Autor: Bogdan Góralczyk

Profesor Uniwersytetu Warszawskiego, politolog, dyplomata, znawca Azji.

Boże chroń króla! Czy on uchroni nas?

Niespodziewana na zewnątrz, a od dawna spodziewana i oczekiwana w kraju abdykacja Juana Carlosa I ponownie zwróciła uwagę na Hiszpanię. Ustępując na rzecz syna król podkreślił, że sytuacja ekonomiczna w kraju wymaga „nowej energii”. Poza wyprowadzaniem kraju z kryzysu przed nowym królem stoi zadanie spacyfikowania separatystycznych żądań Katalonii.
Boże chroń króla! Czy on uchroni nas?

Książę Filip (CC By NC ND UNWTO OMT)

To, mający świetne notowania 46-letni książę Asturii Felipe – jak wszystko na to wskazuje – będzie musiał, właśnie z nową energią stymulować rząd – bo w monarchii konstytucyjnej król tylko panuje, a nie rządzi – by lepiej radził sobie z największymi wyzwaniami, przed którymi stanęło państwo. Według rodzimych think tanków, należy do nich zaliczyć przede wszystkim: powrót na ścieżkę wzrostu (na 2014 r. Komisja Europejska przewiduje hiszpański wzrost na maksimum 0,5-1-proc. i dopiero w roku 2015 ma on wynieść 1,7 proc.), zwiększenie siły nabywczej obywateli i konsumpcji, lepszą ściągalność podatków, a przede wszystkim znalezienie nowych miejsc pracy.

Kiedy powrót na ścieżkę wzrostu

Nie będzie to łatwe, bowiem finanse publiczne nadal nie są w dobrym stanie, aktualna ustawa budżetowa przewiduje deficyt rzędu 5,8 proc. PKB, a więc znacznie wyższy od kryterium wyznaczonego w Maastricht, podczas gdy dług publiczny sięga już 100 proc. PKB, a więc też jest na bakier z unijnymi kryteriami. Specjalne fundusze z UE i Europejskiego Banku Centralnego pozyskane w 2012 r. i sięgające sumy 41 mld euro, pomogły w sensie doraźnym, ale nie rozwiązały problemów wręcz strukturalnych, z którymi boryka się kraj. Co prawda premier Mariano Rajoy konsekwentnie zapowiada ponowne wejście na ścieżkę wzrostu, ale – jak wskazują sondaże – coraz mniej osób mu wierzy. Jego rządząca od listopada 2011 r. partia straciła już w sondażach od 13 do 16 procent z 44,6 proc., które wówczas zdobyła, a on sam jeszcze więcej. Tym samym, społecznego zadowolenia z rządów nadal brak.

Zaliczona do grupy PIIGS, czyli borykających się z ogromnymi trudnościami państw basenu Morza Śródziemnego, Hiszpania jest jednym z tych krajów, które najbardziej ucierpiały w wyniku światowego kryzysu z 2008 roku. Ocenia się, że w ostatnich pięciu latach królestwo straciło ponad 7 proc. PKB, a powrót do poziomu sprzed kryzysu może trwać co najmniej do 2018 roku. Nie jest to dobre przesłanie ani dla Hiszpanii, ani dla UE, bo gospodarka tego kraju jest piąta w UE i trzynasta w świecie. Chodzi więc o ważny organizm, o niemałym znaczeniu międzynarodowym.

Co z bezrobociem

Wysoki poziom bezrobocia, nadal szacowany na 26 proc., jest – niestety – znacznie wyższy wśród młodzieży i absolwentów hiszpańskich uczelni (aż 56 proc. w przedziale wiekowym 16-24 lata). >>zobacz film 

Przy czym, co charakterystyczne, w większych ośrodkach turystycznych hiszpańskiego południa, w Maladze, Granadzie czy Cordobie zwracają uwagę nie tylko zamknięte sklepy i graffiti na zabitych deskami oknach, ale też prowadzenie tego typu usług przez Chińczyków, którzy, jak sam zauważam po rocznej przerwie, stale tutaj napływają. Chociaż nie jest to jeszcze przypadek włoskiego Prato, w pobliżu Florencji, niemal całkowicie podbitego przez chińskich migrantów, to jednak jest to fakt godny odnotowania – i tak też czynią hiszpańskie media.

