Inwestorzy uświadomili sobie, że rządy i banki centralne są bezbronne wobec osłabienia koniunktury gospodarczej. Wywołało to falę wyprzedaży ryzykownych aktywów. Oparły się jej jedynie obligacje rynków wschodzących i papiery dłużne przedsiębiorstw z najwyższymi ratingami. Jeśli również te rynki zaczną się załamywać będziemy mieli do czynienia z początkiem wielomiesięcznej bessy.
(CC BY-NC-SA artemuestra)
Panika skończy się gdy górę wezmą pesymiści
Inwestorzy uświadomili sobie, że rządy i banki centralne są bezbronne wobec osłabienia koniunktury gospodarczej. Wywołało to falę wyprzedaży ryzykownych aktywów. Oparły się jej jedynie obligacje rynków wschodzących i papiery dłużne przedsiębiorstw z najwyższymi ratingami. Jeśli również te rynki zaczną się załamywać będziemy mieli do czynienia z początkiem wielomiesięcznej bessy.
Do grupy rynków, których zachowanie obecnie może być najbardziej przydatne z punktu widzenia rozstrzygania o średnio- i długoterminowych perspektywach rynków finansowych, można dołączyć surowce oraz waluty z emerging markets. W skali 2011 roku te dwa rynki ryzykownych aktywów wypadają słabiej od obligacji korporacyjnych firm z wysokimi ocenami wiarygodności oraz papierów skarbowych państw rozwijających się. Wyglądają jednak zdecydowanie lepiej od akcji, czy obligacji spółek o niskiej wiarygodności kredytowej (tzw. wysokiego ryzyka). W skali 2011 roku zmiany cen walut z rynków wschodzących oraz surowców są nieznaczne, obligacje firm z wysokimi ratingami i państw zaliczanych do emerging markets przyniosły po 3-4 proc. zysku. Wszystkie te rynki są wrażliwe na wahania koniunktury gospodarczej, więc można zakładać, że powinny reagować w ten sam sposób. Jednocześnie wiemy, że rynki finansowe wzajemnie na siebie oddziałują, przez co w krótkim, a czasem średnim, terminie te same klasy aktywów mogą podążać w przeciwnych kierunkach. Na dłuższą jednak metę notowania na nich powinny być zbieżne ze sobą. Dlatego można oczekiwać, że w ramach długofalowych tendencji wszystkie klasy ryzykownych aktywów – od obligacji korporacyjnych z wysokimi ratingami przez obligacji wysokiego ryzyka i obligacje państw rozwijających się, po akcje i surowce – będą poruszać się w tym samym kierunku.
Stąd diagnoza obecnej sytuacji – dopóki nie wszystkie rynki ryzykownych aktywów są w trendach zniżkowych, dopóty można wierzyć w tymczasowość przeceny na rynkach akcji i obligacji wysokiego ryzyka.
Co zrobią surowce?
Przy takim postawieniu sprawy pozostaje skupić się na znalezieniu poziomów, których przekroczenie przez notowania obligacji korporacyjnych spółek z wysokimi ratingami oraz surowców, oznaczałoby rozwijanie się sytuacji na nich w niekorzystnym kierunku.
W przypadku cen surowców można posłużyć się indeksem CRB, obrazującym notowania najbardziej popularnych towarów. Ma on silne wsparcie na poziomie 310 pkt, a stanowi je linia trendu biegnąca po dołkach z lutego 2009 r. i lata 2010 r. Pokonanie tej prostej oznaczałoby rozpoczęcie korekty 2,5-rocznych zwyżek. Dla rynku obligacji przedsiębiorstw z wysokimi ratingami takim sygnałem byłby spadek poniżej sierpniowego minimum. Waluty państw rozwijających się schodząc poniżej 12-miesięcznej średniej kroczącej, już wysłały wyraźny sygnał, sugerujący rozpoczęcie średnioterminowych zniżek. W przypadku obligacji skarbowych na rynkach wschodzących mamy na razie jedynie relatywną słabość względem papierów amerykańskich, czy niemieckich. Niepokojący może być też wzrost zmienności cen obligacji z emerging markets, ale trudno jeszcze mówić o jednoznacznym rozpoczęciu trwalszych zniżek.
Z czego na krótką metę może wynikać brak zbieżności zachowania wszystkich ryzykownych aktywów, skoro sygnały o spowolnieniu gospodarczym są dziś już dziś bardzo wyraźne?
