Autor: Karolina Baca-Pogorzelska

Pracuje w Dzienniku Gazecie Prawnej, specjalizuje się w problemach branży górniczej i energetycznej.

Naprawianie kopalń dopiero przed nami

Co najmniej 2,5 mld złotych ma kosztować program restrukturyzacji Kompanii Węglowej. To o 200 mln złotych więcej niż zakładał w pierwotnych planach rząd. Związkowcy wywalczyli rezygnację z używania w planach słowa likwidacja, ale wydobycie będzie jednak ograniczane. Na tle wielomiliardowych strat jakie ponosi górnictwo widać, że to jednak dopiero początek restrukturyzacji.
Naprawianie kopalń dopiero przed nami

CC BY-NC by Szymon Porwolik, infografika: DG

Przez kilkanaście dni strajkujący górnicy Kompanii Węglowej przykuwali uwagę całego kraju. W jego wyniku rząd zmienił pierwotne plany restrukturyzacyjne, doprowadził także do ustawowej zmiany pozwalającej przenosić kopalnie w całości lub w częściach do Spółki Restrukturyzacji Kopalń. To punkt wyjścia do ich uzdrawiania, sprzedaży, bądź likwidacji.

Pierwotne plany

Przypomnijmy jak miał wyglądać pierwotny plan restrukturyzacji skupiającej 14 kopalń Kompanii Węglowej. 7 stycznia rząd przyjął plan naprawczy dla tej firmy zakładający likwidację czterech jej najbardziej nierentownych kopalń. Piąta kopalnia, Piekary, miała zostać sprzedana bezpośrednio Węglokoksowi Kraj, czyli dawnemu Zakładowi Wzbogacania Węgla Julian, właśnie w Piekarach. Z 9 pozostałych zakładów wydobywczych miała zostać utworzona w dwóch etapach tzw. Nowa Kompania Węglowa, czyli spółka celowa (SPV) Węglokoksu, odciążona ze strat najgorszych kopalń, z częściowo już pospłacanymi zobowiązaniami starej Kompanii Węglowej (te przekroczyły już 4,2 mld zł). Docelowo do tej spółki mieli wejść kolejni inwestorzy – a konkretnie energetyka.

Zgodnie z założeniami rządowego dokumentu do Spółki Restrukturyzacji Kopalń (SRK) miały zostać przeniesione najbardziej nierentowne zakłady KW, czyli Brzeszcze, Sośnica-Makoszowy, Piekary i Pokój. Te 4 z 14 kopalń odpowiadają aż za 80 proc. straty spółki w 2014 r. Przeniesienie ich do SRK w celu likwidacji pozwoliłoby na uruchomienie do tego celu środków publicznych – warto bowiem przypomnieć, że Komisja Europejska godzi się na pomoc publiczną dla kopalń wyłącznie w przypadku ich zamykania.

Słowo „likwidacja” w przypadku kopalń działa jednak na związki zawodowe jak płachta na byka. Tak też było i w tym przypadku, choć rządowy plan zakładał gigantyczny pakiet osłonowy, zwolnienia miały być dobrowolne z potężnymi odprawami, a odchodzący na urlopy górnicze oprócz wypłaty w tym czasie 75 proc. pensji nie mieliby zakazu podejmowania pracy poza kopalniami (w przeciwieństwie do pakietu osłonowego w reformie górniczej w czasach rządu Jerzego Buzka, gdy korzystający z urlopu górniczego pracownicy nie mogli podjąć żadnej pracy).

Cztery kopalnie, które miały zostać zlikwidowane, zatrudniają łącznie na dole oraz na powierzchni ok. 10,5 tys. ludzi. Pracę straciłoby jednak mniej ludzi, bo 6 tys. górników dołowych w tym i przyszłym roku przeszłoby do kopalń Kompanii, które będą dalej działać. W Nowej Kompanii Węglowej ma bowiem obowiązywać 6-dniowy tydzień pracy kopalni, ale wciąż 5-dniowy tydzień pracy górników.

Zgodnie z tymi planami z pozostałych ok. 4,5 tys. pracowników ok. 2,1 tys. osób zatrudnionych na dole, którym zostały cztery i mniej lat do emerytury, mogłoby skorzystać ze specjalnych urlopów górniczych, na których otrzymywaliby 75 proc. dotychczasowego wynagrodzenia. Kolejna grupa, ok. 1,5 tys. osób to pracujący na dole, ale którzy nie kwalifikują się do górniczego urlopu (ok. 400 osób) plus pracownicy zakładów przeróbczych (ok. 1,1 tys.). Pracownicy dołowi mieliby otrzymać odprawy w wysokości 24-miesięcznego wynagrodzenia, przeróbka – 10-krotność, pracownicy na powierzchni – 3,6-krotność.

