Dramatu EBC ciąg dalszy

Louise Armitstead na Dialy Telegraph zwraca uwagę na to, że Europejski Bank Centralny postępuje paradoksalnie i na przekór duchowi czasów. Podczas gdy wszystkie inne podobne instytucje zapewniają, że będą robić wszystko, co w ich mocy, aby ratować przed kryzysem, EBC zdaje się postępować zgoła inaczej, gdyż zapewnia, że nie zamierza interweniować na rynkach w celu wsparcia długów bankrutujących krajów. W gruncie rzeczy jest to tylko iluzja, ponieważ EBC już jest mocno zaangażowany w operacje ratunkowe. Autorka cytuje jeden z think – tanków:

Through its government bond buying and liquidity provision to banks, the ECB’s exposure to the PIIGS has now reached €705bn, up from €444bn in early summer. This is an increase of over 50pc in only six months and shows how, contrary to popular belief, the ECB is already intervening quite heavily in the markets.

A zatem obecnie w swoich księgach EBC posiada już 700 mld euro w papierach związanych z krajami PIIGS. Oznacza to wzrost o ponad 50 proc. w przeciągu ostatniego półrocza. Dlatego EBC jest bardzo aktywny na rynku. Niemniej jednak rzeczywiste problemy wynikają z czego innego – co się stanie, jeśli EBC zacznie ponosić na rynku poważne straty?

The ECB can only absorb so many losses before it has to either ask for more capital from member states or print more money – both of which would be politically impossible and damaging to the ECB’s standing.

Zagadnienie księgowania strat banku centralnego jest bardzo interesujące w przypadku strefy euro. Dla jednego kraju sprawa nie jest zbyt skomplikowana. Jeśli bank centralny zaczyna ponosić straty, to umniejsza swój kapitał. W praktyce bank może działać nawet z ujemnym kapitałem własnym, ponieważ bank centralny nie jest instytucją rynkową, więc nie zbankrutowałby w takiej sytuacji jak bank komercyjny. Jeśli komuś przeszkadza ujemny kapitał, to bank centralny może dokonać rekapitalizacji, na przykład prosząc o pomoc budżet państwa. Jeśli państwo wyemituje na ten cel obligacje, to potem bank centralny może je po prostu skupić…

Operacja jest bardzo prosta, ale w wypadku jednego budżetu i jednego banku centralnego. Radykalnie inaczej jest natomiast z EBC, ponieważ EBC jest tak naprawdę kartelem kilku banków centralnych, a nie w pełni zuniformizowaną instytucją. To oznacza, że jeśli EBC osiąga na przykład zyski, to wszystkie te zyski są dzielone proporcjonalnie do kapitałów. Sprawa jest wyjaśniona w tym miejscu na stronie EBC. Następnie te zyski, przypisane już krajowym bankom centralnym z Eurostrefy, zostają przekazane odpowiednio do budżetów państw.

Gdy czasy są zyskowne, nikt nie przejmuje się warunkami stresowymi. Natomiast ciekawie wygląda sprawa w wypadku ponoszenia strat przez EBC. A te są jak najbardziej możliwe w świetle zaangażowania na rynkach obligacji zagrożonych państw. Otóż straty też mogą być dzielone wspólnie. Niemniej jednak EBC stara się je pokrywać ze swoich specjalnych rezerw. W dodatku zrozumiała jest decyzja EBC sprzed roku o podniesieniu kapitału. Wynikała zapewne z antycypacji nadchodzących kłopotów. Gdy straty osiągną duże rozmiary, to mogą być przypisane poszczególnym państwom. O ile straty te wynikają ze „zwykłych” operacji EBC, to są dzielone proporcjonalnie do kapitałów (zapewne ze strony Bundesbanku pojawiają się naciski, aby EBC nie prowadził bezpośredniej monetyzacji długu włoskiego). Jednakże lokalne banki centralne w strefie euro mogą przeprowadzać operacje w większym stopniu na własną rękę. Wtedy straty nie zostaną przyjęte przez EBC, ale będą przypisane konkretnemu bankowi. I tu mogą się zaczynać źródła poważnych sporów wewnątrz Eurostrefy. Bowiem co jak się wkrótce okaże, że grecki bank centralny lub inne banki centralne będą musiały zmniejszyć swój kapitał do zera w EBC? Jak wtedy wyglądałby scenariusz możliwego rozpadu strefy euro? Czy oznacza to, że na przykład Bundesbank mógłby się stać stuprocentowym udziałowcem w EBC?