Chodzi o poszukiwanie przez inwestorów miejsc, w których można ulokować kapitał wycofywany z innych rynków. W przeszłości tradycyjnie był to rynek pieniężny, ale w warunkach praktycznie zerowych i w dodatku często realnie ujemnych stóp procentowych w najważniejszych gospodarkach, nie stanowi on atrakcyjnej propozycji. Stąd zainteresowanie aktywami, które wykazują cechy bezpiecznych inwestycji – frank szwajcarski, złoto i inne metale szlachetne, towary żywnościowe, na które popyt jest mało wrażliwy na wahania koniunktury gospodarczej, obligacje i waluty państw z relatywnie niskim długiem publicznym, czy obligacje przedsiębiorstw o bardzo dobrej kondycji finansowej.
Na wszystkich tych aktywach dłuższy okres dekoniunktury gospodarczej ostatecznie jednak wywiera piętno. Popyt na złoto, czy platynę ma w części źródło w przemyśle, gospodarki państw rozwijających się są bardzo mocno uzależnione od eksportu na do krajów rozwiniętych, a wyniki spółek nawet z najlepszym bilansem ucierpią na ograniczeniu aktywności gospodarczej.
Kryzys zaufania, czy wiary
Wydarzenia ostatnich tygodni na rynkach finansowych trudno zrozumieć jedynie w kontekście pojawiających się w tym czasie wiadomości. Nie były one generalnie dobre, ale też nie uzasadniały aż tak silnej wyprzedaży. Gwałtowność zachowań inwestorów była pochodną skumulowanej reakcji na ignorowane przez długi czas informacje o pogarszających się warunkach gospodarczych oraz utraty wiary w możliwość wyjścia globalnej gospodarki obronną ręką ze spowolnienia. Nastąpiło to w sytuacji, gdy banki centralne w największych gospodarkach nie mają możliwości wspierania koniunktury niższymi stopami procentowymi, a rządy – większymi wydatkami publicznymi.
W tych warunkach pozostaje kontynuowanie polityki drukowania pieniędzy. Tu jednak amerykańskie władze monetarne nie wysłały jednoznacznego sygnału, że są gotowe na to, a równocześnie efekty dotychczasowych działań tego rodzaju są wątpliwe. Efekt bogactwa, który miał być pochodną hossy na rynkach ryzykownych aktywów, był praktycznie niewidoczny, a dodatkowo w USA tłumił go spadek cen nieruchomości. Słaby dolar wsparł eksport USA, ale osłabienie globalnej koniunktury gospodarczej będzie osłabia ten efekt. Nie pojawiła się też wysoka inflacja, pozwalająca szybciej oddłużać gospodarkę.
O tym, że inwestorzy niesłusznie ignorowali w poprzednich miesiącach złe wiadomości przekonały najbardziej dobitnie odczyty PKB w największych gospodarkach za II kwartał. Wykazały, że już w tym okresie nastąpiło wyraźne ochłodzenie koniunktury zarówno w strefie euro, jak i w USA. Dla zgadywania przyszłości kulminacyjnym momentem były obniżki prognoz wzrostu globalnej gospodarki, jakich dokonały Morgan Stanley oraz Citigroup. Teraz trzeba jeszcze spodziewać się, że zaczną pojawiać się rewizje w dół szacunków wyników przedsiębiorstw, co wydaje się naturalną konsekwencją niższego tempa rozwoju gospodarek. W efekcie wyceny spółek, bazujące na zyskach z ostatnich kwartałów, dziś wypadające bardzo atrakcyjnie, trudno traktować jako wystarczającą zachętę do kupna akcji. Po redukcji prognoz wyników obraz w tym względzie się pogorszy.
Istotnym elementem krótkoterminowej sytuacji są nastroje inwestorów, jakie panują po 3 tygodniach wyprzedaży. Zaskoczeniem jest to, że nie są skrajnie pesymistyczne, a w ankiecie Investors Intelligence, obrazującej nastawienie autorów najbardziej popularnych biuletynów inwestycyjnych w USA, wciąż przewaga optymistów nad zwolennikami zniżek jest dwukrotna. To pokazuje, że giełdowe zniżki potraktowano jako okazję inwestycyjną, a nie sygnał sprzedaży. Wskaźniki nastrojów odczytujemy odwrotnie do ich wskazań, Zatem pozostaje przyjąć, że na krótką metę fala zniżkowa wyczerpie swój potencjał, gdy na parkietach zaczną przeważać niedźwiedzie, czyli ci, którzy spodziewają się zniżek.
