Co dokładnie Moody’s sądzi o bankach w Polsce

Zmiana oceny perspektyw polskich banków agencji Moody’s odbiła się dużym echem. Szok był tym większy, że jednocześnie wypowiedziała ona szereg komplementów pod adresem polskiej gospodarki i samych banków. Po exposé premiera Moody's stwierdził, że jeśli reformy zostaną wdrożone, podwyższą potencjalny wzrost gospodarczy.
Co dokładnie Moody’s sądzi o bankach w Polsce

Najwyższy rating (CC By-NC-NC Stargazer95050)

Gdy spytałem w Moody’s, czy agencja ta skomentuje wyrażaną w Polsce krytykę a propos polskich banków, jej przedstawiciel ograniczył się do odpowiedzi: „Z naszymi ocenami wolno się nie zgadzać”.

Decyzję Moody’s Investors Service uznano w Polsce za „nieuzasadnioną kondycją polskiego sektora bankowego”, „zaskakującą”, „będącą skutkiem ostrożności agencji ratingowych w ogólnie niepewnej sytuacji” a nawet ich „owczego pędu”. Prezes NBP, prof. Marek Belka skomentował ją jednak ostrożnie. Wskazał on, że chociaż polskie banki są bardzo dobrze skapitalizowane i stabilne, to w przyszłym roku staną wobec ryzyka refinansowania przez swoje zagraniczne grupy macierzyste, skąd pochodzi ponad połowa ich funduszy krótkoterminowych.

Wychodząc naprzeciw ostrzeżeniom o możliwości „osierocenia” przez owe grupy polskich banków, z powodu trudności na ich rodzimych rynkach (wypowiadanym w ostatnich tygodniach m. in. przez dyrektora wykonawczego MFW, Christine Lagarde – MK) prezes NBP stwierdził też, że na taką sytuację powinniśmy się przygotować.

Polskie banki nie znalazły się pod pręgierzem same. Na dziś na pozytywną ocenę bankowych perspektyw przez Moody’s nie zasłużył żaden kraj. Wśród krajów, w których perspektywy systemu bankowego oceniono jako stabilne, znajdują się takie gospodarcze tygrysy jak Korea, Tajwan, Singapur, dojrzała gospodarczo Szwajcaria, kraje naftowe: Azerbejdżan, Arabia Saudyjska i eksportujący gaz ziemny Uzbekistan, a bliżej – Czechy i Słowacja.

Na 31 tak zaklasyfikowanych systemów bankowych, tylko 4 jednak są w Europie, w tym – co zaskakuje, Francja, mimo bardzo dużego zaangażowania francuskich banków we Włoszech i w Hiszpanii. W grupie „negatywów”, oprócz Polski jest natomiast również m.in. Holandia, eksportująca ropę naftową i gaz Norwegia, Słowenia, Szwecja i Niemcy, a także Wielka Brytania i Stany Zjednoczone.

Podobnie jak Polskę, taka decyzja dotknęła w ciągu ostatnich 3 miesięcy również Indie, Rosję i Argentynę. Jedynym krajem, w którym ocenę perspektyw systemu bankowego zmieniono w tym czasie w odwrotnym kierunku, jest Słowacja.

Cicho w City

Banki w City nie kwapiły się do skomentowania decyzji Moody’s wobec Polski, nie nawiązali do niej też ich analitycy. Godne uwagi jest jednak, że w opublikowanej 14 października analizie polskiego sektora bankowego Deutsche Bank, który wzrost PKB w Polsce w roku 2012 prognozuje na 2,6 proc., stwierdził, że „lądowanie zysków polskich banków będzie łagodne a oceny ryzyka są przesadzone”. „Nasz pogląd na polskie banki” – czytamy tam – „jest pozytywny”. Do jego ocen jeszcze powrócimy.

