Autor: Mirosław Ciesielski

Wykładowca akademicki, opisuje rynki finansowe, zmiany na rynku fintechów i startupów

Inny wymiar innowacji

Innowacje to nie tylko gadżety i aplikacje. W dodatku modele ich wdrażania w niewielkim stopniu kreują wartość dodaną i dobrobyt w regionach, w których powstały. To przesłanie książki Dana Breznitza „Innovations in Real Places: Strategies for Prosperity in an Unforgiving World”.
Inny wymiar innowacji

Książka, której polski tytuł brzmi: „Innowacje w praktyce. Jak budować dobrobyt  w świecie, który nie przebacza”, miała prapremierę w Polsce w trakcie spotkania autorskiego podczas Europejskiego Kongresu Finansowego. Na jego potrzeby wydano ją w nakładzie kilkuset egzemplarzy. Warto zwrócić uwagę na tę pozycję chociażby dlatego, że została wyróżniona jako jeden z najlepszych tegorocznych tytułów biznesowych przez „Financial Times”, który określił ją jako „fascynującą”.

Autor, profesor Uniwersytetu w Toronto, oparł ją na badaniach w wielu częściach świata. Jego tezy i wnioski znacznie różnią się od powszechnych opinii wskazujących na technologiczne startupy jako główne źródło innowacji. Zjawisko to autor nazywa technofetyszyzmem. Jego zdaniem kształtuje ono podstawy polityki innowacyjnej państw i regionów, choć – jak zauważa – nie ma gotowych recept i to, co się sprawdza w jednym miejscu, nie musi się udać w innym. Kopiowanie koncepcji „Doliny Krzemowej” raczej nie ma sensu.

Podejście Breznitza do innowacji wynika ze sposobu, w jaki je definiuje. Jego zdaniem jest to proces wykorzystywania nowych pomysłów oraz opracowywania ulepszonych produktów i usług na każdym etapie ich kształtowania w warunkach rozproszonej produkcji w skali globalnej. Ta definicja wychodzi daleko poza funkcjonowanie startupów i cyfrowych technologii, choć ich nie wyklucza. Autor wyróżnia cztery etapy innowacji, które stały się źródłem wzrostu oraz konkurencyjności w coraz bardziej złożonej globalnej gospodarce, i poddaje je szczegółowej analizie, posługując się licznymi przykładami.

Pierwszy etap to obsesja na punkcie nowości, często przesłaniająca możliwości innowacji w innych obszarach. Typowym ich przykładem są wynalazki Thomasa Edisona z dziedziny elektryczności czy niemiecki przemysł samochodowy za czasów Diesla. Obecnie głównym reprezentantem tego typu innowacji są startupy w takich miejscach jak Dolina Krzemowa i Izrael, który stał się fabryką startupów. Zdominowały go jednak amerykańskie fundusze venture capital i międzynarodowe korporacje, które oferując wysokie płace, drenują inne sektory gospodarki i osłabiają ich możliwości innowacyjne. Największym beneficjentem fabryki startupów są więc gracze zewnętrzni, którzy pompują ich wartość, aby je spieniężyć (czyli dokonać tzw. exitu) i uzyskać kilkukrotne przebicie. Zyski z tych transakcji omijają izraelską gospodarkę, nie przynosząc wzrostu zatrudnienia poza sektorem technologicznym. Startupy są wszędzie, ale nie w statystykach wzrostu – ironizuje autor. Wskazuje, że na świecie funkcjonują tysiące małych i średnich firm technologicznych (tzw. tech teens), które generują przychody i zyski, ale nie mają szans na wsparcie ze strony inwestorów, zarówno lokalnych, jak i zewnętrznych, bo cała uwaga skupia się na startupach.

Startupy są wszędzie, ale nie w statystykach wzrostu – ironizuje Breznitz.

Drugi etap rozwoju innowacji to projektowanie, budowa prototypów i inżynieria produkcji, często związana z realizacją zleceń dla międzynarodowych korporacji i globalnych marek. W tej działalności specjalizują się nie tylko pojedyncze firmy, jak amerykańska IDEO, lecz także całe regiony. Dzięki temu rozwinęła się i uzyskała światową konkurencyjność gospodarka tajwańska. Jak wskazuje autor, większość innowacji powstałych w Dolinie Krzemowej czy w Izraelu opiera się na tajwańskich prototypach i inżynierii produkcji (np. Quanta Computers oferuje projekty laptopów).