Krzysztof Stępień jest głównym analitykiem, dyrektorem inwestycyjnym Opera TFI
Do grupy rynków, których zachowanie obecnie może być najbardziej przydatne z punktu widzenia rozstrzygania o średnio- i długoterminowych perspektywach rynków finansowych, można dołączyć surowce oraz waluty z emerging markets. W skali 2011 roku te dwa rynki ryzykownych aktywów wypadają słabiej od obligacji korporacyjnych firm z wysokimi ocenami wiarygodności oraz papierów skarbowych państw rozwijających się. Wyglądają jednak zdecydowanie lepiej od akcji, czy obligacji spółek o niskiej wiarygodności kredytowej (tzw. wysokiego ryzyka). W skali 2011 roku zmiany cen walut z rynków wschodzących oraz surowców są nieznaczne, obligacje firm z wysokimi ratingami i państw zaliczanych do emerging markets przyniosły po 3-4 proc. zysku.
Wszystkie te rynki są wrażliwe na wahania koniunktury gospodarczej, więc można zakładać, że powinny reagować w ten sam sposób. Jednocześnie wiemy, że rynki finansowe wzajemnie na siebie oddziałują, przez co w krótkim, a czasem średnim, terminie te same klasy aktywów mogą podążać w przeciwnych kierunkach. Na dłuższą jednak metę notowania na nich powinny być zbieżne ze sobą. Dlatego można oczekiwać, że w ramach długofalowych tendencji wszystkie klasy ryzykownych aktywów – od obligacji korporacyjnych z wysokimi ratingami przez obligacji wysokiego ryzyka i obligacje państw rozwijających się, po akcje i surowce – będą poruszać się w tym samym kierunku.
Stąd diagnoza obecnej sytuacji – dopóki nie wszystkie rynki ryzykownych aktywów są w trendach zniżkowych, dopóty można wierzyć w tymczasowość przeceny na rynkach akcji i obligacji wysokiego ryzyka.
Co zrobią surowce?
Przy takim postawieniu sprawy pozostaje skupić się na znalezieniu poziomów, których przekroczenie przez notowania obligacji korporacyjnych spółek z wysokimi ratingami oraz surowców, oznaczałoby rozwijanie się sytuacji na nich w niekorzystnym kierunku.
W przypadku cen surowców można posłużyć się indeksem CRB, obrazującym notowania najbardziej popularnych towarów. Ma on silne wsparcie na poziomie 310 pkt, a stanowi je linia trendu biegnąca po dołkach z lutego 2009 r. i lata 2010 r. Pokonanie tej prostej oznaczałoby rozpoczęcie korekty 2,5-rocznych zwyżek. Dla rynku obligacji przedsiębiorstw z wysokimi ratingami takim sygnałem byłby spadek poniżej sierpniowego minimum. Waluty państw rozwijających się schodząc poniżej 12-miesięcznej średniej kroczącej, już wysłały wyraźny sygnał, sugerujący rozpoczęcie średnioterminowych zniżek. W przypadku obligacji skarbowych na rynkach wschodzących mamy na razie jedynie relatywną słabość względem papierów amerykańskich, czy niemieckich. Niepokojący może być też wzrost zmienności cen obligacji z emerging markets, ale trudno jeszcze mówić o jednoznacznym rozpoczęciu trwalszych zniżek.
Z czego na krótką metę może wynikać brak zbieżności zachowania wszystkich ryzykownych aktywów, skoro sygnały o spowolnieniu gospodarczym są dziś już dziś bardzo wyraźne?
Chodzi o poszukiwanie przez inwestorów miejsc, w których można ulokować kapitał wycofywany z innych rynków. W przeszłości tradycyjnie był to rynek pieniężny, ale w warunkach praktycznie zerowych i w dodatku często realnie ujemnych stóp procentowych w najważniejszych gospodarkach, nie stanowi on atrakcyjnej propozycji. Stąd zainteresowanie aktywami, które wykazują cechy bezpiecznych inwestycji – frank szwajcarski, złoto i inne metale szlachetne, towary żywnościowe, na które popyt jest mało wrażliwy na wahania koniunktury gospodarczej, obligacje i waluty państw z relatywnie niskim długiem publicznym, czy obligacje przedsiębiorstw o bardzo dobrej kondycji finansowej.
Na wszystkich tych aktywach dłuższy okres dekoniunktury gospodarczej ostatecznie jednak wywiera piętno. Popyt na złoto, czy platynę ma w części źródło w przemyśle, gospodarki państw rozwijających się są bardzo mocno uzależnione od eksportu na do krajów rozwiniętych, a wyniki spółek nawet z najlepszym bilansem ucierpią na ograniczeniu aktywności gospodarczej.
