Światowe rynki kapitałowe w świetle ryzyka geopolitycznego
Kategoria: Trendy gospodarcze
Do przemyśleń na temat złożoności charakteru relacji pomiędzy pracodawcami a pracownikami w krajach Unii Europejskiej i ich bliskiego pogranicza (m.in. w Norwegii i w Turcji) skłaniają publikowane na początku października przez Eurostat informacje zaczerpnięte z obszernego badania dotyczącego europejskiego rynku pracy (European Labour Force Survey). Są wśród nich m.in. wyniki ankietowych sondaży dotyczących rygorów związanych z czasem pracy i towarzyszących im odczuciom pracowników.
Najbardziej liberalne podejście do rygorów czasu pracy – jak wynika z danych Eurostatu – mają pracodawcy w dwóch krajach skandynawskich – w Finlandii i w Szwecji. W obu z nich swój czas pracy kształtują przede wszystkim sami pracownicy – albo całkiem samodzielnie (w Finlandii w 22,5 proc., w Szwecji – w 19,2 proc.), albo z zachowaniem pewnych restrykcji ze strony pracodawców (w Finlandii – 47,6 proc. pracowników, w Szwecji – 46,2 proc.).
W obu tych krajach najłatwiej jest także wśród krajów Unii Europejskiej „wyskoczyć” z pracy na dwie godziny bez specjalnych formalności wymaganych przez pracodawcę. W Szwecji uważa tak (odpowiedzi: bardzo łatwo i dość łatwo) 84,5 proc. pracowników, w Finlandii – 80,6 proc. Podobnie jest w sąsiednich krajach skandynawskich – w Danii, Norwegii, Islandii, a także w Holandii. Większa niż w innych krajach jest tam także swoboda w możliwości skorzystania z kilku dni nieplanowanego urlopu.
Swoboda w chwilowym, czy okazjonalnym opuszczaniu miejsca pracy przez pracowników nie oznacza jednak braku stresu przy jej wykonywaniu. Najgorzej jest pod tym względem – jak wynika z dokumentacji Eurostatu – w Wielkiej Brytanii, gdzie pracownicy mają sporo swobody w organizowaniu swojego czasu pracy (co piąty pracownik ma w tym dużą swobodę, a tyle samo pełną). Pomimo to aż 53,7 proc. pracowników czuje zawsze lub prawie zawsze presję czasu.
Krajami, w których pracownicy doświadczają większej presji czasu są m.in. Niemcy i Belgia, gdzie także czas pracy w dużym stopniu kształtowany jest przez nich samodzielnie. Prawidłowości te nie zawsze są jednak tak bardzo widoczne. Na presję czasu uskarżają się np. pracownicy w Grecji i w Czechach, gdzie to nie oni, ale pracodawcy są częściej decydującymi organizatorami miejsca pracy.
Pracownicy w krajach północnej części Europy mogą częściej liczyć na chwilę wolnego czasu, ale jednocześnie znacznie częściej niż na południu – na co wskazują wyniki ankiet – muszą liczyć się z tym, że jeśli będzie taka potrzeba pracodawca, bądź klient firmy, nie będzie miał skrupułów w kontaktowaniu się w sprawach zawodowych nawet w czasie spędzania wakacji. Zdarza się to nawet po kilka razy w czasie urlopu mniej więcej co trzeciemu pracownikowi fińskiemu, szwedzkiemu, czy norweskiemu. W ponad połowie przypadków nie kończy się to jedynie na rozmowie telefonicznej, konieczne jest ze strony podwładnych podjęcie jakichś służbowych czynności, interwencji, a być może nawet wcześniejszy powrót do pracy.
W Europie Wschodniej rygory czasu pracy z reguły kształtowane są pod dyktando pracodawców.
Inaczej relacje pracodawców z pracownikami układają się w krajach wschodniej części naszego kontynentu. Tu rygory dotyczące czasu pracy zdecydowanie częściej kształtowane są pod dyktando zatrudniających. W najwyższym stopniu dotyczy to Bułgarii, gdzie – jak wynika z danych zebranych przez Eurostat – aż w 79,8 proc. przypadków wyłącznym „panem i władcą” miejsca pracy jest pracodawca. Niewiele pod tym względem różnią się wyniki analogicznego sondażu w Litwie (w 78,9 proc. o czasie pracy decyduje pracodawca), na Węgrzech (78,5 proc.), Cyprze (73,6 proc.), Chorwacji (73,4 proc.), czy na Łotwie (73,1 proc.).
W krajach tych, zwłaszcza w Bułgarii, trudno też lub bardzo trudno jest opuścić miejsce pracy na jedną – dwie godziny. Trudno jest także, zwłaszcza w Rumunii, Bułgarii, Łotwie i Litwie otrzymać ad hoc, bez specjalnych formalności, dzień czy dwa dni wolnego. Zarazem bardzo rzadko zdarza się tam żeby pracodawca kontaktował się z pracownikiem w czasie jego urlopu i oczekiwał od niego czegoś co ma związek z wykonywaną pracą.
Zebrane przez Eurostat dane wskazują, że Polsce, pod względem relacji pracodawców i pracowników bliżej jest raczej krajom Południa Europy niż Północy. Czas pracy w zdecydowanej większości przypadków (67,6 proc.) kształtowany jest przez pracodawców (średnia w UE to 60,6 proc.), chociaż dość znaczny jest, wyższy niż średnio w UE, odsetek pracowników, którzy sami sobie układają swój zawodowy „rozkład dnia”. Najbardziej samodzielni są pod tym względem pracownicy w Turcji (29,6 proc.).
W Polsce – jak wynika z ankiet – podobnie jak w innych krajach wschodniej części naszego kontynentu, raczej trudno jest bez specjalnych formalności „wyskoczyć” z pracy na jedną, czy dwie godziny. Ocenia tak swoją sytuację 39,7 proc. pracowników, przy średniej w UE na poziomie 33,6 proc. Trudniej jest pod tym względem jedynie w Łotwie, Słowacji, Rumunii i Bułgarii. Podobnie rzecz się u nas ma z możliwością wzięcia bez nadmiernych formalności jednego, czy dwóch dni urlopu. Blisko połowa pracowników (47,9 proc. – więcej niż średnio w krajach unijnych) uważa, że to trudne lub bardzo trudne.
Nie oznacza to jednak, że tak jak w innych „wschodnich” krajach polscy pracownicy mogą w czasie wolnego czasu całkiem uwolnić się od swoich pracodawców. Mniej więcej co dziesiąty z nich (9,7 proc., wynik podobny do Danii, niewiele niższy niż w Niemczech) musi liczyć się w tym czasie z kontaktami ze strony pracodawcy. W dwóch na trzy przypadki nie kończy się jedynie na telefonie z firmy, potrzebne jest także podjęcie przez pracownika jakiejś zawodowej aktywności.
Pod względem presji czasu w trakcie pracy Polska sytuuje się wśród krajów, w których związany z tym stres jest częstszy niż przeciętnie w UE. Na ciśnienie czasu – często lub zawsze – uskarża się w naszym kraju 37,9 proc. pracowników (przy średniej unijnej na poziomie 36,1 proc.). To wyższy wynik niż np. w Danii (37,4 proc.), czy Irlandii (35,5 proc.).
>>> Eurostat o rygorach miejsc pracy