Takie wyniki przynosi centralna ścieżka listopadowej projekcji inflacji i wzrostu gospodarczego, którą przygotowuje Departament Analiz i Badań Ekonomicznych Narodowego Banku Polskiego. Według projekcji szczyt inflacji CPI wypadnie w pierwszym kwartale 2023 r. na poziomie 19,6 proc., choć po lipcowej projekcji szczytu spodziewano się w wakacje 2022 roku.
Ścieżka centralna inflacji CPI w porównaniu z lipcową projekcją przesunęła się w górę do 14,5 proc. (wzrost o 0,3 pkt. proc.) w 2022 r., do 13,1 proc. (wzrost o 0,8 pkt. proc.) w 2023 r. oraz do 5,9 proc. (wzrost o 1,8 pkt. proc.) w 2024 roku. W listopadowej projekcji dodano także rok 2025. Inflacja ma wynieść wtedy 3,5 proc.
– Ścieżka cen energii jest nieco niższa niż przewidywaliśmy w projekcji lipcowej, natomiast wyższa znacząco jest ścieżka cen żywności podbitych przez wzrost kosztów wytwarzania. To czynnik bardzo istotny ze względu na bardzo dużą wagę żywności w CPI. Wyższa była również inflacja bazowa – wymieniał dr Piotr Szpunar, dyrektor Departamentu Analiz i Badań Ekonomicznych (DABE) NBP.
Sama inflacja bazowa (czyli po wyłączeniu cen żywności i energii) będzie podwyższona w tym i w przyszłym roku. Według NBP w 2022 r. ma wynieść 9,1 proc., a w 2023 r. – 10,3 proc. Potem następuje spadek – do 6 proc. w 2024 r. i 3,6 proc. w 2025 r.
Dyrektor DABE zauważył też, że „inflacja obejmuje coraz szersze grupy towarów i usług”, rosną oczekiwania inflacyjne oraz przypomniał, że 7 listopada premier zapowiedział przynajmniej częściową rezygnację z tarczy antyinflacyjnej w 2023 r., co według szacunków NBP podniesie dynamikę cen o 1,9 pkt. proc. w przyszłym roku.
Inflacja bez napędu
Czemu zatem inflacja od marca 2023 r. ma zacząć długi, ale konsekwentny marsz w dół?
– W warunkach dość silnej kontrakcji dynamiki popytu, ujemnej luki popytowej, gasnącej dynamiki jednostkowych kosztów pracy, realnie ujemnych dochodów do dyspozycji inflacja będzie się obniżać. To są czynniki ściśle ekonomiczne, a nie tylko efekty bazy – podkreślał dr Piotr Szpunar.
– Będziemy mieli wyraźnie ujemną lukę popytową, będziemy mieli wygasanie szoków, czyli nie będziemy mieli czynnika, który nam napędził tę inflację.(…) Został zahamowany w dużym stopniu też popyt na pieniądz. (…) Liczba nowych kredytów hipotecznych bardzo silnie spadła, w przypadku kredytu konsumpcyjnego mamy obniżenie dynamiki (…) w przypadku kredytu dla przedsiębiorstw to w coraz większym stopniu są kredyty obrotowe – dodał prof. Jacek Kotłowski, zastępca dyrektora DABE NBP.
Będziemy mieli ujemną lukę popytową, wygasanie szoków, został zahamowany w dużym stopniu też popyt na pieniądz.
Na spadającą ścieżkę inflacji wpływać będzie także spowolnienie krajowego popytu, zamrożenie cen energii, niższe zakładane ceny surowców rolnych i energetycznych, luzowanie napięć w łańcuchach dostaw, spowolnienie inflacji za granicą i prognozowana wolniejsza dynamika kosztów pracy.
– W Polsce jest bardzo korzystne środowisko do tego aby taka pętla płacowo-cenowa nie powstała. Jest relatywnie niewielka rola związków zawodowych w ustalaniu wynagrodzeń (…) No i prawdopodobnie gospodarstwa domowe widząc pogarszającą się sytuację, nie będą miały aż takich oczekiwań płacowych, co więcej zwiększyła nam się podaż pracy w ciągu ostatnich miesięcy – wymieniał prof. Jacek Kotłowski.
Stopa bezrobocia założona w projekcji lekko rośnie, ale wciąż do niskich jednocyfrowych poziomów. W 2022 r. ma wynieść 2,8 proc.; w 2023 r. 3,5 proc.; w 2024 r. 4,6 proc. a w 2025 r. 4,8 proc. Luka popytowa jest zaś ujemna od 2023 r. do 2025 r.
Brak recesji globalnie i w Polsce
Gorszą koniunkturę odczujemy głównie w 2023 r. Prognozy rozwoju zostały zasadniczo zredukowane właśnie na przyszły rok. W lipcu zakładano 1,4 proc. wzrostu PKB w 2023 r., w listopadzie już tylko 0,7 proc. Na 2024 r. zmiana jest nieznaczna – zamiast 2,2 proc. wzrostu PKB ma być równo 2 proc.
Założenie, że nie będziemy mieli recesji w przyszłym roku, współgra z przewidywaniami, że najważniejsze gospodarki także jej unikną. Strefa euro co prawda o włos – bo NBP zakłada tylko 0,1 proc. wzrostu PKB w 2023 roku (przy 0,3 proc. spadku w Niemczech), w Stanach Zjednoczonych zaś analitycy spodziewają się 0,5 proc. wzrostu PKB w 2023 r.
Ekonomiści NBP zauważają, że perspektywa koniunktury globalnej pogarsza się przez wysokie cen surowców, inflację i wzrost kosztów finansowania. Nas szczególnie powinny interesować prognozy dotyczące gospodarki niemieckiej, przy czym drugorzędne znaczenie ma fakt, czy wystąpi tam minimalna recesja czy nie – przemysł naszego sąsiada i głównego odbiorcy polskiego eksportu jest w wyraźnej defensywie.
Perspektywa koniunktury globalnej pogarsza się przez wysokie ceny surowców, inflację i wzrost kosztów finansowania.
Co jeszcze wpłynie negatywnie na odczyty polskiego PKB? Warto wymienić „silny negatywny szok podażowy będący skutkiem agresji Rosji na Ukrainę odzwierciedlony w wyraźnym wzroście cen szeregu surowców na rynkach światowych” oraz podwyżki stóp procentowych NBP. Biorąc pod uwagę horyzont działania polityki pieniężnej, dopiero teraz widać efekty zacieśniania rozpoczętego w październiku 2021 r.
Listopadowa projekcja przynosi ciekawe szacunki skuteczności cyklu podwyżek stóp. Policzono, że dotychczasowe działania obniżyły średnioroczne CPI o 0,8 pkt. proc. w 2022 r. i obniżą o 2,8 pkt. proc. w 2023 r. oraz 3,4 pkt. proc. w 2024 r.
„Raport o inflacji. Listopad 2022 r.” na stronie NBP