Mikołaj Oettingen: Elektrownia atomowa to 20 lat kosztów i 40 lat zysku

Elektrownia atomowa jest projektowana na około 60 lat. Wszystkie zobowiązania, które są zaciągnięte na budowę spłacają się po 20 latach, czyli mamy 40 lat czystego zysku. Najważniejsze to zacząć i ponieść te koszty początkowe – uważa dr inż. Mikołaj Oettingen, wykładowca koreańskiej KEPCO International Nuclear Graduate School, adiunkt na Wydziale Energetyki i Paliw Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.

 

„Obserwator Finansowy”: Czy mamy jakiś inny wybór niż jak najszybsza budowa elektrowni atomowej, jeśli chcemy zastąpić w miksie węgiel?

Mikołaj Oettingen: Obecnie jest to jedyny wybór, który krótkoterminowo może zostać wprowadzony. Wyborem kolejnym są odnawialne źródła energii, jednak one nie zapewniają stabilności systemu elektroenergetycznego, dlatego podjęto decyzję o wdrożeniu energetyki jądrowej w Polsce. Uważana jest bowiem za źródło zielonej energii.

Jak rozumiem, to przełom technologiczny, na to pozwolił? Te generacje reaktorów są już zielonymi źródłami energii?

Tak, te generacje reaktorów są traktowane przez Komisję Europejską jako zielone źródło, jako zrównoważone źródło. Ogólnie energetyka jądrowa w procesie wytwarzania energii z atomu nie produkuje dwutlenku węgla. Pod tym względem daje przewagę nad innymi kopalnymi paliwami. Technologie nowe, które będą w Polsce budowane i są przewidziane do budowy, są technologiami bezpiecznymi, mającymi multum systemów bezpieczeństwa i dlatego też zostały wybrane. Polska nie podjęła wyboru ad hoc. Ten wybór był poprzedzony analizami, że te pozyskane technologie są technologiami bezpiecznym.

W Polityce Energetycznej Polski założono, że w 2033 r. uruchomiony zostanie pierwszy blok jądrowy o mocy od 1 do 1,6 GW, a kolejne będą uruchamiane co 2–3 lata. W sumie sześć bloków do 2043 r. Czy to realne założenie?

Jak najbardziej realne. Polityka energetyczna Polski tak to definiuje, bo budowa elektrowni jądrowej trwa w tym momencie od siedmiu do dziesięciu lat, więc te terminy są realne. Bardzo ważną kwestią jest definicja budowy elektrowni jądrowej, ponieważ sama budowa a uruchomienie elektrowni to są dwie różne sprawy. Terminy są realne, ale całość wymaga zaangażowania państwa polskiego na każdym szczeblu.

Gdzie mamy zatem wąskie gardła? Co należy zrobić w pierwszej kolejności?

Rozpocząć realną budowę, czyli musi powstać studium przygotowawcze przynajmniej pierwszej elektrowni, która będzie budowana na Pomorzu. Ta budowa ma wystartować w ciągu 2–3 lat. Musimy zatem zrobić wszystko, żeby rzeczywiście ta budowa wystartowała. Warto zaznaczyć, że oficjalnie budowa elektrowni nie jest liczone od prac niwelacyjnych terenu itd. Budowa wystartuje od tzw. pierwszego wylania betonu jądrowego, czyli od rozpoczęcia budowy budynku reaktora. Powinniśmy więc dążyć do tego, aby to stało się jak najszybciej.

Wybór elektrowni atomowej to wybór nie tylko techniczny, ale też trochę polityczny. Czy to jest tak, że Koreańczycy, którzy nie są naszymi partnerami w NATO, są lepszymi partnerami do budowy niż Amerykanie i Francuzi, którzy jednak w NATO są?

Każdy z wyborów ma i wady, i zalety. Nie możemy tego traktować zero-jedynkowo. Przede wszystkim Amerykanie są partnerem strategicznym, tak jak Francuzi, ale na poziomie europejskim. Koreańczycy natomiast są bardzo rzetelnym partnerem gospodarczym. Oni przede wszystkim gwarantują to, że ta elektrownia powstanie realnie krótkim czasie, a koszty tej elektrowni nie będą wyśrubowane. Dlaczego tak mówię? Dlatego, że zostało to potwierdzone np. poprzez budowę elektrowni jądrowej w technologii koreańskiej w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.

Amerykanie i Francuzi nie budują poza swoimi granicami?

Budują. Amerykanie budują elektrownie w Chinach. Francuzi zaś budują w Chinach i uruchomili już elektrownię w Finlandii i szykują kontrakt prawdopodobnie w Indiach.

Czy przy tego typu inwestycjach jest coś takiego jak offset technologiczny? Przy dużych zakupach zbrojeniowych mamy coś takiego. Czy polska nauka i przemysł mogą na tym skorzystać?

To jeden z głównych punktów negocjacyjnych, ponieważ offset musi być. Polska nie powinna w żadnym wypadku być tylko biernym kupującym technologie, czyli państwem, które dostaje technologie i nie ma z tego żadnego transferu tej technologii. Niedopuszczalna jest sytuacja, w której wybudowaliśmy coś i niech Koreańczycy się tym zajmą. Nie. Musimy wypracować nasze kompetencje, żeby po pewnym czasie również z Koreańczykami pójść dalej. I to jest idealny układ, kiedy kupujemy elektrownię jądrową, ale mamy transfer technologii, która pozwala nam się rozwinąć i zapewnia przejście z tym partnerem do innego kraju. Tak to powinno wyglądać. Czyli ten transfer technologii jest i będzie.

