Autor: Tomasz Świderek

Dziennikarz specjalizujący się w tematach szeroko rozumianej branży telekomunikacyjnej i nowych technologii.

Gra o milisekundy

UTP, nowy, działający od 15 kwietnia, system transakcji warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych umożliwia zawarcie 20 tys. transakcji w ciągu sekundy. Stary, czyli uruchomiony 17 listopada 2000 roku Warset, pozwalał na 850. Te dwie liczby doskonale pokazują, jak bardzo w ostatnich kilkunastu latach przyspieszył świat finansów.
Gra o milisekundy

Polska została przyłączona do internetu w 1991 r.

Współczesne rynki finansowe są silnie uzależnione od technologii i rozwiązań teleinformatycznych. Coraz częściej o zysku lub stracie ze spekulacyjnej inwestycji decydują parametry techniczne łączy internetowych, wydajność komputera albo oprogramowanie użyte do podjęcia decyzji. Dzieje się tak m.in. dlatego, że rośnie znaczenie handlu algorytmicznego (decyzje o kupnie lub sprzedaży podejmuje program na podstawie informacji otrzymanych z rynku i jego otoczenia), w tym handlu wysokiej częstotliwości (zawieranie olbrzymiej liczby transakcji w krótkim czasie).

Handel wysokiej częstotliwości pozwala zarabiać na niewielkich zmianach cen i odpowiada za większość obrotów na głównych światowych giełdach. Według danych Tabb Group, ma on 61 proc. udział w wolumenie obrotów Chicago Mercantile Exchange, największego w USA rynku instrumentów pochodnych. W 2008 r. było to 41 proc.

Stale udoskonalane oprogramowanie, umożliwiające handel algorytmiczny, może okazać się zawodne, gdy konkurenci mają możliwość szybszego niż my uzyskania informacji i szybszego złożenia zlecenia kupna lub sprzedaży. Różnica rzędu kilku milisekund, czyli tysięcznych części sekundy, może przesądzać o opłacalności transakcji.

Zarobić na „spóźnialskich”

W języku inwestorów coraz częściej używa się słowa „opóźnienie”. To pojęcie techniczne, oznacza czas potrzebny na pokonanie przez informację drogi z komputera udostępniającego wiadomość do komputera odbiorcy. Jeszcze na przełomie XX i XXI wieku na rynkach finansowych akceptowano opóźnienia rzędu kilku, a nawet kilkunastu sekund. W połowie ubiegłej dekady próg spadł poniżej 1 sekundy. Teraz trwa walka o milisekundy.

Ci, którzy dzięki inwestycjom w technologie telekomunikacyjne mają mniejsze opóźnienia i wcześniej wiedzą, jakie są aktualne – także na różnych rynkach – ceny transakcyjne oraz oferty kupna i sprzedaży, a także szybciej od innych docierają do informacji mogących mieć wpływ na notowania, zdobywają przewagę. Mogą ją wykorzystać do osiągania zysków stosując technikę arbitrażu opartą na różnicy opóźnień między poszczególnymi uczestnikami rynku. Dziś, gdy inwestor o kilka milisekund wcześniej od pozostałych graczy wie, że np. kurs papierów jakiejś spółki poszedł w górę o kilka centów, kupuje od „opóźnionych” jak najwięcej akcji po niższej cenie i zaczyna je oferować po aktualnej, czyli wyższej.

Zarówno inwestorzy finansowi, jak i same giełdy są zainteresowane skróceniem czasu niezbędnego do przekazania informacji. Nasdaq OMX Group, który jest m.in. operatorem amerykańskiego rynku Nasdaq, twierdzi, że w IV kwartale 2012 r. średnie opóźnienie związane z przetworzeniem danych i upublicznieniem bieżących kursów akcji oraz informacji wynosiło na tym nowojorskim rynku mniej niż 2 milisekundy (ms). Dwa lata wcześniej było na to potrzebne ponad dwa razy więcej czasu.

Nie oznacza to jednak, że od razu te informacje trafiają do zainteresowanych. To jak szybko je w rzeczywistości uzyskają zależy od opóźnień na odcinku między serwerami giełdowymi, które dystrybuują dane, a komputerami inwestorów. Nowoczesne systemy giełdowe, takie jak warszawski UTP, pozwalają już na zlokalizowanie komputerów do handlu algorytmicznego bardzo blisko systemów transakcyjnych. Zazwyczaj są umieszczane w centrach danych udostępnianych przez giełdy. To do minimum skraca czas potrzebny na dostarczenie tym maszynom informacji z giełdy i na dodatek w każdym przypadku opóźnienie jest takie samo. O tym, kto z uczestników handlu wysokiej częstotliwości wygra w tym wyścigu decyduje jakość oprogramowana używanego do handlu oraz opóźnienie w zasilaniu systemów informatycznych danymi innymi niż pochodzące bezpośrednio z giełdy.

