Chiny budują swoją potęgę poprzez wymienialnego juana

W sobotę przed Wielkanocą premier Australii Julia Gillard sprawiła niespodziankę swoim rodakom ujawniając, iż jej rząd chce doprowadzić do pełnej wymienialności australijskiego dolara na chińskiego juana. W ten sposób Australia dołączy do Stanów Zjednoczonych i Japonii, które podpisały już takie umowy.

To wydarzenie nastąpi zapewne, jak twierdzą australijscy ekonomiści, w piątek podczas oficjalnej wizyty premier Gillard w Chinach.

Australia znajduje się wśród pięciu największych eksporterów na rynek chiński. Trafia tam niemal 30 proc. całego eksportu Australii (W 2012 roku Australia wyeksportowała do Chin towary o wartości ponad 120 miliardów dolarów) .

Były ambasador w Chinach, a obecnie prężny przedsiębiorca Geoff Raby podkreśla, że „taka umowa będzie miała ogromne znaczenie dla australijskich eksporterów, zwłaszcza przedsiębiorstw wydobywczych, bo zmniejszy ryzyko wynikające ze kursów walut i obniży koszty transakcji”.

Obecnie australijskie firmy muszą pokrywać koszt wymiany australijskiego dolara na amerykańskiego dolara lub japońskiego jena. A następnie pokryć dodatkowy koszt wymiany jena lub amerykańskiego dolara na juana.

tp5

źródło: Bloomberg

Zyskają także turyści, którzy ponoszą dodatkowe koszty związane z kupnem i sprzedażą obcej waluty. Wydaje się rządowi uda się doprowadzić do przełomu bo wśród polityków australijskich panuje konsensus co do korzyści płynących z takiego rozwiązania. I co naturalne popierają je giganci przemysłowi, jak np. Fortescue Metals.

Komentatorzy widzą w tych decyzjach krok ku długoterminowemu celowi budowy silnej strefy gospodarczej. – Bez wątpienia jest to początek realizacji chińskiej wizji „azjatyckiego dolara” na wzór europejskiego euro – twierdzi były wicepremier Chin, prezes China Center for International Economic Exchanges Zeng Peiyan. Peiyan jest jednym z organizatorów Boao Forum, azjatyckiego odpowiednika Światowego Forum Ekonomicznego w Davos.

Prócz premier Australii, swój udział zapowiedziało 26 premierów państw od Finlandii przez Kazachstan, Indie, Wietnam po USA. Boao Forum, zdaniem redakcji Forbes i Bloomberg jest nie tylko odpowiednikiem, ale także następcą „podstarzałego i opadającego z sił” Światowego Forum Ekonomicznego w Davos.

W tym roku w panelu „Rząd a rynek” wezmą udział m.in. ekonomiści, znany laureat nagrody Nobla Edmund Phelps i Zhang Weiying, który na początku marca 2013 roku ostrzegł iż „gospodarka chińska stanie w obliczu podobnego kryzysu finansowego jak USA w 2008 roku, jeśli nie zostaną przeprowadzone niezbędne reformy systemowe”.  Na potrzebę „zmiany dotychczasowego modelu rozwoju” wskazał też nagrodzony Noblem ekonomista Michael Spence podkreślając rolę popytu wewnętrznego, wzrostu dochodów z inwestycji, usunięcie barier w handlu… Jednak, według ekonomisty, największa zmiana powinna być związana z utworzeniem systemu opieki społecznej na wzór państw europejskich.

Konieczności przeprowadzenia radykalnych reform nie neguje wicepremier chińskiego rządu Zhang Gaoli, który mówi nawet o trudnościach z którymi musi poradzić sobie gospodarka. W 2012 roku wzrost PKB był najniższy od 1999 roku: tylko 7,8 procent. O początkach kryzysu bankowego mówi też ekonomista Liu Liang, który wskazuje na: nadmierną nadpłynność w systemie finansowym i inflację: „Jest efekt programu stymulacyjnego czyli zwiększania podaży pieniądza (podaż pieniądza M2 zwiększyła się od 2008 do 2012 dwukrotnie z 47 do 97,42 miliardów juanów czyli z 8,35 do 15,66 miliarda dolarów.

Te liczby stają się jeszcze bardziej wyraziste gdy zestawi się je z tempem wzrostu gospodarczego Chin tak jak ekonomista Ni Jinjie – stosunek M2 do PKB w 2012 roku wynosił 190 procent!”) Spośród 16 banków akcje 10 z nich systematycznie spadają od początku III kwartału 2012 r. Dr Liang twierdzi, że problem dotknął nie tylko tradycyjny system bankowy, ale też tak zwany “system parabankowy” (który udzielił kredytów o wartości 4,8 biliona dolarów)czyli sieć instytucji udzielających pożyczek konsumentom i przedsiębiorcom  nieposiadającym wiarygodności kredytowej.

