Autor: Bogdan Góralczyk

Profesor Uniwersytetu Warszawskiego, politolog, dyplomata, znawca Azji.

Mjanma uwolniona od długu zyskuje kolejnych inwestorów

Władze w nowej stolicy Mjanmy, Napyidaw, opublikowały dokument, mówiący o „zgodzie władz na efektywne współdziałanie we współpracy rozwojowej”. Uzupełnia on negocjowane Ramy Reform Ekonomicznych i Społecznych, które zdają się wywracać dotychczasową rzeczywistość w państwie. Czy polski biznes będzie chciał i umiał wykorzystać możliwości nowego rynku?
Mjanma uwolniona od długu zyskuje kolejnych inwestorów

Prezydent Thein Sein zapewnia, że rząd przygotowuje długoterminowy Narodowy Wszechstronny Plan Rozwoju na lata 2011-2031. (CC By NC ND united nations photo)

Odchodzenie od dyktatury przyspieszyło, Mjanma pod wieloma względami „normalnieje”. Pytanie tylko, czy pragnie pełnej modernizacji i westernizacji, jak wydawałyby się wskazywać obecne zmiany, czy może władze w Naypyidaw prowadzą tylko swoją grę, a właściwe oblicze – jak wskazują niektórzy analitycy –pokażą po pewnym czasie?

No i czy ten biedny kraj, targany niezliczoną ilością konfliktów – o podłożu socjalnym, ekonomicznym, etnicznym, a nawet religijnym – jest do demokracji gotowy?

Zgoda na reformy

Dochodzenie do demokracji Mjanmy to jedno, a rozwój gospodarki rynkowej to drugie. Najwyraźniej władze postawiły sobie jako priorytet ten drugi cel. Wspomniany dokument mówiący o efektywnej współpracy rozwojowej przyjęto na pierwszym w historii Forum Rozwojowym w Naypyidaw, w którym wzięło udział wielu delegatów zagranicznych. Prezydent Thein Sein zapewniał zebranych, że rząd przygotowuje długoterminowy Narodowy Wszechstronny Plan Rozwoju na lata 2011-2031, w którym przywiązuje się ogromną rolę do współpracy z zagranicą.

O tym, jak ta współpraca miałaby wyglądać mówi wspomniana „zgoda” władz, w której zaznaczono m.in., iż będzie prowadzony stały dialog wysokiego szczebla z donatorami, położony zostanie nacisk na podniesienie sprawności i efektywności administracji publicznej, a nawet – co już naprawdę pachnie rewolucją w zestawieniu z dotychczasowymi realiami – będzie wzmacniane społeczeństwo obywatelskie, zaprowadzone zostaną rządy prawa i będą przestrzegane prawa człowieka.

Ponieważ, jak to zwykle bywa w takich przypadkach, mamy do czynienia z procesem, a nie jednostkowym wydarzeniem, zarówno Forum, jak wypowiedź „reformatorskiego” prezydenta i przyjęte na nim dokumenty nie wywołały już szoku, podczas gdy jeszcze rok temu byłyby wprost nie do pomyślenia.

Właśnie to, że mamy do czynienia z procesem tłumaczy, dlaczego na informacje płynące z Naypyidaw nakłada się ostatnio inne wieści, mówiące jednoznacznie o rosnącym zaangażowaniu świata zewnętrznego w birmańskie przemiany.

Idą pieniądze

Pierwsza dobra wiadomość dla Mjanmy przyszła 17 stycznia, gdy Azjatycki Bank Rozwoju (ADB) z siedzibą w Manili ogłosił, że po 30-letniej przewie udziela pożyczki w wysokości 512 mln dolarów. W komunikacie na ten temat jasno sprecyzowano obszary, w jakich mają być spożytkowane te środki: drogi, energetyka, edukacja i irygacja.

Dano też do zrozumienia, że możliwe jest uzyskanie kolejnych środków, a wśród kolejnych priorytetów wymieniono: modernizację systemu podatkowego (w istocie chodzi o stworzenie go od podstaw), polepszenie klimatu inwestycyjnego oraz wsparcie dla małych i średnich przedsiębiorstw.

