USA – Chiny: złapał Kozak Tatarzyna…

Amerykański eksport do Chin jest czterokrotnie niższy niż import. Gdy podobne tendencje  – aczkolwiek w mniejszej skali - występowały w wymianie handlowej z Japonią, amerykańskie grupy interesów domagały się podjęcia przez rząd działań, ograniczających deficyt. Deficyt w obrotach z Chinami nie budzi aż takich sprzeciwów, jak ekspansja towarów japońskich. Dlaczego?
USA – Chiny: złapał Kozak Tatarzyna…

Oskarżenia, że kurs juana jest sztucznie ustalony i zaniżony są bezpodstawne - mówią Chińczycy (CC BY-NC-ND super.heavy)

Na początku lat 80. dolar umocnił się wobec jena oraz kilku innych walut, co spowodowało problemy nie tylko zresztą amerykańskich eksporterów. Firmy takie jak CAT, IBM, Motorola oraz producenci ziarna podjęli wówczas zmasowaną akcję lobbingową w Kongresie USA, domagając się wprowadzenia polityki protekcjonistycznej lub też polityki osłabienia dolara.

We wrześniu 1985 roku pięć najbogatszych wówczas krajów USA, Wielka Brytania, Niemcy, Francja i Japonia uzgodniło wspólne działania na rzecz wzmocnienia japońskiej waluty (porozumienie przeszło do historii jako Plaza Accord). W ciągu dwóch lat jen wzmocnił się wobec dolara o blisko 50 proc. co z kolei spowodowało problemy w japońskiej gospodarce. Zdaniem części ekonomistów stagnacja lat 90. w Japonii była, pośrednio, skutkiem rozregulowania japońskiej gospodarki przez manipulacje walutowe i pompowanie przez Bank Japonii pieniędzy, by pomóc eksporterom.

Dodać trzeba, że pomimo rewaluacji japońskiej waluty Stany Zjednoczone nie były w stanie zrównoważyć handlu z Japonią, ale przynajmniej nierównowaga się nie pogłębiała.

Ekspansja Chin – bez restrykcji

Tymczasem deficyt w obrotach z Chinami – mimo że znacznie większy niż z Japonią i stale rosnący – z różnych powodów nie budzi takich sprzeciwów, jak ekspansja towarów japońskich. Francuscy ekonomiści Antoine Brunet i Jean-Paul Guichard, autorzy książki „Chiny światowym hegemonem?” są zdania, że brak silnej reakcji amerykańskiej na utrzymujący się deficyt w wymianie z Chinami wynika z chińskiego lobbingu oraz z korzyści, jakie czerpią amerykańskie korporacje ze współpracy z Chinami. Stany Zjednoczone zgodziły się na wejście Chin do WTO.

Chiny ostatecznie stały się członkiem tej organizacji 11 grudnia 2001 roku. Tym samym  nie mogą być dyskryminowane w handlu z innymi krajami. Zgoda Stanów Zjednoczonych była podyktowana względami politycznymi. Już wówczas chińska nadwyżka w obrotach z USA wynosiła ponad 80 mld USD.

Kurs juana jest ustalany przez Ludowy Bank Chin, który poprzez interwencje na rynku utrzymuje go na poziomie, który uważa za właściwy. Na początku 1994 roku chińska waluta została wobec dolara zdewaluowana o 50 proc. i do 2005 roku pozostawała na niezmienionym poziomie. Od pięciu lat Ludowy Bank Chin dopuszcza nieznaczną rewaluację swojej waluty. W roku 2008 juan (renminbi) osłabił się o 8 proc., ale w kolejnych latach rewaluacja została praktycznie zatrzymana, co ułatwiło Chinom w miarę bezbolesne przejście przez okres światowej recesji. Od początku 2011 do końca października juan umocnił się wobec dolara zaledwie o 3,8 proc.