Prasa finansowa poinformowała o przeklasyfikowaniu perspektyw polskiego systemu bankowego bez komentarzy. Zajmujący się w Financial Timesie nowymi rynkami Stefan Wagstyl powiedział natomiast „Obserwatorowi Finansowemu”: decyzja Moody’s była słuszna, nie dlatego, żeby polskie banki były gorsze, ale dlatego, że pogarszają się warunki, w jakich one działają. W trudnym położeniu znajdują się wszystkie banki w Europie środkowej i wschodniej. Polska jest jednak w lepszej sytuacji – podkreślił on – niż np. Węgry czy Rumunia.

Wagstyl wskazał nie tylko na fakt, że Polska plasuje się w innej klasie, ale również, że lata 2011–2012 nie są powtórzeniem roku 2009.  – 3-4 lata temu – powiedział on – banki popadły w trudności z powodu zbyt szybkiego rozwijania działalności kredytowej. Podczas boom’u przed rokiem 2008 nie zawsze zachowały one należytą ostrożność i ponosiły potem z tego powodu straty. Tym razem jednak działalność kredytowa jest rozwijana powoli, a banki zachowują ostrożność. O ile jednak same banki są w lepszej kondycji, niż 3-4 lata temu, to o wiele gorsze są warunki na świecie, a zwłaszcza w Europie. Gorszą sytuację mają też ich banki macierzyste, które borykają się z trudnościami na własnym terenie i mogą z tego powodu, może nie tyle wycofać się z Polski, co zmniejszyć swoje wsparcia finansowe dla swoich podmiotów podrzędnych.

– Dotychczas kryzys finansowy nie wywarł większego wpływu na polskie banki. Polski rynek – podkreślił Wagstyl – jest nadal atrakcyjny dla banków zagranicznych, gdyby więc nawet któryś z nich się wycofał, to w najgorszej sytuacji odsprzeda on swoje udziały innemu bankowi. Trudno przewidzieć, jak sytuacja będzie wyglądać za pół roku ale dziś na pewno znajdą się działające w skali międzynarodowej grupy bankowe, które takie „osierocone” banki w Polsce przejmą, czego nie można powiedzieć np. o Ukrainie.

Co to jest Banking System Outlook

Ocena perspektyw systemu bankowego – banking system outlook, (która nie jest zapowiedzią podniesienia lub obniżenia ratingu) dotyczy „rozległego otoczenia, w jakim działają banki należące do danego systemu, a w szczególności wpływu trendów sytuacji makroekonomicznej, konkurencji i przepisów na jakość aktywów i kapitał banków, a w ostatecznym rachunku, na ich finansowanie i rentowność w określonym horyzoncie czasowym” (12-18 miesięcy). Wpływ ten ujmowany jest głównie w kategoriach relacji techniczno-ekonomicznych, bez analizy jakościowej, jaka występuje np. w ratingach obligacji skarbowych przy ocenie ryzyka politycznego.

Tego rodzaju podejście siłą rzeczy może rodzić pytania o rzetelność (w statystycznym tego słowa znaczeniu) nie tyle uwzględnianych w modelach zmiennych, co przypisywanych im wag, prawdopodobieństw i współczynników. Jak zawsze przy stosowaniu metod ilościowych do analizy zjawisk społecznych, może też tworzyć złudzenie matematycznej ścisłości tam, gdzie w matematyczne formuły ubierane są dość arbitralne założenia. Ilustracją takiego metodologicznego ryzyka jest fakt, że wychodząc od zbliżonych danych wyjściowych Moody’s i Deutsche Bank dochodzą do wniosków dość odmiennych.

Za główną determinantę spodziewanych negatywnych zmian w sektorze bankowym Moody’s uznaje prognozowany spadek tempa wzrostu PKB w Polsce z 4 proc. w obecnym roku do 2,3 proc. w r. 2012 (wcześniej agencja ta przewidywała 3 proc., ale podobnie jak większość instytucji finansowych, zmodyfikowała tę prognozę w październiku).

