Autor: Katarzyna Bartman

Redaktor naczelna miesięcznika „Praca za granicą”.

W dużych firmach wolą już nie oszczędzać na BHP

Wypadków przy pracy jest nawet o jedną trzecią mniej, niż trzy lata temu. To efekt  wprowadzenia od 2009 r. zróżnicowanej składki ubezpieczeniowej dla firm i uzależnienia jej od bezpieczeństwa pracy. W tym samym czasie kwota wypłaconych odszkodowań i świadczeń rehabilitacyjnych wzrosła. Powypadkowy rachunek dodatkowo podbijają coraz wyższe nakłady na prewencję rentową w ZUS.
W dużych firmach wolą już nie oszczędzać na BHP

Lepiej jest zapobiegać wypadkom niż radzić sobie z ich konsekwencjami (CC BY hr.icio)

W pierwszym kwartale 2012 r. doszło w firmach Polsce do 20 475 wypadków. To o 8 proc. mniej, niż w tym samym okresie 2011 r. – wynika z najnowszego raportu GUS pt. „Wypadki przy pracy osób pracujących w gospodarce narodowej w I kw. 2012 r.”. Równocześnie zmniejszyła się liczba wypadków śmiertelnych: odpowiednio ze 108 do 86.

Trend spadkowy utrzymuje się już od kilku lat. Największą poprawę bezpieczeństwa pracy odnotowano w 2009 r. Jak wynika ze statystyk ZUS, poszkodowanych było wtedy 106 042 pracowników, podczas gdy rok wcześniej – aż 158 784. To oznacza 30 proc. spadek liczby wypadków.

Dobra siła przepisów

Znaczące polepszenie statystyk pokrywa się w czasie z wprowadzeniem w życie nowych przepisów. Zaczęły obowiązywać od 1 kwietnia 2009 r. Pozwalają ZUS-owi różnicować wysokość składek pracodawcom, którzy prowadzą działalność związaną z podwyższonym ryzykiem zawodowym. W kraju są takie 64 profesje. ZUS może na podstawie trzyletnich zestawień wypadkowych, które firma zgłasza na specjalnych formularzach ZUS IWA, obniżyć przedsiębiorstwu wysokość składki wypadkowej nawet o połowę lub podwyższyć do 100 proc.

Obowiązująca kwota bazowa składki wynosi od kwietnia 2012 r. 40,83 zł miesięcznie od każdego pracownika. Firma zatrudniająca przykładowo 100 osób i działająca bez wypadków, może poprzez obniżenie stawki zaoszczędzić rocznie nawet do 25 tys. zł. Pracodawcy dość powszechnie korzystają z tej ulgi. W 2009 r. obniżoną składkę płaciło do ZUS ponad 93,65 tys. przedsiębiorstw, czyli ponad 70 proc. płatników objętych nowymi przepisami.

– Większą troskę pracodawców o bezpieczeństwo widać gołym okiem, choćby na budowach. Kask coraz rzadziej wisi na haku w szatni. Pomaga nie tylko uzależnienie składki od liczby wypadków. Skuteczne okazują się też kampanie promujące bezpieczne środowisko pracy, które od paru lat wspólnie prowadzą Państwowa Inspekcja Pracy i Zakład Ubezpieczeń Społecznych – uważa Jacek Dziekan, rzecznik prasowy ZUS.

Anna Majcherek z Okręgowego Inspektoratu Pracy w Krakowie, także jest zdania, że obecnie, w okresie spowolnienia gospodarczego, pracodawcy (głównie ci więksi), skrupulatniej liczą pieniądze. I doszli do wniosku, że oszczędzanie na bezpieczeństwie pracowników jest dla nich nieopłacalne.

Do ewentualnego odszkodowania za wypadek, które może sięgać nawet setek tysięcy złotych, dochodzą jeszcze mandaty i grzywny sądowe. Ich łączna wartość często przekracza 30 tys. zł. Ale to nie wszystko: jeśli do wypadku doszło z winy zakładu pracy, bo nie przestrzegał on norm BHP, firma musi także pokryć koszty rehabilitacji pracownika. Taka rehabilitacja przeciętnie trwa ok. 29 dni. W dodatku na ten okres pracodawca musi zwykle szybko znaleźć zastępstwo. To oczywiście generuje kolejne koszty.

W kasku i z alkomatem

Firmy zamiast płacić kary i odszkodowania, wolą więc wypadkom zapobiegać. W koncernie budowlanym Mota-Engil wywieszono niedawno slogan: „Ty pracujesz na najwyższym poziomie – my zabezpieczamy”.

