Stolicy nie śpieszy się do PPP

Warszawa dopiero zaczyna praktykować formułę partnerstwa publiczno-prywatnego (PPP) i próbuje się uczyć na doświadczeniach, tych miast, które robiły to przed nią. - Uczenie się na cudzych błędach taniej kosztuje, niż na własnych. I my staramy się to robić – mówi w rozmowie z Obserwatorem Finansowym Jarosław Kochaniak, wiceprezydent Warszawy.
Stolicy nie śpieszy się do PPP

Budowa parków wodnych, to projekty najczęściej finansowane przez samorządy z unijnych środków. W PPP cele będą bardziej ambitne, bo musza przynosić dochód.(CC By-ND Scott Ableman)

Obserwator Finansowy: Jakie przedsięwzięcia w formule PPP realizują władze stolicy?

Jarosław Kochaniak: Nie mamy jeszcze żadnej podpisanej umowy. Jesteśmy w trakcie przygotowań do pierwszej takiej inwestycji. Prace nad projektami PPP rozpoczęliśmy kilka lat temu. Wybraliśmy konsorcja doradcze, z którymi zawarliśmy umowy ramowe, aby zapewnić sobie wsparcie techniczne oraz prawne, porównywalne z tym, z jakiego korzystają prywatne firmy. Te konsorcja mają nas przygotować do rozmów z partnerami prywatnymi. To klasyczna ścieżka. Najpierw etap analiz, potem zatrudnienie doradcy, z którym przygotujemy projekt od strony prawno-finansowej i dopiero ogłoszenie o poszukiwaniu prywatnego partnera.

Do jakich projektów Warszawa zaangażowała doradców?

Mamy kilka projektów, w różnym stopniu zaawansowania. Najdalej jesteśmy z planem budowy przystanków dla komunikacji publicznej. Prace nad nim trwają trochę dłużej niż zakładaliśmy, ale to nasz pierwszy projekt. Wiele zależy od tego, czy jego realizacja się uda, bo on przeciera ścieżkę dla następnych przedsięwzięć. Koszt samych wiat szacujemy na około 80 mln zł. Ten projekt w żaden sposób nie powinien więc obciążyć budżetu miasta. Całość kosztów może i ma wziąć na siebie partner prywatny, który później będzie czerpać dochody z reklam na wiatach.

Do tak niewielkiej inwestycji potrzebny był zewnętrzny doradca?

Inwestycje PPP są trudne do realizacji, procedury skomplikowane i czasochłonne. Wiele lat pracowałem w sektorze prywatnym i wiem, że firmy doradcze mają kompetencje oraz doświadczenie, których – jeśli chodzi o PPP – brakuje urzędnikom.

To nie znaczy, że my nie potrafimy inwestować. J`uż drugą kadencję władze Warszawy udowadniają, że umieją to robić. Są jednak sytuacje, w których warto zaangażować doświadczenie i kapitał sektora prywatnego. Dotyczy to przypadków, kiedy wsparcie firmy prywatnej zapewni nam większą efektywność w świadczeniu usług publicznych i pozwoli sfinansować potrzebne miastu inwestycje, na które nie ma pieniędzy w budżecie. Na nowe przystanki Warszawy teraz nie byłoby stać.

Jakie mają być kolejne inwestycje realizowane w PPP?

Przygotowujemy się do budowy parkingów podziemnych oraz mieszkań komunalnych. Oferty budowy wiat już zbieramy, ich przyjmowanie zamkniemy w połowie roku. Jeśli nie będzie niespodzianek, to umowę miasto podpisze do końca roku, może trochę wcześniej. Ogłoszenie o wyborze partnera prywatnego do budowy podziemnych parkingów przewidujemy w maju.

Jaką wartość ma ten projekt?

To zależy od ustalenia ostatecznej liczby lokalizacji. W grę wchodzi od dwóch do sześciu parkingów, mówimy o kwocie od kilkudziesięciu do kilkuset milionów złotych.

Dlaczego Warszawa tak późno zdecydowała się na PPP?

Do 2088 roku warunki były na tyle sprzyjające, a nasz budżet na tyle duży, że mogliśmy sobie pozwolić na inwestycje ze środków własnych i unijnych. Miasto miało stosunkowo niski poziom zadłużenia, dzięki czemu mogło w miarę bezpiecznie sięgać po kredyty i obligacje. Biorąc zaś pod uwagę kwotę pozyskanego z UE dofinansowania projektów, jesteśmy w kraju liderem. Innych możliwości finansowania inwestycji zaczęliśmy szukać, gdy zmieniły się warunki rynkowe. Czekaliśmy też na znowelizowanie ustawy o PPP, co nastąpiło dopiero z początkiem 2009 roku.

