(©Envato)
Bank Światowy przy współpracy z Centrum Rozwoju przy rządzie ChRL opublikował kolejny, 186-stronicowy raport (poprzedni z 2012 dawał prognozę rozwoju Chin do 2030 r.), pisany pod egidą premiera Li Keqianga.
Wykorzystując doświadczenie i wiedzę setek wymienionych na wstępie ekspertów, chińskich i zagranicznych, tym razem został poświęcony innowacyjności w Chinach.
Dla osób zainteresowanych współczesnym światem, nie tylko Chinami, a także globalizacją, gospodarką, a nade wszystko modernizacją i postępem naukowo-technicznym powinna to być lektura obowiązkowa. Co chwila obala bowiem utrwalone u nas stereotypy.
Trzy założenia wyjściowe
Teza wyjściowa jest klarowana: po czterech dekadach spektakularnego wzrostu i sukcesów (aż 850 mln ludzi wyciągniętych z biedy), Chiny znalazły się na zakręcie, bowiem wyczerpały się poprzednie źródła sukcesów, jak korzyści komparatywne z ogromnych zasobów taniej siły roboczej, taniego i ogromnego, głodnego inwestycji rynku czy młodego społeczeństwa.
Kraj natrafia na nowe bariery, jak przykładowo relatywnie niski poziom osób z wyższym wykształceniem (20 proc., choć u progu reform było to poniżej 5 proc.), często niska efektywność produkcji, koniec demograficznej dywidendy i szybkie starzenie się społeczeństwa, rosnące koszty produkcji i inwestycji, a przede wszystkim o wiele mniej sprzyjające reformom otoczenie międzynarodowe, w tym wojna handlowa i celna z USA.
Te czynniki sprawiają, iż Państwo Środka musi zmieniać model rozwojowy i azymuty. Chińska gospodarka spowolni (już spowolniła) wzrost, do 6-7 proc. rocznie, tyle że od zupełnie innej, nieporównanie większej podstawy. Ta tendencja, jak się przewiduje, będzie trwała, bowiem konieczna jest inna alokacja środków: na – kosztowną – budowę klasy średniej, mającej być siłą napędową wzrostu, a przede wszystkim na innowacyjność i wysokie technologie.
To wszystko przy umiejętnym wykorzystaniu ogromnych zasobów wytwórczych, jakie Chiny w minionych latach reform wypracowały, stając się źródłem i krajem pochodzenia wielu łańcuchów wartości. Ponadto to konsumpcja i usługi, a nie inwestycje infrastrukturalne mają być źródłem wzrostu i rozwoju.
Wiadomo, że od 2015 r., gdy ogłoszono ambitny program „Wyprodukowano w Chinach 2025” postawiono w Pekinie na nowoczesność oraz wysokie technologie i to tworzone u siebie, a nie tytko kopiowane czy podkradane u innych. Jak wynika z raportu, obrano trzy równoległe strategie: głębokie przeobrażenia w alokacji środków (na rzecz wysokich technologii); szerokie rozpowszechnianie dostępnych technologii, szczególnie w te dziedziny i obszary, gdzie ich brak (w tym patenty, na koniec 2018 r. było ich 1,56 mln, najwięcej w świecie, tyle że bardzo nierównej jakości); jak też odkrywanie nowych produktów (start-upy) oraz sposobów wytwarzania.
Chiny zwiększają środki na badania i rozwój – już jest to 2,13 proc. PKB (średnia OECD to 2,44 proc.).
W tym celu stale zwiększa się środki na badania i rozwój – już jest to 2,13 proc. PKB (przy średniej w państwach OECD – 2,44 proc.). W sumach globalnych jest to już 14,4 proc. ogółu tych wydatków w świecie, najwięcej po USA.
Wychodząc z tych strategicznych założeń, raport definiuje sześć politycznych opcji czy wyborów, przed jakimi stanęły obecnie Chiny, a następnie proponuje reformy w siedmiu kluczowych dziedzinach, w których trzeba dokonać zmian strukturalnych i instytucjonalnych.
