(infografika Dariusz Gąszczyk)
Eksport odpowiada już prawie połowie naszego PKB. W 2014 roku ten wskaźnik osiągnął rekordowe 46,7 proc. (44,3 proc. według metodologii unijnej). To znacznie ponad 800 mld zł. 60 tys. rodzimych firm uzyskuje przychody z eksportu do 218 krajów świata. Ponad 77 proc. eksportu trafia do państw Unii Europejskiej.
Grant Thornton prognozuje, że w najbliższych latach ten obraz będzie się zmieniał. Wprawdzie w 2020 roku Unia Europejska nadal będzie odbiorcą aż dla 72 proc. polskich towarów, ale w krajobrazie wyłaniają się coraz mocniej nowe rynki. Wyraźnie rośnie znaczenie Ameryki, Azji, Afryki i krajów europejskich, które nie należą do UE (Norwegii, Serbii, Czarnogóry czy na Białoruś). Do 2020 roku polski eksport wzrośnie łącznie o 35,6 proc.
– Kryzys uświadomił polskim firmom, że nie warto skupiać się na jednym – zasobnym, ale mało dynamicznym – rynku, czyli strefie euro i warto rozszerzać zagraniczną ekspansję w mniej oczywistych kierunkach – tłumaczy Tomasz Wróblewski z Grant Thornton.
Niestety, nadal trudno zaliczyć Polskę do eksporterów z pierwszej ligi. W polskim eksporcie dominują półprodukty i komponenty, czyli dobra przetworzone, nie finalne. Stanowią one 49 proc. całej naszej produkcji towarowej sprzedawanej za granicą. Wyższy etap ekspansji – przejście od eksportu do budowy fabryk i struktur za granicą – dopiero przed nami.
Niska innowacyjność polskich eksporterów i relatywnie niskie polskie inwestycje bezpośrednie za granicą, to najsłabsze punkty w dotychczasowej globalnej ekspansji polskich firm.
„Skumulowane polskie inwestycje zagraniczne warte są dziś około 170 mld zł. To zaledwie 21 proc. obrotów eksportowych z 2014 r.” – piszą autorzy raportu.
(oprac. MP)