Świat nie przygotowany do recesji

Okładkowy temat The Economist ostrzega: recesja nieuchronnie nadejdzie, świat nie jest do niej przygotowany. A ponadto warto przeczytać jak OECD opowiada się za wyższymi podatkami, o nieortodoksyjnej polityce i sukcesie Islandii oraz o postępach w e-medycynie.
Świat nie przygotowany do recesji

makroekonomiaRecesja jest w tym tygodniu tematem okładkowym The Economist. Może nadejść w każdej chwili. Rządy nie są na nią przygotowane – taka jest główna myśl komentarza redakcyjnego. Wprawdzie po raz pierwszy od 2007 roku każda wielka gospodarka kraju rozwiniętego wykaże wzrost, w sumie ponad 2 procentowy, to jednak istnieje wiele delikatnych punktów – od Grecji poczynając i zależności Europy od eksportu oraz jej zadłużenia, przez słabości Chin, recesję w Rosji i Brazylii, na ogólnie słabszej kondycji krajów wschodzących.

Banki centralne tymczasem nadal utrzymują ultraniskie stopy procentowe i w przypadku nadejścia recesji nie będą mogły jej przeciwdziałać. Podobnie jak zadłużone rządy, których nie stać będzie na ewentualną stymulację fiskalną. Logiczne byłoby podwyższenie stóp procentowych tak szybko jak to możliwe, by odzyskać pole manewru w przypadku nieuchronnej recesji.

Logiczne, ale błędne – komentuje The Economist – gdyż skoro inflacja jest bardzo niska i płace w stagnacji, co najwyżej wpędziłoby to gospodarki od nowa w deflację i co najwyżej dodatkowo przyspieszyło recesję. Nieco za wysoka inflacja jest lepsza niż przedwczesne podniesienie stóp procentowych. W ramach przygotowań do recesji rządy też mają swoją lekcję do odrobienia. Chodzi o inwestycje infrastrukturalne, reformy rynków pracy i produktowych.

wiadomosciTezę o niewielkim polu manewru w przypadku recesji uzasadnia drugi tekst z najnowszego The Economist, w którym pokazany jest specjalny wskaźnik, konsumujący w jednym trzy czynniki: przestrzeń fiskalną, czyli ile jeszcze państwo mogłoby pożyczyć w relacji do PKB (według obliczeń MFW, zrównoważenie budżetu i poziom głównej stopy procentowej. Największe pole manewru według tego rankingu mają Norwegia, Południowa Korea, Australia, Szwajcaria i Niemcy. Najmniejsze – kraje południa Europy, Francja, Irlandia i Wielka Brytania. Dla Polski Economist wskaźnika nie policzył, ale szacuję, że ze względu na niezerową stopę procentową NBP, relatywnie niski poziom długu publicznego i umiarkowany deficyt bylibyśmy w środku stawki.

finanse-publiczneW swojej analizie The Economist zauważa także, że instrumentem ratowania przed recesją może się stać luzowanie ilościowe i bezpośrednia monetyzacja długu przez banki centralne. Bank Japonii już dziś jest właścicielem 30 procent publicznego długu japońskiego, jednak inflacja, której należałoby się spodziewać – nie wybuchła. Wydaje się, że przestrzeń ratunkowa nazywana przez tygodnik wriggle-room ma tendencję do powiększania się wraz ze skłonnością do drukowania pieniędzy.

W uzupełnieniu warto spojrzeć na dwa wykresy jakie publikuje Daily Shot. Pierwszy pokazuje jak w ciągu pół roku zmieniły się prognozy wzrostu gospodarczego w 2015 roku Banku Światowego. Pogorszyły się dla USA, krajów rozwijających się, Turcji, Indonezji, Brazylii i ogólnie dla świata. Poprawiły dla Indii i strefy euro. Drugi wykres pokazuje, w jakiej fazie cyklu koniunkturalnego znajdują się największe gospodarki świata. W fazie recesji są Chiny, Rosja i Brazylia, przy czym dla Chin oczywiście oznacza to nadal wzrost gospodarczy, ale znacznie słabszy niż wcześniej. Na początku ekspansji są Europa, Indie i Japonia, w środku ekspansji USA i Wielka Brytania, natomiast pod koniec fazy ekspansji Kanada i Australia.

finanse-publiczneFrancja i inne kraje o wysokich podatkach korporacyjnych wykorzystują organizację krajów rozwiniętych OECD do ograniczania konkurencji podatkowej na świecie, która jest korzystna – jak każda konkurencja – dla gospodarki i podatników. Prawo poszczególnych państw do ustalania podatków jest atakowane przez OECD pod hasłem BEPS – base erosion and profit shifting – czyli w związku z erozją bazy podatkowej i przerzucaniem zysków do krajów o niższych stopach podatkowych. Organizacja chce by, to nie rządy i przedsiębiorstwa decydowały gdzie i jakie płacić podatki, lecz OECD, co preferowałoby kraje o wysokich stopach podatku CIT, a karało te o niskich stopach – pisze Richard Rahn z Cato Institute.