Infografika: DG

Infografika: DG

Zamykane będą części kopalń

Tak wyglądał plan rządowy. Szef śląsko-dąbrowskiej „Solidarności”, Dominik Kolorz, powiedział, że lepszy plan napisałby każdy górnik przodowy. W Kompanii Węglowej rozpoczął się więc protest, bo górnicy o planach rządu dowiedzieli się z telewizji, a związkowcy na rozmowy do Warszawy nie przyjechali. Delegacja rządowa, nawet z premier Ewą Kopacz, przyjeżdżała kilka razy na Śląsk, ale porozumienie udało się podpisać dopiero 17 stycznia.

Czy faktycznie jest kapitulacją rządu i zwycięstwem związkowców, jak oceniało wiele mediów?

Ostateczne porozumienie warto porównać z rządowymi propozycjami z 7 stycznia i wytłumaczyć różnice. Dodać trzeba, że w styczniu podczas nocnych głosowań w Sejmie uchwalona została nowa ustawa górnicza pozwalająca na przenoszenie kopalń w całościach czy częściach do SRK i korzystanie przez ich załogi z pakietu socjalnego (sprawa przenoszenia kopalń do SRK dotyczy nie tylko Kompanii, plan wniesienia tam ruchu Boże Dary kopalni Murcki-Staszic ma także Katowicki Holding Węglowy). Na mocy tej ustawy od 4 lutego nadzór właścicielski nad sektorem węgla kamiennego pełni Ministerstwo Skarbu Państwa, a nie jak dotychczas Ministerstwo Gospodarki.

Co zmieniło samo porozumienie?

Po pierwsze – zamykane będą (nie jest prawdziwy związkowy przekaz, że tak nie będzie) nie całe kopalnie, ale ich części (czyli tzw. ruchy) – przynajmniej na razie. Chodzi o ruch Centrum kopalni Bobrek-Centrum i ruch Makoszowy kopalni Sośnica-Makoszowy. Ruch Bobrek nie trafi do SRK, bo kopalnia jest właśnie dzielona (dzielenie kopalń Bobrek-Centrum i Sośnica-Makoszowy ma się zakończyć na przełomie lutego i marca), a Bobrek kupi bezpośrednio od Kompanii Węglowej Węglokoks. Centrum zaś trafi do Spółki Restrukturyzacji Kopalń i tam zakończy swój żywot.

Jeśli chodzi o ruch Makoszowy – teoretycznie w porozumieniu są gwarancje inwestorskie Węglokoksu, ale są tak skonstruowane, że do Węglokoksu (a konkretnie Węglokoksu Kraj) faktycznie trafi Bobrek i Piekary, a ruch Makoszowy raczej zostanie zamknięty. Ponadto Węglokoks stworzy SPV (spółkę celową) Nowa Kompania Węglowa (nazwa robocza), do której wejdzie 11 kopalń – dokładnie 10 kopalń oraz ruch Sośnica. Tyle tylko, że Pokój, któremu kończą się złoża, trafia tam rzutem na taśmę, bo w pierwotnej wersji miał wejść do SRK. Z nieoficjalnych informacji wynika jednak, że Pokój jeszcze w tym roku trafi do SRK w celu likwidacji (w tej kopalni kończą się złoża, ale zapis o jej teoretycznym niezamykaniu był niezbędny do tego, by przerwany został strajk pod ziemią).

Do SRK trafiają więc Centrum, Makoszowy (obie do likwidacji), Brzeszcze (których zakupem interesuje się m.in. Tauron – ale jeśli transakcja się nie powiedzie, Brzeszcze wrócą do Nowej Kompanii Węglowej) oraz Piekary, które ma z SRK odkupić Węglokoks Kraj.

Brzeszcze i Piekary trafią do SRK na przełomie lutego i marca, podział kopalń Bobrek-Centrum i Sośnica-Makoszowy ma się zakończyć na przełomie marca i kwietnia (wtedy do SRK trafią ruchy Centrum i Makoszowy).