Jak to dokładniej wygląda?
Sześć politycznych opcji
Polityczne wybory, przed którymi stanęły teraz chińskie władze nie są łatwe i nadal, jak od początku procesu reform, wymagają ostrożności i roztropności. Staje się wręcz oczywiste, że dokonująca się już zmiana modelu rozwojowego i zastąpienie eksportu kwitnącą klasą średnią wymaga też głębokich przemian w zarządzaniu i administracji – na wszystkich szczeblach.
Autorzy raportu są przekonani i uzasadniają, że Chiny i ich najbardziej znaczące firmy, z których niektóre zyskały już światowy rozgłos, jak Huawei, Alibaba, Tencent i inne, mogą wypaść z globalnej konkurencji, jeśli nie podporządkują się takim oto wymogom, które muszą być wymuszone przez władze:
– wszyscy muszą mieć na uwadze umiejętne rozłożenie środków i sił na zastosowanie swoich produktów oraz odpowiednie połączenie trzech ww. strategii. Cel nadrzędny ma być jeden: doścignąć najlepszych w sferze wysokich technologii;
– zmiana polityki przemysłowej państwa, skupionej teraz na niedomogach rynku i wzmocnieniu konkurencyjności na nim, a przy tym wyeliminowaniu istniejących jeszcze przerostów produkcyjnych w niektórych tradycyjnych dziedzinach (jak stal, czy cement);
– reforma istniejących przedsiębiorstw państwowych i utrzymanie odpowiedniej równowagi między sektorem publicznym i prywatnym (co specjaliści z zewnątrz, nie zaangażowani w pisanie tego raportu wskazują jako pietę Achillesową obecnego etapu chińskiej transformacji);
– utrzymanie otwartych rynków i globalizacji przy umiejętnej alokacji własnych inwestycji i kapitałów na obcych rynkach, przede wszystkim w ramach Inicjatywy Pasa i Szlaku (zwanej popularnie dwoma nowymi Jedwabnymi Szlakami), a przy tym dalszym otwarciu na BIZ z zewnątrz, nawet jeśli warunki napływu obcego kapitału pogorszyły się i trzeba o niego mocniej walczyć;
– utrzymanie równowagi pomiędzy rynkiem dostaw a popytem na rynku, przy nadal niskim poziomie konsumpcji ze strony gospodarstw domowych, przy ich nadal zbyt wysokim poziomie oszczędności (wynikającym ze zwyczaju, doświadczenia, ale też praktyki – czyli braku odpowiednich zabezpieczeń socjalnych ze strony państwa, rozmontowanych w latach 90. minionego stulecia, w fazie najbardziej ekspansywnego wzrostu);
– przygotowanie społeczeństwa i obywateli na zmiany na rynku pracy wynikające z postępu technologicznego, w tym wchodzenia na coraz większą skalę takich rozwiązań jak sztuczna inteligencja, robotyzacja czy obroty bezgotówkowe. Tym bardziej, że znaczna część z nich, jak uczy doświadczenie, rozgrywa się na zasadzie „zwycięzca bierze wszystko”, a to pociąga za sobą poważną społeczną bolączkę, w postaci jeszcze większego rozwarstwienia dochodowego (i rosnącej groźby bezrobocia).
