Autor: Grażyna Śleszyńska

Analizuje zjawiska makroekonomiczne i polityczne. Współtworzyła Forum Ekonomiczne w Krynicy

Branża farmaceutyczna na „klifie patentowym”

W 2020 r. branża farmaceutyczna, która stanowi ponad 10 proc. globalnego PKB, była warta 1,27 bln dolarów. To duży wzrost w porównaniu z sytuacją sprzed 20 i 10 lat, gdy szacowano ją na odpowiednio 390 mld i 887 mld dolarów.
Branża farmaceutyczna na „klifie patentowym”

(©Envato)

Z raportu IQVIA Institute pt. „Global Medicine Spending and Usage Trends: Outlook to 2025” wynika, że do roku 2025 ten rynek wzrośnie do 1,6 bln dolarów, nie licząc segmentu szczepionek przeciwko COVID-19, wycenianego na 157 mld dolarów do końca tego okresu. Gdyby te szacunki się sprawdziły, to mielibyśmy do czynienia ze wzrostem w skali pięciolecia o ok. 26 proc. i skumulowanym rocznym wskaźnikiem wzrostu (z ang. CEGR) ok. 6 proc. To lepiej niż w poprzedniej pięciolatce, gdy CEGR wyniósł 4,6 proc. Pamiętajmy jednak, że to prognozy zakładające górny limit zakresu referencyjnego.

Konkurencja ze strony leków generycznych i biopodobnych

Mogłoby się wydawać, że tzw. Big Pharmę, czyli giganty farmaceutyczne, czeka pasmo sukcesów, zważywszy na ich rolę w walce z pandemią. W rzeczywistości jednak COVID-19 będzie miał ograniczony wpływ na progresję światowego rynku w kolejnych latach. Ta będzie bowiem zależała od tradycyjnych, przedpandemicznych czynników: po pierwsze, od wzrostu popytu na leki na rynkach wschodzących; po drugie, od tempa wprowadzania do obrotu nowych preparatów, równoważonego cyklem życia patentów i konkurencją ze strony leków generycznych i biopodobnych. Czym one są?

Leki chemiczne, te najpowszechniejsze, mają swoje zamienniki w postaci tzw. generyków, czyli leków odtwórczych, powielających wzór chemiczny substancji czynnych zawartych w oryginalnych lekach chemicznych i różniących się od nich tylko rodzajem substancji pomocniczych. Oddzielną grupą farmaceutyków są leki biologiczne. Powstają one w procesie modyfikacji genetycznej białek wytwarzanych przez żywe komórki roślinne, zwierzęce, bakterii, wirusów i grzybów. Ich działanie polega na zastępowaniu, uzupełnianiu lub usuwaniu białek naturalnie syntezowanych w organizmie ludzkim, co umożliwia leczenie chorób, w których leki chemiczne okazują się nieskuteczne.

Leki biologiczne, inaczej niż chemiczne, nie posiadają odpowiedników sensu stricto. Zastępujące je leki biopodobne nie są ich wiernymi kopiami. Naśladują efekt terapeutyczny preparatu referencyjnego, ale powstają w ramach innej linii komórkowej. Mamy więc do czynienia z podobnym w skutkach działaniem, ale z innym składem.

USA niekwestionowanym liderem

Najgłębszym rynkiem leków niezmiennie pozostają Stany Zjednoczone, ale coraz wyraźniej widać, że w przyszłości motorem wzrostu będą rynki wschodzące, w żargonie branży zwane pharmerging markets, takie jak Chiny, Indie, Rosja, Brazylia, RPA, Egipt czy Polska. Najszybciej sektor farmaceutyczny będzie rozwijał się w Azji (CEGR: 5,3 proc.) oraz w Europie Środkowo-Wschodniej (CEGR: 5,2 proc.), a najwolniej w Ameryce Łacińskiej z wyjątkiem Brazylii (CEGR: 0,7 proc.). O ile wschodzące rynki farmaceutyczne będą się rozwijać dzięki upowszechnianiu dostępu do nowatorskich leków, o tyle na rynkach zachodnich źródłem wzrostu będą nowe leki specjalistyczne, których kosztowną komercjalizację ułatwi taniejąca, dla przeciwwagi, produkcja starszych leków.