Kryzys zaufania, czy wiary
Wydarzenia ostatnich tygodni na rynkach finansowych trudno zrozumieć jedynie w kontekście pojawiających się w tym czasie wiadomości. Nie były one generalnie dobre, ale też nie uzasadniały aż tak silnej wyprzedaży. Gwałtowność zachowań inwestorów była pochodną skumulowanej reakcji na ignorowane przez długi czas informacje o pogarszających się warunkach gospodarczych oraz utraty wiary w możliwość wyjścia globalnej gospodarki obronną ręką ze spowolnienia. Nastąpiło to w sytuacji, gdy banki centralne w największych gospodarkach nie mają możliwości wspierania koniunktury niższymi stopami procentowymi, a rządy – większymi wydatkami publicznymi.
W tych warunkach pozostaje kontynuowanie polityki drukowania pieniędzy. Tu jednak amerykańskie władze monetarne nie wysłały jednoznacznego sygnału, że są gotowe na to, a równocześnie efekty dotychczasowych działań tego rodzaju są wątpliwe. Efekt bogactwa, który miał być pochodną hossy na rynkach ryzykownych aktywów, był praktycznie niewidoczny, a dodatkowo w USA tłumił go spadek cen nieruchomości. Słaby dolar wsparł eksport USA, ale osłabienie globalnej koniunktury gospodarczej będzie osłabia ten efekt. Nie pojawiła się też wysoka inflacja, pozwalająca szybciej oddłużać gospodarkę.
O tym, że inwestorzy niesłusznie ignorowali w poprzednich miesiącach złe wiadomości przekonały najbardziej dobitnie odczyty PKB w największych gospodarkach za II kwartał. Wykazały, że już w tym okresie nastąpiło wyraźne ochłodzenie koniunktury zarówno w strefie euro, jak i w USA. Dla zgadywania przyszłości kulminacyjnym momentem były obniżki prognoz wzrostu globalnej gospodarki, jakich dokonały Morgan Stanley oraz Citigroup. Teraz trzeba jeszcze spodziewać się, że zaczną pojawiać się rewizje w dół szacunków wyników przedsiębiorstw, co wydaje się naturalną konsekwencją niższego tempa rozwoju gospodarek. W efekcie wyceny spółek, bazujące na zyskach z ostatnich kwartałów, dziś wypadające bardzo atrakcyjnie, trudno traktować jako wystarczającą zachętę do kupna akcji. Po redukcji prognoz wyników obraz w tym względzie się pogorszy.
Istotnym elementem krótkoterminowej sytuacji są nastroje inwestorów, jakie panują po 3 tygodniach wyprzedaży. Zaskoczeniem jest to, że nie są skrajnie pesymistyczne, a w ankiecie Investors Intelligence, obrazującej nastawienie autorów najbardziej popularnych biuletynów inwestycyjnych w USA, wciąż przewaga optymistów nad zwolennikami zniżek jest dwukrotna. To pokazuje, że giełdowe zniżki potraktowano jako okazję inwestycyjną, a nie sygnał sprzedaży. Wskaźniki nastrojów odczytujemy odwrotnie do ich wskazań, Zatem pozostaje przyjąć, że na krótką metę fala zniżkowa wyczerpie swój potencjał, gdy na parkietach zaczną przeważać niedźwiedzie, czyli ci, którzy spodziewają się zniżek.
Autor jest głównym analitykiem, dyrektorem inwestycyjnym Opera TFI
ChatGPT zapoczątkował nowy etap automatyzacji. W nadchodzących latach generatywna sztuczna inteligencja może doprowadzić do głębokich zmian na rynku pracy oraz znacząco przyspieszyć wzrost gospodarczy.
Droga energia, slowbalizacja, brak rąk do pracy, nadmierna biurokracja, wieloletnie zaniedbania inwestycyjne oraz opóźnienia technologiczne spętały potencjał rozwojowy Niemiec. Gospodarka przechodzi przez polikryzys– spowodowany wieloma czynnikami – na który nie ma prostej odpowiedzi w postaci np. pakietu koniunkturalnego lub jednej, porządnej reformy. RFN potrzebuje w istocie polireformy – dziesiątków drobnych korekt, które jednak jako całość określą na nowo równowagę między rynkiem a państwem.
Oczekiwaniom inflacyjnym gospodarstw domowych zazwyczaj nie poświęca się zbytniej uwagi przy monitorowaniu i prognozowaniu inflacji, częściowo dlatego, że wykazano, iż mediana ich oczekiwań ma mniejszą moc predykcyjną niż oczekiwania innych podmiotów. Niniejszy artykuł ma na celu dowieść, że zmiany w rozkładzie oczekiwań inflacyjnych gospodarstw domowych są istotne dla prognozowania inflacji w najbliższym czasie i oferują dodatkowe informacje w porównaniu z miernikami rynkowymi i oczekiwaniami prognostów. Sugeruje to, że oczekiwania inflacyjne gospodarstw domowych powinny odgrywać większą rolę w monitorowaniu inflacji, a w konsekwencji w kształtowaniu polityki pieniężnej.