Kilka innych miast inwestycje w ramach PPP zaczęło już przed kilkoma laty.

Nie chcę krytykować żadnej, ale nie wszystkie były udane. Uczenie się na cudzych błędach jest zawsze tańsze, niż na własnych i my to staramy się robić.

Czy pieniądze w formule PPP trudniej zdobyć niż unijne?

Jedne i drugie trudno pozyskać. Jednak nadchodzą niełatwe czasy. Perspektywa unijnego budżetu na lata 2014 – 2020 wskazuje, że zdobycie funduszy z Brukseli będzie trudniejsze. To zmusi nas do szukania środków także z ppp, choć będzie wymagać dużego wysiłku i cierpliwości. Kapitał prywatny ma pieniądze, ale nie można liczyć na to, że weźmie na siebie wszystkie ryzyka.

Przedsięwzięcia w PPP wymagają też od władz samorządowych większej odwagi. Przygotowanie i eksploatacja takiej inwestycji to bardzo skomplikowany proces, trudniejszy niż przy budowie z własnych środków. Czas przygotowania jest dłuższy, a kontrakt obowiązywać będzie miasto także długo po zakończeniu budowy. Miarą sukcesu nie będzie przy tym samo ukończenie inwestycji, ale jakość świadczonej przez partnera prywatnego, przez wiele lat, usługi publicznej, na której chce jak najwięcej zarobić. Wszystko to trzeba uwzględnić precyzyjnie w umowie, by ewentualne późniejsze spory rozstrzygać bez uciekania się do sądu. Świadomość, że spór rozwiązywać może zupełnie inna ekipa polityczna, która przy okazji zechce rozliczyć tę, która umowę podpisywała, nie ułatwia urzędnikom podejmowania decyzji.

Co stanowi dla was większy problem – ocena ryzyka w długiej perspektywie, czy znalezienie dobrego partnera prywatnego?

Znalezienie partnera nie jest aż tak wielkim problemem, jeśli się dobrze określi zakres umowy i rodzaje ryzyka. Najtrudniejszy jest dobry podział ryzyka między miastem, a inwestorem prywatnym i akceptacja faktu, że partner prywatny musi zarobić, więc koszty usług mogą być nieco wyższe, niż gdyby miasto samo inwestowało.

Czy klimat w Polsce dla projektów PPP poprawił się?

Tak. To wynika trochę z przymusu, z sytuacji jaką stworzył rynek i nowe przepisy, obligujące samorządy do zmniejszania zadłużenia i deficytu. Miast nie stać na realizację wszystkich inwestycji z własnych środków, unijne się kurczą, z konieczności więc muszą sięgać do innych źródeł finansowania.

Jak pan ocenia, jak duży może być za kilka lat udział projektów realizowanych w PPP w całym pakiecie inwestycji Warszawy?

Do 2020 roku pieniądze z Brukseli powinny być głównym źródłem – poza budżetem miasta – finansowania inwestycji. To znaczy, że przez tę i następną kadencję priorytetem dla władz Warszawy jest maksymalne wykorzystanie funduszy unijnych. W tym czasie powinniśmy zrealizować 6 do 10 inwestycji z partnerami prywatnymi, zdobywając potrzebne doświadczenie.

Na jaką kwotę?

W sprzyjającej sytuacji ponad miliard złotych. Ale nie wykluczam np. budowy mostu w tej formule, z opłatą za dostępność, a jedna taka inwestycja może mieć wartość kilkuset milionów. Badamy wpływ tego typu finansowania na nasz poziom zadłużenia. Wszystko będzie zależało od przychodów miasta, wysokości janosikowego, poziomu dotacji unijnych, możliwości zadłużania się. Nasza najważniejsza inwestycja to dokończenie budowy drugiej linii metra. To od niej zależy, ile będziemy mieli środków na inne działania. Wtedy okaże się, jak bardzo potrzebny nam będzie kapitał prywatny.

Rozmawiał Jan Bazyl Lipszyc

Budowa parków wodnych, to projekty najczęściej finansowane przez samorządy z unijnych środków. W PPP cele będą bardziej ambitne, bo musza przynosić dochód.(CC By-ND Scott Ableman)

Otwarta licencja


Tagi