Powrót Marka Belki?

Jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych w świecie polskich ekonomistów i polityków. Obecny dyrektor w MFW, były premier i dwukrotny minister finansów, doradca ekonomiczny Aleksandra Kwaśniewskiego i banku inwestycyjnego JP Morgan jest kandydatem na prezesa NBP.

– Mam dość kopania się z koniem – to chyba najbardziej znany opinii publicznej cytat z profesora Marka Belki. Zdanie zostało wypowiedziane w 2002 roku, po kilkunastu zaledwie miesiącach pracy w rządzie Leszka Millera, który z trudem znosił liberalnego ekonomistę na czele Ministerstwa Finansów lewicowego gabinetu.

Belka nie dość, że domagał się cięć w wydatkach budżetowych, to jeszcze uparcie bronił niezależności Rady Polityki Pieniężnej przed atakami SLD.

Dziś o jego kandydaturze na szefa NBP pozytywnie wypowiada się urzędujący szef resortu finansów. – Jest ekonomistą o autentycznej renomie międzynarodowej, ma olbrzymie doświadczenie w służbie publicznej w Polsce i, co najważniejsze, zdobył też ogromne doświadczenie w MFW – mówi Jacek Rostowski.

Sądząc z ostatnich wypowiedzi Belki, który kieruje obecnie europejskim oddziałem Międzynarodowego Funduszu Walutowego, ekonomista zaleca wstrzymanie się z wejściem Polski do strefy euro. Jest też zwolennikiem przedłużenia FCL, elastycznej linii kredytowej z MFW, którą Polska może wykorzystać do walki z niekorzystnymi dla nas skutkami kryzysu w strefie euro. – My nie żyjemy na obcej planecie. Spójrzmy, co się dzieje na południu Europy, w Grecji. Niepokoje rynków finansowych dotyczą też innych krajów. W takiej sytuacji FCL, z którego nie korzystamy, ale mamy na wszelki wypadek, może być przydatny – mówił niedawno portalowi Obserwatorfinansowy.pl.

Zasypuje fosy między rządem a NBP

Kariera Marka Belki w administracji państwowej zaczęła się po wygranej Aleksandra Kwaśniewskiego w wyborach prezydenckich. Pałac szukał rzutkiego ekonomisty o „niezużytej” twarzy, który mógłby zostać doradcą przydenta. Belka, bywały w świecie stypendysta Fulbrighta i student samego Miltona Friedmana, wydawał się idealnym kandydatem. Już w 1997 roku z rekomendacji Aleksandra Kwaśniewskiego został ministrem finansów w rządzie Włodzimierza Cimoszewicza. Zastąpił Grzegorza Kołodko, który toczył otwartą wojnę z szefową NBP, Hanną Gronkiewicz-Waltz. Belka przeciwnie, urzędowanie zaczął od zasypywania fosy, wykopanej przez Kołodkę między MF i NBP. Zwoływał nawet wspólne konferencje z szefową NBP, których efektem było zmniejszenie w 1997 roku deficytu budżetowego z zakładanych 12,2 mld PLN do 5,9 PLN.

Nic więc dziwnego, że gdy w 2001 roku SLD szykował się do zwycięstwa wyborczego nad AWS, Belka był pewnym kandydatem na ministra finansów. To właśnie z tamtych czasów datuje się jego ostry konflikt ze środowiskiem Leszka Millera. Jeszcze w czasie kampanii wyborczej Belka ogłosił, że deficyt budżetowy, znany jako dziura Bauca, wymaga radykalnych cięć. Kosztowało to SLD kilka procent głosów w wyborach, pozbawiając Leszka Millera szansy na samodzielne rządzenie i uzyskanie w parlamencie większości, która pozwolałaby odrzucać weto prezydenta. Belka wszedł mimo wszystko do rządu z rekomendacji Kwaśniewskiego i podobnie jak w czasach sporu Kołodki z Gronkiewicz-Waltz, tak i tym razem bronił niezależności NBP, kierowanego już przez Leszka Balcerowicza. Nie przeszkadzał mu fakt, że jeszcze przed wyborami krytykował działania RPP.