Siedem kluczowych zmian
Po tej wiwisekcji aktualnych potrzeb i wyzwań następują rekomendacje i wskazania, na co stawiać w najbliższej przyszłości. Tu pojawia się wspomniane wyżej siedem dziedzin, na które Chiny chcą albo muszą postawić, jeśli zamierzają doprowadzić do końca ambitne cele prezydenta Xi Jinpinga, mówiące o społeczeństwie opartym na klasie średniej (2021), innowacyjnym (2035) oraz zmierzającym do „wielkiego renesansu chińskiego narodu” (2049). Według raportu, są to:
– zwiększenie konkurencyjności na rynku, w tym wsparcie – także finansowe i instytucjonalne – dla małych i średnich przedsiębiorstw, co zarazem uderza w dominację wielkich państwowych konglomeratów (za rządów Xi Jinpinga – od listopada 2012 r. – raczej wspieranych, niż sekowanych – dodajmy od siebie);
– promowanie innowacji i rozwoju gospodarki cyfrowej, także na zasadzie decentralizacji i wspierania oddolnych oraz indywidualnych inicjatyw, przede wszystkim poprzez łatwiejszy dostęp do centralnych środków przeznaczonych na badania i rozwój. Zarazem jednak stawia się im zwiększone wymagania co do jakości produkcji (nie ilość, jak teraz, lecz jakość patentów będzie najbardziej w cenie) oraz przestrzegania praw własności;
– budowa kapitału ludzkiego, też na zasadzie: nie ilość lecz jakość. Wymaga to wypracowania całkowicie nowej strategii edukacji, stawiającej jako punkt centralny kwestię kreatywności (a nie pamięciowego opanowywania odgórnie narzucanego materiału, jak było dotąd). Proponuje się m.in. indywidualne ścieżki nauki i rozwoju dla najbardziej zdolnych studentów, obniżki dla nich czesnego czy naukę w specjalnie dobranych, elitarnych gremiach;
– umiejętna alokacja środków i efektywność finansowania innowacyjnych przedsięwzięć, ze szczególnym naciskiem na rozwój start-upów;
– równoważenie rozwoju poszczególnych prowincji i obszarów, bowiem stratyfikacja regionalna zaszła zbyt daleko;
– tworzenie marek oraz rozpoznawalnych towarów. Tu też ma nastąpić implementacja zasady: nie ilość lecz jakość;
– przygotowanie do kierowania kolejnym pokoleniem, już wychowanym i żyjącym w epoce cyfrowej, czyli społeczeństwem bardziej zróżnicowanym, indywidualistycznym, a przy tym kreatywnym i mobilnym. Nie pisze się tu wprost o konieczności reform politycznych, ale niektóre sugestie, np. te dotyczące podziału zadań między centrum a władze prowincjonalne, jak najbardziej mają taki wymiar.
Co z tego wynika?
„Chiny mają potencjał by być globalnym liderem i stworzyć nowe standardy w zbieraniu i rozprzestrzenianiu informacji i danych” – pisze się raporcie. Jego przesłanie jest jednak głębsze i szersze – daje do zrozumienia, że Państwo Środka po raz kolejny zamieniło się w swoiste laboratorium doświadczalne, gdzie zachodzą głębokie zmiany: już nie eksport lecz kwitnący rynek wewnętrzny ma być siłą napędową rozwoju, rządzić ma zasada „nie ilość lecz jakość”, wzmacniać się ma nie tyle – i nie tylko – państwo, jak było dotąd, lecz także jego obywatele, którzy zarazem mają stać się kreatywni i twórczy, bo taka jest nowa strategia władz.
Chiny to druga gospodarka świata, otwarcie pretendująca do miana „numeru jeden”.
Nie wiemy, oczywiście, czy to się uda, ale doświadczenia płynące z Chin w ostatnich ponad czterech dekadach powinny nam mówić, że sygnały i założenia stamtąd płynące należy brać poważnie. Jak władze chińskie, a w tym przypadku jeszcze wsparte przez ogromne gremium ekspertów z zewnątrz, coś nam mówią, to warto się nad tym głęboko zastanowić, bez względu na to, czy to się nam podoba czy nie. Chodzi przecież o drugą gospodarkę świata otwarcie pretendującą do miana „numeru jeden”.
Dotychczasowy hegemon, co oczywiste nie chce ustąpić bez walki. Mamy już więc do czynienia z otwartą wojną celną i handlową, a coraz bardziej także technologiczną. Niezwykle cenny i aktualny raport Banku Światowego mówi nam, dlaczego. Toteż nie tylko warto, lecz wręcz trzeba się nad nim pochylić, bowiem Chiny nie ukrywają, że zamiast być państwem rozwijającym się, jak je postrzegamy, chcą być państwem wiodącym w wymiarze technologicznym i rozwojowym.