„Chociaż od zaburzeń w strefie euro Polska jest bardziej odizolowana, niż niektóre mniejsze kraje będące jej sąsadami – stwierdzono – to nie jest ona odporna na wstrząsy pochodzenia zewnętrznego”, zwłaszcza dotykające krajów zachodnioeuropejskich, które sa głównymi partnerami handlowymi. Wskazano, że na obniżenie stopy wzrostu PKB wpłyną również działania rządowe – redukowanie deficytu budżetowego i zwolnienia procesu narastania zadłużenia. Obniżona stopa wzrostu pociągnie z kolei za sobą zmniejszenie konsumpcji na rynku wewnętrznym. Podkreślono przy tym, że dynamika gospodarcza nie dozna gwałtownego załamania – jej spowolnienie będzie dokonywać się stopniowo.

Komplementy dla banków

Pisząc o pozytywach polskiego systemu bankowego Moody’s – podobnie jak krytycy tej agencji w Polsce – wskazuje, że przy proporcji kapitału Tier 1 (pierwszej kategorii) wynoszącej przeciętnie 12,4 proc., polski system bankowy należy do lepiej skapitalizowanych w regionie. „Solidne zasoby kapitału – czytamy – po części skompensują spodziewane pogorszenie jakości aktywów”, pozwola też bez problemów wchłonąć ryzyko i straty.

Za pozytyw uznano utrzymywanie przez polskie banki, w trudnych warunkach, stabilnych przychodów i odpornych na zakłócenia dochodów przed utworzeniem rezerw na należności, jak też „zdrową”, wynosząca w skali całego systemu 12,5 proc. rentowność kapitału własnego, lepszą niż w innych systemach bankowych w Europie wschodniej.

Podkreślono też, że jeśli polskie banki traktować jako jednostki samodzielne, to większość ratingów, dotyczących długoterminowych instrumentów dłużnych oraz depozytów, ma obecnie perspektywę stabilną, ponieważ większość ich ma bufory kapitałowe i franszyzy, które zapewne pomogą im znieść trudniejsze warunki bez istotnego osłabienia ich profilu kredytowego.

Zdaniem Moody’s, korzystne trendy w całym systemie bankowym maskują jednak nabierające tempa pogorszenie niektórych kategorii aktywów, takich jak kredyty konsumpcyjne bez zabezpieczenia, kredyty dla małych i średnich przedsiębiorstw, kopalń, stoczni i hut. Wskazano przy tym, że chociaż poziom rezerw na należności w sytuacji nieregularnej należy w Polsce do najwyższych w regionie, to przez ostatnie 5 lat spadł on z 99,6 proc. do 67,1 proc.

Agencja spodziewa się, że za rok – półtora słabszy wzrost gospodarczy spowoduje pogorszenie jakości aktywów i zwiększy konkurencję o fundusze, co ograniczy mozliwości rozszerzania akcji kredytowej, a co za tym idzie, zwiększenia przychodów. Taki sam efekt będzie też mieć gromadzenie przez banki środków płynnych i zajmowanie postawy obronnej. „Wojnie o depozyty” – uważa ona – będzie w szczególności sprzyjać opieranie się przez banki na wrażliwych na ceny krótkoterminowych wkładach konsumenckich.

Największe zaniepokojenie wzbudzają (należące jednak dotychczas do najlepszych aktywów) kredyty hipoteczne we frankach szwajcarskich. Ostre i przedłużąjące się spadki wartości złotego, który ma skłonność do gwałtownych skoków – ostrzega Moody’s – mogą zwiększyć liczbę przypadkow niewyplacalności, a banki mogą sobie z tym nie poradzić, bo nie mają odpowiednich systemów kontroli ryzyka. Wątpliwe jest czy potrafią sprawnie wyceniać wartość zabezpieczenia i je regularnie przewartościowywać.

Moody’s zwraca też uwagę na czasochłonność i ograniczoną skuteczność procedur windykacyjnych, zwłaszcza że banki wolą niedochodowe portfele zbywać, nawet ze znacznym dyskontem. Zdaniem agencji, bez poprawy ram prawnych i infrastruktury operacyjnej służącej konwersji zadłużenia (work-out), przy zwolnionym tempie wzrostu gospodarczego istnieje ryzyko, że banki bedą musiały powiększyć rezerwy i odpisy na straty.

