Autor: Katarzyna Bartman

Redaktor naczelna miesięcznika „Praca za granicą”.

Zagraniczny dłużnik bankrutuje, polski wierzyciel płaci

Przepisy dotyczące upadłości, szczególnie zagranicznych podmiotów, są anachroniczne i pełne niejasności. Zagranicznym firmom łatwo jest je obchodzić. W konsekwencji polscy wierzyciele, którzy mają zagranicznych dłużników, często nie mogą odzyskać swoich należności. Majątki są bowiem wyprowadzane za granicę, a polskie sądy mogą się temu tylko bezradnie przyglądać.
Zagraniczny dłużnik bankrutuje, polski wierzyciel płaci

W skutek postępowania upadłościowego firmy Fagor, prowadzonego w Hiszpanii zbankrutowało kilku poddostawców wrocławskiej fabryki. (CC By NC ND KBBNews Pics)

Straty powodowane tą sytuacją liczone są już w setkach milionów euro. Przykładem takiej sprawy jest niedawne bankructwo firmy Fagor Electrodomésticos. Ministerstwo Sprawiedliwości zapewnia, że pracuje nad aktualizacją prawa.

W polskim prawie upadłościowym brakuje istotnych, szczególnie w dobie globalizacji, regulacji ochraniających naszych przedsiębiorców na wypadek niewypłacalności podmiotów zagranicznych. Polska uznała bowiem prawo unijne jako nadrzędne, nie wypracowując dodatkowych mechanizmów krajowych, które chroniłyby polskich wierzycieli. W innych krajach europejskich takie regulacje od dawna istnieją.

Dochodzi do takich paradoksów, że łatwiej jest ściągnąć długi od firm spoza Unii, niż od spółek z obszaru UE. Sądy w Polsce nie mają bowiem podstawy prawnej, by w przypadku postępowań transgranicznych, kwestionować jurysdykcję sądów zagranicznych, w tym szczególnie z krajów Unii Europejskiej. Dzieje się tak nawet w przypadkach, gdy znaczny majątek zagranicznego dłużnika znajduje się na obszarze Polski.

>>zobacz video: Mniejsza liczba bankructw nie świadczy o poprawie koniunktury

Koncerny opływają rafy

Duże kancelarie prawne pracujące dla zagranicznych dłużników doskonale wiedzą, jak polskie anachroniczne prawo omijać. Przykładem takiej sprawy jest niedawne bankructwo firmy Fagor Electrodomésticos. Należący do Hiszpanów koncern produkujący sprzęt AGD w listopadzie 2013 roku został postawiony przed hiszpańskim sądem w San Sebastian w stan upadłości.

Mimo, że znaczna część majątku spółki (m.in. kompleks fabryk) znajduje się pod Wrocławiem, hiszpański sąd przyznał sobie prawo do prowadzenia głównego postępowania upadłościowego. Tym samym zablokował on praktycznie polskim wierzycielom drogę do odzyskania ich należności w Polsce. Polski komornik musiał odstąpić od postępowania egzekucyjnego i zajęcia majątku fabryki. Pociągnęło to za sobą bankructwo niektórych polskich poddostawców hiszpańskiej fabryki.

Hiszpanie przenosząc postępowanie do swojego kraju powołali się na kluczowe dla takich spraw Rozporządzenie Rady (WE) nr 1346/2000 w sprawie postępowania upadłościowego. Stanowi ono, że sąd w innym państwie członkowskim UE może ogłosić upadłość podmiotu (np. polskiego) w przypadku, gdy „główny ośrodek podstawowej działalności” tego podmiotu znajduje się w tym państwie członkowskim UE.

Główny ośrodek podstawowej działalności dłużnika – z angielskiego COMI, tj. center of main interest – to miejsce, w którym dłużnik zarządza swoją działalnością i jako takie jest rozpoznawalne przez osoby trzecie.

Fagor wykorzystał fakt, że unijna definicja COMI jest niedopracowana i bardzo ogólna i że można ją interpretować na wiele sposobów. Polskie przepisy prawa upadłościowego natomiast nie odnoszą się do niej wcale (COMI jest w polskim prawie nieznana).