W Mota-Engil Central Europe SA wdrożono specjalny system zarządzania bezpieczeństwem i higieną pracy oraz ochroną środowiska. Obowiązuje on w całej korporacji, sięga do centrali firmy w Portugalii. Każda osoba na terenie budowy jest obowiązana nosić identyfikator, zanim go otrzyma przechodzi szkolenie. Zostaje poinformowana o ryzyku i środkach bezpieczeństwa, zasadach kontroli dostępu do terenu budowy, postępowaniu w razie wypadku. Pracownicy mają wgląd do kartoteki środków ochrony indywidualnej. Drogą elektroniczną mogą sprawdzić zakres wyposażenia i zamówić potrzebny sprzęt.

Firma prowadzi restrykcyjną politykę antyalkoholową. Pracownicy nadzoru wyposażeni są w zbliżeniowe alkomaty do wyrywkowej kontroli trzeźwości. Dla podwykonawców budowane są zejścia i dojścia do stanowisk pracy. Stale działa monitoring. Wobec tych wykonawców, którzy nie respektują norm bezpieczeństwa, firma stosuje kary umowne. Efekt tych działań jest taki, że w Mota-Engil od 2011 r. nie było wypadków przy pracy (odnotowano tylko 13 zdarzeń potencjalnie wypadkowych).

System kontroli dostępu wprowadziły na swoich budowach także firmy z grupy  Buma. Umożliwia on wejście na plac robót tylko osobom posiadającym specjalne karty magnetyczne. System rejestruje czas wejścia i wyjścia wszystkich pracowników. Zatrudniono ochronę i wprowadzono monitoring placów budów. Obejmuje on nawet pomieszczenia ochroniarzy. Na każdej budowie zatrudniony jest też specjalny koordynator robót do spraw bezpieczeństwa i higieny pracy. Kontroluje na bieżąco, czy prace wykonywane są w sposób bezpieczny, czy robotnicy są trzeźwi oraz czy noszą ubrania ochronne.

Podobne rozwiązania obowiązują także w firmie Skanska. Koncern wypracował swój  „Kodeks postępowania Skanska”. Cel strategiczny to: „Zero wypadków przy pracy”.  Jak informuje kierownictwo koncernu, eksperci opracowali 21 standardów ogólnych, z których każdy rozpisano na kilka standardów szczegółowych. Pozwalają one zorganizować pracę tak, by była w pełni bezpieczna. Zaczyna się od tego, że każdy pracownik firmy dostaje identyfikator. Podstawą jego wydania jest zaliczenie szkolenia bhp, na którym pracownik poznaje nie tylko regulamin budowy, ale też konsekwencje prawne naruszenia przepisów i zasad BHP, wykaz prac szczególnie niebezpiecznych. Dla każdego zadania na budowie prowadzona jest wcześniej ocena ryzyka. Skala jest trzystopniowa, przy czym poziom najwyższy nie jest przez pracodawcę akceptowany.

Mali bardziej niebezpieczni

Nie wszędzie jest jednak tak bezpiecznie, jak u dużych pracodawców. Tadeusz Fic, okręgowy inspektor pracy w Krakowie, zwraca uwagę na ogromną różnicę w podejściu do zagadnień związanych z bezpieczeństwem między dużymi a małymi firmami.

– W przypadku tych ostatnich wciąż borykamy się z problemem nielegalnego zatrudnienia, ograniczaniem wydatków kosztem bezpieczeństwa pracowników i zbyt małą jeszcze świadomością zagrożeń. Przekłada się to bezpośrednio na liczbę wypadków przy pracy, w tym również śmiertelnych – mówi Tadeusz Fic. – Niestety analiza danych wykazuje, że w dalszym ciągu głównym powodem wypadków jest błąd ludzki. Szczególnie tragiczny w skutkach okazuje się on w przypadku młodych, niedoświadczonych osób, podejmujących pierwszą pracę – dodaje krakowski inspektor.

Na statystyce wypadkowej ważą dziś nie wielkie firmy budowlane, ale małe. A skutki tej iluzorycznej oszczędności drobnych pracodawców, tnących wydatki związane z bezpieczeństwem ludzi, są widoczne w zestawieniach wydatków ponoszonych zarówno przez ZUS, jak i NFZ.

Kto zarabia na wypadkach

Jak wynika z danych obu tych instytucji koszty te, mimo mniejszej liczby nieszczęśliwych zdarzeń, stale rosną.