Według głównego scenariusza Moody’s, w wyniku spodziewanego pogorszenia się sytuacji makroekonomicznej i jego skutków dla bankowych portfeli aktywów przy obecnym profilu finansowania, wskaźnik Tier 1 (kapitału pierwszej kategorii) spadnie do 11,8 proc. Przywrócenie go do 12,4 proc. będzie wymagać dokapitalizowania banków kwotą 9 mld zł. Według scenariusza głębokiej recesji, wskaźnik ten może jednak spaść do 6,9 proc. a wówczas będą one potrzebowały 43 mld zł, czyli ok. 3 proc. PKB z ub. roku. Prawdopodobieństwo takiego obrotu wydarzeń agencja ocenia jednak jako małe.

Problem matek

Przy obecnym kryzysie w strefie euro – uważa Moody’s – powstaje problem, czy macierzyste grupy bankowe będą w stanie zasilać swoje polskie podmioty środkami w walutach obcych, co ma dla nich życiowe znaczenie, choć naraża je na ryzyko refinansowania oraz ryzyko koncentracji. Agencja stawia też znak zapytania nad dalszą obecnością owych grup w Polsce, w obliczu kłopotów we własnych krajach.

W sprawie tej Moody’s jednak z jednej strony ostrzega, że pod narastającą na ich rodzimych rynkach presją na poprawę kapitalizacji, niektóre z tych grup mogą pozbyć się nawet tych podmiotów podrzędnych, które przynoszą dobre wyniki. Z drugiej strony wskazuje, że grupy zagraniczne zapewne pozostaną w Polsce, zwłaszcza, iż uważaja Polskę za rynek lukratywny, na którym usługi bankowe są jeszcze niedostacznie rozwinięte (odnotowano „żywe zainteresowanie szeregu banków oferowanymi do sprzedaży polskimi podmiotami podrzędnymi KBC i BCP”). Nie przedstawiono oszacowań prawdopodobieństwa takiego biegu wydarzeń ani progów rentowności, które mogłyby spowodować takie decyzje.

Problem zdominowania polskiego sektora bankowego przez banki zagraniczne nie jest nowy. Przed wynikającymi z niego zagrożeniami, zarówno dla banków, jak i dla calej gospodarki, w styczniu 2000 r. w wywiadzie dla Gazety Wyborczej zwrócił uwagę Maciej Olex-Szczytowski. Zważywszy, że kierował on wówczas działalnością banku inwestycyjnego Dresdner Kleinwort Benson w Europie środkowej, świadczyło to o jego dużej odwadze cywilnej.

Wobec rozmachu prywatyzacji, niepokoje te przycichły, a gdy Bogdan Pęk, jako przewodniczący sejmowej Komisji Przekształceń Własnościowych (co dziś wydaje się dobrym żartem) podjął wojnę z prywatyzacją Banku Śląskiego przy udziale ING, do porządku przywołał go ówczesny prezes NIK, Lech Kaczyński. Obecnie jednak, temat ten powrócił.

18 października podobne ostrzeżenie jak Moody’s przedstawil Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju, którego zdaniem, z powodu własnych kłopotów, zagraniczne grupy macierzyste mogą nie wesprzeć w potrzebie swoich podmiotów podrzędnych w Europie środkowej lub nawet odessać z nich kapitał. 7 listopada, podczas wizyty w Moskwie, dyrektor zarządzający MFW, Christine Lagarde mówiła o zagrożeniach dla nowych rynków europejskich. Powiedziała m.in., że w odróżnieniu od r. 2008, szansa, że macierzyste banki zachodnie poratują swoje podmioty podrzędne kapitałem i płynnymi środkami, jest dziś mniejsza. W Obserwatorze Finansowym ten temat poruszył Stefan Kawalec.

14 listopada w Financial Timesie Patrick Jenkins wskazał, że Europa środkowa jest bardzo narażona na zamrożenie akcji kredytowej przez banki zachodnie a tym bardziej na wyprzedaż ich podmiotów podrzędnych, która wywoła spore zamieszanie. Podkreślił on wszakże, że na tym tle Polska i Czechy nadal wyglądają stosunkowo atrakcyjnie.