Władze spółki przedstawiły przed sądem w Hiszpanii dokumenty świadczące o tym, że to tam znajduje się formalna siedziba spółki oraz działa tam rada dyrektorów. Mimo, że główna działalność odbywała się w Polsce, sądowi w San Sebastian argumenty Fagoru wystarczyły do wszczęcia głównego postępowania i uznania, że to Hiszpania powinna być gospodarzem postępowania. Dla polskich wierzycieli oznaczało to katastrofę.

Polak jak zwykle mądry po szkodzie

Polscy wierzyciele Fagoru mieli w tej sytuacji do wyboru dwa rozwiązania: wynająć drogich adwokatów w Hiszpanii i przyłączyć się tam do długiej kolejki wierzycieli hiszpańskich (w Hiszpanii postępowanie jest układowe), lub walczyć o tzw. upadłość wtórną (czyli likwidacyjną) Fagoru w Polsce. Większość poszkodowanych firm z Polski wybrała to drugie rozwiązanie. Sprawa Fagoru trafiła na wokandę do sądu we Wrocławiu.

– Jedyną szansą ochrony polskich wierzycieli było ogłoszenie upadłości wtórnej przez sąd polski. Zgodnie z polskimi przepisami, powinna być to upadłość likwidacyjna. Oznacza to, że polski syndyk masy upadłości spienięży cały majątek dłużnika, który znajduje się w Polsce. Najpierw zaspokaja on wierzycieli z tego kraju, a resztę przekazuje do postępowania, które zaczęło się jako pierwsze – czyli hiszpańskiego, dotyczącego całej grupy Fagor Electrodomésticos. Gdyby z kolei polscy wierzyciele nie zostali w pełni zaspokojeni z majątku w Polsce, mogą zgłaszać wierzytelności za granicą – tłumaczy Wojciech Dobosz, prawnik z Krakowa, reprezentujący jednego z polskich wierzycieli Fagoru.

Przy tego typu sprawach pojawia się jednak problem prawny. Polskie przepisy nie są dostosowane do zachodzących procesów globalizacji, każą sądom szukać bardzo dobrego uzasadnienia dla wszczynania takich postępowań wtórnych. Polska jako członek UE musi respektować postanowienia innych sądów europejskich, ufając że prowadzone tam postępowania będą przeprowadzone w sposób praworządny, sprawiedliwy i uczciwy. Każdy taki wyłom oznacza ograniczone zaufanie wobec porządku prawnego innego, demokratycznego państwa. Może też niekorzystnie wpływać na wizerunek Polski, jako kraju nieprzychylnego zagranicznym inwestorom. Mówiąc wprost: polskie sądy nie mają narzędzi prawnych, by skutecznie walczyć o interes polskiego wierzyciela.

– Obecnie można twierdzić, że ochrona wierzyciela, a zwłaszcza przedsiębiorcy polskiego nie jest tak silna, jak w innych krajach Zachodniej Europy. Podstawowe dysfunkcje sprowadzają się do braku skutecznych instrumentów prawnych umożliwiających ochronę przedsiębiorcy zagrożonego niewypłacalnością, bądź takiego, który jest już niewypłacalny, a reaguje odpowiednio rychło przed choćby egzekucją prowadzoną przez wybranego wierzyciela –  przyznaje Bartosz Groele, adwokat i specjalista prawa upadłościowego, a także współtwórca nowej ustawy prawo upadłościowe.

Zdaniem Bartosza Groele, Polska w końcu zrozumiała zagrożenie, jakie niosą za sobą luki w prawie i wzorem innych państw UE w opracowywanym właśnie w Sejmie projekcie nowej ustawy wyposażyła już polskich przedsiębiorców w pakiety rozwiązań umożliwiających ochronę ich przedsiębiorstwa na wypadek bankructwa zagranicznego dłużnika.

Będzie trudniej wyprowadzić majątek

Przyjęta pod koniec lutego tego roku przez rząd, a obecnie opracowywana przez Sejm nowela prawa upadłościowego i restrukturyzacyjnego daje nowe narzędzia do walki z nieuczciwymi dłużnikami zagranicznymi zarówno wierzycielom jak i sądom. Nie będą one już musiały szukać kruczków prawnych, by ochronić interesy polskich przedsiębiorców.

