Autor: Tomasz Świderek

Dziennikarz specjalizujący się w tematach szeroko rozumianej branży telekomunikacyjnej i nowych technologii.

Pod presją nadzoru i akcjonariuszy banki tną bonusy

Średnia premia wypłacana w gotówce, jaką pracownicy banków inwestycyjnych dostaną za 2012 rok, będzie zapewne najniższa od pięciu lat. A jeśli wejdą w życie planowane w Europie regulacje, bonusy za tegoroczne osiągnięcia będą jeszcze mniejsze niż za ubiegły rok. Ale nie dla wszystkich.
Pod presją nadzoru i akcjonariuszy banki tną bonusy

Gotówkowa część premii Lloyda Blankfeina, prezesa Goldman Sachs, za 2012 r. wyniesie 5,7 mln dol., czyli dwa razy więcej niż przed rokiem. (CC By SA WEF)

Średnia premia wypłacana w gotówce, jaką pracownicy banków inwestycyjnych dostaną za wyniki w 2012 roku, będzie zapewne najniższa od pięciu lat. A jeśli wejdą w życie planowane w Europie regulacje, bonusy za tegoroczne osiągnięcia będą jeszcze mniejsze niż za ubiegły rok.

Barclays i Deutsche Bank ścinają bonusy nawet o 20 proc. Credit Suisse obniża pulę pieniędzy przeznaczoną na premie o 20 proc. Citigroup tnie bonusy bankierów inwestycyjnych o 20 proc. – takich tytułów depesz światowych agencji informacyjnych nie sposób przegapić. Co prawda dżentelmeni o pieniądzach nie rozmawiają, ale lubią wiedzieć, jak ich dochody mają się do zarobków kolegów z sąsiednich firm.

Bonus, czyli premia płacona w bankach między styczniem a marcem, oficjalnie za wyniki osiągnięte w zamkniętym już roku finansowym, to stały element wynagrodzeń. Gdy koniunktura na rynkach finansowych jest dobra bonusy idą w górę, gdy się pogarsza – spadają.

Kosztowny zwyczaj

Próżno jednak szukać oczywistych związków między wysokością rocznej premii, a wynikami wykazywanymi przez bank. Widać to na przykładzie prezesa Goldman Sachs. Według amerykańskich mediów, gotówkowa część premii Lloyda Blankfeina za 2012 r. wynosi 5,7 mln dol., czyli jest niemal dwa razy wyższa niż za 2011 r. W tym samym czasie przychody banku wzrosły o 19 proc., a zysk netto o 68 proc.

Tegoroczne cięcia bonusów wynikają bez wątpienia z chęci obniżenia przez banki kosztów. Równolegle ich zarządy przystąpiły do kolejnej fali ograniczania zatrudnienia. Innymi słowy przygotowują się na trudny rok.

Są też inne powody obniżek, takie jak kary nałożone przez nadzory bankowe oraz straty poniesione w wyniku afer giełdowych. Na uwzględnienie sankcji – np. za udział w manipulowaniu stopą LIBOR, czy też za pranie brudnych pieniędzy lub łamanie międzynarodowych sankcji – przy określaniu wysokości premii wypłacanych w londyńskim City naciska Financial Services Authority, brytyjski nadzór finansowy.

Zmniejszenia bonusów w europejskich, a zwłaszcza brytyjskich bankach żądają też akcjonariusze. Zwracają uwagę, że pula pieniędzy przeznaczana na premie jest w nich wyższa niż wysokość środków na dywidendę. Koronnym przykładem może być Barclays, który na premie za 2011 r. wyasygnował 1,2 mld funtów, a na dywidendę za 2011 r. przeznaczył tylko 700 mln funtów.

W Europie cięcia głębsze niż w USA

Wspomniana w tytułach depesz skala cięć to maksymalne, oczekiwane obniżki. Według źródeł agencji Reuters, w przypadku bankierów inwestycyjnych z Barclays redukcja wyniesie średnio od 10 proc. do 20 proc. w porównaniu z premiami, które otrzymali za 2011 r. Ich koledzy z Deutsche Banku mogą spodziewać się średniej obniżki bonusów o 15-20 proc.

Oba banki, uważane są za jedne z najlepszych w Europie. Może to więc zapowiadać, że w innych instytucjach finansowych obniżki premii mogą być jeszcze głębsze. Niektórzy bankierzy szacują, że średnia wysokość bonusu, w porównaniu z ubiegłorocznym, może spaść w Europie nawet o 30 proc., a w części instytucji z londyńskiego City nawet o 50 proc.

Cięcia premii w bankach działających w USA mogą być mniejsze niż na Starym Kontynencie. Kontroler finansowy Nowego Jorku w październiku 2012 r. szacował, że na Wall Street średnia wartość bonusu płaconego w gotówce spadnie do ok. 101 tys. dol. z ponad 121 tys. dol. rok wcześniej. Jeśli potwierdzą się te szacunki, to łączne wydatki na premie będą o ok. 50 proc. niższe niż w rekordowym 2006 r., gdy wyniosły bez mała 35 mld dol.

W 2012 r. banki i firmy maklerskie z Wall Street na bonusy przeznaczyły 19,7 mld dol., o 13,5 proc. mniej niż w 2011 r. (średnio 138 tys. 940 dolarów na pracownika).

