Od 2008 r. banki centralne coraz chętniej kupują złoto. W sumie od początku kryzysu władze monetarne na całym świecie zwiększyły rezerwy złotego kruszcu w swoim posiadaniu prawie o 3,2 tys. ton.
Według wyliczeń przeprowadzonych przez Official Monetary and Financial Institutions Forum (OMFIF) tempo zwiększania rezerw złota przez banki centralne jest dziś zbliżone do tego, które obserwowano przez sto lat – do 1970 roku, czyli w okresie, gdy stanowiło ono ważny element międzynarodowego systemu walutowego. Większe zainteresowanie złotem wynika – jak twierdzi OMFIF – z jego atrakcyjności inwestycyjnej w warunkach wysokiej niepewności na rynkach i w dobie niskich stóp procentowych.
Trend ten dotyczy przede wszystkim krajów rozwijających się, głównie z Azji. W ostatnich latach najszybciej powiększały rezerwy kruszcu Chiny oraz Rosja. Dynamicznie gromadziły złoto również Turcja, Indie i Kazachstan.
Kraje rozwinięte od 2008 r. utrzymywały zasoby złota na niezmienionym poziomie, bądź systematycznie się ich wyzbywały. Francja uszczupliła rezerwy cennego kruszcu o nieco ponad 167 ton, Szwajcaria o 105 ton, a Niemcy prawie o 40 ton.
Najszybciej topniały zasoby Wenezueli, która pogrążając się coraz bardziej w ekonomicznym chaosie zmuszona została do wyzbycia się części rezerw, w tym w złocie.
Obecnie największe zasoby złota posiadają Stany Zjednoczone – 8,13 tys. ton oraz Niemcy – prawie 3,4 tys. ton, co stanowi odpowiednio 74,6 proc. i 68,6 proc. wartości rezerw walutowych tych państw. Co ciekawe, nieco ponad 2,8 tys. ton złota zgromadził również Międzynarodowy Fundusz Walutowy.
Polskie rezerwy złota wynoszą dziś 103 tony i od 2008 r. pozostają na stabilnym poziomie. Stanowią one około 4 proc. wartości wszystkich rezerw walutowych zgromadzonych przez NBP. Ministerstwo Finansów ujawniło ostatnio, że przychody z inwestowania złota na rynkach finansowych w 2016 roku wyniosły 29,8 mln zł. Koszty przetrzymywania w banku centralnym Wielkiej Brytanii sięgnęły 80 tys. zł.