzecz pożyczki od Rosji niebagatelnej kwoty 15 mld dolarów.

Gospodarka nieustannie na skraju

Do tradycyjnych przyczyn powodujących słabość ukraińskiej gospodarki (korupcja, niska wydajność produkcji, przestarzałe technologie) dochodzą jeszcze te związane z trwającym konfliktem społecznym i politycznym, które powodują chaos wewnętrzny i spadek zaufania zagranicy do Ukrainy jako partnera gospodarczego.

Szybka analiza danych gospodarczych nie pozostawia wątpliwości, że mamy do czynienia z gospodarką w stanie wyczerpania. PKB per capita w ubiegłym roku wyniosło 7532 dolarów, a więc tylko o 224 dolary mniej, niż w 2008 r. Dług publiczny w 2013 r. wyniósł aż 36 proc. PKB, podczas gdy w 5 lat wcześniej wynosił 12,5 proc. Zadłużenie państwa na koniec września 2013 r.  wynosiło 56,42 mld dolarów (81,69 proc. łącznego długu publicznego Ukrainy, wzrost o 12,9 proc. w porównaniu do zadłużenia państwa z początku roku).

Ukraina jest uzależniona od pomocy z zagranicy. Jeśli w najbliższych tygodniach nie nastąpi poprawa koniunktury (a oceniając realnie, trudno oczekiwać, by miała się ona znacząco poprawić), rating kredytowy Ukrainy zostanie obniżony do poziomu obligacji śmieciowych. W lutym Moody’s przyznał rating CAA2 z perspektywą negatywną, podobne noty dała agencja Fitch.

„Podczas protestów na Euromajdanie złe warunki ekonomiczne nie były główną kwestią, ale teraz stają się coraz ważniejsze (ponadto rosnąca niechęć do oligarchów może odegrać dużą rolę w negocjacjach opozycji z rządem). Dla Polski jest to szansa na polepszenie współpracy. Rozwój gospodarczy Ukrainy, a zwłaszcza poprawa warunków działalności gospodarczej, będą bardzo korzystne dla polskich przedsiębiorstw rozpoczynających lub rozwijających działalność w tym kraju. Polska powinna przede wszystkim dzielić się swoim doświadczeniem w dziedzinie reformy administracji publicznej (średniego i wysokiego szczebla), szerzej niż tylko w ramach programów partnerskich UE” – konkluduje Patryk Toporowski, analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

Jego zdaniem, także Komisja Europejska powinna wziąć udział w transformacji na Ukrainie. Zdaniem Toporowskiego, „Komisja powinna przedstawić przykłady najpotrzebniejszych reform długoterminowych, od których należy uzależnić dalszą integrację i współpracę z Unią”.

Rosja wycofała się z deklaracji

Po tym, jak Rosja wstrzymała wypłatę kolejnej transzy pożyczki,  kraj jeszcze szybciej pogrąża się w kryzysie. Na decyzję o wstrzymaniu pomocy wpłynęły dwie okoliczności: ustępstwa, jakie prezydent Wiktor Janukowycz uczynił na rzecz opozycji, jak również ogromne zadłużenie na rosyjski gaz.

Oczywiście, trudno się dziwić, że Rosja domaga się od Ukrainy respektowania postanowień umowy, jednak decyzję o wstrzymaniu pomocy należy jednoznacznie rozpatrywać jako działanie motywowane politycznie, a nie ekonomicznie. Jeszcze w styczniu W. Putin zapowiedział, że uruchomiony pakiet pomocowy będzie realizowany bez względu na to, kto stanie na czele Ukrainy, a więc nawet wywodzący się spośród opozycjonistów premier mógłby liczyć na pomoc Moskwy. Rosyjski prezydent zadeklarował, że wynika to z przyjaźni obu państw i przekonania, że należy pomagać sobie w trudnych sytuacjach. Nadzwyczaj szybko zmienił optykę patrzenia na ową politykę dobrosąsiedzką i wstrzymał wypłaty kolejnych transz do czasu uregulowania zadłużenia za gaz.

