Autor: Regina Skibińska

Dziennikarka specjalizująca się w tematyce ubezpieczeniowej.

Koronawirus zaszkodzi ubezpieczeniom

Branża asekuracyjna odczuje problemy wynikające z pandemii w kilku obszarach. Spowolnienie wpływa na przychody ubezpieczycieli, a niektóre zdarzenia związane z koronawirusem rodzą konieczność wypłat albo zwrotu składek. Do tego doszło przyspieszone przejście do zdalnego funkcjonowania.
Koronawirus zaszkodzi ubezpieczeniom

(©Envato)

„Przede wszystkim musimy pamiętać, że jesteśmy częścią globalnej gospodarki. W związku z tym wszelkie ruchy na rynkach mają swoje odbicie także w naszej branży” – tłumaczy Radosław Kamiński, wiceprezes Allianz Polska.

Spowolnienie obrotów gospodarczych to także mniej ryzyka, którego ubezpieczenie jest dochodem asekuratorów. Klienci nadal będą kupować – jeśli nie z potrzeby, to z braku innego wyjścia – polisy obowiązkowe, takie jak komunikacyjne OC czy w wielu branżach OC związane z wykonywaną pracą.

Ale można się spodziewać, że w pierwszej kolejności będą ciąć wydatki na polisy na życie czy ograniczać zakup ubezpieczeń dla firm. Mimo że ubezpieczenia te w praktyce mogą uratować przedsiębiorstwo. Ciągle jeszcze nie wszyscy przedsiębiorcy traktują ubezpieczenia jako element zarządzania ryzykiem, mało kto ufa asekuratorom na tyle, żeby w razie problemów liczyć na ich pomoc. Firmy odkrywają też, że epidemia wyłącza ochronę w wielu ubezpieczeniach, a przestój, wymuszony okolicznościami i decyzjami władz, nie uprawnia do odszkodowań za straty spowodowane przerwami w produkcji. Ochrona nie działa także w przypadku ubezpieczenia kosztów odwołania imprezy, gdyż warunki takich polis zwyczajowo zawierają wyłączenie szkód wynikających z niesezonowych epidemii i pandemii. Zdarzają się jednak wyjątki. Sylwia Kozłowska, dyrektor Departamentu Finex w Willis Towers Watson przytacza przykład igrzysk olimpijskich, ubezpieczonych na wypadek odwołania z powodu koronawirusa. Gdyby do tego doszło wypłaty sięgnęłyby około 1 mld euro.

Piotr Podleśny, wiceprezes Marsh Polska, przewiduje, że wybrane zakresy czy limity będą mniej dostępne, a to może wpłynąć na podwyżki niektórych stawek ubezpieczeniowych. W rezultacie firmy staną w obliczu poszukiwania oszczędności i będą ubezpieczać tylko to, co muszą, a niekoniecznie to, co powinny. Może to skutkować brakiem odpowiedniego zabezpieczenia działalności, co odczują zwłaszcza w przypadku wystąpienia dużej szkody. Z jednej strony przedsiębiorcy będą oszczędzać na ubezpieczeniach, a z drugiej spadek obrotów czy upadki firm sprawią, że zmniejszy się liczba podmiotów, które będzie można ubezpieczyć.

Problemy przedsiębiorstw oraz rosnące bezrobocie przełożą się na ograniczenia grupowych, pracowniczych ubezpieczeń na życie. Teraz są traktowane jako benefit pracowniczy, ale gdy skończy się rynek pracownika, a pracodawcy będą zmuszeni do szukania oszczędności, to z takich benefitów zrezygnują w pierwszej kolejności. Odczują to ubezpieczyciele.

Kryzys dotknie też ubezpieczenia komunikacyjne, z których w ogromnej mierze żyją asekuratorzy. W 2018 r. z 62,2 mld zł zebranych składek aż 23,5 mld zł pochodziło z ubezpieczeń komunikacyjnych. Teraz można spodziewać się spadku sprzedaży samochodów. Już widać początki problemów: dealerzy zawiesili sprzedaż, a importerzy nie mogą sprowadzać używanych aut. Za tym musi iść spadek sprzedaży polis komunikacyjnych. Po zakończeniu izolacji inne wydatki będą ważniejsze niż kupowanie auta, ale z drugiej strony spadające ceny ropy sprawią, że poruszanie się samochodem będzie tańsze.

Z powodu zamknięcia granic przez większość państw jest też zastój w ubezpieczeniach turystycznych. Bankructwa touroperatorów, którzy kupowali gwarancje zabezpieczające roszczenia klientów, dotkną także ubezpieczycieli.