W tradycyjnych branżach przykładem całego regionu, który na takim podejściu zbudował międzynarodową konkurencyjność, jest leżąca w pobliżu Wenecji Riviera del Brenta (około 90 producentów i 200 dostawców komponentów), specjalizująca się w projektowaniu luksusowego obuwia dla globalnych marek i opracowywaniu technologii jego produkcji. To pokazuje, że da się wygrać z azjatycką konkurencją, choć przegrało z nią wielu włoskich producentów mebli. Byli w stanie to osiągnąć producenci z regionu Alto Livenza, którzy specjalizują się w wyposażeniu dla hoteli butikowych. Regionom tym, tak jak Tajwanowi, udało się utrzymać wiele miejsc pracy, na których wymagane są różne kompetencje i zestawy umiejętności.

Produkcja też może być innowacyjna

W kolejnej fazie rozwoju (innowacje produktów i komponentów) firmy skupiają się na ulepszaniu produktów i poszerzaniu zakresu ich stosowania (tzw. innowacje przyrostowe). To istotny, choć – jak wskazuje Breznitz – lekceważony aspekt innowacji. A przecież to właśnie zastosowanie silnika spalinowego czy tranzystorów spowodowało przełomy w wielu różnych sektorach gospodarki. Dzięki takim innowacjom gospodarka niemiecka jako jedna z niewielu na Zachodzie utrzymuje dodatni bilans handlowy z Chinami. Firmą, która może być sztandarowym przykładem sukcesu w zakresie innowacji przyrostowych, jest tajwański producent rowerów i ich osprzętowania Giant – przed laty zupełnie nierozpoznawalny poddostawca amerykańskiego Schwinna. Warto też wskazać na indyjskie firmy Wipro, Infosys i Tata Consulting – globalnych specjalistów od tworzenia projektów oprogramowania i jego komponentów – a także na region Rzeki Perłowej w Chinach, kolebki innowacji przyrostowych w zakresie produkcji smartfonów przez takie podmioty jak Oppo, Vivo, ZTE czy Huawei. Nie można też nie wspomnieć o sukcesie firm tajwańskich, takich jak TSMC i UMC, które stały się globalnym dostawcą najnowocześniejszych układów scalonych (chipset) tworzonych na zamówienie innych firm (tzw. pureplay foundry).

Innowacje – koło zamachowe rozwoju cywilizacyjnego

Ostatni wyróżniony w książce etap innowacji będących podstawą wzrostu to produkcja i montaż. Autor twierdzi, że region Shenzen i Rzeki Perłowej w Chinach, gdzie 40 lat temu dominowały uprawy rolne i rybołówstwo, niesłusznie jest postrzegany wyłącznie jako zagłębie taniej, szybkiej i masowej produkcji. To raczej miejsce wytwarzania tysięcy wyrafinowanych i złożonych produktów na skalę, której nigdy nie osiągnęły zachodnie korporacje. Jedną z największych firm wywodzących się z tego obszaru jest Foxconn, zatrudniający 250 tys. pracowników w największych zakładach w Chinach. Wytwarza w nich setki produktów dla wielu markowych firm, składających się z tysięcy komponentów pochodzących od setek dostawców. Firma jest zdolna zmienić asortyment i skalę produkcji zaledwie w ciągu jednego dnia. Wydawałoby się, że liczba innowacji w tej działalności jest bliska zera, ale można za nie uznać zarówno drobne ulepszenia, które przy wielkiej skali przynoszą wymierne efekty, jak i nieustanne doskonalenie zarządzania procesem produkcji. Taka sytuacja, konkluduje Breznitz, od lat gwarantuje wzrost gospodarczy i daje zatrudnienie milionom ludzi, przyczyniając się do większego dobrobytu niż startupy w Dolinie Krzemowej.

Doskonalenie zarządzania procesem produkcji od lat gwarantuje wzrost gospodarczy i daje zatrudnienie milionom ludzi w Chinach.

Autor „Innowacji w praktyce” nie ogranicza się do analizy działalności innowacyjnej, która przyniosła sukces. Poświęca także uwagę regionom i miastom, które miały ambicje, by dokonać rozwoju technologicznego, jednak rezultaty były ograniczone lub okazały się porażką. Przykładem jest Atlanta. Główną przyczyną było tu słabe osadzenie firm technologicznych w sieciach społecznych, które ułatwiają znalezienie pracowników, inżynierów, menedżerów, inwestorów, pomysłów i wsparcia sfery publiczno-prywatnej. Co więcej, pisze Breznitz, można dysponować wszystkimi elementami niezbędnymi do budowy technologicznego ekosystemu, ale elementy te mogą nie współgrać ze sobą. W takich warunkach mogą oczywiście powstać startupy, ale te z potencjałem szybko zostaną przejęte przez zewnętrznych inwestorów, którzy przeniosą je w miejsce, gdzie można je rozwijać i sprzedać, szybko zarabiając na inwestycji. Częściowo zdarzyło się tak w przypadku kanadyjskiej platformy e-commerce Shopify. Dlatego za centrum innowacji trzeba uznać nie firmy, lecz raczej kompetencje i instytucje.

