Prawdziwy problem Niemiec

Karl Whelan powraca ponownie do poruszanej wcześniej kwestii systemu Target 2. Obecnie ze względu na przepływy pieniądza wewnątrz strefy euro do niemieckiego systemu bankowego, w systemie Target 2 (rozliczeniowym) Bundesbank, niemiecki bank centralny, ma aktywa w postaci należności z systemu Target. Wygląda to tak „tak jakby” inne banki centralne były winne pieniądze Bundesbankowi.

W rzeczywistości, jak już pisaliśmy, są to tylko pozycje techniczne, księgowe, które nie maja znaczenia, chyba że… i tutaj Whelan przechodzi do kwestii, która znaczenie może mieć. Otóż w wypadku rozpadu strefy euro, rozliczenia w systemie Target mogą być kłopotliwe. Wszystko zależy od tego, jak taki rozpad mógłby wyglądać:

The answer depends in part on how orderly such a breakup would be. An orderly negotiated breakup would likely see TARGET2 debtors hand over assets of equivalent value to their liabilities to be pooled together and redistributed to TARGET2 creditors. Because the ECB Governing Council has agreed that the credit risk associated with assets obtained from Eurosystem monetary operations should be shared among its members, such a ‘TARGET2 Treaty’ could also include an agreement to compensate TARGET2 creditors for any subsequent credit losses on their newly acquired assets.

A zatem w teorii rozpad strefy mógłby zadziałać, jak sytuacja bankructwa pewnej spółki. Sprawdzamy aktywa i pasywa, a następnie dokonujemy stosownych rozliczeń. Oznacza to, że w proporcji do posiadanych „wierzytelności” Bundesbank powinien otrzymać od innych banków centralnych stosowne aktywa (np. pozbawić je rezerw walutowych w zamian za te pozycje). Taki scenariusz jest oczywiście mało prawdopodobny, więc rozpad strefy euro raczej będzie miał charakter politycznej przepychanki i będzie chaotyczny. W takiej sytuacji Bundesbank będzie musiał formalnie zaksięgować straty na swojej działalności, a w konsekwencji zapewne umniejszyć swój „kapitał”. Dla niektórych oznacza to pojawienie się ogromnej luki w pozycjach bilansowych Bundesbanku. Wtedy niemiecki bank centralny musiałby pozyskać środki fiskalne z budżetu Niemiec w wysokości aż 20% PKB, aby zapewnić istnienie Bundesbanku:

What happens if there is a disorderly breakup and TARGET2 debtors refuse to continue paying interest or hand over assets as compensation, so the Bundesbank’s TARGET2 credit becomes worthless? For many, the answer is: “Germany will have to provide the Bundesbank with a fiscal transfer of 20% of GDP to ensure its solvency”.

Whelan jednak na chłodno uspokaja przed takimi analizami, trzeźwo zwracając uwagę na to, że banki centralne nie działają jak zwykłe spółki. Ich „kapitał” jest pozycją czysto księgową, ponieważ pieniądz, w którym się rozliczają jest papierowy i nie wymaga rzeczywistych rezerw. W efekcie to, co nazywamy „pasywami” w przypadku banków centralnych nie ma żadnego związku z tym, co jest „pasywami” w przypadku prywatnych spółek. Dlatego rząd wcale nie musiałby przyjmować polityki dotowania Bundesbanku środkami budżetowymi:

However, there is no reason whatsoever why a post-EMU German government would need to adopt such a policy. The new Deutschemark would, like the euro, be a fiat currency and there would be no need for all D-marks to be fully backed by hard assets held by the Bundesbank.

W konsekwencji Bundesbank mógłby po prostu “wypisać sobie czek”, aby pokryć wszelkie techniczne straty, które byłyby tylko i wyłącznie księgową pozycją. Łatwą do wymazania prostą rachunkową operacją bez jednoczesnego uderzenia w jakiegokolwiek rzeczywistego wierzyciela, ponieważ „wierzyciele” banku centralnego tak naprawdę nie istnieją (w pasywach jest kapitał własny, ale przecież bank centralny nie ma akcjonariuszy, oraz wyemitowana waluta, a przecież posiadacze waluty nie mogą udać się do banku centralnego i żądać jego aktywów):

If German officials were concerned about the need for the Bundesbank’s balance sheet to show assets greater than liabilities, then they could agree for the Bundesbank to write itself a cheque equal to the value of the TARGET2 credit and to top it up each year with interest. There would be no need to also top up its liabilities, so the Bundesbank’s technical solvency will have been restored without raising any taxes on German citizens.