Demokraci przeciwko Chinom

11 października Senat USA przyjął ustawę Currency Exchange Rate Oversight Reform Act 2011, która nakazuje Departamentowi Skarbu (Ministerstwu Finansów) zbadanie, czy kraje, z którymi handlują Stany Zjednoczone nie manipulują kursem swej waluty w celu osiągnięcia korzyści w handlu zagranicznym. W razie stwierdzenia takich praktyk Departament Handlu nałożyłby wysokie cła na niektóre towary. Ustawa nie jest w sposób otwarty skierowana przeciwko Chinom, ale senatorowie, wspierający ustawę, nie ukrywali, że chodzi właśnie o handel z tym ogromnym państwem.

Ustawa przeszła stosunkiem głosów 65-35. „Za” głosowała demokratyczna większość oraz 16 Republikanów. Zdecydowanie przeciwko był lider Republikanów w Senacie Mitchael McConnell.

„Nadszedł czas, aby stanąć w obronie amerykańskich pracowników i amerykańskich producentów” – komentował ustawę senator Sherrod Brown, główny jej projektodawca. „Nie możemy dłużej się przyglądać bezczynnie, jak nasze fabryki są zamykane i całe miasta ulegają całkowitej dewastacji (…) Musimy wyposażyć administrację Obamy w narzędzia potrzebne do ograniczenia chińskich manipulacji walutowych”. Zaś Harry Reid, lider demokratycznej większości w Senacie, stwierdził: „Mam nadzieję, że te przepisy będą motywować Chiny do zaprzestania manipulacji juanem. To będzie silny sygnał dla Chin, że Ameryka nie będzie dłużej ignorować ich jawnie nieuczciwych praktyk handlowych.”

Aby ustawa weszła w życie, musi zaaprobować ją zdominowana przez Republikanów Izba Reprezentantów oraz prezydent Barack Obama. Według obserwatorów amerykańskiej sceny politycznej jest mało prawdopodobne, by proces legislacyjny został w pełni zakończony. Przeciwko jest większość Republikanów, a także prezydent Barack Obama, który obawia się wywołania konfliktu z azjatyckim supermocarstwem.

Restrykcje przeciwko Chinom popierają politycy ze stanów, gdzie istotną częścią gospodarki jest przemysł przetwórczy. Przeciw są ci, którzy reprezentują stany, gdzie ulokowane są korporacje inwestujące w Chinach. Ustawa została poparta między innymi przez:  Fair Currency Coalition (FCC), grupę ponad 300 spółek i organizacji, reprezentujących przemysł przetwórczy, usługi i rolnictwo, AFL-CIO, federację związków zawodowych, grupującą 12,2 mln członków, Coalition for a Prosperous America, organizację, domagającą się zmiany polityki handlowej USA i większej ochrony rynku wewnętrznego.

Obroty-handlowe-USA

Chiński dumping walutowy

Bardzo krytyczny wobec chińskiej polityki handlowej jest noblista Paul Krugman. W ubiegłym roku, w felietonie zamieszczonym w „New York Times” napisał: „Polityka Chin zmierzająca do utrzymania niedowartościowanego kursu juana jest jedną z przyczyn utrzymywania się problemów światowej gospodarki. Trzeba coś z tym zrobić (…) Przede wszystkim Departament Skarbu nie powinien owijać w bawełnę, ale jasno przedstawić problem. Dwa razy do roku Departament publikuje raporty, w których identyfikuje kraje, które manipulują kursem swych walut wobec dolara w celu uzyskania przewagi handlowej.