Po drugie – 11 kopalń Kompanii Węglowej trafi do Nowej Kompanii Węglowej, czyli spółki celowej Węglokoksu. W pierwszej kolejności będą to kopalnie rybnickie: Marcel, Jankowice, Chwałowice i Rydułtowy Anna, za które Węglokoks płaci gotówką (pieniądze z Funduszu Restrukturyzacji Przedsiębiorców – w sumie 600 mln zł) plus umarza długi (Węglokoks ma obligacje KW za 500 mln zł). Do podpisania umowy przedwstępnej i powołania spółki Węglokoks ROW doszło 9 lutego 2015 r. Węglokoks wpłacił Kompanii zaliczkę, która pozwoli znowu oddalić widmo utraty płynności finansowej firmy, a co za tym idzie – uniknięcia przynajmniej na kilka miesięcy ogłoszenia upadłości (choć 1,5 mld zł, które Kompania Węglowa dostała z JSW za kopalnię Knurów-Szczygłowice przejadła niemal w pół roku).

Na przełomie maja i czerwca ma dojść do podniesienia kapitału Nowej Kompanii Węglowej (jej zalążkiem jest obecnie Węglokoks ROW) pieniędzmi energetyki, która przy okazji swojej konsolidacji (wersje najczęstsze to PGE plus Energa, Tauron plus Enea) ma być pionowo łączona z górnictwem. Z nieoficjalnych informacji wynika, że zaangażowanie energetyki ma być na poziomie ok. 2,5 mld zł. Należy się też spodziewać, że jeżeli Tauron faktycznie kupi kopalnię Brzeszcze, to nie będzie już angażowany w sprawę dokapitalizowania Nowej Kompanii Węglowej.

Podniesienie kapitału pozwoli odkupić od Kompanii i przenieść do Nowej Kompanii Węglowej kopalnie Bolesław-Śmiały, Piast, Halemba, Bielszowice, Ziemowit oraz potencjalnie Pokój i Sośnica (chyba, że te trafią jednak do SRK, bo okaże się, że ciągną w dół wyniki NKW).

A co z inwestorami dla kopalń z SRK? Piekary ma kupić Węglokoks. Brzeszczami zainteresowany jest Tauron. Kopalnią tą teoretycznie powinien być zainteresowany Michał Sołowow, właściciel firmy chemicznej Synthos-Dwory, gdyż z Brzeszczy do Dworów prowadzi rurociąg z metanem, ale nie wypowiedział się w tej sprawie. Z propozycją zakupu kopalni Brzeszcze wystąpił nastąpił natomiast jeden z najbogatszych Polaków, Krzysztof Domarecki.

>>Więcej o wydobyciu węgla: Górnictwu potrzeba właściciela a nie samych pieniędzy

Pojawiają się jednak głosy, że tak naprawdę po przeniesieniu kopalń do SRK i sprzedaży ruchu Bobrek Węglokoksowi nie będzie już potrzebna karkołomna konstrukcja Nowej Kompanii Węglowej, bo KW sobie poradzi nawet, jeśli zwróci Węglokoksowi zaliczkę za kopalnie rybnickie. Krzysztof Sędzikowski, prezes Kompanii Węglowej, podtrzymuje jednak, że obowiązującym planem naprawczym jest ten realizowany na mocy styczniowego porozumienia.

Po trzecie – trzeba będzie stoczyć batalię z Komisją Europejską, która godzi się na pomoc publiczną dla kopalń, ale tylko zamykanych. Powstaje zwłaszcza pytanie – jak obronić dotacje z budżetu dla SRK (wcześniej dostała 280 mln zł na oddłużenie i docelową likwidację sosnowieckiego Kazimierza-Juliusza). W styczniowym porozumieniu zapisano bowiem, że SRK będzie przygotowywać plany restrukturyzacji, a nie likwidacji dla przekazanych jej kopalń. A restrukturyzacja to bardziej naprawa niż likwidacja – co na to Komisja Europejska?

Co więcej – działalność SRK została poszerzona o działalność wydobywczą, bo zgodnie z wytycznymi UE w likwidowanych kopalniach można teoretycznie fedrować do 2018 r. Tyle, że kopalnie te mają być faktycznie likwidowane, a nie naprawiane (restrukturyzowane). Wygląda więc na to, że jeśli którąś z nich uda się sprzedać, nowy właściciel będzie musiał zwrócić do budżetu pomoc publiczną.

Plan objęcia zakładów pomocą publiczną będzie notyfikowany w Komisji Europejskiej. Pierwsze spotkania w Brukseli delegacja rządowa ma już za sobą, a w negocjacjach z Komisja Polska nie jest bez szans. Nadzieje takie daje decyzja KE w sprawie czeskiej kopalni Paskov, która była przeznaczona do likwidacji, ale dostała zgodę na pomoc publiczną.

