Osiągnięcie dobrej dywidendy zależy i od spółki, i od samego inwestora

Osiągnięcie dobrej dywidendy zależy i od spółki, i od samego inwestora

(CC BY-NC-SA artemuestra)

Tauron Polska Energia chce wypłacić akcjonariuszom 368 mln zł dywidendy z zysków w 2011 r. Zarząd spółki przedłoży walnemu zgromadzeniu rekomendację ustalającą dzień dywidendy na 2 lipca 2012 r., a termin wypłaty dywidendy na 20 lipca 2012 r. Obie daty mają znaczenie.

Nazwa pochodzi od łacińskiego określenia dividendum, co tłumaczy się jako „rzecz do podziału”, czyli część zysku netto spółki przeznaczoną do podziału między udziałowców lub akcjonariuszy. O wysokości dywidendy i terminie jej wypłaty decyduje walne zgromadzenie – w przypadku spółki akcyjnej lub zgromadzenie wspólników – w przypadku spółki z ograniczoną odpowiedzialnością.

Dywidenda może być wypłacana z zysku netto, kapitału zapasowego lub niepodzielonych zysków z lat poprzednich. Dywidenda ma zwykle formę pieniężną, ale może być wypłacana także w formie akcji.

W sytuacji gdy dywidendy wypłacane są przez polską spółkę na rzecz beneficjenta z innego kraju, powstaje problem podwójnego opodatkowania. Podłożem problemu jest to, że uzyskaniem wpływów podatkowych związanych z wypłatą dywidendy zainteresowany są zarówno kraj, w którym siedzibę ma spółka wypłacająca dywidendę, jak i kraj, w którym miejsce zamieszkania lub siedzibę ma beneficjent dywidendy. Podwójne opodatkowanie w obu państwach zniechęcałoby spółki przed podejmowaniem działalności międzynarodowej, a tym samym byłoby niekorzystne dla rozwoju międzynarodowej współpracy gospodarczej.

Dlatego dla usunięcia problemu podwójnego opodatkowania państwa zawierają ze sobą umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania (dalej: UPO). Dzięki temu państwa eliminują problem podwójnego opodatkowania i dzielą się między sobą wielkością wpływów podatkowych, związanych z transgraniczną wypłatą dywidend.

Firmy, które na emitowane przez siebie akcje wypłacają dywidendy mniej więcej systematycznie, np. kwartalne czy miesięczne, poświęca się w ostatnim czasie więcej uwagi. Spowodowane jest to tym, że po zmianach w opodatkowaniu dywidend w USA, obniżył się próg podatkowy, maksymalnie na 15 proc. – tak samo jak w opodatkowywaniu długotrwałych zysków kapitałowych. A zatem jeśli mamy do czynienia z konsekwencją podatkową na poziomie 15 proc., to różnicę w wysokości 4 punktów procentowych inwestor działający z terenu Polski musi dopłacić w Polsce.

W Stanach Zjednoczonych, które powoli wychodzą z zapaści i kryzysu finansowego można zaobserwować pewien trend, jeśli chodzi o politykę dywidendową. Spółki, które nie wypłacały żadnych dywidend, aktualnie inicjują kwartalne wypłaty. Inne zaczynają zwiększać wysokość dywidendy i stosować tzw. zamiennniki czyli proponować zamianę dywidendy w formie pieniężnej na nowe emisje akcji. Wszystko to oprócz coraz lepszych danych napływających z gospodarki amerykańskiej przyciągnąć rzesze inwestorów. Istnieją jednak inwestycje opodatkowane podatkiem dochodowym w wysokości 33 procent. Są to jednak sporadyczne przypadki, nie mające tak wielkiego przełożenia na rentowność inwestycji – o ile inwestor dokonuje odpowiedniej dywersyfikacji portfela  inwestycyjnego.

Przykład polskiej dywidendy

Gdy już wiemy czym jest dywidenda i czemu służy oraz znamy rozwiązania podatkowe dotyczące dywidendy możemy przejść do sytuacji analizy dywidendy. W tym przypadku można się posłużyć dywidendą jaką od 2005 roku wypłaca jeden ze światowych gigantów w produkcji miedzi i srebra czyli KGHM. Pierwsza dywidenda w historii notowań akcji tej spółki miała miejsce w 2005 roku – z zysku netto za 2004 rok akcjonariuszom wypłacono po 2 zł brutto na akcję.