Wątpliwości do koncepcji BEPS zgłasza także Gary Hofbauer z Peterson Institute. Perspektywa wyciśnięcia wyższych podatków z korporacji ponadnarodowych (MNC) jest jak afrodyzjak dla ministrów finansów. Opodatkowanie Google, Apple czy Starbucksa brzmi znacznie lepiej niż podwyżka podatku obrotowego, czy akcyzy na benzynę. Projekt BEPS powstał w 2013 r., do końca grudnia 2015 roku OECD ma opublikować 15 referatów uzasadniających kolejne plany akcji przeciwko unikaniu opodatkowania, w sumie prowadzące do „wielostronnego instrumentu podatkowego”. Będą to setki stron, których przetrawienie zabierze ministrom finansów lata.

makroekonomiaHofbauer zadaje kilka kłopotliwych pytań: jakie kraje zyskają na opodatkowaniu MNC, a jakie stracą? Jak to zmniejszy zachęty do innowacji, formowania kapitału intelektualnego via badania i rozwój i kapitału fizycznego? Ile kapitału zostanie straconego? Jakie będą długoterminowe konsekwencje procesu? Czy po prowadzeniu „wielostronnego instrumentu podatkowego” faktycznie nastąpi relokacja siedzib firm, działalności badawczej i produkcyjnej z powrotem do krajów macierzystych? Pobór podatków w wygodny sposób nie powinien być jedynym celem międzynarodowej polityki podatkowej – konkluduje.

Jeszcze o podatkach. Islandia profilaktycznie wprowadziła 39-procentowy podatek dla inwestorów, gdyby chcieli wyprowadzić kapitał z kraju. Islandia szykuje się bowiem do złagodzenia restrykcji kapitałowych wprowadzonych w 2008 roku w czasie kryzysu. Nieortodoksyjna polityka (bankructwo zamiast ratowania banków, potraktowanie szefów banków jako przestępców, restrykcje kapitałowe i głęboka dewaluacja) przyniosły sukces. Inflacja już spadła, bezrobocie jest niziutkie, dług publiczny obniżył do rozsądnego poziomu, a w tym roku Islandia jako pierwszy kraj europejski spośród dotkniętych ciężkim kryzysem będzie miał wyższe PKB niż w 2008 roku.

uslugiFirma Deloitte przygotowała raport, jak technologia cyfrowa transformuje usługi medyczne. Jak pisze w informacji liczba aplikacji związanych ze zdrowiem w systemach Android i iOS podwoiła się w ciągu 2,5 roku i sięgnęła ponad 100 tys. Globalny rynek mZdrowia w 2013 roku był wart 2,4 mld dolarów, a za trzy lata będzie to już 21,5 mld dolarów, co oznacza wzrost średnio blisko o 55 proc. rocznie. W Europie tempo wzrostu będzie jeszcze wyższe, średnio ponad 61 procent rocznie.

Model świadczeń ochrony zdrowia z użyciem technologii cyfrowych (w tym telemedycyna, teleopieka, telezdrowie) pomoże w zmniejszeniu luki pomiędzy rosnącymi potrzebami pacjentów, dostępnością usług medycznych i opieki nad osobami chorymi oraz starszymi. Deloitte wylicza, ilu pacjentów więcej może dziennie przyjąć lekarz dzięki nowej technologii (dwóch), jak zmniejszy się liczba przyjęć do szpitala (35 procent), o ile zmniejszy się papierkowa praca (60 proc.).

Pdf raportu można pobrać stąd

makroekonomia
wiadomosci
finanse-publiczne
finanse-publiczne
makroekonomia
uslugi

Tagi


Artykuły powiązane

Świat z inflacją za pan brat?

Kategoria: Analizy
Przy wysokim długu publicznym stabilność cen, czyli trzymanie inflacji w ryzach ma kardynalne znaczenie.
Świat z inflacją za pan brat?

Wzrost cen i płac wróży także wzrost podatków

Kategoria: Oko na gospodarkę
Wysoka inflacja to w dużej mierze cena za wyjście gospodarki światowej z kryzysu wywołanego pandemią i wojną w Ukrainie. Nawet w najbardziej rozwiniętych krajach świata wzrost cen zbliża się już do 10 proc. w skali rocznej. Kosztem jest także wzrost długów, a inną realną konsekwencją – wzrost podatków.
Wzrost cen i płac wróży także wzrost podatków