Autor: Marek Pielach

Dziennikarz Obserwatora Finansowego, specjalizuje się w makroekonomii i finansach publicznych

Firmy nie będą zwalniać, ale obniżą pensje

Firmy nie będą masowo zwalniać pracowników, nawet jeśli wzrost gospodarczy w Polsce będzie niższy, ale możliwe są obniżki pensji i przechodzenie na elastyczne formy zatrudnienia. Pracodawcy utrzymują pracowników, bo ich poszukiwania były kosztowne i czasochłonne. Na pomoc urzędów pracy nie można liczyć– wynika z Badania Ankietowego Rynku Pracy NBP.
Firmy nie będą zwalniać, ale obniżą pensje

Paweł Strzelecki z Instytutu Ekonomicznego NBP (fot. NBP)

12,3 proc. – tyle według GUS wyniosła w lipcu stopa bezrobocia rejestrowanego. Okazuje się, że byłaby znacznie wyższa gdyby nie kreatywność przedsiębiorców w zatrudnianiu pracowników. Widoczne są także starania samych bezrobotnych, którzy – wbrew obiegowej opinii – na ogół intensywnie szukają zatrudnienia. Nie mają przy tym nadmiernych oczekiwań płacowych. Właściwie jedynym ogniwem nie działającym w tym systemie są urzędy pracy.

Wytworzyło się błędne koło – pracodawcy nie zgłaszają im swoich wakatów, bo wiedzą, że urzędy nie zaproponują osób o odpowiednich kwalifikacjach, a bezrobotni sami chodzą na rozmowy kwalifikacyjne przekonani, że urząd pracy im nie pomoże. W dodatku w przypadku około 600 tys. osób rejestracja w urzędzie była spowodowana głównie presją ze strony gmin, które nakłaniają zameldowanych na ich terenie bezrobotnych do rejestracji, aby nie płacić za nich składki zdrowotnej. Kolejne 600 tys. osób w urzędzie w ogóle się nie zarejestrowało i szuka pracy samodzielnie.

– Przedsiębiorcy potrafią kreatywnie używać prawa pracy i systemu wynagrodzeń po to aby budować sobie margines bezpieczeństwa. Na umowach elastycznych, zwanych czasem przez media śmieciowymi jest aż 30 proc. ogółu zatrudnionych. Jak zestawimy to z danymi OECD to wygląda na to, że jesteśmy niemal liderem pod względem stosowania tego typu umów – mówił podczas prezentacji Badania Ankietowego Rynku Pracy 2012 Paweł Strzelecki z Instytutu Ekonomicznego NBP.

Co prawda przestała już obowiązywać ustawa antykryzysowa, która czasowo zawieszała obowiązek podpisania umowy na czas nieokreślony jako trzeciej z kolei, ale pracodawcy obchodzą to w ten sposób, że zwalniają pracowników po dwóch umowach.

– Pracodawcy dość inteligentnie stosują rotację personelu np. w usługach czy budownictwie po to, żeby nie mieć problemów ze zwolnieniami wtedy kiedy popytu nie ma, albo sezonowo maleje. Poza tym mamy stosunkowo duży udział elastycznych wskaźników wynagrodzeń – dodaje Paweł Strzelecki.

Dotyka to szczególnie osób poniżej 30 roku życia, często z wyższym wykształceniem. Młodzi bezrobotni, podobnie jak osoby w innych grupach wiekowych, oczekują najczęściej około 1500 zł pensji netto, podczas gdy rynek wycenia ich umiejętności na około 1200 zł netto. Wszyscy ankietowani najczęściej wskazywali, że chcieliby zarabiać okrągłe sumy 1500 zł albo 2000 zł, średnio 1630 złotych.

Co ciekawe stawki te odpowiadają w przybliżeniu wynagrodzeniom jakie faktycznie otrzymuje się na poszukiwanych przez nich stanowiskach. Wyższe niż rynkowe oczekiwania mają tylko dwie grupy – wspomniani już młodzi bezrobotni oraz osoby mające za sobą epizod pracy za granicą.

„Najwięcej miejsc pracy dla osób z wyższymi kwalifikacjami powstaje w sektorze usługowym, lecz obecnie podaż absolwentów wyższych uczelni przewyższa popyt na osoby z wyższym wykształceniem około dwukrotnie” – czytamy w raporcie.

Z badań wynika także, że osoby bezrobotne były już często bezrobotnymi w przeszłości, przy poprzednich cyklach spowolnienia gospodarczego. Co więcej, obecność drugiej osoby bezrobotnej w gospodarstwie domowym obniża oczekiwania płacowe i intensywność poszukiwań pracy. Spośród osób faktycznie nie poszukujących pracy aż 88 proc. ma w gospodarstwie domowym przynajmniej jedną osobę bezrobotną.

Porównanie badania BARP 2012 z danymi z poprzedniego roku sugeruje, że nastąpił znaczący spadek liczby firm poszukujących pracowników. Bardzo rzadko przyjmuje się też kogoś na nowo utworzone stanowisko. Głównym motywem zatrudnienia w polskich firmach nadal jest zastępstwo na już istniejącym stanowisku pracy.

– Nowe miejsca pracy nie powstają dlatego, że są nowe technologie, ale dlatego, że są inwestycje w rozbudowę potencjału produkcyjnego. Ostrożniej zatem należy mówić o kreowaniu nowych miejsc pracy w związku z innowacjami – mówi Paweł Strzelecki.

Z makroekonomicznego punktu widzenia warto odnotować, że oczekiwania płacowe osób bezrobotnych nie podnoszą presji płacowej w Polsce, a więc nie wpływają negatywnie na poziom inflacji. „Utrzymujące się podwyższone bezrobocie oraz stagnacja w kreacji nowych ofert pracy sprawiają, że siła negocjacyjna osób bezrobotnych jest niska”, czytamy w raporcie.

Można zatem zakładać, że podobnie jak w 2010 i 2011 roku przeciętne oczekiwania płacowe nie będą w najbliższym czasie ulegać zmianie i jeszcze przez długi czas większość Polaków zadowoli sam fakt posiadania pracy. Pracodawcy zdają sobie z tego sprawę i nie będą szykować zwolnień, ale ostatecznie wszystko zależy od tego jak długo spowolnienie wzrostu polskiej gospodarki potrwa.

– Dla przedsiębiorców większe znaczenie niż głębokość kryzysu ma jego długość. Jeżeli perspektywa będzie taka, że będziemy mieli wzrost na poziomie 1 albo 2 proc. przez dłuższy czas, to dostosowanie będzie znacznie większe niż gdyby spodziewali się nawet spadku o 1 proc., ale krótkotrwałego – zauważyła współautor raportu Joanna Tyrowicz.

OF

Paweł Strzelecki z Instytutu Ekonomicznego NBP (fot. NBP)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Czego można się dowiedzieć o oczekiwaniach inflacyjnych

Kategoria: VoxEU
Oczekiwania inflacyjne gospodarstw domowych są zwykle zawyżone, systematycznie niesymetryczne i skorelowane z cechami społecznymi i demograficznymi. Badanie tych niejednorodności i ich wpływu na zagregowane wyniki gospodarcze jest obecnie kluczowym wyzwaniem dla decydentów politycznych.
Czego można się dowiedzieć o oczekiwaniach inflacyjnych