Opóźnienia są istotne także dla tych, którzy nie wykorzystują handlu wysokiej częstotliwości, a np. stosują arbitraż między różnymi rynkami.

Pod wodą i pod lodem

Standardowym podmorskim kablem światłowodowym informacja z Nowego Jorku do Londynu dociera w ciągu niespełna 65 ms. Tyle samo czasu zajmuje dostarczenie zlecenia z londyńskiego City na nowojorską giełdę. Budowany kosztem 400 mln dol. podmorski kabel, nazwany Project Express, ma skrócić ten czas do niespełna 60 ms. Kładziony jest na dnie Atlantyku głównie z myślą o inwestorach instytucjonalnych – bankach, funduszach inwestycyjnych – którzy chcą handlować na rynkach po obu stronach oceanu.

O 100 mln dol. mniej kosztowała telekomunikacyjna inwestycja skracająca o 3 ms czas potrzebny na przesłanie danych z Nowego Jorku, gdzie są główne amerykańskie giełdy akcji, do Chicago, które jest centrum handlu instrumentami pochodnymi i towarami. I ten światłowód budowano z myślą o inwestorach z rynków kapitałowych i finansowych.

Zarówno w przypadku Project Express, jak i światłowodu Nowy Jork – Chicago, mniejsze opóźnienia uzyskano dzięki optymalizacji przebiegu łącza. Trasa została skrócona w stosunku do alternatywnych rozwiązań budowanych w czasach, gdy milisekundy, a nawet sekundy nie miały w świecie finansów takiego znaczenia jak dziś. Wówczas o przebiegu światłowodu decydowały koszty związane z jego położeniem, a te rosną, gdy infrastrukturę buduje się po najkrótszej drodze zamiast omijać trudne warunki terenowe.

Niewykluczone, że w niedalekiej przyszłości, dzięki optymalizacji przebiegu światłowodów, opóźnienie w przesyłaniu sygnału między Londynem a Tokio zostanie skrócone o niemal 1/3, do 170 ms. Budowa nowych światłowodów na tej trasie będzie jednak znacznie droższa niż łączy z Chicago do Nowego Jorku, czy też z Nowego Jorku do Londynu. Trzeba będzie je bowiem poprowadzić pod lodami Oceanu Arktycznego.

Mikrofale na łączach

Optymalizacja trasy to nie jedyny sposób na zmniejszanie opóźnienia. Można je ograniczyć także stosując inne niż światłowodowe technologie. Na przykład mikrofale.

I mikrofale i wiązka światła wykorzystywana do przesyłu sygnału w światłowodach w próżni mają tę samą prędkość. W rzeczywistym światłowodzie sygnał świetlny przemieszcza się o 1/3 wolniej niż w próżni. Także w powietrzu spada prędkość przesyłania danych mikrofali, ale strata jest mniejsza niż w przypadku światłowodu.

Jak wyliczyli specjaliści, dzięki mikrofalom opóźnienie sygnału między Nowym Jorkiem, a Chicago może zmniejszyć się do 4,25 ms. Byłoby więc o 2,3 ms niższe niż w światłowodzie. To sprawia, że kilka amerykańskich instytucji finansowych jest zainteresowane budową mikrofalowych łączy na tej trasie.

Inwestycje w zmniejszanie opóźnień dotyczą nie tylko wielkich odległości. Wiosną pojawiły się informacje, że bank Morgan Stanley zmodernizował swą infrastrukturę telekomunikacyjną i informatyczną, by skrócić przesył. W efekcie jeden z największych banków świata mógł zaproponować klientom nową, szybszą platformę handlową. To powinno przyciągnąć nowych inwestorów i zwiększyć zyski banku z obsługi transakcji giełdowych. Oferta Morgan Stanley jest atrakcyjna, bo zwykły gracz giełdowy, korzystający z tradycyjnych kanałów dostępu do rynku i informacji giełdowych w tzw. czasie rzeczywistym, musi się liczyć z opóźnieniami dochodzącymi nawet do 100-200 ms.

OF

Polska została przyłączona do internetu w 1991 r.

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Wielka integracyjna gra na Pacyfiku

Kategoria: Trendy gospodarcze
Opowieść ta miała swój początek w grudniu 2001 r. To właśnie wtedy Amerykanie ruszyli ze swą misją (ISAF) do Afganistanu. Chińczycy natomiast, za zgodą USA i Zachodu, zostali przyjęci do Światowej Organizacji Handlu (WTO).
Wielka integracyjna gra na Pacyfiku