Najszybciej sektor farmaceutyczny będzie rozwijał się w Azji (CEGR: 5,3 proc.) oraz w Europie Środkowo-Wschodniej (CEGR: 5,2 proc.).

Według najbardziej optymistycznych prognoz w 2025  r. rynek leków w USA osiągnie wartość nawet 635 mld dolarów (+20 proc. w ciągu pięciu lat oraz 5 proc. CEGR), zostawiając daleko w tyle inne kraje, nie tylko pod względem kwoty nominalnej, ale także wartości wydatków na farmaceutyki w przełożeniu na wielkość populacji. W tym samym horyzoncie czasowym czterokrotnie mniej zaludnione Niemcy wydadzą na leki max. 85 mld dol., czyli 7,5 razy mniej, przy niemal identycznym wskaźniku CEGR.

Pandemia może zmienić „Big Pharmę” na dobre

Tymczasem główny rynek wschodzący – Chiny – przeznaczy na leki maksymalnie 200 mld dolarów, czyli trzy razy mniej niż USA, i to mimo posiadania 4,3 razy większej liczby ludności. To pokazuje, że dźwignią rozwoju branży w ujęciu globalnym będą rynki wschodzące. Jeszcze w 2010 r. Chiny zajmowały trzecie miejsce w rankingu światowych rynków farmaceutycznych, by pięć lat później awansować na drugą pozycję, z rynkiem farmaceutycznym równym jednej czwartej wielkości amerykańskiego. W ciągu dekady wydatki na leki w tym kraju wystrzeliły w górę o 140 proc.: z 56 mld dolarów w 2010  r. do 134 mld dolarów w 2020 r.

Przez ostatnie pięć lat za wzrost ten odpowiadały głównie oryginalne preparaty międzynarodowych firm. Jeśli w 2025 r. chiński rynek leków istotnie zbliży się do górnej granicy prognozy, tj. do 200 mld dolarów, oznaczałoby to łączny wzrost o 50 proc. (przy CEGR na poziomie 7,5 proc). W Indiach stopa wzrostu w analizowanym okresie będzie porównywalna: 52 proc. w skali pięciolecia i 10,5 proc. CEGR, natomiast w Rosji zapowiada się rekordowa: blisko 190 proc. do 2025 r. i 14 proc. CEGR (dane szacunkowe przy założeniu osiągnięcia maksimum prognostycznego).

Wygasanie patentów zaciąży nad wynikami

Jeśli chodzi o rynki rozwinięte, to zyski przez nie generowane będą obciążone skutkami wygasania patentów. Ochrona patentowa leku trwa zwykle 20 lat, po czym jego właściciel staje u progu tzw. klifu patentowego, czyli znacznego spadku sprzedaży. Na rynek wchodzą bowiem generyki, tańsze w produkcji od oryginalnych preparatów średnio o 80-85 proc. Autorzy wspomnianego raportu IQVIA Institute estymują, że koncerny farmaceutyczne w ciągu ostatnich pięciu lat straciły z tego tytułu 98 mld dol., a do 2025 r. stracą jeszcze 114 mld dol., co przyczyni się do ogólnego spowolnienia wzrostu na rynkach zachodnich (poniżej 3 proc. CEGR).

Równoczesne zwiększenie popytu na leki generyczne i biopodobne tylko częściowo uzupełni lukę w dochodach branży. Udział leków generycznych w tempie wzrostu rynku jest bowiem z natury rzeczy ograniczony, ponieważ sprzedaż co prawda rośnie, ale po niższej cenie. Producenci leków replikowanych mogą sobie pozwolić na znacznie mniejszą marżę, ponieważ nie ponoszą kosztów badawczo-rozwojowych.

Ochrona patentowa leku trwa zwykle 20 lat, po czym jego właściciel staje u progu tzw. klifu patentowego, czyli znacznego spadku sprzedaży.