– Rada jest ortodoksyjna, bujająca w obłokach i źle ocenia rzeczywistość – napisał w tekście opublikowanym w „Polityce” jeszcze jako doradca prezydenta Kwaśniewskiego. To on doradzał prezydentowi, by nie podpisywał reformy podatkowej, przygotowanej przez Leszka Balcerowicza, która wprowadzała dwie stawki podatkowe. Niezależnie od tego, po wejściu do rządu zaangażował się w spór z partyjnymi kolegami w obronie niezależności NBP i sprzeciwiał się pomysłowi wprowadzenia podatku importowego. Zanim odszedł z rządu, zdążył jeszcze przygotować ustawę o podatku od dochodów kapitałowych, nazywaną powszechnie ustawą Belki.

Obce ciało w SLD

Telefon z propozycją objęcia fotela premiera RP zastał Belkę w Jemenie. Był wtedy ważnym urzędnikiem kierowanej przez Amerykanów tymczasowej administracji w okupowanym Iraku. Najpierw, w pierwszych miesiącach po inwazji organizował pomoc międzynarodową dla Iraku, a od 2003 r. został dyrektorem do spraw polityki gospodarczej. Przydało się doświadczenie ze współpracy z bankiem inwestycyjnym JP Morgan, który odgrywał kluczową rolę w kontrolowaniu przepływów finansowych w Iraku.

Gdy rząd Leszka Millera zaczął chwiać się z powodu afery Rywina, Belka dostał od Kwaśniewskiego propozycję sformowania mniejszościowego rządu, który dotrwałby do końca kadencji parlamentu. Otoczenie Millera nie było z tego zadowolone i doprowadziło do dymisji Belki. – On jest obcym ciałem w SLD – mówił przed nominacją Belki na premiera jego dawny kolega z czasów studiów, polityk PiS Jerzy Kropiwnicki.

Postępująca dezintegracja politycznego zaplecza SLD utrudniała pracę premierowi, który wraz z ministrem Jerzym Hausnerem próbował realizować plan naprawy finansów publicznych. W 2005 roku Belka startował w wyborach z ramienia Partii Demokratycznej, ale ugrupowanie to nie przekroczyło progu wyborczego.

Ekonomista z taką przeszłością polityczną nie miał jednak problemu ze znalezieniem pracy. Został sekretarzem Komisji Gospodarczej ONZ do spraw Europy, a w styczniu 2009 roku stanął na czele Departamentu Europejskiego MFW.

Spór o Belkę

Nagłe ogłoszenie kandydatury na nowego szefa NBP przez pełniącego obowiązki prezydenta marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego zaskoczyło nie tylko niechętną szybkim zmianom opozycję, ale też koalicyjny PSL. – W sprawie prezesa NBP należy zachować umiar i się nie spieszyć, bo w sensie politycznym ta decyzja wykracza daleko poza tymczasowe obowiązki prezydenta – ogłosił szef PSL Waldemar Pawlak.

Marszałek Sejmu broni jednak swojej decyzji. – Widać gołym okiem, że kandydatura nie jest partyjna, bo to człowiek spoza partyjnego układu. Decyzja o wyborze nowego szefa NBP jest konieczna, bo chodzi o bezpieczeństwo pieniędzy – mówi Komorowski.

O tym, czy zostanie nowym szefem NBP, posłowie mają zdecydować na najbliższym posiedzeniu Sejmu.


Artykuły powiązane

Zarządzanie rezerwami dewizowymi NBP

Kategoria: Analizy
Na koniec 2021 r. rezerwy dewizowe NBP osiągnęły równowartość 166 mld dol., wzrastając sześciokrotnie w stosunku do poziomu z 2000 r. i niemal dwukrotnie w ciągu ostatniej dekady. W rankingu krajów dysponujących największymi rezerwami dewizowymi Polska plasuje się na wysokiej 20. pozycji.
Zarządzanie rezerwami dewizowymi NBP