Autor: Stephen S. Roach

Jest członkiem zwyczajnym wydziału w Yale University; publicysta Project Syndicate.

Czy to ostatnie miękkie lądowanie w Chinach?

Chiny znowu zignorowały katastrofistów. Wzrost gospodarczy w ostatnim kwartale 2012 r. przyspieszył do 7,9 proc. — był o 0,5 pkt proc. większy niż trzecim kwartale, gdy PKB zwiększył się o 7,4 proc. Po dziesięciu kwartałach coraz wolniejszego wzrostu jest to przyspieszenie istotne i oznacza zakończenie miękkiego lądowania chińskiej gospodarki.
Czy to ostatnie miękkie lądowanie w Chinach?

Mimo całego gadania o nadchodzącym zwrocie w stronę popytu wewnętrznego Chiny nadal są mocno zależne od eksportu i popytu zewnętrznego jako głównych czynników wzrostu gospodarczego. To nie przypadek, że dwa ostatnie spowolnienia niemal deptały po piętach załamaniom wzrostu na dwóch największych dla Chin rynkach zagranicznych — w Europie i w Stanach Zjednoczonych. Podczas gdy miękkie lądowanie z początku 2009 roku zdarzyło się w następstwie przerażającego kryzysu „produkcji amerykańskiej”, to ostatnie stanowi pokłosie europejskiego kryzysu zadłużeniowego.

Chiny dysponują kilkoma źródłami siły, która umożliwiła im przetrzymanie ciężkich ciosów zewnętrznych z ostatnich czterech lat. Najważniejsze z tych źródeł są bufory w postaci oszczędności (53 proc. PKB) oraz rezerw walutowych (, 3 biliona dolarów). Co więcej, w przeciwieństwie do Zachodu, który zużył już większość swojej tradycyjnej amunicji z zakresu polityki antycyklicznej, Chiny dysponują wciąż pokaźnymi możliwościami korekty, zarówno w budżecie, jak i w polityce monetarnej i mogą je wykorzystać zależnie od okoliczności. Poza tym szybka urbanizacja zapewnia stałe, solidne wsparcie dla bazującej na dużych inwestycjach chińskiej gospodarki, a jednocześnie umożliwia stosunkowo biednym pracownikom ze wsi zwiększenie dochodów poprzez znalezienie wyżej płatnych zajęć w miastach.

>>Chiński model z chińskiej perspektywy

Pomimo to Chinom chyba już po raz ostatni udaje się uniknąć spowodowanych wstrząsami zewnętrznymi szkód dla wzrostu. Na taką możliwość premier Wen Jibao zwrócił uwagę już sześć lat temu, w marcu 2007 roku, podkreślając, że wzrost efektownej z pozoru gospodarki chińskiej stał się „niestabilny, niezrównoważony, nieskoordynowany i w efekcie nie do utrzymania”.

Od tego czasu wiele wrodzonych silnych stron Chin zostało osłabło wskutek aż nazbyt częstych wstrząsów zewnętrznych. Sektor bankowy ciągle wydobywa się spod brzemienia niekorzystnych pożyczek, udzielonych w następstwie globalnego załamania z 2008 roku. Dla przenoszących się po raz pierwszy ze wsi do miast coraz większym problemem staje się znalezienie mieszkania, na które mogą sobie pozwolić. No a skandale korupcyjne i związane z nimi ryzyko zaburzeń politycznych są co najmniej niepokojące; było tak zwłaszcza w miesiącach poprzedzających ubiegłoroczne przekazanie władzy w Partii Komunistycznej.

Innymi słowy, sugerowana przez „cztery nie” Wena podatność chińskiej gospodarki na ciosy znacząco wzrosła. Staje się ona coraz bardziej niestabilna, o czym świadczy wyraźne spowolnienie wzrostu w roku 2009 i ponownie w 2012 roku. Pogłębia się również jej nierównowaga, gdyż udział inwestycji w PKB zbliża się do 50 proc., a udział konsumpcji prywatnej spada poniżej 35 proc.

Chińska gospodarka staje się bardziej nieskoordynowana — albo sfragmentaryzowana —gdyż występujące w niej nierówności dochodowe nadal się powiększają. A trwałość rozwoju staje pod znakiem zapytania wskutek degradacji środowiska naturalnego i zanieczyszczeń, które stanowią coraz większe zagrożenie dla jakości powietrza oraz dostępności wody.

Krótko mówiąc, chiński model rozwoju jest napięty, jak nigdy przedtem. I — podobnie jak to się dzieje z mocno naciągniętą tkaniną — im dłużej ten stan się utrzymuje, tym więcej trzeba czasu ma powrót do poprzedniego stanu — i tym większe prawdopodobieństwo, że gdy następnym razem coś pójdzie źle, ta tkanina już się nie skurczy.

Płynące stąd do nowego kierownictwa Chin przesłanie jest bardzo wyraźne: nigdy konieczność przystąpienia do przywracania równowagi w gospodarce i do reformami nie była pilniejsza. Teraz właśnie jest pora na wprowadzenie posunięć, które przyspieszą przejście do gospodarki w większym stopniu sterowanej przez konsumentów.

Plan tych posunięć jest obszerny, ale raczej nie stanowi on tajemnicy. Obejmuje rozwój sektora usług, finansowanie sieci zabezpieczenia społecznego, liberalizację staroświeckiego systemu meldunków (hukou), zreformowanie przedsiębiorstw państwowych oraz zaprzestanie finansowych represji wobec gospodarstw domowych poprzez zniesienie sztucznie zaniżonego oprocentowania oszczędności.

Jeśli tego planu nie uda się szybko wprowadzić w życie, Chiny będą znacznie bardziej podatne na następne ciosy zewnętrzne, które w dotkniętym kryzysem świecie są nieuniknione. Jeśli nie dojdzie do zrównoważenia gospodarki, to każdy z kilku potencjalnych „wrażliwych punktów” może poważnie narazić na szwank jej zdolność do korzystnego kolejnego miękkiego lądowania.

Te punkty to pogarszająca się jakość kredytów w systemie bankowym; słabnięcie konkurencyjności eksportu wskutek wzrostu płac; kluczowe problemy z zakresu ochrony środowiska, nadzoru właścicielskiego, oraz problemy społeczne (konkretnie — zanieczyszczenia, korupcja i nierówność); a także, oczywiście, fałszywe kroki w polityce zagranicznej, co sugerują nasilające się problemy z Japonią.

Chińska gospodarka w ciągu ostatnich czterech lat przetrwała dwa duże kryzysy globalne. Z pozoru wykazuje ona imponującą odporność — i pierwsza odżywa, o czym chińscy przywódcy zawsze reszcie świata przypominają. Ale mimo tych pozorów tej niezrównoważonej, niestabilnej, nieskoordynowanej i nietrwałej gospodarce grozi utrata zdolności powrotu do zdrowia. Jeśli nie doprowadzi się jej do równowagi i jeśli nie będzie reform, to okres automatycznego miękkiego lądowania w Chinach może się skończyć.

Od piętnastu lat byłem co do Chin optymistą — i nadal nim jestem. Ale zegar wciąż tyka. Wygłoszona sześć lata temu przez Wena Jiabao krytyka stanowiła solidną diagnozę tych wad „Starych Chin”, które mają wpływ na nadzieje i marzenia „Nowych Chin”. Ta krytyka zawiera szczegółowy plan działań, których nowe kierownictwo Chin nie może lekceważyć. Czas nie pracuje już na korzyść Chin. Teraz one muszą działać.

©Project Syndicate, 2013

www.project-syndicate.org


Tagi