Dzień prawa do dywidendy (tzw. record day) przypadał na 05.07.2005 roku. Natomiast aby nabyć prawo do dywidendy ze względu na trzydniowy termin rozliczeniowy transakcji inwestor musiał być posiadaczem akcji po zamknięciu sesji w dniu 30.06.2005 roku (tzw. hold div day). Na następnej sesji (ex div day) inwestor mógł już nie być posiadaczem akcji, a i tak otrzymywał dywidendę pomniejszoną o 19 – proc. podatek dochodowy. Przyjmując założenie, że inwestor nabył akcje na sesji w dniu 30.06.2005 roku to musiał zapłacić 32,8 zł (pomijam kwestię opłat prowizji maklerskich bo nie można wybrać jednej charakterystycznej dla całego rynku) ,co dawało div yield (dywidenda brutto do ceny płaconej) na poziomie 6,1 proc.

Jeżeli odniesiemy to do wskaźnika CPI (inflacja bazowa) w ujęciu rok do roku, to po czerwcu 2005 roku było to zaledwie 1,4 proc. W związku z tym należy przyjąć, że efektywność dywidendy była właściwa, ponieważ div yield przewyższał wskaźnik rocznej inflacji bazowej.

Jak widać w tabeli, w następnych latach wskaźnik div yield dla akcji spółki KGHM przewyższał roczny wskaźnik CPI. Nawet druga najniższa nominalnie w dotychczasowej historii wypłat dywidenda czyli 3 zł na akcję z zysku za 2009 rok dawała div yield na poziomie 3,15 proc. wobec inflacji CPI wynoszącej 2,3 proc. w ujęciu rok do roku po czerwcu 2010 roku.

(Opr. DG)

(Opr. DG)


Jeśli zsumujemy dywidendy brutto za lata 2005 – 2011 to okazuje się, że pierwszy zakup akcji pod dywidendę zostaje w pełni pokryty. Oznacza to, że jeśli inwestor nabył akcje KGHM po kursie zamknięcia w dniu 30.06.2005 r. i zapłacił 32,8 zł, to suma dywidend netto od tamtego momentu przekroczyła cenę zakupu. W tym przypadku suma dywidend netto wyniosła 54,72 zł, co  oznacza, że akcji kupionych pod pierwszą dywidendę inwestor nie powinien sprzedawać. Taki wniosek bierze się stąd, że jeśli odliczyć sumę dywidend netto od ceny zakupu to otrzymamy cenę ujemną. Jak wiadomo po takiej cenie nie można niczego odkupić więc inwestor po siedmiu latach ma dodatkowy bonus.

W tym okresie mieliśmy różne cykle koniunktury gospodarczej, a tu wyraźnie widać, że możliwe było osiągnięcie bardzo wysokiej stopy zwrotu. Ostatnio akcje KGHM notowane były po 143,5 zł za sztukę. I nawet odcinanie dywidendy brutto w dniu bez prawa do dywidendy (tzw. ex div day) nie przeszkodziło w długim okresie osiągnąć satysfakcjonującej stopy zwrotu. Bo jak inaczej określić to, że po 7 latach inwestor ma akcję za darmo, której nie powinien sprzedawaćm, bo jej po takiej cenie już nie odkupi. I jaka by nie była dywidenda albo sytuacja rynkowa taki inwestor zawsze ma pozycję z dodatnią stopą zwrotu.

Przykład z giełdy nowojorskiej

Nieco inaczej wygląda sytuacja z akcjami notowanymi na giełdzie nowojorskiej. W Polsce spółki dywidendę wypłacają raz do roku i to czasami po dość burzliwych obradach walnego zgromadzenia akcjonariuszy. Wśród niektórych analityków i komentatorów nadal obowiązuje „doktryna”, że jeśli spółka wypłaca dywidendę to działa na szkodę akcjonariuszy bo pozbawia się kapitału na inwestycje. Na giełdzie w Nowym Jorku spółki „karzą” inwestorów co najmniej cztery razy w roku czyli raz na kwartał.

Od poniedziałku od piątku średnio 30-40 spółek ogłasza swoje plany dywidendowe. Z tego natłoku informacji należy wybrać takie spółki, które regularnie co kwartał płacą dywidendę. Ponadto trzeba zrobić założenie, że div yield musi być wyższy od rentowności 10 – letnich obligacji skarbowych rządu USA.

Do analizy weźmiemy akcję z div yield na poziomie 9,3 procent w ujęciu rocznym czyli zdecydowanie większym od rentowności 10 letnich obligacji skarbowych rządu USA, które 2 lata temu wynosiły 3,615 proc. W ciągu dwóch lat rentowność wspomnianych papierów spadła do poziomu 1,98 proc. Spółka wypłaca dywidendę kwartalną od 2008 roku. W okresie ostatnich 2 lat wysokość dywidendy zmniejszono z 0,5 dol. na akcję do 0,15 dol. na akcję.