Inny fenomen na rynku pracy, to gwałtowny odpływ z Hiszpanii poprzednich migrantów, z państw Ameryki Łacińskiej, który to proces jest nawet oficjalnie wspierany przez hiszpańskie władze, przekazujące na te cele środki na podróż powrotną oraz – niewielkie – na ponowne zasiedlenie w rodzinnym kraju, który dana osoba przed laty opuściła.

Ochrona szacowanego na prawie 23 mln osób rynku pracy stała się jednym z najważniejszych zagadnień w polityce gospodarczej i socjalnej państwa. Kwestia rynku pracy jest na tyle delikatna, że media nie odpuszczają żadnej okazji, by pokazać parcie na basen Morza Śródziemnego, czy to na włoską wyspę Lampedusa, czy przez wysoki płot dzielący ziemie hiszpańskie od Maroka. A równocześnie w trakcie kampanii przed wyborami do Parlamentu Europejskiego głośnym echem odbiła się wypowiedź kanclerz Angeli Merkel, że „Unia Europejska nie jest gwarancją socjalną”. Tak bowiem szefowa niemieckiej administracji oceniła decyzję władz niemieckich, by te osoby, które trafiły do Niemiec z zewnątrz (z UE i poza nią) i przez pół roku nie znalazły tam zatrudnienia, wróciły do własnych państw.

 Co z Katalonią

Ponieważ, jak się ocenia, kwestia dotyczy dziesiątek tysięcy Hiszpanów, wywołała gorącą debatę, w zasadzie jedyną o charakterze stricte międzynarodowym podczas wspomnianej kampanii, zdominowanej całkowicie przez sprawy wewnętrzne, kryzys gospodarczy, bezrobocie i groźbę secesji ze strony Katalonii.

Istniejący od dawna, ale mocno uaktywniony po wielkiej demonstracji siły w lipcu 2010 r. i referendum na ten temat w dwa lata później (aż 73,9 proc. głosujących opowiedziało się za wyjściem), separatystyczny ruch kataloński traktuje się w Madrycie i całym państwie coraz poważniej; do tego stopnia, że w komentarzach po rezygnacji króla Juan Carlosa I hiszpańskie media jako jedno z najważniejszych i najtrudniejszych zadań stojących przed nowym monarchą wymieniały najczęściej nie walkę z kryzysem gospodarczym, lecz właśnie skuteczne przeciwstawienie się odśrodkowym tendencjom z Barcelony i okolic.

Tym bardziej, że 14 września przypada okrągła rocznica 300-lecia włączeniu Katalonii do królestwa i tamtejszy ruch nacjonalistyczny już zapowiada nowe akcje i demonstracje. Na 9 listopada wyznaczono już kolejne referendum, w którym tym razem ma paść proste pytanie: „Czy jesteś za tym, by Katalonia była państwem?”, a w przypadku odpowiedzi na tak, trzeba będzie jeszcze odpowiedzieć na drugie pytanie: „Czy chcesz by to państwo było suwerenne?”

Tymczasem władze centralne cały czas podkreślają, że nie ma czegoś takiego, jak legalnie wiążące referendum w sprawie niepodległości części terytorium państwa. Pat trwa, chociaż Barcelona do jesiennego referendum nadal się przygotowuje.

Tymczasem wszystkie sondaże, którymi zajęły się właśnie po 2010 r. najważniejsze ośrodki badania opinii publicznej w kraju pokazują, iż liczba zwolenników separacji Katalonii nieznacznie, ale stale rośnie i w ostatnich badaniach regularnie przekracza już 50 proc. pytanych (podczas gdy zdecydowani przeciwnicy takiego rozwiązania maleją i mają już tylko niewiele ponad 20 proc. głosów).