Infografika: DG

Infografika: DG

Trudno wciąż ocenić jaki będzie finansowy efekt przyjętego i wynegocjowanego ze związkami porozumienia dotyczącego restrukturyzacji Kompanii Węglowej. Wiadomo, przynajmniej teoretycznie, ile ma to kosztować budżet państwa. Wersja rządowego planu z 7 stycznia mówiła o tym, że plan będzie kosztował 2,3 mld zł w sumie w tym i przyszłym roku. Zmiany na mocy porozumienia ze stroną społeczną sprawiają, że będzie to jednak przynajmniej 2,5 mld zł. Nie będzie wprawdzie najwyższych odpraw, bo pracownicy dołowi nie będą odchodzić z pracy, jednak np. administracja korzystająca z programu dobrowolnych odejść (PDO) będzie miała odprawy w wysokości nie 3,6-krotności wynagrodzenia jak zakładał rząd, ale aż jego 10-krotności.

Ze wstępnych szacunków wynika, że z PDO skorzysta nieco ponad 700 osób, a z urlopów górniczych dla zakładów przeróbki (to też zmiana na mocy porozumienia) i pracowników dołowych – ok. 1400 pracowników. Dla porównania – Kompania Węglowa w obecnym kształcie (14 kopalń i kilka innych spółek) zatrudnia ok. 47 tys. ludzi.

A efekty finansowe? W pierwotnej wersji rządowej zakładano, że Nowa Kompania Węglowa, „oczyszczona” z najgorszych aktywów, już w 2016 r. przyniesie 500 mln zł zysku operacyjnego.

Założono również, że dzięki wprowadzeniu m.in. 6-dniowego dnia pracy, a także wynegocjowaniu zmian w systemie wynagrodzeń (część uzależniona od wyników spółki) uda się znacząco obniżyć w ciągu kilkunastu miesięcy koszt wydobycia tony węgla (docelowo nawet do poniżej 200 zł, co pozwoliłoby na skuteczną konkurencję z paliwem z importu – zwłaszcza, że teraz koszt produkcji tony węgla w KW to średnio dobrze ponad 300 zł ). Zdolność wydobywcza Nowej Kompanii Węglowej miała wynosić ponad 22 mln ton (obecna zdolność produkcyjna 14 kopalń KW to 34 mln ton, a w przypadku dekoniunktury na węgiel oznacza to wielomilionowe zwały niesprzedanego surowca).

Co w powyższym zmienia styczniowe porozumienie? Poprzez zatrzymanie w Nowej Kompanii Węglowej np. nierentownego Pokoju wyjście Nowej Kompanii Węglowej na prostą potrwa chwilę dłużej (nie ma mowy o 500 mln zł wyniku operacyjnego w 2016 r., ale nowy podmiot od połowy przyszłego roku ma być już rentowny mimo przeniesienia tam ponad 1 mld zł zobowiązań). Obliczenia te uwzględniają aktualną cenę węgla, ponieważ trudno liczyć na jej wzrost w przewidywalnym czasie. Przy obniżeniu kosztu wydobycia poniżej 200 złotych za tonę NKW będzie mogła liczyć na zbyt węgla w kraju i na opłacalny eksport.

Kompania Węglowa przyznaje, że odnotowała w zeszłym roku 2,5 mld zł straty gotówkowej, a strata na każdej tonie węgla tylko w listopadzie 2014 r. wynosiła ok. 66 zł. Gdyby nie podjęto żadnych działań – utrzymywanie takiej sytuacji to 10-25 mld zł obciążenia dla gospodarki do 2020 r.

– Jeśli Komisja Europejska notyfikuje rządowy plan i dopuści pomoc publiczną, to przeniesienie najsłabszych kopalń Kompanii do SRK zmniejszy jej stratę o przynajmniej 500 mln zł w skali roku – mówi nam Mirosław Taras, były prezes Kompanii Węglowej i Bogdanki. – Z kolei zakup części kopalń przez Węglokoks pomoże przetrwać Kompanii przez około rok. Tyle, że moim zdaniem bez systemowych rozwiązań problem kopalń KW powróci za kilkanaście miesięcy, tylko rozłożony pomiędzy kilka podmiotów. W planie naprawczym nadal zbyt wiele pozostawiono w rękach związków zawodowych. A w najbliższym czasie nie ma prognozy znaczących wzrostów cen węgla energetycznego – tłumaczy.