Konkretnym potwierdzeniem atrakcyjności Polski była bardzo wymowna decyzja Unicredit. Zwalniając z pracy 5200 osób we Włoszech, jego dyrektor generalny Federico Ghizzoni jednocześnie zaliczył Polskę do rynków podstawowych tego banku, podobnie jak uczynił to niemiecki Commerzbank, który zamroził udzielanie kredytów poza Niemcami i Polską. Gdy Ghizzoni wyrażał swoje (względne) zaufanie do Polski, w Moody’s Investors Service kończono jednak już prace nad raportem nt. polskiego systemu bankowego.

Dla zobaczenia prognoz Moody’s w perspektywie i uzyskania do nich dystansu, warto zajrzeć do wspomnianej powyżej analizy z Deutsche Bank. Jej bardziej pozytywny ton wynika m.in. stąd, iż bank ten dostrzega, że udział znajdujących się w sytuacji nieregularnej kredytów zaciągniętych przez podmioty gospodarcze ulega stopniowej poprawie i nie angażują się one już w egzotyczne produkty pochodne lecz ograniczają się do podstawowego hedgingu.

Deutsche Bank podkreśla, że ryzyko powtórzenia się głównych negatywnych impulsów, jakie wystąpiły w r. 2009 –  m.in. ostrej wojny o wkłady, która spowodowała spadek marż odsetkowych netto, nagłego skoku kosztów ryzyka, w wyniku strat, jakie podmioty gospodarcze poniosły na produktach pochodnych oraz pęknięcia bąbla kredytów w gotówce, jest bardzo małe. Podobnie jak Moody’s, większych strat bank ten oczekuje na kredytach hipotecznych we frankach szwajcarskich, lecz nie z powodu siły franka ale z powodu dojrzewania ich portfeli. Podkreśla on jednak, że bankowe bilanse są mocne, zarówno z punktu widzenia wypłacalności jak i płynności. Podobnie prognozuje bank Nomura, według którego ryzyko zbycia polskiego podmiotu podrzędnego “jakby się paliło”, jest minimalne a również i zagrożenie dla wzrostu gospodarczego jest małe.

W odróżnieniu od Moody’s, Deutsche Bank wyraźnie stwierdził też: „nie dostrzegamy żadnego poważniejszego wstrząsu dla potencjalnej podaży kredytu, sektor ten bowiem ma aż nadto płynności. Może to się zmienić jedynie na skutek wycofania funduszy przez spółki macierzyste, ale nie widzimy jakichś istotniejszych oznak, żeby do tego dochodziło”. Spodziewa się on też, że bodźce dla rynku kredytu będą pochodzić w równym stopniu od konsumentów, klientów na kredyty hipoteczne oraz klientów korporacyjnych, zarówno publicznych, jak i prywatnych.

Nawet mając zastrzeżenia do szczegółów prognoz przedstawionych przez Moody’s, trudno kwestionować główny trend będący ich podstawą – będzie gorzej i nie skończy się to prędko. W szczególności zwrócenie uwagi na to, że „dołek” nie skończy się prędko może być w nich najcenniejszy. Jeśli tak, to jak zatem – idąc w ślad za apelem Christine Lagarde – ograniczyć negatywne skutki pogarszającej się sytuacji makroekonomicznej?

Zdaniem bankowców

Zdaniem głównego ekonomisty ING Financial Markets CEE, Mateusza Szczurka, rolę do odegrania mają tu zarówno organy regulujące rynki finansowe i kapitałowe, jak i Narodowy Bank Polski. Te pierwsze muszą nowe przepisy dotyczące rynku kapitałowego wprowadzać ostrożnie, co dotyczy w szczególności przepisów oddziałujących na płynność. Ostrzejsze restrykcje – ostrzega nasz rozmówca – pogłębią grożącą zapaść na rynku kredytowym.

NBP natomiast musi być gotowy do dostarczenia płynności na wypadek zaostrzenia kryzysu, gdyby zaś zaczął rosnąć WIBOR, ewentualnie obniżyć stopy procentowe. Mateusz Szczurek zwrócił przy tym uwagę, że przedstawione przez Moody’s prognozy są mało „polskie”, bo w gruncie rzeczy dotyczą spowolnienia wzrostu gospodarczego i zaburzeń w funkcjonowaniu rynków w całej Europie.