W niedawnych badaniach zasugerowano, że wynagrodzenia poniżej prawnie ustalonej płacy minimalnej są zaskakująco powszechnym zjawiskiem. W niniejszym artykule omówiono tzw. „kradzież płac” w Stanach Zjednoczonych oraz jej wpływ na wzrost wynagrodzeń, który mógłby być udziałem pracowników.
W kwietniu przypada 100. rocznica utworzenia Banku Polskiego SA oraz wprowadzenia złotego do obiegu. Z tej okazji 11 kwietnia odbyła się konferencja „Narodowy Bank Polski – nowy horyzont” poświęcona głównie teraźniejszości i przyszłości.
Najnowsze wydanie „Obserwatora Finansowego” ukazuje nam wizje przyszłości bliskiej i dalekiej. W tym numerze, najlepsi eksperci postarają się odpowiedzieć na kilka kluczowych pytań, dotyczących sztucznej inteligencji i tego jak generatywna AI wpłynie na bankowość, edukację oraz inne dziedziny naszego życia.
Nieefektywność nadzoru prowadzi do występowania nieprawidłowości i nadużyć na rynku funduszy inwestycyjnych w Polsce – taką sensacyjną tezę stawiają autorzy monografii „Nieprawidłowości i nadużycia na rynku funduszy inwestycyjnych”.
Budowa Centralnego Portu Komunikacyjnego wzmocniłaby znacznie pozycję Polski w europejskiej gospodarce – stwierdził w rozmowie z „Obserwatorem Finansowym" dr Andreas Wittmer, dyrektor zarządzający Centrum Badań Lotniczych na Uniwersytecie w St. Gallen.
Sztuczna inteligencja powoli zmienia sposób działania banków i instytucji finansowych. Pomaga im zredukować ciężar biurokracji, ale także podejmować szybsze decyzje oraz utrzymywać efektywny kontakt z klientami. A będzie jeszcze lepiej. W perspektywie czeka kilkunastoprocentowy wzrost EBITDA.
Dywersyfikacja metod płatności, rozumiana jako poszerzanie dostępnej ich gamy, zwiększa wybór płatników i odbiorców płatności, stymuluje konkurencję na rynku i innowacyjność dostawców usług płatniczych, redukuje ryzyko, ponieważ uniezależnia rynek płatności od jednego, potencjalnie dominującego systemu płatności. Podobnie ma się sprawa z formami pieniądza, które się uzupełniają a jednocześnie konkurują i substytuują wzajemnie.
Współczesne problemy prawne Unii Europejskiej, sztuczna inteligencja w bankowości oraz polityka pieniężna były tematami grudniowego zjazdu na podyplomowych studiach MBA organizowanych w ramach drugiej edycji projektu „Akademia NBP”.
Portal ekonomiczny NBP „Obserwator Finansowy” ponownie znalazł się w czołówce najbardziej opiniotwórczych mediów w kategorii „Media ekonomiczne i biznesowe”, wyprzedzając m.in. „Parkiet”. Wzrost cytowalności treści publikowanych na łamach serwisu wzrósł w kwietniu w odniesieniu do marca 2023 r. o 37 proc.
Sytuacja gospodarcza w Polsce na tle innych krajów przedstawia się korzystnie. Warto zauważyć, że w szybkim tempie nadrabiamy dystans dzielący Polskę od poziomu życia w wybranych państwach europejskich. W ciągu ostatnich czterech lat dynamika wzrostu PKB plasowała Polskę powyżej innych krajów europejskich, zarówno strefy euro, w tym Niemiec i Francji, jak i krajów Unii Europejskiej z własną walutą, np. Czech.
Większość polskich przedsiębiorców odczuła skutki wojny w Ukrainie, choć jej wpływ oceniają w zróżnicowany sposób – wynika z badania przeprowadzonego przez Polski Instytut Ekonomiczny.
W styczniu 2020 roku Wielka Brytania formalnie opuściła Unię Europejską. Oczekiwane korzyści z brexitu, poza odzyskaniem suwerenności w zakresie kształtowania prawa i zewnętrznych relacji gospodarczych, jednak się nie zmaterializowały. Widoczny jest natomiast spadek wydajności i konkurencyjności brytyjskiej gospodarki, co wpływa także na kondycję rynku pracy.