Portal Wysokie Napięcie przytoczył pytania Komisji Europejskiej do polskiego rządu w sprawie pomocy publicznej dla kopalń. Bruksela prosi m.in. o podanie szczegółów, które z kopalń mają być zamykane, a które restrukturyzowane. Bardzo ważnym punktem jest tu zapis: „Zgodnie z art. 3 g Decyzji 787 łączna kwota pomocy jaką państwo może przeznaczyć na zamykanie kopalń nie może przekroczyć kwoty pomocy przyznanej zgodnie z art. 4 i 5 Rozporządzenia Rady UE nr 1407/2002. Prosimy o informację jaka to kwota”.

W zapisie tym chodzi o to, ile Polska przeznaczyła na tzw. inwestycje początkowe w kopalniach wtedy, gdy jeszcze UE dopuszczała taką możliwość. W naszym przypadku było to 400 mln zł w 2010 r. A to oznacza, że zgodnie z wytycznymi Brukseli obecna pomoc publiczna na zamykanie kopalń nie może być wyższa niż owe 400 mln zł. A rząd chce przeznaczyć na to znacznie więcej. Zwłaszcza, że koszt likwidacji jednej kopalni szacowany jest przez SRK na średnio 180 mln zł.

Nie ma jeszcze pełnych danych dotyczących wyników finansowych kopalń za 2014 r. (giełdowe spółki Bogdanka i JSW nie ogłosiły jeszcze wyników rocznych).  Zobowiązania górnictwa na koniec września 2014 roku sięgały jednak niemal 13 mld zł (na koniec 2013 r. było ich mniej niż 12 mld zł). Koszt produkcji tony surowca w okresie styczeń-wrzesień 2014 r. wyniósł 309,08 zł i był wyższy licząc rok do roku o 10,17 zł (3,4 proc.). Strata na sprzedaży węgla w tym okresie przekroczyła 1,6 mld zł (to o ponad 1,5 mld zł więcej niż w analogicznym okresie 2013 r., gdy wynosiła 37 mln zł), a strata netto przekroczyła 0,5 mld zł. Dane za cały 2014 r. będą jeszcze mniej optymistyczne.

Trudno w tej sytuacji uznać, że podjęte przez rząd działania wystarczą dla poprawy sytuacji finansowej górnictwa. Rząd jest na razie ostrożnie zadowolony.

– Plan dla Kompanii Węglowej został przygotowany w oparciu o rzetelną analizę sytuacji i racjonalne przesłanki. Na tej podstawie zarząd przygotowuje biznes plan. Banki i instytucje finansowe, które widziały wstępny projekt planu biznesowego dla tzw. nowej Kompanii Węglowej, podchodzą bardzo
konstruktywnie i wyrażają chęć kontynuacji zaangażowania w finansowanie nowej KW – ocenia Wojciech Kowalczyk, pełnomocnik rządu ds. restrukturyzacji górnictwa węgla kamiennego.

– Najlepszą rekomendacją jest reakcja instytucji finansowych. Spotkania pokazują, że reakcja banków jest pozytywna. Jest to program trudny, ale możliwy do zrealizowania – dodaje wiceminister skarbu Rafał Baniak.

Na ocenę perspektyw sektora górniczego składać się będzie jednak sytuacja finansowa nie tylko przekształcanej Kompanii Węglowej, ale także innych kopalni węgla nie tylko energetycznego, ale także koksowego. Do poniesionych wcześniej strat dokładają się kolejne w wyniku strajku w Jastrzębskiej Spółce Węglowej. Strajki na razie zakończyły się, ale mogą wybuchnąć na nowo zarówno w Kompanii Węglowej, jak i potencjalnie w Katowickim Holdingu Węglowym, gdzie związkowcy zapowiadają protesty w obronie ruchu Boże-Dary kopalni Murcki-Staszic, który zarząd chce przenieść do SRK (prezes Zygmunt Łukaszczyk ocenia, że bez tego KHW może stracić płynność już w kwietniu). Po zakończonych już strajkach wokół kopalń zapada zazwyczaj cisza, ale dotychczas była ona na ogół ciszą przed kolejną, jeszcze większą burzą.

Karolina Baca-Pogorzelska prowadzi blog www.gornictwo2-0.pl i jest autorką książek „Drugie życie kopalń” oraz „Babska szychta”.

CC BY-NC by Szymon Porwolik, infografika: DG
Infografika: DG
Infografika: DG

Otwarta licencja


Tagi