Czemu zatem Koreańczycy wcześniej nie zainwestowali w Europie? Wydaje się to idealny mariaż. Polska bardzo potrzebowała takich inwestycji, a czy Koreańczycy potrzebują wejść do Europy?

Koreańczycy od dłuższego czasu planowali wejście do Europy Środkowej i Wschodniej. Polska stała się takim hubem i to nie tylko w technologii jądrowej, ale również w innych technologiach. Koreańczycy jeszcze mocniej rozpoczęli ekspansję w naszym regionie. Po polskiej decyzji rzeczywiście ta elektrownia jądrowa musiała powstać. A tych partnerów, którzy mogliby zapewnić te technologie, jest niewielu. I to jest twarda gra między tymi trzema państwami. Koreańczycy, jak widać, wyrośli może nie lidera, ale są blisko sfinalizowania jednego z kontraktów.

Porozmawiajmy o SMR-ach. Być może różne konsorcja z udziałem spółek Skarbu Państwa zbudują ich nawet kilkanaście. I tutaj pan doktor Krzysztof Waśniewski zauważył, że koszty budowy SMR-ów w takiej liczbie przewyższają kapitalizację tych spółek. Przypuszczam, że z dużą elektrownią też jest tak samo. Skoro zatem tego nie zbudują spółki Skarbu Państwa, przynajmniej nie w stu procentach, to jak sfinansować atom?

Rzeczywiście koszty inwestycyjne w budowę elektrowni atomowej są ogromne, są nieporównywalne z innym przemysłem czy innymi metodami wytwarzania energii. Tylko że elektrownia atomowa jest projektowana na około 60 lat, czyli czas realnej pracy produkcji energii. Wszystkie zobowiązania, które są zaciągnięte na budowę takiej elektrowni spłacają się po 20 latach, czyli mamy 40 lat czystego zysku. Skąd więc wziąć pieniądze na początek? Jedna firma nie jest w stanie tego zapewnić. Zazwyczaj są to kredyty lokalne, jak i kredyty od instytucji państw, które zapewniają technologię. Tak to wygląda.

Czyli muszą być spółki Skarbu Państwa, musi być aktywna rola państwa, ale jak popatrzymy na to w terminie 20–40 lat, to jest to opłacalne. Nie patrzmy na to pod względem bieżących wyników rocznych spółki?

To zawsze ten dylemat, czy np. teraz musimy wydać kilkadziesiąt miliardów dolarów, a później tylko zyskujemy z inwestycji. Skądś trzeba wziąć te pieniądze na start.

Wysoki punkt wejścia, ale tania eksploatacja?

Tak, ponieważ w elektrowni jądrowej mamy bardzo małe koszty paliwa dla niej. Paliwo wymienia się w tym momencie raz na 1,5 roku, raz na dwa lata, bo są to małe koszty całej eksploatacji obiektu. Głównymi kosztami jest budowa i uruchomienie.

Inwestujemy w atom i potrwa to kilka lat. Czy istnieje jakaś technologia, która w przyszłości może być czymś jeszcze lepszym? Czy np. zielony wodór może spełnić jakieś nadzieje? Czy zimna fuzja, która jest jakimś takim Świętym Graalem fizyków, może być kiedykolwiek zastosowana?

Jeżeli chodzi o tak futurystyczne technologie, to musimy czekać na naukowy przełom. A jeżeli tego przełomu nie ma, to oczywiście ważne są badania naukowe prowadzone w tym kierunku. Jest dużo technologii, ale powinniśmy zaznaczyć jedną rzecz, żadne państwo nie powinno bazować na jednej technologii wytwarzania energii, bo jeżeli ta technologia okaże się, że niesie negatywne skutki, to wtedy nie będziemy mieli po prostu stabilnych dostaw energii, nie tylko elektrycznej, ale po prostu energii. Energetyka jądrowa w tym momencie w miksie z innymi jest optymalnym rozwiązaniem dla Polski. Nie wykluczamy zatem też częściowego użycia paliw kopalnych. Oczywiście w takiej perspektywie lat 2040–2050 węgiel w Polsce zostanie. Kluczowym słowem jest zatem miks energetyczny. I dodatkowo dywersyfikacja źródeł oraz dywersyfikacja dostaw paliwa. To gwarantuje bezpieczeństwo energetyczne państwa.

Rozmowa została przeprowadzona 14 września 2023 r. podczas Krynica Forum.

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Nie ma alternatywy dla atomu

Kategoria: Trendy gospodarcze
Wobec kryzysu energetycznego wzrosło zainteresowanie energetyką jądrową. Niektóre kraje posiadające elektrownie atomowe zapowiedziały przedłużenie eksploatacji pracujących reaktorów, inne przygotowują się do budowy kolejnych elektrowni. Realnych kształtów nabiera „Program polskiej energetyki jądrowej”, zakładający budowę reaktorów jądrowych o łącznej mocy od 6 do 9 GWe.
Nie ma alternatywy dla atomu

Atom daje tanią energię i niskie emisje

Kategoria: Ekologia
Uranu wystarczy na co najmniej 200 lat, a może nawet na dziesiątki tysięcy lat – mówi dr inż. Andrzej Strupczewski, profesor Narodowego Centrum Badań Jądrowych.
Atom daje tanią energię i niskie emisje

Polska energetyka jądrowa – szanse i rozbudowa

Kategoria: Trendy gospodarcze
Dużą szansą dla polskiej gospodarki jest energetyka jądrowa – mówi Mariusz Marszałkowski, redaktor portalu BiznesAlert.pl.
Polska energetyka jądrowa – szanse i rozbudowa