W parę dni później, 22 stycznia, przyszło kolejne wsparcie, tym razem ze strony Banku Światowego, który ogłosił, że udziela Mjanmie „kredytu na reformy i zmiany priorytetów” w wysokości 440 mln dolarów. Tu też jasno sprecyzowano dziedziny, w jakich mogą być spożytkowane przyznane środki: wsparcie dla stabilności makroekonomicznej, poprawa zarządzania finansami państwa (w istocie chodzi o budowę nowego systemu bankowego), oraz – podobnie jak w  przypadku ADB – „poprawa klimatu inwestycyjnego”.

Warto odnotować, że z Banku Światowego była to już  druga transza kredytu, bowiem już  wcześniej przyznał on 80 mln dolarów pożyczki na Narodowy Projekt Rozwoju Społeczności Lokalnych, którym objęto modernizację 15 małych miast i 640 wsi, w których mają być  budowane nowe szkoły, ośrodki zdrowia, a także drogi i systemy irygacyjne.

W specjalnym komunikacie z 27 stycznia Bank Światowy zaznaczył, że „rozpoczął nową fazę współpracy” z władzami w Naypyidaw i potwierdził, iż „aktualnie prowadzi dyskusję z rządem, by należycie określić dalsze potrzeby” tego państwa.

Kto wie, czy nie najbardziej jednak spektakularna wiadomość z Mjanmy przyszła 25 stycznia, gdy władze liczącego 19 państw Klubu Paryskiego ogłosiły, że „zawieszają” (co zazwyczaj oznacza, „na wieczne nigdy”) aż połowę birmańskiego zadłużenia, oszacowanego na sumę 5,925 mld dolarów. Dalsze 50 proc. tego długu rozłożono na 15 lat, włączając w to 7-letni okres zwolnienia z wszelkich spłat. Co więcej, Norwegia, jedno z państw Klubu, od dawna mocno tam zaangażowana, jeszcze przed obecnym przełomem ogłosiła, że w ogóle skreśla swój dług w Mjanmie w wysokości 534 mln dolarów.

Kto wie, czy podobnie nie uczyniliby pozostali członkowie Klubu, gdyby nie pryncypialny – znany od dawna – opór Japonii, trzymającej się żelaznej zasady „tam gdzie dług, tam jego spłata”.

Japoński casus

Z Japonią jest kłopot. Chociaż sprzeciwiała się zawieszeniu długu, to równocześnie coraz bardziej widocznie angażuje się na terenie Mjanmy. Wyjeżdżają tam jedna po drugiej delegacje biznesmenów, jak też japońskich polityków coraz wyższego szczebla.

Z relacji japońskich mediów wynika, że negocjowane są nowe kontrakty i inwestycje na łączną sumę aż 6,6 mld dolarów, co stawiałoby ją obok dotychczasowych największych inwestorów zagranicznych na terenie Mjanmy, jakimi są Singapur, Tajlandia i Chiny. (Chiny bardzo pilnują na przykład, by prowadzone przez nie w poprzek tego rozległego państwa ropociąg i gazociąg, mające znacząco skrócić dostawy surowców energetycznych z Bliskiego Wschodu, ruszyły zgodnie z planem, tzn. z końcem czerwca).

Największe z planowanych japońskich inwestycji mają dotyczyć modernizacji (czytaj: budowy od podstaw) systemu energetycznego oraz budowy i rozbudowy portów (morskich i rzecznych). Tym samym Japonia powoli powraca do swej roli największego pożyczkodawcy i inwestora na terenie Mjanmy, jaką pełniła tam do rewolucji z 1988 r. (tej, która wyniosła na piedestał noblistkę Aung San Su Kyi). Potem, jak wiadomo, rolę tę przejęły Chiny (ale też np. Singapur), korzystając z ostracyzmu i zachodnich sankcji wobec tego państwa.