Przykładowo, w omawianej sprawie Fagoru sąd we Wrocławiu orzekając w marcu br. uznał co prawda jurysdykcję Hiszpanii, ale ponieważ postępowanie w San Sebastian nie zakończyło się prawomocnym wyrokiem i w każdej chwili może dojść tam np. do jego zawieszenia, postanowił powołać się na tę właśnie okoliczność i zabezpieczyć interesy naszych wierzycieli wydając postanowienie o wszczęciu upadłości likwidacyjnej w Polsce.

– Z chwilą wejścia Polski do UE w zakresie międzynarodowego prawa upadłościowego powstał dualizm regulacyjny. Niektóre kwestie (jurysdykcja krajowa, uznawanie i wykonywanie orzeczeń, zgłaszanie wierzytelności, współpraca organów postępowań upadłościowych) dotyczące postępowania upadłościowego podmiotów, których główny ośrodek podstawowej działalności znajduje się na terenie państwa członkowskiego UE reguluje przywoływane już wyżej Rozporządzenie Rady (WE) nr 1346/2000 w sprawie postępowania upadłościowego. Rozporządzenie to obowiązuje bezpośrednio w polskim porządku prawnym i polski ustawodawca nie ma kompetencji, aby je w jakikolwiek sposób zmienić lub uzupełnić – przyznaje Patrycja Loose, rzecznik prasowy Ministerstwa Sprawiedliwości.

Gramy czysto, a nas faulują

Zgodnie z unijnym Rozporządzeniem wszczęcie postępowania upadłościowego przez sądy jednego państwa członkowskiego jest automatycznie uznawane we wszystkich innych państwach członkowskich, co m.in. tak jak w omawianej sprawie upadłości Fagoru skutkuje niedopuszczalnością prowadzenia egzekucji wobec majątku objętego masą upadłości.

Ogłoszenie upadłości w Hiszpanii uprawnia polskich wierzycieli do zgłaszania swoich wierzytelności w postępowaniu hiszpańskim. Dla polskich wierzycieli oznacza to jednak konieczność wynajmowania adwokata w Hiszpanii i czekania w długiej kolejce do majątku firmy.

Jak informują sędziowie, spraw takich jak Fagor z miesiąca na miesiąc przybywa a straty polskich wierzycieli liczone są już w setkach milionów euro. Ministerstwo Sprawiedliwości zdaje sobie sprawę, że zagraniczne firmy będą coraz śmielej korzystać z luk w prawie, dlatego Polska wystąpiła do Unii z wnioskiem o rewizję przepisów Rozporządzenia 1346/2000.

– Polski rząd zabiega w Brukseli o przyjęcie regulacji, które w znacznie większym stopniu niż obecnie obowiązujące, będą chroniły interesy krajowych wierzycieli. W szczególności, w przygotowywanym projekcie zmiany unijnego Rozporządzenia wprowadzono regulację dopuszczającą wnoszenie przez wierzycieli zażalenia na postanowienie o ogłoszeniu upadłości, w którym wierzyciele mogą podnosić, że upadłość powinna być ogłoszona w innym państwie (zarzut braku jurysdykcji krajowej) – informuje Patrycja Loose.

Wprowadzenie analogicznej regulacji przewiduje również projekt założeń nowej ustawy – Prawo restrukturyzacyjne oraz zmian ustawy – Prawo upadłościowe. Projekt ten przewiduje m.in. zdefiniowanie w polskim systemie prawnym pojęcia „główny ośrodek podstawowej działalności dłużnika” oraz umożliwienie wszczynania wtórnych postępowań o charakterze restrukturyzacyjnym (obecnie takie postępowania mogą mieć wyłącznie charakter likwidacyjny).

OF

W skutek postępowania upadłościowego firmy Fagor, prowadzonego w Hiszpanii zbankrutowało kilku poddostawców wrocławskiej fabryki. (CC By NC ND KBBNews Pics)

Otwarta licencja


Tagi