Raport powinien przedstawiać fakty, a nie być dokumentem politycznym. Tymczasem Departament Skarbu nie jest skłonny podjąć akcji przeciwko renminbi, a także nie potrafi wyjaśnić Kongresowi, dlaczego zachowuje bierną postawę (…)  Niektórzy wciąż twierdzą, że powinniśmy postępować z Chinami delikatnie i unikać konfrontacji. Ale postępowaliśmy tak przez lata, aż chińska nadwyżka rozrosła się do niebywałych rozmiarów (…)

Jaka jest alternatywa? W 1971 roku Stany Zjednoczone miały podobny problem, choć o znacznie mniejszych rozmiarach. Wówczas zostały czasowo wprowadzone 10-procentowe opłaty importowe, które zostały wycofane, gdy Niemcy, Japonia i kilka innych krajów podniosły kurs swych walut wobec dolara. Nie podchodzę do tej propozycji lekko, ale chińska polityka walutowa dokłada się do kłopotów, które światowa gospodarka i tak ma w nadmiarze. Nadszedł czas, aby zająć w tej sprawie stanowisko”.

Jeden z autorów projektu ustawy, senator Lindsey Graham twierdzi, że „Chińska gospodarka jest zbyt wielka, by ją sztucznie wzmacniać przez drastyczne manipulowanie juanem. Chińskie działania są umyślne i mają na celu uzyskanie przez ten kraj przewagi konkurencyjnej na rynku. Wierzę, że wolny handel i uczciwy handel jest korzystny dla wszystkich, ale wiem, że chińska waluta jest manipulowana, a własności intelektualne są wykradane przez chińskie firmy ze szkodą dla naszej gospodarki”.

Senatorowie powołują się na raport Economic Policy Institute (EPI) – think tanku, założonego w 1986 roku, zajmującego się kondycją ekonomiczną pracowników mających średnie i niskie płace – z którego wynika, że jeśli juan oraz związane z nim waluty Hongkongu, Tajwanu, Singapuru i Malezji, zostałyby zrewaluowane do poziomu równowagi amerykański PKB wzrósłby o 1,9 proc. – o 285,7 mld USD, co stworzyłoby 2,25 mln miejsc pracy. Rewaluacja azjatyckich walut poprawiłaby także stan amerykańskiego budżetu – deficyt byłby niższy o 72 mld USD.

Według Raportu EPI chińska waluta powinna zostać zrewaluowana o 25-30 proc. wobec dolara, a korzyści w amerykańskiej gospodarce pojawią się po 18-24 miesiącach. Rewaluacja juana zredukowałaby w ciągu 10 lat deficyt budżetu federalnego USA o 621-857 mld dolarów. W dodatku – co podkreśla EPI, a za nim demokratyczni senatorowie – byłaby dla gospodarki amerykańskiej „bezkosztowa”. Inne sposoby redukcji deficytu – cięcia wydatków lub podniesienie podatków – prowadziłoby do osłabienia wzrostu gospodarczego, a tym samym wzrostu bezrobocia.

Korzyści z taniego juana

We wrześniu ubiegłego roku zdominowana wówczas przez Demokratów Izba Reprezentantów głosowała za podobną do tej, którą przyjął Senat ustawą, która dawałaby prezydentowi narzędzie nacisku na Chiny. Wówczas, podobnie jak obecnie, bardzo gwałtownie zareagowały chińskie władze. Oświadczenie wystosował prezes Ludowego Banku Chin oraz ministrowie handlu zagranicznego oraz MSZ. Zdaniem Wang Zihong, z Chińskiej Akademii Nauk Społecznych, chińskie władze poważnie niepokoją się możliwością podjęcia przez USA restrykcji, które byłyby bardzo dotkliwe dla gospodarki chińskiej.

Z drugiej strony amerykańskie groźby niepokoją przedstawicieli organizacji międzynarodowych oraz polityków europejskich. Gdyby w ich wyniku doszło do wojny handlowej, mogłaby ona zagrozić światowej gospodarce.

> czytaj: Chiny są dziś skazane na słabą gospodarkę USA

Jedną z przyczyn głębokiej i długotrwałej recesji w latach 30. było przyjęcie przez USA w 1930 roku ustawy Smoota-Hawleya, która nałożyła wysokie cła na import do USA. Inne kraje odpowiedziały wprowadzając podobne środki, a w konsekwencji światowy handel gwałtownie się skurczył. Politycy na całym świecie, także w Stanach Zjednoczonych, boją się powtórzenia tego scenariusza.

