Firmy zadłużają się u spółek-matek

Polskie firmy są zadłużone za granicą na 95,2 mld euro. W ciągu ubiegłego roku dług ten wzrósł o 10 mld euro. Ale nie ma powodów do niepokoju – większość tych pożyczek i kredytów polskim spółkom-córkom udzielili ich zagraniczni właściciele.
Firmy zadłużają się u spółek-matek

Polskie firmy korzystają z pomocy zagranicznych spółek-matek

Dług zaciągnięty u inwestorów bezpośrednich wyniósł w sumie 51,2 mld euro (dla porównania na koniec 2009 roku było to 37,5 mld euro). W tej puli kredyty handlowe sięgały 11,3 mld euro. Resztę stanowiły inne pożyczki od właścicieli.

– Fakt, że dominują tzw. pozostałe kredyty ma związek z zagranicznymi inwestycjami bezpośrednimi. W statystyce tych inwestycji widać, że obok wzrostu kapitału i reinwestowanych zysków rośnie także wartość udzielanych kredytów. I to właśnie w sektorze niefinansowym. To dobrze, bo odzwierciedla to długoterminowe relacje polskich spółek z ich zagranicznymi właścicielami – mówi Grzegorz Maliszewski, ekonomista Banku Millennium.

Według ekonomistów taka struktura zadłużenia jest bezpieczna. Jeśli są to inwestorzy bezpośredni – czyli właściciele pakietów akcji – ryzyko, że zażądają zwrotu środków z dnia na dzień, jest minimalne. Co innego inwestorzy portfelowi. W przypadku zagrożenia sprzedają papiery dłużne, by ograniczyć straty. Udział takich inwestorów w zagranicznym długu firm jest jednak niewielki. Na koniec IV kwartału 2010 roku wynosiło niespełna 1,5 mld euro. Pod koniec ubiegłego roku było to ponad 3,7 mld euro.

To, że kapitał portfelowy w znikomym stopniu finansuje polskie przedsiębiorstwa również nie dziwi. Po pierwsze, dużą konkurencją dla komercyjnego długu jest Skarb Państwa. Emisje obligacji skarbowych cieszą się już od początku 2010 roku dużą popularnością wśród zagranicznych graczy. W lutym 2011 padł kolejny rekord wartości zaangażowania tego kapitału w sektor długu skarbowego. Wartość tego udziału wzrosła do około 142 mld zł, a w samym lutym o blisko 10 mld zł. Inwestorów zagranicznych przyciąga przede wszystkim niezłe oprocentowanie polskich obligacji i dużo bardziej stabilne fundamenty gospodarki niż w przypadku nawet niektórych krajów strefy euro – jak Portugalia, czy Grecja.

– To, że zadłużenie firm u inwestorów portfelowych spada, wcale nie musi być złą informacją. Oznacza to, że na rynku jest mniej gorącego kapitału, który jest bardzo zmienny i podatny na nastroje. W I kwartale tego roku jego udział może wyraźnie wzrosnąć, na co wskazują choćby informacje o zaangażowaniu w sektorze skarbowym. Tym bardziej, że rynek na nowo ocenia teraz perspektywę podwyżek stóp, którą wcześniej wyraźnie przeszacował – mówi Grzegorz Maliszewski. Dodaje, że niski udział inwestorów portfelowych w finansowaniu całego deficytu obrotów bieżących to jednak pozytywna informacja z punktu widzenia stabilności zewnętrznej kraju.

Stabilność jest tym bardziej bezpieczna, że w całości zadłużenia zagranicznego Polski udział tzw. długu krótkoterminowego (czyli o wymagalności krótszej niż rok) spada. Na koniec 2010 roku zadłużenie tego typu warte było 54,76 mld euro, o prawie 2 mld euro mniej niż na koniec trzeciego kwartału. Tymczasem dług długoterminowy wzrósł do 178,9 mld euro, prawie o 5 mld euro w ciągu ostatniego kwartału.

Inną przyczyną niskiego zaangażowania kapitału portfelowego na rynku komercyjnym jest mała aktywność samych emitentów, czyli firm.

– Częściowo jest to efekt kryzysu, firmy rezygnowały z tego typu finansowania nie chcąc się wystawiać na dodatkowe ryzyko kursowe. Poza tym nie muszą dziś aktywnie szukać kapitału, przedsiębiorstwa mają dużą płynność – mówi Dariusz Winek, główny ekonomista BGŻ.

Płynność, widoczna zwłaszcza w poziomie depozytów przedsiębiorstw, spowodowała, że zadłużenie firm za granicą stopniowo w ciągu roku przestawało rosnąć. Największą dynamikę notowano w II i w III kwartale. Na koniec czerwca długi przedsiębiorstw wynosiły 90,8 mld euro, o około 6,5 mld euro więcej, niż na koniec marca. W ciągu następnych trzech miesięcy zadłużenie zwiększyło się o kolejne 3,8 mld euro. A w IV kwartale przyrost ten wynosił już około 650 mln euro.

Równolegle w ciągu 2010 roku depozyty przedsiębiorstw wzrosły z 164,9 mld zł do 181,3 mld zł.

– Wzrost zadłużenia firm wyhamował. Widać, że to źródło finansowania nie było jakoś szczególnie wykorzystywane przez przedsiębiorców. Być może dlatego, że potrzeby pożyczkowe firm się obniżyły. W ubiegłym roku firmy raczej kumulowały depozyty – mówi Dariusz Winek. I dodaje, że firmy nie pożyczają, bo na razie nie planują dużych wydatków, np. inwestycyjnych. Dotyczy to zarówno polskich firm, jak i przedsiębiorstw zagranicznych działających w Polsce.

– Nowe inwestycje bezpośrednie są ograniczone. Przez to też nie pojawia się napływ nowych – uważa Dariusz Winek.

Grzegorz Maliszewski również nie wyklucza wyhamowania zarówno BIZ jak i tempa zadłużania się polskich firm za granicą.

– Może to być związane z tym, co się dzieje na niektórych tzw. rynkach bazowych. Spółki-matki mogą nie być skłonne do większych wydatków. Dotyczy to przede wszystkim firm z Japonii, które będą musiały przede wszystkim inwestować w przywrócenie własnych zdolności produkcyjnych – mówi ekonomista Banku Millennium.

Polskie firmy korzystają z pomocy zagranicznych spółek-matek

Otwarta licencja


Tagi