Podczas gdy wydatki z funduszu wypadkowego wynosiły w 2008 r. niespełna 4,72 mld zł, to w ubiegłym roku przekroczyły 5,12 mld zł. Były więc o ponad 8 proc. wyższe. Dynamicznie „puchły” świadczenia rehabilitacyjne. W 2008 r. koszty fizjoterapii wynosiły według ZUS 70,9 mln zł, w 2011 r. ponad 95,7 mln zł, czyli przeszło 30 proc. więcej.

Opr. DG (CC BY-SA by José Goulão)

Opr. DG (CC BY-SA by José Goulão)

– Mimo ogólnej poprawy bezpieczeństwa w firmach i spadku liczby wypadków, szczególnie tych najtragiczniejszych w skutkach, koszty świadczeń rentowych i rehabilitacyjnych nadal szybko rosną. Spowodowane jest to zarówno podwyżką wyceny samych procedur medycznych, jak również polityką cenową koncernów farmaceutycznych, które wykorzystują fakt, że państwo płaci za coraz bardziej skompilowane świadczenia lecznicze – mówi wprost Robert Gwiazdowski, prawnik i ekonomista, a w latach 2006 – 2007 przewodniczący Rady Nadzorczej ZUS.

Obciążenie jest tym większe, że osoby po wypadkach w pracy stanowią ponad jedną trzecią wszystkich rehabilitowanych ze środków funduszu. W 2009 r. NFZ wydał ogółem na rehabilitację 1,75 mld zł. Na ten rok planowana jest natomiast suma 1,97 mld zł. To prawie o 12,6 proc. więcej.

Opr. DG (CC BY-SA by diekatrin)

Opr. DG (CC BY-SA by diekatrin)

– Wzrost tych kwot jest znaczący, ale wynika on nie tylko z podwyżek wyceny świadczeń czy leków, ale też z rozszerzenia ich zakresu – uważa dr Adam Kozierkiewicz, ekspert ds. ochrony zdrowia.

Do tego dochodzą coraz wyższe świadczenia przyznawane pracownikom przez sądy. O ile w 2009 r. przeciętna renta wypadkowa wypłacana przez ZUS wynosiła 2367,72 zł, to w 2010 r. już 2434,18 zł.

Dr Adam Kozierkiewicz zwraca uwagę na jeszcze jeden istotny aspekt finansowy. Mianowicie na tzw. prewencję rentową. ZUS od kilku lat zwiększa nakłady na ten system, bo pozwala on skutecznie zweryfikować stan zdrowia osób, ubiegających się o renty po wypadkach w pracy.

– Polega to na tym, że ZUS wysyła osoby starające się o rentę zawodową na różnego rodzaju turnusy i zabiegi rehabilitacyjne, opłaca je, a następnie lekarz – orzecznik wydaje świadectwo medyczne, czy świadczenie danej osobie należy utrzymać, czy nie. Wiele osób obawia się takiej weryfikacji, bo jest ona dla nich negatywna – mówi dr Kozierkiewicz.

Dla przykładu, w 2009 r. (to ostatnie dostępne dane ZUS) na 73,38 tys. osób po wypadkach w pracy aż 67,6 tys. pobierało różnego rodzaju świadczenia rehabilitacyjne oraz renty powypadkowe. Po zakończeniu leczenia oraz fizjoterapii świadczenia utraciło 34,2 tys.

Jak wynika z zestawień ZUS, aż 46,3 proc. osób po zakończeniu leczenia prewencyjnego powraca na rynek pracy. – To bardzo dobry wynik, pokazuje, że system jest skuteczny – kwituje A. Kozierkiewicz.

Katarzyna Bartman

Lepiej jest zapobiegać wypadkom niż radzić sobie z ich konsekwencjami (CC BY hr.icio)
Opr. DG (CC BY-SA by José Goulão)
Wydatki-z-funduszu-wypadkowego-i-na-rehabilitację CC BY-SA by José Goulão
Opr. DG (CC BY-SA by diekatrin)
Plan-finansowy-NFZ CC BY-SA by diekatrin

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Technologia w sukurs ludzkiej pracy

Kategoria: Trendy gospodarcze
Napływ uchodźców z Ukrainy do Polski na skutek inwazji rosyjskiej nie zmieni trendu przechodzenia gospodarki analogowej na cyfrową – mówi dr hab. Jakub Górka z Wydziału Zarządzania UW, doradca prezesa ZUS ds. FinTech i e-płatności, ekspert PSMEG w Komisji Europejskiej.
Technologia w sukurs ludzkiej pracy