Polsce nie opłacałoby się wejść do strefy euro przed kryzysem

Gdyby Polska weszła do strefy euro na początku 2007 roku, pokryzysowe spowolnienie i przedkryzysowy boom byłyby ostrzejsze (- 6 proc. i 9 proc. zamiast, jak było rzeczywiście 1 proc. i 7 proc.) – wynika z badania przeprowadzonego przez Michała Brzoza-Brzezinę, Krzysztofa Makarskiego oraz Grzegorza Wesołowskiego z NBP. Po wejściu do strefy euro także inflacja miałaby większą zmienność  niż w rzeczywistości.
Polsce nie opłacałoby się wejść do strefy euro przed kryzysem

(infograf. Darek Gąszczyk)

Badanie oparto o model klasy DSGE. Oprócz klasycznych elementów takich jak gospodarstwa domowe, które dostarczają pracę, generują oszczędności i zaciągają kredyty oraz przedsiębiorstwa, które uczestniczą w wieloetapowym procesie produkcji (wytwarzają dobra pośrednie i finalne i sprzedają je jako hurtownicy bądź detaliści, a także budują mieszkania) , model zawiera także system bankowy i sektor rządowy.

Banki oszczędnościowe pozyskują depozyty od gospodarstw domowych, a zebrane oszczędności oferują na rynku międzybankowym po koszcie równym stopie procentowej banku centralnego. Spread między oprocentowaniem depozytów i stopą procentową na rynku międzybankowym jest zmienny. Zmiany tego spreadu wywołują reakcję w postaci wzrostu lub spadku wartości deponowanych w bankach oszczędności.

Banki udzielające kredytów pozyskują finansowanie na wewnętrznym rynku międzybankowym lub za granicą. Za granicą mogą finansować się po koszcie równym stopie procentowej Europejskiego Banku Centralnego zmodyfikowanej o premię za ryzyko, która zależy od zadłużenia zagranicznego kraju.

Rząd zbiera podatki i z nich finansuje wydatki (nie ma deficytów ani nadwyżek budżetowych).

W tym modelu nie występuje problem z niedopasowaniem terminów zapadalności, gdy długoterminowe kredyty są finansowane krótkoterminowymi depozytami.

Warto zwrócić uwagę, że modelowanie sektora finansowego w DSGE jest elementem relatywnie nowym. Dziś ten aspekt rozwija się bardzo dynamicznie, bo kryzys pokazał, że sektor finansowy jest sprawą o fundamentalnym znaczeniu i powinien być uwzględniany nawet w bardzo ogólnych analizach danej gospodarki.

Na tak skonstruowanym mechanizmie została przeprowadzona symulacja co by się stało, gdyby Polska przed kryzysem weszła do strefy euro. Autorzy sprawdzili zatem jak zareagowałaby polska gospodarka na taki szok zewnętrzny, jakiemu została rzeczywiście poddana po wybuchu kryzysu, przy założeniu, że kurs złotego był sztywny, a oprocentowanie na rynku międzybankowym spadało do poziomu wyznaczanego przez Europejski Bank Centralny zmodyfikowanego o premię za ryzyko.

Oto jej rezultaty:

badanie

Kluczowe znaczenie dla odmiennego przebiegu PKB i inflacji ma reakcja gospodarki na szok premii za ryzyko. W chwili wybuchu kryzysu premia za ryzyko wzrosła, co przyczyniło się do deprecjacji złotego i złagodzenia skutków kryzysu. Gdyby Polska była wówczas członkiem strefy euro, wzrost premii za ryzyko nie doprowadziłby jednak do deprecjacji. Wzrosłyby natomiast krajowe stopy procentowe, co doprowadziłoby do osłabienia konsumpcji i inwestycji, a więc i PKB.

Jest to zgodne z tym co obserwowano w krajach strefy euro dotkniętych mocno przez kryzys gdzie bardzo wyraźnie podskoczyły długoterminowe stopy procentowe.

Wnioski z analizy formalnej potwierdzają najczęściej obecnie wyrażany pogląd, że brak stałego kursu i własna polityka pieniężna pomogły Polsce przejść przez kryzys. Oczywiście, należy pamiętać, jak w przypadku każdego tego typu badania, że wnioski są tak mocne jak założenia i metodologia, na których się opierają.

Pełna wersja badania „Would it have paid to be in the eurozone?

Badanie odzwierciedla poglądy autorów i nie powinno być w żadnym razie utożsamiane ze stanowiskiem Narodowego Banku Polskiego.

Oprac. knedz.


(infograf. Darek Gąszczyk)
badanie
badanie

Tagi