Ekonomiści nie są jednak zgodni co do tego, jaki wpływ na światową gospodarkę ma niedowartościowanie juana. Z jednej strony chińskie towary stanowią konkurencję (jak podkreślają niektórzy przedsiębiorcy amerykańscy – konkurencję nieuczciwą), a z drugiej strony niedowartościowany juan oznacza subsydiowanie chińskiego eksportu, a tym samym amerykańskich i europejskich konsumentów, którzy kupują chińskie towary.

To samo odnosi się do amerykańskich firm, które korzystają z komponentów, kupowanych w Chinach, dzięki czemu osiągają wyższą rentowność. Podniesienie cen chińskich towarów, prowadziłoby nie tylko do zmniejszenia deficytu w wymianie handlowej USA-Chiny, ale także miałoby efekt inflacyjny dla gospodarki amerykańskiej i europejskiej. Część firm korzystających dziś z taniego chińskiego importu musiałaby ograniczyć produkcję lub przejść restrukturyzację. Tym samym w przemyśle przetwórczym i usługach ubyłoby tysiące miejsc pracy.

(Opr. DG)

(Opr. DG)

Sytuację komplikuje jeszcze fakt, że Chiny są największym nabywcą amerykańskich papierów dłużnych. Aby utrzymać stabilny i niedowartościowany kurs własnej waluty, Ludowy Bank Chin skupuje dolary, których chińskie firmy mają nadmiar z uwagi na dodatni bilans wymiany z USA. Dzięki temu Stany Zjednoczone mogą się zadłużać bez wystąpienia negatywnego efektu w postaci wzrostu stóp procentowych. Tak więc, gdyby juan został zrewaluowany do poziomu równowagi, wystąpiłyby pozytywne efekty – o których mówi raport IPA – ale też efekty negatywne, przede wszystkim wzrost stóp procentowych. Które by przeważyły, nie sposób jednoznacznie przewidzieć, gdyż tego rodzaju prognozy obarczone są zawsze błędami.

Chińczycy się bronią

– Oskarżenia, że kurs juana jest sztucznie ustalony i zaniżony są bezpodstawne – mówił w ubiegłym roku podczas spotkania grupy G-20 profesor He Weiwen, z pekińskiego Uniwersytetu Międzynarodowego Biznesu i Ekonomii. – Eksport amerykański do Chin rośnie od lat szybciej niż do innych krajów. Gdyby kurs renminbi był zaniżony, takiego efektu by nie było.

Chiński ekonomista podkreślił, że od 2005 roku chińska waluta umocniła się wobec dolara o blisko 20 proc., co nie dało żadnego efektu w postaci zmniejszenia się nadwyżki w handlu między Chinami i USA. Przeciwnie – był to okres najbardziej dynamicznego wzrostu chińskiego eksportu do USA. Chiny mają zrównoważony bilans wymiany w obrotach z Japonią, Tajwanem i Koreą Południową. Są lata, gdzie chiński import z tych krajów jest większy niż eksport.

Umocnienie juana doprowadziłoby do większego deficytu w obrotach z partnerami azjatyckimi, a niewiele pomogłoby Stanom Zjednoczonym – konkludował profesor He Weiwen. Według niego amerykańskie restrykcje wobec chińskiego eksportu nie spowodowałyby wzrostu produkcji w Stanach Zjednoczonych, lecz lukę na rynku wypełniłyby towary z innych krajów, zaliczanych do rynków wschodzących.

Oskarżenia, że kurs juana jest sztucznie ustalony i zaniżony są bezpodstawne - mówią Chińczycy (CC BY-NC-ND super.heavy)
Obroty-handlowe-USA
Obroty-handlowe-USA
(Opr. DG)
kurs-dolara

Otwarta licencja


Tagi