„Niezawisimaja Gazieta” opublikowała analizę Anastazji Baszkatowej, z której wynika, że Rosja przekalkulowała korzyści i zagrożenia, związane z realizacją programu pomocowego i zdecydowała, że nie chce wspierać państwa niewydolnego gospodarczo, które do tego może okazać się bankrutem.  Autorka podkreśla, że zgodnie z nową strategią Kremla, Kijów będzie musiał teraz „zasłużyć sobie” na dalszą pomoc Moskwy, czyli pokazać, że potrafi prawidłowo zagospodarować otrzymane środki.

Na razie nie ulega wątpliwości, że bez zapłaty za dostarczony w ubiegłym roku gaz strony w ogóle nie usiądą do negocjacji. Nie bez przyczyny użyłam słów: „na razie”, może się przecież zdarzyć, że jeśli Ukraina ponownie poweźmie prorosyjski kurs, Kreml będzie w stanie machnąć ręką na zadłużenie i wypłaci kolejną część programu pomocowego.

Rosyjskimi działaniami wobec Ukrainy sterują nie względy ekonomiczne, a czysto polityczne. O złej kondycji gospodarczej Ukrainy Wladimir Putin nie dowiedział się przecież w lutym czy styczniu, wiedział o tym już w chwili udzielania Ukrainie kredytu.

„Było jasne, że już wtedy (w chwili udzielania pożyczki – MK) nie należało oczekiwać, by Ukraina te pieniądze zwróciła. Możemy więc uznać, że mówienie przez Putina o małej wiarygodności Ukrainy jest w tej chwili nieszczere. Putin obawia się, że nowa siła polityczna wybierze niebezpieczny kurs dla ukraińskiej gospodarki. Tymczasem gospodarka ukraińska już przed pojawieniem się tej siły znajdowała się na skraju upadku. Jeśli więc dla Putina od samego początku tak ważny był zwrot pożyczki, nie powinien był w ogóle jej udzielać” – pisze Baszkatowa.

„Pomimo tego wszystkiego, podjęto decyzję o przyznaniu kredytu. U podstaw jego udzielenia legły przyczyny polityczne, a nie gospodarcze, więc zawieszenie pomocy finansowej jest bez wątpienia zemstą polityczną” – konkluduje komentatorka.

Nieuregulowane rachunki

Janukowycz ma świadomość, że jeśli szybko nie pokaże, że jest w stanie uzyskać pomoc z innego źródła, niż instytucje zachodnie, dni jego prezydentury będą policzone. Okazja do podjęcia rozmów o ponownym uruchomieniu wypłaty transz pomocy pojawiła się po ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpjskich w Soczi. Nie ujawniono szczegółów rozmowy prezydentów Rosji i Ukrainy, administracja prezydenta Janukowycza wydała jedynie oświadczenie, że „nie było żadnych dwustronnych spotkań”, a rozmowa głów państw „nie była częścią prezydenckiego programu”.

Agencja AFP, komentując spotkanie polityków w Soczi, przypomniała, że ukraińskie firmy i banki już teraz skarżą się na brak dostępu do zagranicznych walut. „Kilka banków zgłaszało niedobór <twardej waluty>, zaś w piątek (7.02.2012 – przyp. MK) bank centralny został zmuszony do wprowadzenia kontroli kapitałowych przy podnoszeniu kursu hrywny z 8,7 do 7,9 za 1 dolara.” Bank centralny wprowadził ponadto ograniczenia w transferach dewizowych: Ukraińcy mogą miesięcznie wywieźć z kraju nie więcej, niż 5,5 tys. dolarów. Powyższe ograniczenia nie mają zastosowania do firm – cóż jednak z tego, że mogą one dokonywać swobodnego transferu zagranicznych walut, skoro dostęp do nich jest znacznie utrudniony – w bankach trzeba czekać na wypłatę dolarów co najmniej tydzień.