Kwestia umorzenia, czy też zawieszenia długu, spotkała się – co zrozumiałe – z ogromnym, pozytywnym oddźwiękiem na terenie Mjanmy – i to nie tylko ze strony tamtejszych władz. Ten potencjalnie bogaty, mający ogromne zasoby surowcowe, ale przez dziesięciolecia dewastowany złym zarządzaniem kraj jest przecież ciągle, z pełnym uzasadnieniem, zaliczany przez ONZ do grona państw najmniej rozwiniętych w świecie.

Dług był zbierany przez poprzednią dyktaturę, najpierw trzymającego państwo w pełnej izolacji generała Ne Wina (ok. 2,6 mld dolarów), a potem w znacznie większym stopniu przez uwłaszczającą się szybko wojskową nomenklaturę spod znaku starszego generała Than Shwe (1992-2010). Wtedy wzrósł do ok. 11 mld dolarów w Klubie Paryskim, a łączne obecne zadłużenie państwa szacuje się na 15,3 mld dolarów.

Chcąc nie chcąc, wieść o umorzeniu części zadłużenie traktuje się więc w mediach na terenie Mjanmy jako zadośćuczynienie, jak też „wyrównanie rachunków krzywd” z poprzednim, tak źle wspominanym – i ciągle jeszcze w żadnej mierze nie rozliczonym w sensie politycznym czy prawnym – okresem dyktatury.

Co na to Polska

Mjanma, wspierana przez tyle różnych zewnętrznych źródeł, w sensie gospodarczym rzeczywiście ruszyła. W roku 2011 odnotowano wzrost PKB rzędu 5,5 proc. a wstępne szacunki za rok 2012 mówią z wzroście rzędu 6,3 procent.

Przypomnijmy, że na fali otwarcia i zachwytu wychodzeniem z dyktatury, choć to kraj odległy i w żadnej mierze nam bliski, mieliśmy tam wizyty wysokich rangą naszych polityków, ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego i marszałka Senatu Bogdana Borusewicza. Szybko włączyliśmy się też w strumień pomocowy, przeznaczając na te cele odpowiednie środki  z MSZ. Właśnie się z nich jednak zamierza wycofać – częściowo, czy całkowicie, jeszcze nie wiadomo – niejako wbrew odnotowywanemu właśnie trendowi w innych państwach, w tym w UE i nam bliskich (np. Czechach).

>> Polska coraz bardziej zamożna, ale pomaga niechętnie

Owszem, Mjanma jest krajem odległym, ale też, co należy stale podkreślać, poprzednio niezwykle zdewastowanym złym zarządzaniem i przez to teraz niezwykle chłonnym rynkiem, co inni – jak widzimy – szybko odkrywają.

Mjanma ciągle jeszcze zaskakuje. Relacje o przemianach gospodarczych mieszają się z doniesieniami o walkach w państwie Kachin na północnym wschodzie kraju, na pograniczu z Chinami, gdzie po 15 latach przerwy powróciła do aktywności lokalna partyzantka, na działalność której brutalnie odpowiedziało wojsko.

Walki w Kachin, nawet jeśli zakończą się – właśnie proponowanym – rozejmem,  przypominają, że nie jest to nadal kraj normalny, a jedną z najbardziej newralgicznych kwestii jest nie tylko konieczność politycznego rozliczenia się z poprzednim okresem, ale też – chyba jeszcze bardziej paląca – kwestia narodowego pojednania z tak licznymi tam mniejszościami.

Proces zainicjowanych w 2011 r. i od tamtej pory stale przyspieszanych reform, związanych z otarciem na świat zachodni jest jednak faktem. Pole do popisu jest tam ogromne, czego dowodzą priorytety, na jakie poświęcono środki czy to z ADB, czy Banku Światowego. Wiele wskazuje na to, że znalazłoby się tam również miejsce dla polskiego biznesu, jak też naszych organizacji pomocowych i humanitarnych. Co z tym zrobimy? Zaangażujemy się, czy jak w wielu innych przypadkach, oddamy pole innym bez walki?

OF

Prezydent Thein Sein zapewnia, że rząd przygotowuje długoterminowy Narodowy Wszechstronny Plan Rozwoju na lata 2011-2031. (CC By NC ND united nations photo)

Otwarta licencja


Tagi