Analitycy, eksperci i przede wszystkim dziennikarze wielokrotnie przedstawiali w mediach Polaków jako jeden z najbardziej pracowitych narodów świata. Większość badań, w tym tekst jednego z autorów poniższej analizy, podkreśla, że na opinii zaważył faktycznie przepracowany czas pracy Polaka. W Polityce Insight zamieszczono publikację pokazującą, że faktyczny czas pracy rodaków może być krótszy, ale nowe badania rzucają więcej światła na czas pracy w Europie i USA.
Sami Polacy wymieniają pracowitość na pierwszym miejscu w autoportrecie przeciętnego Kowalskiego. Raport IZA (globalne centrum zrzeszające naukowców i ekspertów z obszaru ekonomicznego funkcjonowania rynków pracy), choć nie rozwiewa ponad wszelką wątpliwość diagnozy jakoby Polacy rzeczywiście byli aż tak przepracowani, jak zwykło się mówić, ale dostarcza rzetelnego rozkładu statystycznych różnic czasu pracy między Europą a USA. Tym samym burzy nieco dotychczasową wizję Polaków wyeksploatowanych pracą
Analiza różnicy czasu pracy osób w wieku produkcyjnym (15 – 64 lata) między osiemnastoma krajami Europy a USA ujawnia, że Europejczycy pracują o 19 proc. mniej godzin niż obywatele USA. Oznacza to godzinę pracy mniej na osobę. Z kolei Polacy przepracowują o 24,4 proc. mniej godzin niż Amerykanie. Za Atlantykiem nie tylko pracuje się więcej, ale też osoby tam zatrudnione są częściej skłonne do pracy w weekendy i w nocy.
Alexander Bick, Bettina Brüggemann i Nicola Fuchs-Schündeln oparli analizę czasu pracy na bazach danych pochodzących z badań ekonomicznych. Choć badanie jest z 2016 r., to warto zwrócić uwagę na jego wyniki, bo często w Polsce używamy danych OECD, które więcej zaciemniają niż wyjaśniają.
Tylko pozornie pracujemy najwięcej
Średnia liczba przepracowanych godzin na osobę w Europie jest podobna, ale jednocześnie niższa o 16 – 19 proc. niż w USA w zależności od regionu. Przeciętna liczba przepracowanych godzin jest najwyższa w Skandynawii (1144), a najniższa w Europie Południowej (1102). Jednak to Stany Zjednoczone wyróżniają się najwyższą liczbą przepracowanych godzin na osobę (1353). Pułap 1300 godzin na Starym Kontynencie przekroczyła jedynie Szwajcaria (1310). Z kolei najniższe wskaźniki odnotowały Włochy (960), Francja (1007) i Belgia (1011). Polacy, na tle reszty krajów, uplasowali się tuż za niechlubnym podium z 1038 przepracowanymi godzinami, a tym samym pozostają najgorsi w naszym regionie.
Stopa zatrudnienia i przepracowane godziny w tygodniu są negatywnie skorelowane. Oznacza to, że im więcej osób pracuje, tym mniej czasu jeden zatrudniony poświęca obowiązkom zawodowym. Wskaźnik zatrudnienia w Polsce, dla badanego okresu, był jednym z najniższych w Europie i wyniósł 55 proc. wobec 67 proc. wśród badanych krajów. Z kolei przeciętna liczba przepracowanych godzin w tygodniu wyniosła 41 proc., podczas gdy średnia dla pozostałych krajów Europy i USA to 37 godzin. Nie oznacza to jednak, że Polacy pracują więcej niż inni. Okazuje się bowiem, że liczba przepracowanych tygodni w ciągu roku jest nieskorelowana zarówno z liczbą przepracowanych godzin w tygodniu, jak i ze wskaźnikami zatrudnienia. Polacy mogą pracować w danym tygodniu więcej godzin, ale inną kwestią jest to ile tygodni przepracowali w ciągu roku.
Jakie czynniki determinują różnice
Naukowcy udowadniają, że wyższa liczba wakacyjnych tygodni w Europie jest istotnym czynnikiem niższej liczby przepracowanych godzin przez Europejczyków. Dłuższe urlopy nie wiążą się ani z podniesieniem stopy zatrudnienia, ani też z dłuższymi tygodniowymi godzinami pracy (w kolejnych miesiącach). Wychodzi na to, że Amerykanie średnio mniej czasu spędzają na wakacjach i urlopach, a Europejczycy choć spędzili tego czasu więcej, to jeszcze nie „nadganiają” wyniku kolegów zza Atlantyku.