Mimo tych problemów EBC działa dalej na rynkach, uznając zapewne, że jego zaplecze kapitałowe jest należycie zabezpieczone. Izabella Kamińska w Financial Times wskazuje, że Mario Draghi zdecydował się wyjaśnić dokładniej, jak będą wyglądały ogłoszone w zeszłym tygodniu operacje EBC. W komunikacie EBC czytamy:

(…) a temporary expansion of the list of collateral has been decided. Furthermore, the ECB intends to enhance the use of bank loans as collateral in Eurosystem operations. These measures should support bank lending, by increasing the amount of assets on euro area banks’ balance sheets that can be used to obtain central bank refinancing.

(…) the reserve ratio will be temporarily reduced, from 2% now to 1%. This increases the incentives for market participants to engage in money market transactions. Also, it increases the collateral available to banks, as it reduces their liquidity needs vis-à-vis the Eurosystem and thereby the amount of collateral that needs to be posted.

(…) This also helps ensure that the official interest rates set by the ECB are transmitted in an appropriate way to the economy, and in that way help maintaining price stability in the medium term.

Autorka stwierdza, że w tym komentarzu EBC ogłosił tak naprawdę, że stracił kontrolę nad “mechanizmem transmisji”. Oznacza to, że nie jest w stanie wpływać tak samo na stopy procentowe w Niemczech jak we Włoszech, nie jest w stanie zuniformizować rynku papierów służących pod zastaw udzielanych pożyczek, nie jest w stanie kontrolować runów na depozyty w peryferyjnych krajach strefy euro (przepływu środków do Niemiec) i prawdopodobnie nie będzie w stanie kontrolować jednolicie poziomów inflacji w Europie.

John Carney natomiast uznaje, że te działania EBC są bardzo mądre, ponieważ oznaczają poluzowanie standardu regulacyjnego banków, który jest niepotrzebny w obecnych kryzysowych czasach. Pozostaje jednak pytanie, skoro regulacje o rezerwach mają stanowić zabezpieczenia, a jednak okazuje się zbyt wymagające, to po co w ogóle są?

Stephen Kinsella podkreśla, że obecne kapitały banków są mniejsze niż się spodziewano. Oznacza to, że są zmuszone dokonywać „delewarowania przez duże D”. Kinsella uważa, że obecne kryzysowe czynniki będą oznaczały, że prawdopodobnie i tak czekają nas rządowe interwencje, ponieważ banki nie poradzą sobie z finansowaniem na rynku:

Given all these factors, it is highly probable that national governments will have to step in and provide some form of temporary support if their systemic banks are unable to raise capital at sustainable rates. The European Commission (2011) is planning for this eventuality, and has recently updated and extended its state-aid rules and accompanying support framework for banks in the context of the financial crisis. As a result, the Commission’s Banking Communication, Recapitalisation Communication, Restructuring Communication and Impaired Assets Communication will all remain in place during 2012, due to the increased financial tensions caused by the sovereign debt crisis.

Czy działanie EBC w celu ulżenia bankom są słuszne, czy nie, jak dowiadujemy się od Reuters, banki sięgnęły po prawie 500 miliardów euro od Europejskiego Banku Centralnego. Celem tych operacji jest nie tylko ratowanie banków, ale również ratowanie budżetów krajów zagrożonych. Jest jednak wątpliwe, czy nowe pieniądze na pewno zostaną zużyte na kupowanie włoskich obligacji:

While an interbank lending crunch may have been avoided, it is much less certain banks will use the money to buy Italian and Spanish government debt, as French President Nicolas Sarkozy has urged, given the competing pressures on them to cut risk, rebuild capital and lend to business.

Dramat Europejskiego Banku jest tym poważniejszy, że w zasadzie nie osiągnięto obiecanego porozumienia w sprawie pożyczki za pomocą Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Jak raportuje Pater Tenenbrarum, umowa nie została osiągnięta, ciągle rosnące koszty długu włoskiego i tak ją spalą na panewce.

Opracował Mateusz Machaj, dyrektor i główny ekonomista Instytutu Misesa w Polsce