Na znaczeniu zyskują ubezpieczenia zarządów

W czasie kryzysu niektóre polisy mogą stać się popularniejsze. Doświadczenia z kryzysu finansowego pokazują, że w czasie recesji częściej niż w innych momentach wykupywane były ubezpieczenia członków władz spółki (ang. Directors and Officers, D&O). Włodzimierz Pyszczek, dyrektor ds. kluczowych klientów w Marsh Polska, przypomina, że w czasie ostatniego kryzysu radykalnie wzrosła liczba odszkodowań D&O. Polscy ubezpieczyciele odnotowali kilkaset nowych zgłoszeń. Ich podstawą najczęściej były szkody poniesione przez udziałowców bądź samą spółkę, polegające na pogorszeniu kondycji finansowej firmy na skutek działania lub jego braku członków zarządu. To właśnie z czasów kryzysu finansowego pochodzi najwyższe w Polsce, zakończone wypłatą, odszkodowanie z polisy D&O. Jest to wielokrotnie opisywany w mediach przypadek Huty Metali Nieżelaznych Szopienice, która miała ogromne straty finansowe spowodowane zawieraniem przez zarząd kontraktów terminowych (opcji walutowych). Odszkodowanie wypłacone przez ubezpieczyciela wyniosło 15 mln zł.

Innym elementem D&O są kwestie pracownicze. Masowe zwolnienia wynikające z kryzysu radykalnie zwiększają prawdopodobieństwo powstania roszczeń.

Na razie nie wiadomo, czy powstanie schemat likwidacji szkód D&O, jakim były np. wspomniane już opcje walutowe. W czasie kryzysu finansowego roszczenia były efektem pomijania przez zarządy obowiązujących zasad i procedur albo po prostu ich braku. Podobnie jest dzisiaj. Ubezpieczyciele niechętnie sprzedają takie polisy. Kilku zagranicznych asekuratorów wycofało się z rynku D&O. Całkiem prawdopodobnym scenariuszem jest wycofanie się towarzystw z ubezpieczenia branż najbardziej dotkniętych pandemią, jak turystyka, transport czy centra handlowe.

Walka o klienta

Już na początku epidemii, gdy banki wyszły z propozycjami zawieszenia rat kredytów, ubezpieczyciele znaleźli się pod presją, żeby też zaoferować rozwiązania ułatwiające klientom przetrwanie trudnego czasu. Rzecznik Finansowy zaproponował bardzo daleko idące działania pomocowe, takie jak prolongata opłacania składek przy równoczesnym utrzymaniu ochrony ubezpieczeniowej, okresowe stworzenie możliwości wycofania środków z polisy inwestycyjnych czy zawieszenie kar za brak obowiązkowego ubezpieczenia OC. Branża jednogłośnie skrytykowała te propozycje, gdyż ich przyjęcie zachwiałoby finansami asekuratorów.

Ubezpieczyciele nie mogli jednak udawać, że nic się nie dzieje i siedzieć z założonymi rękami, gdy klienci przestają opłacać składki. Zwłaszcza w indywidualnych polisach życiowych, zawieranych na wiele lat, bardziej opłaca się pójść na rękę klientowi i zawiesić czasowo opłacanie składek niż stracić go.

Towarzystwa postawione pod ścianą w końcu wypracowały własne rekomendacje ogłoszone przez Polską Izbę Ubezpieczeń (PIU). Obejmują one m.in. zawieszanie składki za ubezpieczenia zawarte wraz z kredytami, jeśli klient korzysta z odroczenia spłaty kredytu na skutek problemów finansowych; możliwość opłacania w ratach składek ubezpieczeniowych za OC komunikacyjne czy oferowanie gwarancji dla organizatorów turystyki. Mimo że te rozwiązania nie wydają się daleko idące, to i tak odroczenie składek ubezpieczeń kredytowych może kosztować ubezpieczycieli 150 mln zł. Według PIU rozłożenie na raty płatności za OC może wynieść od 750 mln zł do miliarda zł, przy założeniu, że skorzysta z tego 30 – 40 proc. klientów, a liczba tych, których będzie trzeba windykować, nie przekroczy 3 proc.

Era cyfrowa

Od dawna ubezpieczyciele chwalili się digitalizacją i cyfryzacją, używając przy tym sloganu, że innowacje mają w swoim DNA. O ile jednak do tej pory potencjał branży nie był w pełni wykorzystywany, o tyle pandemia zmusiła ubezpieczycieli do elastyczności. I trzeba przyznać, że nadzwyczaj sprawnie sobie poradzili. Zdalne polisy, podpisy elektroniczne, systemy pozwalające pośrednikom obsłużyć klientów bez spotykania się z nimi, aplikacje do likwidacji szkód i liczne ułatwienia po szkodach – to wszystko upowszechniło się niemal z dnia na dzień.

Nowe technologie pomagają ubezpieczycielom w znacznie większym stopniu niż kiedykolwiek. Co ciekawe nie wymusiły tego nowe pokolenia klientów, przyzwyczajone od urodzenia do życia w internecie, ale pandemia. Do niedawna rewolucja cyfrowa w ubezpieczeniach ciągle była przyszłością. Nadeszła niespodziewanie przynosząc sukces. Dzięki temu, że asekuratorzy do zmian przygotowywali się już od dłuższego czasu. Nie ma więc odwrotu – cyfryzacji w ubezpieczeniach nie cofnie powrót do normalności po pandemii.

(©Envato)

Tagi