Dwa lata temu 1 akcja w dniu nabycia prawa do dywidendy kosztowała 7,29 dol. co po przeliczeniu na złote dawało 20,75 zł. Posiadając akcję po 7,29 zł (20,75 zł) inwestor nabywał prawo do dywidendy w wysokości 0,5 dol. na akcję. Po odliczeniu podatku dochodowego (przyjmijmy 15 proc. w USA oraz 4 proc. wyrównania w Polsce) było to 0,405 dol. Wspomniana dywidenda wpłynęła na rachunek inwestora 7 dni później po dacie zakupu i wyniosła 1,15 zł. W tym momencie cena zakupu 1 akcji spadła o wspomniane 1,15 zł do poziomu 19,60 zł za akcję.

Po upływie kolejnych 3 miesięcy inwestor uzyskał ponownie 0,405 dol. dywidendy netto co po przeliczeniu na złote dawało 1,37 zł. Kolejny wpływ dywidendy netto powodował, że cena nabycia akcji spadła do poziomu 18,23 zł. W 2010 roku inwestor uzyskał wpływy netto w wysokości 1,22 zł oraz 1,24 zł. W związku z tym cena zakupu jednej akcji ponownie została obniżona o wpływy z dywidendy netto i spadła do poziomu 15,97 zł.

Niestety ale szalejący kryzys na świecie nie pozwolił spółce na utrzymanie dywidendy na poziomie 0,5 dol. brutto. W 2011 roku spółka wypłacała dywidendę na poziomie 0,15 dol. na akcję. Jednak utrzymany został harmonogram wypłaty dywidendy czyli wypłacanie co 3 miesiące. W efekcie na rachunek inwestora z tytułu dywidend netto wpłynęło odpowiednio 0,35 zł, 0,34 zł, 0,39 zł oraz  0,42 zł. Razem dawało to 1,5 zł dywidendy netto a w rezultacie obniżało cenę zakupu jednej akcji do 16,73 zł.

Ostatnio ta akcja kosztował 6,45 dol. czyli po przeliczeniu na złote polskie 19,99 zł. Oznacza to, że w krótkim okresie bo za taki można uznać 2 -letni horyzont czasowy inwestycji osiągnięto 19,5 proc. dodatniej stopy zwrotu. Patrząc na to co się działo w tym okresie na rynkach kapitałowych osiągnięty wynik należy uznać za zadowalający.

Którą drogą

Nie można jednoznacznie stwierdzić czy lepsze jest inwestowanie pod dywidendy wypłacane jednokrotnie w ciągu roku na przestrzeni kilku lat, czy inwestowanie pod dywidendy wypłacane wielokrotnie w roku. W długim okresie inwestor osiąga stopy zwrotu „bijące” na głowę wszelkiego rodzaju depozyty bankowe czy konta pozbawione podatku dochodowego od zysków kapitałowych. W długim okresie jest w stanie osiągnąć i posiadać akcje, której nie może sprzedać ponieważ nie odkupi jej po cenie niższej niż ją sprzedał. Z kolei minusem jest długie oczekiwanie na wpływy z dywidendy.

W krótkim okresie stopa zwrotu jest niższa. Suma dywidendy netto nie przekracza ceny zakupu, ale krótki termin wypłaty pozwala inwestorowi na reagowanie. Jeśli uzna, że otrzymane środki można reinwestować w dywidendy na długi okres, to taka decyzja może być korzystna. Również jeśli odpowiednio zdywersyfikuje portfel w postaci doboru akcji tak, aby dywidenda wpływała częściej, to może szybko dojść do pozycji, gdy dywidenda będzie wpływać co tydzień

W kalendarzu są 52 tygodnie. To pozwala otworzyć 20 pozycji z dywidendą miesięczną i 32 – z kwartalną. Inwestor może je odpowiednio ustawić w portfelu pod względem dnia wypłaty (tzw. payable day) i spokojnie obserwować koniunkturę na rynku. Wtedy korzyść będzie zarówno w długim jak i krótkim terminie. I nie straszne będą wahania koniunktury czy zmiany kursu waluty.

(Korzystałem z publikacji Rynek Kapitałowy; Piotr K. Hajdecki, Małgorzata Blitek, wrzesień 2008.)

Autor uzyskał dyplom ukończenia Studium dla Doradców Inwestycyjnych i Analityków Papierów Wartościowych, ma uprawnienia Samodzielnego Księgowego. Publikował w Rzeczpospolitej, Gazecie Bankowej, Wprost. Jest wykładowcą przedmiotów Rynek Finansowy oraz Analiza Finansowa.

Powyższe opracowanie nie stanowi rekomendacji w rozumieniu rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczących instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców ( Dz.U. nr 206 z 2005 roku, poz. 1715).Niniejszy tekst stanowi wyraz poglądów autora i tylko tak powinien być traktowany. Autor i redakcja nie biorą odpowiedzialności za potencjalne decyzje inwestycyjne.

(CC BY-NC-SA artemuestra)
(Opr. DG)
dywidenda

Tagi


Artykuły powiązane