Z drugiej strony jednak część ekonomistów uważa, że gospodarka Chin rozwija się w sposób zrównoważony. Bo, jak wyjaśnia strateg firmy konsultingowej Chińskie Strategie Inwestycyjne Dr Yang Wang, nienaruszone są jej fundamentalne czynniki rozwoju: wydatki kapitałowe na infrastrukturę i sprzedaż nieruchomości (mieszkań). Odejście od polityki zaciskania pasa powinno spowodować wzrost cen akcji przedsiębiorstw. I wpłynąć na wzrost ich dochodów, a zwiększona płynność pozwolić na ich ekspansję.

tp6

źródło: Yang Wang

Dr Wang przyznaje równocześnie, że dane dotyczące eksportu w styczniu i lutym udostępnione chińskie ministerstwo handlu wydają się „wysoce przesadzone”. I radzi uważnie przyglądać się sytuacji na rynku kredytowym i produkcji stali.

Po raz pierwszy w dziejach Boao Forum weźmie udział pierwszy sekretarz komunistycznej Chin (nazywany przez zachodnie media prezydentem) Xi.

Chiński rząd traktuje Boao Forum jako swoistą trybunę, z której ogłasza strategiczne decyzje. To właśnie, na przykład, z wystąpienia ministra finansów rządu Chin w 2012 r. na forum Baoa przywódcy Unii Europejskiej dowiedzieli się, że Chiny nie zamierzają ratować strefy euro. Czy ten rok okaże się początkiem końca historii dolara jako waluty rezerwowej? Tak jak swój status utraciły na przykład francuski frank, czy brytyjski funt sterling:

tp7

źródło: World Bank

Choć ekonomista profesor Barry Eichengreen powtarza za chińskim rządem, iż prawdziwy koniec nastąpi w 2020 roku kiedy Szanghaj stanie się światowej klasy centrum finansowym to jednak dodaje, że Zachód nie doceniał Chin. I dodaje, że dni dolara są policzone.

Profesor Barry Eichengreen w 1991 r. opublikował artykuł „The Capital Levy in Theory and Practice”, w którym omawia podatek nałożony na właścicieli kont bankowych, taki jaki został właśnie nałożony na Cyprze. Wśród negatywnych efektów wprowadzenia takiego podatku Eichengreen wymienia: erozję bazy podatkowej, ucieczkę kapitału i utratę możliwości finansowania własnego długu i programów społecznych. Eichengreen wskazuje jednak na pozytywny, jego zdaniem, przykład takiego podatku wprowadzonego w Czechosłowacji w 1920 roku. Był to podatek progresywny od 3 do 30 proc.

Ucieczka kapitału nie stanowiła problemu, bo podatkiem, jak wyjaśnia Eichengreen, została objęta przede wszystkim mniejszość niemiecka, która nie mogła się szybko zorganizować i zaprotestować przeciwko niemu. Ponadto dochód z podatków nie finansował codziennych wydatków budżetowych, a obsługiwał wyłącznie zadłużenie. Ten eksperyment wówczas zakończył się sukcesem.

Warto też zapoznać się z mniej znanymi informacjami na temat gospodarki Cypru, jak na przykład, że 78 proc. PKB Cypru to usługi i BP Russia to firma cypryjska…  Jak wskazuje autor wprowadzenie podatku nie poprawi sytuacji Cypru ani euro.

Według badań ośrodka Rasmussen ponad połowa, 66 procent badanych Amerykanów nie akceptuje polityki opodatkowania depozytów bankowych. Ci sami badani uważają, że w obawie przed kryzysem z tej metody może skorzystać więcej rządów.

Po raz pierwszy od pięciu lat, jak wynika z badania przeprowadzonego 31 marca 2013 r.) mniej niż połowa badanych Amerykanów twierdzi, że gospodarka USA znajduje się w recesji.

Były dyrektor biura ds. budżetu przy Białym Domu David Stockman zauważył 30 marca 2013 roku w komentarzu na łamach New York Times, że w czwartek indeks Dow Jones i Standard & Poor’s 500 dzięki rekordowemu wzrostowi wrócił do najwyższego poziomu z 2007 roku – przed rozpoczęciem kryzysu. „Ale zamiast się cieszyć powinniśmy bardzo się bać” – stwierdził Stockman.

Dlaczego? W okresie ostatnich 13 lat dwa razy miał miejsce krach na giełdzie. W efekcie kryzysu dot-com gospodarstwa domowe straciły 5, a wskutek kryzysu na rynku nieruchomości 7 bilionów dolarów. „Prognozuje, że w ciągu kilku lat ten ostatnia bańka Wall Street nadmuchana przez puste pieniądze Fed również pęknie” – przestrzegł Stockman.

Eksperci Levy Institute uważają, że konsekwencje kryzysu wciąż są odczuwalne dla gospodarki. Anemiczny wzrost, ich zdaniem, będzie utrzymywał się w 2013 roku, a może nawet dłużej. Jak dotychczas, sektor prywatny redukował wzrost netto wskutek spowolnienia po załamaniu się rynku nieruchomości, a także gromadząc „ogromną gotówkę” zamiast kupować nowe dobra kapitałowe.

Rozluźnieniu uległ też związek pomiędzy produkcją, a tworzeniem nowych miejsc pracy. Ekonomiści z Levy Institute postulują nowe pakiety stymulacyjne w postaci zwiększenia zakupu końcowych towarów i transferów rządowych do sektora prywatnego o 6,8 procent w 2013 i 2014 r. I w dwóch następnych latach o 3 procent.

Opracował Tomasz Pompowski

tp5
tp5
tp6
tp6
tp7
tp7

Tagi