W wyniku prywatyzacji karetek pogotowia w Sztokholmie zmarło więcej Szwedów, niż ginie rocznie w wypadkach samochodowych a odsetek zaszczepionych na COVID-19 jest tym wyższy, im mniej skorumpowane państwo. To wnioski z nowych badań naukowych.
Daniel Knutsson i Björn Tyrefors przygotowali pracę „Quality and Efficiency Between Public and Private Firms: Evidence From Ambulance Services” („Jakość i efektywność publicznych i prywatnych firm: dowody z usług karetek pogotowia”). W krajach OECD średnio ok. 3 proc. PKB jest wydawane przez państwa na outsourcing. Autorzy postanowili sprawdzić, jakie skutki przynosi zlecanie prywatnym spółkom usług medycznych.
Naukowcy analizują przypadek Sztokholmu, w którym funkcjonują zarówno prywatne (choć opłacane z publicznych środków), jak i publiczne ambulanse. Region Sztokholmu to największy obszar w kraju, na terenie którego świadczone są usługi opieki zdrowotnej – mieszka tam 2,3 mln osób (dane z 2017 r.).
W 2016 r. jego mieszkańcy byli obsługiwani przez 73 karetki, które zareagowały na 220 tys. wezwań. Kosztowało to podatników równowartość 52 mln euro (ok. 250 mln zł). Do 1993 r. karetki zapewniała tylko publiczna ochrona zdrowia. Następnie wprowadzono konkurencję ze strony prywatnych firm.
Prawo do świadczenia usług było wystawiane na przetarg, który wygrywali oferujący najniższą cenę. W przetargach uczestniczyła także publiczna ochrona zdrowia. Zarządzający nią stworzyli należącą do państwa firmę, która na równych warunkach konkurowała o kontrakty z prywatnymi spółkami. O tym, czy pacjent trafi do publicznej, czy prywatnej karetki, decyduje w zasadzie los, a konkretniej dostępność najbliższego ambulansu.
Analizowano dane dotyczące wezwań ambulansów w Sztokholmie w latach 2009–2016. W tym okresie miało miejsce 1,1 mln wyjazdów karetek do 500 tys. różnych pacjentów. Okazuje się, że prywatne firmy o 8 proc. szybciej odpowiadały na wezwanie i o 7 proc. prędzej przybywały do pacjenta. Te parametry były mierzone, a wymagania dotyczące czasu były zawarte w kontraktach z prywatnymi firmami.
Jednocześnie jednak prywatne firmy wyraźnie gorzej wypadły w zakresie jakości świadczonych usług. Szczególnie źle wypadł wskaźnik śmiertelności pacjentów. U osób, którym pomocy udzielali lekarze z prywatnego ambulansu, było o 1,4 proc. wyższe prawdopodobieństwo zgonu w ciągu kolejnych trzech lat niż u tych, którym pomagali lekarze publicznej ochrony zdrowia. Różnica jest bardzo duża. To bowiem 400 dodatkowych, niepotrzebnych zgonów. Dla porównania, to o połowę więcej, niż ginie rocznie osób w wypadkach samochodowych w całej Szwecji.
U osób, którym pomocy udzielali lekarze z prywatnego ambulansu, było o 1,4 proc. wyższe prawdopodobieństwo zgonu w ciągu kolejnych trzech lat niż u tych, którym pomagali lekarze publicznej ochrony zdrowia.
Autorzy opisują mechanizm, który mógł prowadzić do wyższego odsetka zgonów wśród pacjentów prywatnych karetek. Otóż mimo danych o wyżej śmiertelności lekarze zatrudnieni przez prywatne firmy częściej oceniali rany pacjentów jako mniej poważne i zostawiali 25 proc. więcej takich osób w domach niż medycy publicznej ochrony zdrowia. Być może wynika to z zatrudniania przez prywatne firmy świadczące usługi medyczne w Szwecji młodszych lekarzy i z mniejszym doświadczeniem, którym oferuje się niższe wynagrodzenie. W takich firmach jest też większa rotacja pracowników.