Liczą się przychody, nie wyceny

Zjawiskiem ograniczającym rozwój innowacji jest finansjeryzacja, która zbyt duże znaczenie przypisuje funduszom venture capital, kierującym się w finansowaniu startupów wysoką stopą zysku, oraz nastawieniu korporacji na krótkoterminowy wzrost wartości dla akcjonariuszy. Hamująco na innowacje wpływa także istniejący system patentów i praw ochrony własności intelektualnej. Chodzi o to, że patenty przyznawane są jedynie wynalazcy, a nie podmiotom czy osobom, które znalazły dla innowacji zastosowanie w ulepszaniu produktów czy usług. Zdaniem Dana Breznitza, który powołuje się na przeprowadzone badania, prowadzi to do monopolizacji rynku, przede wszystkim w sektorze technologicznym, i hamuje proces innowacji o charakterze następczym.

Szczególnie szkodliwe są tzw. rodziny patentów, które potrafią blokować innowacje w specyficznych technologiach. Uruchamiają też fikcyjne firmy zwane trollami patentowymi, których jedynym celem jest wymuszanie opłat licencyjnych – najwięcej zarabiają więc kancelarie prawne, a nie innowatorzy. A przyznawanie patentów ma charakter masowy – w 2019 r. w Chinach zarejestrowano ich ponad 450 tysięcy, w USA ponad 350 tysięcy. Autor wskazuje, że spowolnienie rozwoju innowacji zagraża wręcz przyszłemu dobrobytowi ludzkości.

Dojrzałość sektora fintech sprzyja rekordowym inwestycjom venture capital

Na rynku finansowania startupów potrzebne są więc nowe źródła cierpliwego kapitału, chociażby w postaci funduszy emerytalnych, które sprawiałyby, że więcej korzyści z innowacji odnosiłyby regiony, gdzie one powstają. Pod tym względem korzystne mogłoby być finansowanie dłużne, gdyż startupy skupiałyby się bardziej na wzroście przychodów, a mniej na wzroście wycen. Taką strategię przyjął w ostatnich latach Izraelski Urząd ds. Innowacji, uznając ją za lepszą drogę do skalowania działalności młodych firm technologicznych. Wymaga to jednak zmiany podejścia banków, które powinny zdobyć kompetencje w zakresie oceny ryzyka sektora high-tech. Wzrost innowacji mogłoby także pobudzić rozwiązanie kwestii dostępu do danych, tak aby miasta i regiony mogły korzystać z danych pozyskiwanych i gromadzonych w ramach działalności prowadzonej przez firmy technologiczne (np. przewozowej – Uber, Lyft itp.) do generowania kolejnych innowacji. Najlepszym wyjściem byłoby więc przyznanie pełnych praw własności danych klientom tych firm.

Na rynku finansowania startupów potrzebne są nowe źródła cierpliwego kapitału, chociażby w postaci funduszy emerytalnych.

Istotną rolę w rozwoju innowacji odgrywają – jak twierdzi Dan Breznitz – czynniki komplementarne, do których zalicza instytucje badawcze i szkolnictwa wyższego, a także wiedzę na temat najnowszych trendów technologicznych, jak zaawansowana produkcja, sztuczna inteligencja czy nanotechnologia. Duże znaczenie jako animatorzy innowacji mają agencje rozwoju, takie jak tajwańskie ITRI, izraelskie OCS, fińska Sitra, singapurski A*Star, duński GTS i kanadyjski IRAP. Nie zawsze muszą być podmiotami publicznymi i dysponować dużymi zasobami finansowymi. Ważne, aby miały wyrazistą wizję i misję działania. Reprezentują one cztery modele funkcjonowania. Mogą wpierać produktywność, modernizację, ukierunkowanie na zmianę lub transformację. Ponieważ nigdy nie wiadomo, co może przynieść oczekiwane skutki, miasta, regiony czy nawet państwa muszą być gotowe do ciągłego eksperymentowania ze swoją polityką innowacyjną.

Książka Dana Breznitza niewątpliwie jest pozycją ciekawą i aktualną, jednak adresowaną do bardziej wyrobionego czytelnika. „Innowacje w praktyce” nawiązują do innych klasycznych prac dotyczących rozwoju i wspierania przedsiębiorczości oraz innowacji, autorstwa Petera Druckera, Michaela Portera czy Claytona Christensena. Poszerzają też zakres przeprowadzonych w nich analiz. Wiele inspiracji powinni tu znaleźć interesariusze szeroko pojętego ekosystemu innowacji – od założycieli startupów, przez publiczne agencje, ośrodki naukowo-badawcze, po władze lokalne i sektor finansowy.

Otwarta licencja


Tagi