Wykłady TED to placebo

Idea wykładów TED rzadko jest przedmiotem krytyki. Częściej zachwytu. Benjamin Bratton, filozof i profesor sztuk wizualnych Uniwersytetu w San Diego, w opublikowanym w "The Guardian" tekście poddaje ją krytyce bardzo mocnej. Podważa wręcz sens takich konferencji w ich obecnej formie.
Wykłady TED to placebo

(CC BY-SA urban_data)

Możliwość wystąpienia na TED, czyli cyklu odbywających się na całym świecie konferencji poświęconych „ideom wartym rozpowszechniania” jest marzeniem każdego, kto uważa, że ma coś do powiedzenia. W czasie maksymalnie 18 minut może on zaprezentować słuchaczom swoje pomysły. Jeśli nimi zainteresuje – ma szansę na sławę, czy dodatkowe finansowanie badań.

Benjamin Bratton, filozof i profesor sztuk wizualnych Uniwersytetu w San Diego, w opublikowanym w „The Guardian” tekście „Musimy porozmawiać o TED” poddaje idę krytyce bardzo mocnej. Podważa wręcz sens takich konferencji w ich obecnej formie.

Co mu się nie podoba? Bratton przekonuje, że konferencje TED zamieniły się w skrzyżowanie „infotainmentu” (czyli informacji podawanych w formie rozrywki) i doświadczeń rodem z „megakościołów”, w których pastorzy wprowadzają wiernych w uniesienie. Treścią TED stały się więc nie idee zmieniające świat, a takie, które można przedstawić w możliwie najbardziej atrakcyjny i rozrywkowy sposób.

W tym sensie TED to placebo – przekonuje Bratton – bo słuchacz ma jedynie wrażenie, że przedstawia mu się coś przełomowego i to wrażenie mylnie utwierdza go w przekonaniu o przyśpieszającym postępie cywilizacyjnym. Tymczasem, jak pisze Bratton „to nasze maszyny są coraz inteligentniejsze, a my coraz głupsi.”

Idea TED musi zostać przedefiniowania tak, by promować pomysły naprawdę wartościowe i działające. – Jeśli skupimy się na tym, co sprawia, że czujemy się dobrze, ale nie działa, jesteśmy skazani na to, że coraz trudniej będzie nam pogodzić się z nierozwiązanymi problemami. To, co zamienia prawdziwą ciekawość świata na zwykłą afektację jest szkodliwe – twierdzi Bratton.

>>cały komentarz: TheGuardian.com

oprac. SS

(CC BY-SA urban_data)