Ukraina od roku znajduje się w recesji, wydarzenia ostatnich tygodni tylko pogłębiają ten stan, a dodatkowo różne „okoliczności zewnętrzne”, powodowane przede wszystkim przez Rosję, nie wskazują na to, by gospodarka mogła w nieodległej przyszłości znaleźć się w bezpiecznym, stabilnym punkcie. Rosja coraz bardziej stanowczo domaga się zapłaty za dostarczony przez Gazprom gaz. W lutym zadłużenie wobec rosyjskiej spółki wyniosło 3,5 mld dolarów. Wprawdzie w grudniu Ukraina dostała, niejako w prezencie za odrzucenie Umowy stowarzyszeniowej z UE, zniżkę na gaz – do 268,5 dolarów za 1000 metrów sześciennych w 2014 r., to wkrótce okazało się, że nie jest w stanie zapłacić wcześniejszych zobowiązań i nawet odroczenie terminu płatności za gaz dostarczony w 2013 r. nie rozwiązuje problemu niedoboru w państwowej kasie.

Sytuacja budzi „zaniepokojenie Kremla” – w ten dyplomatyczny sposób rosyjskie władze określiły narastające napięcie wywołane przez narastające zaległości finansowe. Gazprom ma w ręku dwa narzędzia, które mogą zdyscyplinować Ukrainę. Po pierwsze, może przejść na system przedpłat za gaz. Już pod koniec październik a ubiegłego roku zapowiedział wdrożenie tego niekorzystnego dla Ukrainy systemu, wycofał się z tych zapowiedzi po odrzuceniu przez Kijów Umowy stowarzyszeniowej. Drugi „system motywacyjny” opiera się na mechanizmie udzielonych Ukrainie zniżek na gaz. Nie jest ona stała, co kwartał musi być na nowo potwierdzana przez Gazprom, więc nie ma przeszkód, by już w najbliższych miesiącach cena powróciła do pierwotnie ustalonej.

Problemy z terminowym regulowaniem zobowiązań doprowadziły do tego, że Naftogaz zaczął ograniczać dostawy gazu do regionów, które najbardziej zalegają z płatnościami. Służby prasowe holdingu poinformowały szefów regionów, że z powodu naruszenia przez nich warunków umowy, dostawy gazu zostaną zmniejszone do minimum, a jeśli płatności nie zaczną wpływać na konto Natfogazu, mogą zostać w ogóle wstrzymane.

Ukraina sama nie poradzi sobie z narastającym kryzysem. Potrzebne jej będzie duże wsparcie udzielone na korzystnych warunkach oraz, co niewykluczone, wskazówki, w jaki sposób najmądrzej z tej pomocy skorzystać. Obserwacja dziesięciu ostatnich lat ukraińskich dylematów związanych z kierunkiem, w którym kraj powinien podążać utwierdza mnie w przekonaniu, że kraj potrzebuje nie tylko systemowej pomocy finansowej, lecz także wytyczenia drogi reform, które pozwolą jej zmniejszyć dług, zwiększyć innowacyjność, przeprowadzić reformy, słowem – wyleczyć gospodarkę. Pytanie tylko, czy lekarzem okaże się Rosja, czy też Bruksela i Waszyngton. Wybór terapii należy do Ukraińców i zostanie dokonany w następstwie podjęcia jeszcze ważniejszej decyzji: jaką przyszłość widzą dla swojego kraju?

 

Otwarta licencja


Artykuły powiązane

Ukraina walczy o eksport zbóż

Kategoria: Trendy gospodarcze
Jeżeli kraj eksportował co roku 50 mln ton pszenicy i kukurydzy, czy 15 mln ton wyrobów stalowych, a nagle może wywozić ułamek tego wolumenu, to ma wielki problem gospodarczy. Przeżywa go Ukraina, walcząca z agresorem.
Ukraina walczy o eksport zbóż