Choroby cywilizacyjne napinają finanse 

Nie trzeba dodawać, że dla strony przeciwnej, czyli krajowych systemów ochrony zdrowotnej i pacjentów, będzie to oznaczać wymierne oszczędności. Ma to tym większe znaczenie, że budżety płatników są każdego roku coraz bardziej napięte. Światowa populacja, licząca obecnie 7,8 mld, ma według demografów rosnąć średnio o 81 mln rocznie do 8 mld w 2023 r. Wzrost ten generują niemal wyłącznie kraje Azji i Afryki, bo w świecie zachodnim panuje kryzys demograficzny.

Firmy farmaceutyczne muszą liczyć się z faktem, że tolerancja płatników dla wolnorynkowego modelu cen jest na wyczerpaniu. Krajowe systemy opieki zdrowotnej, głównie w krajach rozwiniętych, ale także na rynkach wschodzących, będą wykorzystywać swój status jedynego nabywcy i twardo negocjować.

Równolegle rośnie statystyczna długość życia, by w 2025 r. przekroczyć 75 lat. Krótko mówiąc, bogata Północ kurczy się demograficznie i starzeje, a biedne Południe wprost przeciwnie. Na to nakłada się „inwazja” chorób cywilizacyjnych, takich jak schorzenia układu krążenia, nowotwory i cukrzyca. Według Światowej Organizacji Zdrowia są one obecnie przyczyną 71 proc. całkowitej liczby zgonów w ujęciu globalnym i ponad 80 proc. w krajach wysoko rozwiniętych. Wydłużenie życia idzie więc w parze ze zwiększeniem zachorowalności na choroby przewlekłe, a w krajach o średnich i niskich dochodach także z zagęszczaniem się populacji. W konsekwencji firmy farmaceutyczne muszą liczyć się z faktem, że tolerancja płatników dla wolnorynkowego modelu cen jest na wyczerpaniu. Krajowe systemy opieki zdrowotnej, głównie w krajach rozwiniętych, ale także na rynkach wschodzących, będą wykorzystywać swój status jedynego nabywcy i twardo negocjować.

Prace badawczo-rozwojowe nigdy nie zwalniają

Przemysł farmaceutyczny podlega większej niż inne branże presji w zakresie opracowywania i komercjalizowania innowacyjnych produktów. Wynika to przede wszystkim z ograniczonej w czasie ochrony patentowej leków i erozji zysków ze sprzedaży w wyniku konkurencji ze strony leków generycznych i biopodobnych. Aby zapobiec drastycznym załamaniom, tempo inwestycji rozwojowych w farmacji nie może okresowo zwalniać, jak to się dzieje w innych sektorach gospodarki. Prace badawczo-rozwojowe muszą być prowadzone z niezmiennie wysoką intensywnością i ze szczególnym uwzględnieniem leków specjalistycznych dla zapewnienia dywersyfikacji portfela produktowego. Leki specjalistyczne będą stanowić prawie połowę światowych wydatków na leki w 2025 r. i prawie 60 proc. na rynkach rozwiniętych. Firmy farmaceutyczne muszą podejmować ryzyko i pracować nad lekami na choroby rzadkie, bo inaczej stracą przewagę konkurencyjną.

Najważniejsze – pomagać

Światowym liderem branży farmaceutycznej pod względem nakładów na B+R jest szwajcarski koncern Roche. Zaraz za nim plasują się: niemiecki Merck, szwajcarski Novartis i amerykański Johnson & Johnson. W ciągu ostatnich kilku lat zmienił się sposób realizacji funkcji badawczo-rozwojowej w farmacji. Po pierwsze, coraz więcej producentów leków stosuje outsourcing, czyli zleca na zewnątrz działania B+R, oczywiście w dążeniu do redukcji kosztów. Po drugie, zgodnie z ogólnym trendem w przemyśle, wzrosło wykorzystanie Big Data w badaniach klinicznych.

W oparciu o dane kliniczne i molekularne tworzy się modele predykcyjne, co przyspiesza proces izolacji bezpieczniejszych i skuteczniejszych leków. Obecnie opracowanie nowego leku zabiera średnio 12,5 roku i kosztuje 2,5 mld dolarów. Nadzieje na skrócenie tego czasu i ograniczenie kosztów koncerny farmaceutyczne wiążą z rozwojem infrastruktury obliczeniowej o wysokiej wydajności (z ang. HPC), a docelowo – z komputerem kwantowym.

(©Envato)

Otwarta licencja


Tagi