Jak podsumowują naukowcy, w związku z tym, że kontrakty podpisywane z prywatnymi firmami nie zawierają konkretnych kryteriów jakości świadczonych usług, jest prawdopodobne, że będzie ona niższa niż w przypadku lekarzy publicznej ochrony zdrowia. Tak jak to miało miejsce w Sztokholmie.
Umieszczenie takich wskaźników w umowach z prywatnymi firmami często jest bardzo trudne, a czasami wręcz niemożliwe ze względu na problemy z mierzeniem jakości usług w sektorze ochrony zdrowia. Prowadziłoby też do nieustannej zabawy w kotka i myszkę z prywatnymi firmami, które mają silną motywację, by wykorzystywać każdą lukę w umowach do zwiększenia zysków.
Autorzy konstatują, że koszty wynikające z niższej jakości usług świadczonych przez prywatne ambulanse w Sztokholmie przewyższają oszczędności, jakie generują. Dlatego naukowcy rekomendują, by w takich i podobnych przypadkach nie zlecać usług medycznych prywatnym firmom.
Co ciekawe, w Polsce 1 kwietnia 2019 r. publiczna ochrona zdrowia całkowicie zrezygnowała z usług prywatnych karetek pogotowia i zgodnie z obecnym prawem nie mogą one świadczyć tego typu usług dla NFZ. Wcześniej prywatne ambulansy stanowiły ok. 9 proc. wszystkich karetek w naszym kraju.
Korupcja a szczepienia
Artyom Jelnov i Pavel Jelnov opracowali analizę „Vaccination Policy and Trust” („Polityka szczepień i zaufanie”). Badają w niej relację między zaufaniem obywateli do państwa i odsetkiem zaszczepionych. Miernikiem zaufania jest wskaźnik postrzeganego poziomu korupcji w kraju (ang. Corruption Perception Index) mierzony w skali od 0 do 10.
Okazuje się, że współczynnik postrzegania korupcji w kraju niższy o jednostkę przekłada się na wyższy o 1 punkt procentowy odsetek zaszczepionych. Naukowcy analizowali także dane z wyszukiwarki Google. Wynika z nich, że zainteresowanie obywateli korupcją koreluje z zainteresowaniem szczepieniami.
Współczynnik postrzegania korupcji w kraju niższy o jednostkę przekłada się na wyższy o 1 punkt procentowy odsetek zaszczepionych.
Interesującym przykładem ilustrującym zależność między zaufaniem do państwa a odsetkiem zaszczepionych jest Rosja. W sierpniu 2020 r. władze ogłosiły z triumfem stworzenie szczepionki przeciwko COVID-19 o nazwie Sputnik V. Jest bezpłatna, reklamowana i powszechnie dostępna. A jednak do lutego 2021 r. zaledwie 1,2 proc. osób było nią w pełni zaszczepionych.
Do czerwca 2021 r., przed trzecią falą zachorowań, odsetek w pełni zaszczepionych wzrósł do 8,2 proc. W czerwcu rząd zagroził zwolnieniami z pracy w strefie publicznej tym, którzy się nie zaszczepią. W efekcie do końca lipca w pełni zaszczepionych było 17 proc. Rosjan.
Wstrzemięźliwość nie wynika z braku zaufania do medycyny, ponieważ tylko 1 proc. obywateli tego kraju jest przeciwny jakiejkolwiek wakcynacji. Nie jest także spowodowana niską jakością rosyjskiej szczepionki, bowiem dwa artykuły w renomowanym medycznym periodyku „Lancet” potwierdziły jej skuteczność. Tymczasem w sondażach aż 60 proc. Rosjan utrzymuje, że „nie są gotowi” zaszczepić się Sputnikiem V.