Mariusz Zygierewicz ze Związku Banków Polskich zwrócił uwagę, że spodziewane przez Moody’s pogorszenie sytuacji w sektorze bankowym nie wynika ze złego zarządzania bankami, ma ono bowiem być niemal wyłącznie skutkiem zmian zachodzących w otoczeniu ekonomicznym, w jakim działają banki.

ZBP nie podziela obaw o przyszłość sektora bankowego w naszym kraju a jego perspektywę ocenia dobrze. Nie mniej jednak, dla zminimalizowania ryzyka zaistnienia gorszej sytuacji – mówi Zygierewicz – warto przyjrzeć się obawom agencji i podjąć działania na rzecz poprawy warunków działania banków.

Nowy rząd powinien zatem w szybkim tempie dążyć do zmniejszenia deficytu budżetowego, usprawnieniu powinien ulec system dochodzenia należności bankowych, usprawnienia wymaga system podatkowy, potrzebne są zachęty do długoterminowego oszczędzania, naprawy wymaga system poręczeń i gwarancji kredytowych dla kredytowania przedsiębiorstw, zwłaszcza małych i średnich. Poprawie powinien ulec system wymiany informacji gospodarczej.

Obszarów w których trzeba likwidować bariery dla prowadzenia działalności gospodarczej jest w Polsce wiele i są one w większości znane od kilku lat, a postulaty w tej sprawie Związek zgłasza zarówno w kontaktach z rządem, jak i nadzorem bankowym. Po ostrzeżeniach agencji ratingowej nadszedł już czas na pilne rozpoczęcie poważnych prac służących poprawie warunków prowadzenia biznesu w Polsce – mówi przedstawiciel bankowców.

Moody’s po exposé premiera Donalda Tuska

Po sejmowym exposé premiera Donalda Duska, w publikacji Moody’s Weekly Credit Outlook z 21 listopada agencja stwierdziła, że jeśli przedstawione w nim reformy zostaną wdrożone bez zmian, podwyższą one potencjalny wzrost gospodarczy. Nastąpi to dzięki zwiększeniu aktywności zawodowej, obniżeniu stawek podatkowych i nasileniu konkurencji. Potencjał ten – zdaniem agencji – był dotychczas ograniczony przez sztywność rynku pracy i problemy z konkurencyjnością, które obecnie D. Tusk chce podjąć.

Działania pobudzające wzrost – stwierdza Moody’s – pomogą rządowi zmniejszyć zadłużenie. Planowane przedsięwzięcia wychodzą w przyszłość a istniejące problemy strukturalne rząd podejmuje z własnej woli i z pozycji siły a nie dlatego, że jest do tego zmuszony.

Na tle pogarszających się w całej Europie warunków kredytowania, gotowość wykorzystania przez rząd swojego kapitału politycznego do rozwiązania sztywności w gospodarce jest według agencji pozytywem. Moody’s wskazuje jednak, że nie wiadomo czy niepopularne propozycje poprze PSL. Namacalne efekty owych reform mogą ponadto pojawić się dopiero po dłuższym czasie, co zwiększa prawdopodobieństwo, że reformy te mogą zostać przez przyszłe rządy rozwodnione bądź też poparcie dla nich może osłabnąć. Na dziś, chociaż mają one pozytywne implikacje, nie wpłyną one na aktualny rating obligacji skarbowych, czyli stabilne A2.

Autor jest korespondentem Obserwatora Finansowego w Londynie.

Najwyższy rating (CC By-NC-NC Stargazer95050)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Jak ułatwić finansową adaptację uchodźców z Ukrainy w Polsce?

Kategoria: Analizy
Cały zestaw skorelowanych ze sobą działań polskich instytucji finansowych znacząco ułatwia przybywającym do Polski uchodźcom z ogarniętej wojną Ukrainy szybkie włączenie się do społecznego i gospodarczego życia w naszym kraju.
Jak ułatwić finansową adaptację uchodźców z Ukrainy w Polsce?