Jak szacuje firma analityczna Options Group, co piąty zatrudniony na Wall Street może w tym roku nie dostać premii. Eksperci spodziewają się dużych spadków bonusów płaconych bankierom pracującym przy fuzjach i przejęciach. Powód jest oczywisty – ubiegły rok był na tym rynku kiepski. Za to niewielkich spadków premii, a być może nawet jej wzrostu mogą oczekiwać bankierzy i maklerzy operujący w USA na rynkach akcji i obligacji.

W Europie, ze względu na pory spadek obrotów na giełdach akcji, maklerzy muszą się liczyć ze spadkami premii.

Głębsze obniżki tegorocznych bonusów w Europie niż w USA pogłębią różnice w wysokości premii bankierów z City i Wall Street.

Skandaliczne bonusy

Przez wiele lat bonusy były uznawane za element bankowej kultury. Atmosfera wokół nich zagęściła się, gdy okazało się, że szefowie zagrożonego upadkiem banku inwestycyjnego Merrill Lynch wypłacili 3,6 mld dol. premii za 2008 r.

Merrill Lynch został z początkiem 2009 r. przejęty przez Bank of America, a w całą operację były zaangażowane pieniądze wyasygnowane przez rząd, a więc z kieszeni podatników, na ratowanie amerykańskich banków. W przypadku BoA pomoc wyniosła 25 mld dol. (w tym 15 mld trafiło w 2008 r. bezpośrednio do Merrill Lynch). Taką samą kwotę przeznaczono na ratowanie Citigroup i JP Morgan, a w przypadku Goldman Sachs i Morgan Stanley było to po 10 mld dol.

Opinię publiczną bulwersowały doniesienia, że także inne amerykańskie banki, które w 2008 r. sięgnęły po rządową pomoc, by ratować się z kłopotów związanych z kryzysem finansowym, dawały bonusy. Według danych kontrolera Nowego Jorku w całym sektorze finansowym wypłaty w newralgicznym roku wyniosły blisko 18 mld dol.

Banki publicznymi pieniędzmi ratowano także w Europie. W Wielkiej Brytanii z pomocy skorzystały Lloyds i HBOS, które wkrótce się połączyły (łączna pomoc 17 mld funtów) i Royal Bank of Scotland (42 mld funtów). RBS na premie za 2010 r. przeznaczył blisko 1 mld funtów, choć poniósł wówczas 1,1 mld funtów straty.

Europejskie regulacje

Skandal z wypłatą bonusów przez banki, które chwilę wcześniej sięgnęły po pomoc z kieszeni podatników, ma swoje reperkusje w przepisach. Brytyjski Financial Services Authority w styczniu 2011 r. wprowadził zasadę, że w gotówce może być wypłacone ok. 25 proc. całej wartości premii, a nawet do 60 proc. premii dla pracowników podejmujących ryzyko rynkowe ma być wypłacane z opóźnieniem.

Regulacje wprowadzono także na poziomie Unii Europejskiej. Nakazano bankom działającym w krajach Unii podawanie do publicznej wiadomości informacji dotyczących wynagrodzeń kluczowych pracowników. W grudniu 2010 r. Europejski Organ Nadzoru Bankowego opublikował zalecenie, z którego wynika m.in., że od 40 proc. do 60 proc. wartości premii ma trafiać do beneficjentów z opóźnieniem od trzech do pięciu lat, a co najmniej połowa premii ma być wypłacana w akcjach i innych instrumentach finansowych.

Reguły te mają przyczynić się do zmniejszenia skłonności bankierów do podejmowania nadmiernego, krótkoterminowego ryzyka, które zdaniem wielu ekspertów było jedną z przyczyn kryzysu finansowego z 2008 r.

Unia pracuje nad kolejnym zaostrzeniem przepisów. Chce od stycznia 2014 r. wprowadzić maksymalny poziom premii – liczony jako procent podstawowego wynagrodzenia. Dziś premia to średnio ok. 140 proc. podstawowej pensji. Proponowane ograniczenie to 100 proc., przy czym limit ten będzie można podnieść do 200 proc. ale tylko za zgodą akcjonariuszy

Poczekać do obniżki podatku

Mimo, że zarobki bankierów inwestycyjnych i wysokość ich premii są od kilku lat w centrum uwagi, banki działające w londyńskim City nie przestają bulwersować bonusami opinii publicznej i polityków.

W połowie stycznia media opublikowały informacje, że Goldman Sachs rozważa opóźnienie wypłaty gotówkowej premii do kwietnia, by jego brytyjscy pracownicy zapłacili niższy podatek. 6 kwietnia górna stawka podatku spada z 50 proc. do 45 proc. Wywołało to burzę i – jak donosiła brytyjska prasa – w interwencje u władz amerykańskiego banku zaangażowali się bezpośrednio minister skarbu oraz prezes Bank of England. Ostatecznie Goldman Sachs ustąpił.

Brytyjskie media twierdzą też, że po interwencjach nadzoru po obu stronach Atlantyku, JP Morgan zdecydował się zmniejszyć bonusy za 2012 r. Naciski były następstwem 6 mld dol. strat, jakie bank poniósł na rynku długu w wyniku afery giełdowej, której głównym bohaterem był Bruno Iksil, zwany „Londyńskim Wielorybem”.

OF

Gotówkowa część premii Lloyda Blankfeina, prezesa Goldman Sachs, za 2012 r. wyniesie 5,7 mln dol., czyli dwa razy więcej niż przed rokiem. (CC By SA WEF)

Otwarta licencja


Tagi