Składka emerytalna powinna być proporcjonalna do dochodu

 Wśród wielu dziennikarzy i części intelektualistów rozpowszechnił się pogląd, że dobry polityki to taki, który ma odwagę robić rzeczy niepopularne, czyli takie, które się wyborcom nie podobają. Dość osobliwe to pojmowanie demokracji. Jego esencją jest przekonanie, że lud jest ciemny i nie wie, co jest w jego interesie. Za to wiedzą to elity, które powinny robić swoje.

Wątpię, czy te zalecenia są realistyczne. Wprawdzie w demokracji można kręcić, ale marża na oszustwa nie jest dowolnie wysoka. Ale ważniejsze jest co innego. To mianowicie, że elity nie są depozytariuszami jedynie słusznej koncepcji, no i…mają swoje własne interesy, a także interesy swoich środowisk (lub partnerów). W kwestiach gospodarczych widać to jak na dłoni i aż dziw bierze, że nowoczesna ekonomia polityczna wykształciła się tak późno. Ale się wykształciła i jej dorobku lekceważyć nie należy. A więc warto się zastanowić, czy np. postulat ustanowienia liniowego podatku dochodowego nie jest aby jednym ze sposobów „poszukiwania renty”. Oczywiście pod tym kątem trzeba pewnie prześwietlić także postulat podatków progresywnych.

 Obecnie uważnej analizy wymagają postulaty dokończenia reformy ubezpieczeń. Zaleca się rządzącym odwagę (a opozycję i prezydenta wzywa do odpowiedzialności), ale trudno oprzeć się wrażeniu, że program „dokończenia” jest wielce selektywny. Powiedziałbym: podejrzanie selektywny. Postuluje się likwidację przywilejów w postaci uprawnienia do wcześniejszego przechodzenia na emeryturę, podniesienie wysokości składek rolników, zrównanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn, a także jego wydłużenie dla wszystkich.

Wszystkie te postulaty zasługują na wsparcie, choć jest poważny problem ich konkretyzacji. Na przykład wątpię, czy przywilej wcześniejszych emerytur można po prostu zlikwidować. Weźmy policjantów. Wielu z nich poszło pracować do policji za marne pieniądze tylko dlatego, że liczyli, iż po szybkim przejściu na emeryturę będą pracować dalej (choć gdzie indziej) i równolegle pobierać świadczenia emerytalne. Oni to prawo „słusznie nabyli” i nie można go im odebrać bez jakiejś rekompensaty. Druga sprawa: wiek upoważniający powszechnie do przejścia na emeryturę. Niemcy wydłużają go o 2 lata w ciągu ćwierćwiecza. Może w Polsce tę zmianę da się zrealizować szybciej, ale przecież nie w kilka lat.

Znacznie jednak ciekawsze jest to, czego zwolennicy „dokończenia” reformy ubezpieczeń społecznych nie zalecają. Nie proponują np. konsekwentnego wprowadzenia zasady, że składka jest proporcjonalna do dochodu. Tymczasem samozatrudnieni płacą składkę od podstawy 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia. Dla tych z nich, którzy mają niskie dochody, to może być duże obciążenie, ale w tej grupie są i tacy, których składkowe obciążenie to zaledwie kilka procent ich dochodów. To prawda, że w przyszłości będą mieli niskie emerytury, ale dobrze zarabiające osoby zatrudnione muszą płacić wysokie kwoty. Ponadto obecnie niekorzystnie wpływa to na bilans funduszy ubezpieczeniowych. Dlaczego tego nie zmienić ? No właśnie – dlaczego ?

Nie bardzo też wiadomo, dlaczego tak nisko ustalono próg dochodu „oskładkowanego”. Jest przecież faktem, że dobrze zarabiający menedżerowie już od marca każdego roku przestają płacić składki i… otrzymują do końca roku podwyżkę miesięcznego wynagrodzenia o kilkanaście tysięcy złotych. Dlaczego tego nie zmienić ? No właśnie – dlaczego ?

 Takich wielce wątpliwych uregulowań jest dużo więcej, ale tu chcę zwrócić uwagę tylko na jedną jeszcze zasadę. Wysokość świadczenia emerytalnego jest w nowym systemie (w obydwu filarach) wprost proporcjonalna do wysokości zgromadzonego kapitału emerytalnego, ale wiemy przecież, że ubezpieczeni, którzy w cyklu życia otrzymują relatywnie wysokie dochody, żyją dłużej i relacja ich skumulowanych świadczeń do zgromadzonego kapitału jest wyższa (przez dłuższy okres pobierają świadczenia) niż w przypadku ubezpieczonych o niskich dochodach. W tym systemie po prostu dokonuje się redystrybucja na rzecz ludzi zamożnych. To nie tylko jest niesprawiedliwe, ale i niezgodne z komercyjnymi standardami. Zmienić by to było można, wprowadzając zasadę degresji świadczeń względem wielkości zgromadzonego kapitału. Dlaczego tego nie zrobić ? No właśnie – dlaczego ?

 Jestem optymistą, wierzę, że do słusznych (i sprawiedliwych) reform większość ludzi można przekonać.  A zresztą dla ludzi nie można – i nie należy – być lepszym, niż oni są dla siebie. Demokrację warto respektować. Dobrze, że jej mechanizmy utrudniają działanie tym, którzy za frazesem dobra wspólnego skrywają bardzo stronnicze postulaty.


Artykuły powiązane

Technologia w sukurs ludzkiej pracy

Kategoria: Trendy gospodarcze
Napływ uchodźców z Ukrainy do Polski na skutek inwazji rosyjskiej nie zmieni trendu przechodzenia gospodarki analogowej na cyfrową – mówi dr hab. Jakub Górka z Wydziału Zarządzania UW, doradca prezesa ZUS ds. FinTech i e-płatności, ekspert PSMEG w Komisji Europejskiej.
Technologia w sukurs ludzkiej pracy