W zasadzie istnieje zgodność co do tego, że ewentualne wyjście Katalonii z królestwa byłoby polityczną i gospodarczą katastrofą. Albowiem licząca 7,5 mln mieszkańców (na 46 mln ogółem) Katalonia jest drugim po Madrycie najbogatszym regionem kraju. Daje aż 19 proc. hiszpańskiego PKB i około jednej czwartej całego eksportu kraju. Tymczasem minister finansów lokalnych władz w Barcelonie twierdzi, że corocznie Katalonia dokłada do narodowego budżetu sumę co najmniej 20 mld dolarów, tym samym wzniecając jeszcze bardziej falę niezadowolenia wśród lokalnych mieszkańców.

Inna kwestia gospodarcza, która jest przedmiotem gorącego sporu między Madrytem a Barceloną, to środki na inwestycje, które zdaniem separatystów stale spadają. Ich zdaniem w wyniku kryzysu środki na ten cel spadły w regionie aż o 25 proc., podczas gdy średnia krajowa wynosi 7,2 proc. Nie wygląda na to, by wierzono w obietnice rządu centralnego, który postuluje specjalne, pozabudżetowe środki na rozwój regionu. Spór w najlepsze trwa.

Na mieszkańców Katalonii najwyraźniej nie działa też groźba, czeto podnoszona przez władze w Madrycie, że w przypadku ogłoszenia niepodległości kraj taki straciłby członkostwo UE. Na co Katalończycy odpowiadają, że najpierw musza „wyrównać rachunki krzywd”, a dopiero potem zastanowią się nad tym, jak – już samodzielnie – postępować na scenie międzynarodowej.

W kontekście tych ożywionych debat i sporów, wielu hiszpańskich i nie tylko analityków przewiduje, że cały bieżący rok będzie „niespokojny” i ucieka od ostatecznych prognoz, czym to się wszystko skończy.

Czy to już światło w tunelu

Czy to wszystko razem oznacza, że Hiszpania jest nadal skazana na porażki, tak jak to było w kilku minionych latach?

Pewnym zwiastunem poprawy i okienkiem nadziei stają się obroty handlowe państwa. Podczas gdy bezpośrednio przed kryzysem, w 2007 r. deficyt handlowy państwa sięgał 10 proc. PKB, to w roku ubiegłym, po raz pierwszy od trzech dekad, zamknął się bilansem dodatnim, a eksport przekroczył sumę 270 mld euro (w tym obroty towarowe – 234 mld euro). Według wiceministra gospodarki Fernando Jimeneza Latorre w roku bieżącym hiszpański eksport usług i towarów może wzrosnąć między 5,5 a 7 proc., a więc być niemal dwukrotnie większy niż w całej strefie euro, zgodnie z przewidywaniami Europejskiego Banku Centralnego.

Spada też wreszcie, choć nieznacznie, poziom bezrobocia, dość powszechnie uznawanego za chroniczne, a zarazem będące zmorą całego społeczeństwa. To właśnie dlatego tak dużo uwagi poświęca się wspomnianym wyżej kwestiom migracji i przepływom siły roboczej. Praktycznie dla wszystkich jest jasne, że bez ustabilizowania rynku pracy trudno będzie mówić o stabilizacji państwa, a ma to równocześnie istotne znaczenie w kontekście Katalonii, której władze lokalne właśnie tę kwestię szczególnie mocno eksploatują do swych celów.

Oprócz dobrych danych z handlu pozytywnym wskaźnikiem jest też bardzo niski poziom inflacji. W tym sensie gospodarka nie daje oznak głębokiego kryzysu. Co więcej, według ostatnich danych, z początków czerwca, w ciągu minionych sześciu miesięcy, co jest pierwszym takim przypadkiem po 2008 r., regularnie rósł poziom produkcji przemysłowej. Czy to ma oznaczać, że Hiszpania „daje oznaki wyjścia z głębokiego kryzysu”, jak pisał niedawno ceniony tygodnik „The Economist”?

Chyba jednak jeszcze zbyt wcześnie na takie tezy. Stan gospodarki nieznacznie poprawia się, ale problemy socjalne, szczególnie bezrobocie, a także ciągle narastająca groźba separatyzmu katalońskiego spędzają rządzącym w Madrycie sen z powiek. A powinny być chyba powodem do niepokoju także w całej UE. Zobaczymy, co będzie dalej. Może nowy król pomoże?

OF

Książę Filip (CC By NC ND UNWTO OMT)

Otwarta licencja


Tagi