Struktura wykształcenia ludności pracującej wyjaśnia 30-50-proc. różnicę tygodniowego czasu pracy między krajami Europy a Stanami. Dzieje się tak, ponieważ w Europie jest mniej osób z wykształceniem wyższym, zwłaszcza w części Wschodniej i Południowej, niż w USA. I choć tygodniowy wymiar czasu pracy jest niezależny od poziomu edukacji, to wykształcenie ma znaczący wpływ na prawdopodobieństwo znalezienia pracy oraz stopę zatrudnienia danej grupy.
Mimo że populacja europejska jest starsza od amerykańskiej, to wiek pracującego nie wpływa na średnią liczbę godzin przepracowanych przypadającą na pracownika. Podobnie płeć nie jest czynnikiem istotnie różnicującym sytuacje obu kontynentów. Z kolei struktura sektorowa, czyli to w jakiej branży pracują zatrudnieni, jedynie w niewielkim stopniu tłumaczy zróżnicowanie między Amerykanami a Europejczykami. Jest to wniosek dość oczywisty, ponieważ trudno byłoby się spodziewać znaczących różnic dotyczących czasu pracy, o których miałby decydować sektor gospodarki.
Dwa wyzwania dla pomiaru czasu
Wydawać się może, że pomiar: godzin przepracowanych na osobę, stopy zatrudnienia i przepracowanych godzin osób w wieku produkcyjnym jest banalny, ale tak nie jest.
Po pierwsze, reprezentatywne próby czasu pracy tygodni referencyjnych różnią się między krajami sezonowością pracy, zaś dane o godzinach pracy na zatrudnionego zbierane w danym kraju nie są właściwie korygowane przez agendy statystyczne, aby były one porównywalne między krajami. Przecież żadna agenda statystyczna danego kraju nie zbiera danych w każdym z 52 tygodni roku. Tym samym brak konsekwencji pomiaru potencjalnie hamuje porównywalność mierzonych godzin. W Polsce to np. GUS dostarcza dane o czasie pracy. Jednak liczy go w mniej skomplikowany sposób niż inne kraje. Uwzględnia tylko główne miejsce zatrudniania i nie zestawia wyników ankiet pracowników z badaniami przedsiębiorców, jak to czynią niektóre państwa.
Po drugie, jak stwierdzają naukowcy IZA, nieprzepracowane godziny z tytułu dni urlopu są systematycznie zaniżane w badaniach siły roboczej. W Polsce GUS, zbierając dane o czasie pracy, liczy tenże w takim tygodniu, w którym nie wystąpiło święto, a dodatkowo nie uwzględnia zwolnień lekarskich i urlopów. Te zawyżone wyniki przelicza na skalę całego roku dla całego kraju.
Jak zauważają badacze IZA, potwierdzając ostrzeżenie OECD, krajowe agencje statystyczne korzystają z bardzo różnych rodzajów zestawów danych i metod do sporządzania szacunków. Tym samym dane OCED nie są odpowiednie do porównywania między państwami, a jedynie do porównania dynamiki danego kraju. A to właśnie one są podstawą do nośnych w mediach komunikatów diagnozujących Polaków jako tytanów pracy.
Europejczycy pracują o 19 proc. mniej godzin niż Amerykanie. Różnica ta wynika przede wszystkim z liczby dni urlopu, struktury poziomu wykształcenia oraz z faktu, że w niektórych krajach Europy jest niższa stopa zatrudnienia. W zależności od kraju i regionu różnice w przepracowanych tygodniach w ciągu roku stanowią od jednej trzeciej do połowy różnicy godzin przepracowanych w Europie i USA. Z kolei dane te wynikają ze struktury wykształcenia mieszkańców danego kraju. Biorąc pod uwagę, że między tygodniowymi godzinami przepracowanymi a wskaźnikiem zatrudnienia występuje ujemna korelacja, to odkrycie naukowców stwarza obiecujące pole do badań nad modelowaniem tych powiązań. Powyższe czynniki nie wyjaśniają bowiem w pełni dlaczego Europejczycy pracują mniej od pracowników zza Atlantyku. Kluczowe będzie więc pogłębienie badań o analizy związku dlaczego wykształcenie determinuje stopę zatrudnienia tej grupy, ale tygodniową liczbę przepracowanych godzin już nie. Ponadto wyszło na jaw jak rozbieżne statystyki, gromadzone przez różne agencje analityczne, mogą prowadzić do chybionych diagnoz. A to przecież od jakości danych zależy ocena społeczno-gospodarcza, która w niemałym stopniu wpływa na decyzje polityczne.
Piotr Arak, zastępca dyrektora Polskiego Instytutu Ekonomicznego (dawny IBRKK)
Krzysztof Kutwa, analityk Polskiego Instytutu Ekonomicznego (dawny IBRKK)