Autor: Katarzyna Kozłowska

Publicystka, wydawca książek ekonomicznych, koordynator projektów medialnych.

Konserwatyści dają Hiszpanom gwarancję konsekwentnego wdrażania pakietu stabilizacyjnego

Nowy premier, Mariano Rajoy, lada dzień przedstawi zarys programu ratunkowego. Będzie dążył do mocniejszej współpracy z Unią Europejską i do jeszcze większej liberalizacji rynków - twierdzi dr Mieczysław Błoński, wiceprzewodniczący rady Towarzystwa Ekonomistów Polskich.

Obserwator Finansowy: We wrześniu mówił pan w „Obserwatorze Finansowym”, że kryzys wysadzi w powietrze rząd Zapatero i że dopiero, gdy do władzy dojdzie partia Mariano Rajoya, działania stabilizujące gospodarkę będą bardziej radykalne i zdecydowane. Minęły dwa miesiące. Rajoy wygrał wybory, ale hiszpańska giełda nie jest spokojna. Dlaczego?

Mieczysław Błoński: Prawdą jest, że indeksy giełdowe pokazują niepokój, a rentowność hiszpańskich obligacji jest bliska 7 procent. Niepokój wynika z tego, iż Mariano Rajoy, szef konserwatywnej Partii Ludowej, nie ujawnił jeszcze żadnych szczegółowych posunięć swojego przyszłego rządu.

Rajoy zostanie premierem najwcześniej 20 grudnia. Czy powinniśmy się spodziewać, że w oczekiwaniu na zaprzysiężenie, przedstawi jakiś plan naprawy hiszpańskiej gospodarki?

Należałoby się tego spodziewać. Zdecydowanie. Nawet jeśli Rajoy nie przedstawi kompletnego planu, to przynajmniej jego zarysy. Nie może czekać do 20 grudnia, bo potem są Święta, przerwa międzyświąteczna. Byłby to czasu stracony.

Nie jest wciąż znany skład przyszłego gabinetu Rajoya. Już teraz mówi się jednak, że kluczową rolę odgrywać w nim będzie Alvaro Nadal, zaufany eskpert od gospodarki Rajoya.

Alvaro Nadal jest autorem obecnej polityki ekonomicznej Partii Ludowej (Partido Popular). Bardzo niedawno powiedział, że wdrożone do tej pory elementy pakietu stabilizacyjnego, to tylko niewielka jego część i że po wyborach nastąpią w tym zakresie bardzo głębokie zmiany. Należy się spodziewać, że działania antykryzysowe będzie realizował z żelazną konsekwencją. Nadal chce ścisłego współdziałania regionów. Aby tylko wystarczyło mu czasu.

Rząd Zapatero starał się w ostatnich latach wdrażać reformy, by ratować gospodarkę, która znalazła się w recesji po 2009 roku. Opracowano inwestycje infrastrukturalne, środowiskowe, inwestycje w technologie, wydłużenie spłaty kredytów hipotecznych. Zapatero zawarł konsensus w sprawie wydłużenia wieku emerytalnego. Ale jednocześnie doprowadził kraj do kryzysu długu… Jakie powinny być pierwsze kroki Rajoya?

Mariano Rajoy rozmawiał w środę z ustępującym premierem Zapatero. Obaj stwierdzili, że aby pomóc Hiszpanii w pokonywaniu kryzysu, Europejski Bank Centralny powinien wykupić dług Hiszpanii. Rajoy powinien starać się doprowadzić do wykupienia jego znacznej części. Z drugiej strony powinien konsekwentnie realizować pakiet stabilizujący i rozszerzać go o dodatkowe, niestandardowe posunięcia.

A w jaki sposób nowy konserwatywno-liberalny rząd Hiszpanii może próbować pobudzić wzrost gospodarczy? Tempo rozwoju kraju jest bardzo słabe mimo np. uelastycznienia rynku pracy itd.

Nie wiem, jak będzie chciał to zrobić Rajoy. Na pewno wybierze drogę ku jeszcze większej liberalizacji rynków, w tym rynku pracy, który nie jest wcale do końca elastyczny. Może drastycznie obniży podatki bezpośrednie kosztem pośrednich albo zachęci w jakiś sposób inwestorów zagranicznych, żeby zostawili w Hiszpanii więcej kapitału. Ma jeszcze kilka możliwości do wykorzystania.

Czy lepsza wiarygodność na rynku międzynarodowym i czysta karta w relacjach z krajami Unii to właśnie to, co konserwatyści mogą dać dziś Hiszpanom, a czego brakowało w ofercie Zapatero?

Tak, ale ponadto konserwatyści mogą dać też Hiszpanom gwarancję bardziej konsekwentnego wdrażania pakietu stabilizującego gospodarkę. Będą go na pewno rozszerzać o nowe elementy, jeśli społeczeństwo na to pozwoli.

Kiedy pracował pan w ambasadzie RP w Hiszpanii, premierem kraju był Jose Maria Aznar. Obecny zwycięzca wyborów – Mariano Rajoy był szefem resortu kultury, a później wicepremierem. Jak pan wspomina rządy Aznara?

Rządy Aznara wspominam bardzo dobrze. Hiszpania za jego czasów osiągała wzrost gospodarczy przeciętnie o 50 proc. wyższy niż średni wzrost w Unii Europejskiej. Po raz pierwszy od 1975 roku zbilansowany został budżet i ograniczona inflacja. Odblokowane zostały (lub były w trakcie odblokowania) biurokratyczne ograniczenia w wielu obszarach funkcjonowania państwa. Bezrobocie zmniejszyło się z ponad 20 do około 10 procent. Niektóre sektory (w tym banki, firmy telekomunikacyjne i budowlane) osiągnęły bardzo duży poziom sprzedaży w kraju i realizowały zaawansowaną ekspansję w Europie i w Ameryce Południowej. Bardzo dynamicznie zwiększał się eksport.

No właśnie – wspomniał pan przemysł budowlany. Odgrywał od dotąd w gospodarce Hiszpanii bardzo istotną rolę (stanowił aż 15 proc. PKB). Czy w związku z zapaścią tego sektora i zwiększonym naciskiem na rozwój innowacji i nowe technologie, należy się spodziewać, że jakaś inna dziedzina gospodarki zajmie to miejsce?

Trudno powiedzieć. Moce przemysłu budowlanego w Hiszpanii są bardzo duże, przekraczają znacznie aktualne, kryzysowe potrzeby Hiszpanii. W związku z tym są redukowane. Do czasu powrotu koniunktury zmniejszą się zapewne jeszcze bardziej. Hiszpania wówczas będzie potrzebować budownictwa o rozmiarach normalnych (ograniczonych). Jego miejsce w PKB zajmie prawdopodobnie w dużej części jakaś nowa dziedzina gospodarki. Tak dzieje się w przypadku normalnego rozwoju.

Rozmawiała Katarzyna Kozłowska

Dr Mieczysław Błoński jest doktorem nauk ekonomicznych, wiceprzewodniczącym rady Towarzystwa Ekonomistów Polskich, wiceprezydentem Uczelni Łazarskiego; był attache handlowym Ambasady RP w Madrycie w latach 1996-2001.

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Nie chcemy płacić podatków, bo nie wiemy, co nam dają

Kategoria: Analizy
Jesteśmy sceptyczni wobec płacenia podatków a jednocześnie oczekujemy dużego zaangażowania państwa w sprawy socjalne i gospodarkę – i nie widzimy w tym sprzeczności.
Nie chcemy płacić podatków, bo nie wiemy, co nam dają