Whelan jednakże nie zwraca uwagi na to, że owo działanie byłoby jednak złamaniem pewnych rachunkowych zasad, których banki centralne starają się przestrzegać. Zajmuje się jednak w swoim tekście możliwą ripostą o tym, że takie działanie przyniosłoby osłabienie zaufania do marki i w efekcie wywołało inflację poprzez słabnący kurs waluty. Autor już odpowiada na ten potencjalny zarzut. Zaufanie do waluty będzie bowiem przede wszystkim zależało od tego, jak bardzo rynek oczekuje wzrostu jej podaży w obiegu. Ponieważ Bundesbank będzie postrzegany raczej jako „jastrząb”, to ilość waluty będzie relatywnie ograniczona (w stosunku do innych). W związku z tym nastąpi gwałtowna aprecjacja marki:

I suspect some may suggest that a failure to fiscally recapitalise the Bundesbank would produce a currency that people will have no faith in and/or that this will result in inflation. However, this approach would do nothing to change the amount of money circulating in a post-EMU Germany. And a cheque tossed in an empty vault can’t trigger hyperinflation. More likely, because the value of a fiat currency depends largely on the faith of citizens that the quantity of the currency will be kept in limited supply, is that the new Deutschemark will appreciate significantly, with the result being deflation rather than inflation.

Whelan widzi negatyw w tym zdarzeniu. Utrzymanie silnej waluty i solidnego systemu bankowego (też relatywnie) skończy się tym, że część rynków ze strefy euro zostanie pozbawionych sporej siły nabywczej, umożliwiającej zbyt niemieckim eksporterom. W wyniku takiej radykalnej zmiany będą musieli się dostosować do nowej sytuacji, w której Grecy i inni nie zaciągają długów po to, żeby kupować niemieckie produkty.

Do mediów wrócił również temat ruchu „okupuj Wall Street” za sprawą tekstów dwóch znanych ekonomistów, Josepha Stiglitza i Waltera Williamsa. Stiglitz wpada w romantyczną retorykę i ruch kojarzy mu się z rewolucjami z 1848 i 1968 (czy naprawdę te przypadki są aż tak porównywalne?). Walter Williams natomiast ujawnia zaskakujące fakty o ruchu i pokazuje, że pozory mogą mylić. Prawie 1000 osób aresztowano przy protestach. Okazało się, że mediana wartości ich domów to 300 tysięcy dolarów (mediana dla całego kraju to 185 tysięcy). 95% aresztowanych mieszkało w domach o wartości pół miliona dolarów. Prawie 800 osób było białych:

Nearly 1,000 protesters were arrested in New York between Sept. 18 and Oct. 15. Police collected information on each arrestee’s name, age, sex, criminal charge, home address and — in most cases — race. The median value of the homes of the arrestees was $305,000 — a far higher number than the $185,400 median value of owner-occupied homes of the rest of us. Ninety-five of the arrestees lived in homes valued at more than $500,000. Those who rented paid a median rent of $1,850 per month.

Of the 984 protesters arrested, at least 797 are white. One Occupy Wall Street protester arrested — presumably, if you listen to the mainstream media, penniless and from a blue-collar family — lived in an $850,000 home in the nation’s capital.

I pewnie za pomocą drogich telefonów komórkowych wysyłali sobie informacje przez Internet. Jakie to szczęście żyć w krajach zachodnich, gdzie można sobie pozwolić na takie protesty. Z tym, że populizm może być zgubny, jeśli się pójdzie na całość.

Biorąc pod uwagę rejony Japonii, USA i UE musimy dojść do wniosku, że ponad połowę produkcji posiada trochę ponad 10% ludzkości na ziemi. Gdybyśmy wzięli pod uwagę majątek, statystyki okazałyby się jeszcze gorsze. Rozumując, tą metodą, ruch „okupuj Wall Street” miałby kiepskie argumenty przeciwko ludziom z pozostałej części 90% świata, gdyby ci zechcieli okupować kraje „zachodnie”.

Opracował: Mateusz Machaj


Tagi