(©Envato)
Przedstawiciele wielu branż na wspomnienie kryzysu związanego z COVID-19 z pewnością będą mieli traumę, nie tylko finansową. Jako jedni z nielicznych, przynajmniej na początku pandemii, nie narzekali jedynie producenci artykułów spożywczych i napojów (jedna z bardziej odpornych na skutki kryzysu branż pod względem odnotowanej produkcji). Tak przynajmniej wynika z raportu „Food Foresight: Impact of COVID-19 on the agri-food sector in Central and Eastern Europe” („Prognoza dla rynku żywnościowego: Wpływ COVID-19 na sektor rolno-spożywczy w Europie Środkowo-Wschodniej) przygotowanego przez EIT Food, Europejskiego Instytutu Innowacji i Technologii (EIT), we współpracy z firmą doradczą Deloitte. EIT zajął się w swojej analizie krajami Europy Środkowo-Wschodniej, dlatego że w większości państw naszego regionu rozmiar całego przemysłu rolno-spożywczego odgrywa relatywnie dużą rolę w gospodarce w porównaniu do państw Europy Zachodniej. W Polsce stanowi 11 proc., w Rumunii 14 proc., podczas gdy w Szwecji czy Niemczech około 5 proc.
Wczesne objawy pandemii
Gdy w kwietniu 2020 r. większość analizowanych gospodarek znajdowała się na dnie, głównie z powodu lockdownu i ogólnej niepewności na rynkach, produkcja artykułów spożywczych w krajach Europy Środkowo-Wschodniej była tylko o około 13 proc. niższa w porównaniu z kwietniem 2019 r. Produkcja dóbr trwałego użytku spadła w tym czasie aż o 43 proc. w ujęciu rocznym. Jeszcze większa recesja dotknęła dobra inwestycyjne, gdzie produkcja spadła prawie o połowę. Producenci żywności skorzystali na tym, że na wieść o wybuchu pandemii i lockdownie konsumenci rzucili się do robienia zapasów. Poza tym popyt na artykuły spożywcze, jako produkty pierwszej potrzeby, jest względnie stały, więc nawet zmiany w dochodach czy ograniczenia w handlu nie wpływają drastycznie na sprzedaż. Zmieniła się co najwyżej jej struktura w poszczególnych kategoriach.
Przemysł rolno-spożywczy w Europie Środkowo-Wschodniej ratowała też m.in. niska zależność od importu surowców pośrednich, czyli nasion, nawozów, pasz czy energii. W Polsce zakłócenia w łańcuchach dostaw, szczególnie z przełomu pierwszego i drugiego kwartału 2020 r., wymusiły poszukiwanie alternatywnych źródeł zaopatrzenia w surowce i opakowania niezbędne do produkcji na rodzimym rynku, co wpłynęło na rozwój produkcji krajowej. Problemy z zabezpieczeniem produkcji wynikły z powodu zakłóceń w przepływie pracowników do produkcji sezonowej.
Przemysł rolno-spożywczy w Europie Środkowo-Wschodniej ratowała m.in. niska zależność od importu surowców pośrednich, czyli nasion, nawozów, pasz czy energii.
COVID-19 spowodował również ograniczenia w eksporcie na niektóre rynki, takie jak Afryka czy Bliski Wschód, gdzie blokada trwała znacznie dłuższej niż w krajach europejskich. Producenci żywności, którzy dotychczas eksportowali część swoich produktów na rynki, które załamały się w czasie pandemii, byli zmuszeni do przekierowania ich na rynek lokalny, co w wielu przypadkach zwiększyło konkurencyjność. W niektórych krajach mimo pandemii eksport wzrósł. W Polsce od stycznia do października 2020 r. wartość eksportu towarów rolno-spożywczych rok do roku zwiększyła się o 7 proc.
Megatrendy zmieniają rynek
Mimo że sektor rolno-spożywczy okazał się jednym z najbardziej odpornych na kryzys, sama pandemia przyspieszyła jednak rozwój tendencji, które będą miały ogromny wpływ na cały sektor. Chodzi m.in. o cyfryzację, bardziej świadome wybory konsumentów czy preferencje dotyczące lokalnych produktów. Jak podkreślają autorzy raportu EIT, którzy przedstawiają różne możliwe scenariusze przyszłości, COVID-19 znacząco zmienił zasady funkcjonowania branży rolno-spożywczej, a także sposoby kupowania żywności i, ogólnie, nastawienie konsumentów do produktów żywnościowych.
Jednym z trendów, widocznych już teraz wśród producentów i przetwórców żywności, jest gwałtowne przyspieszenie procesów cyfryzacji i automatyzacji w rolnictwie. W 2017 r. na świecie dopiero eksperymentowano z uprawami w całości obsługiwanymi maszynowo – od zasiewu przez pielęgnację aż po zbiory, bez pracy ręcznej. Dziś, wobec niedoboru pracowników sezonowych spowodowanego protekcjonizmem rynków, to całkiem realna perspektywa. Zwłaszcza że np. roboty do opryskiwania i odchwaszczania mogą zmniejszyć zużycie środków ochrony roślin nawet o 90 proc. Z kolei czujniki RFID mają możliwość śledzenia transportu żywności z pola do sklepu (co może być szczególnie przydatne w monitorowaniu skażenia bakteriami chorobotwórczymi, np. E. Coli i pomogłoby uniknąć konieczności wycofywania produktów w całym kraju).
Pandemia znacznie też przyspieszyła cyfryzację samej sprzedaży. Jak wynika z europejskiego badania konsumentów przeprowadzonego przez Bain&Company, rozwój segmentu spożywczego w e-handlu przyspieszył z powodu koronawirusa nawet o cztery lata. Połowa Europejczyków kupowała w trakcie lockdownów produkty spożywcze online. Wcześniej robiło to czterech na dziesięciu konsumentów. Spośród osób, które po raz pierwszy skorzystały z e-grocery w czasie pandemii, około jedna trzecia nadal zamierza wybierać to rozwiązanie. Eksperci przewidują, że kupowanie żywności przez internet nie jest sezonową modą i zostanie z nami na dłużej. Ten trend sprawił, że rośnie liczba producentów żywności otwierających sklepy internetowe. Przykładem z rodzimego rynku są Mlekovita oraz Herbapol-Lublin.
Zmiany w oczekiwaniach konsumentów
Na rynku w trakcie pandemii najbardziej było widać nagłą zmianę w zachowaniu konsumentów. Z powodu zamkniętych restauracji i zakładowych stołówek, a jednocześnie z obawy o zdrowie zaczęli gotować w domach i coraz większą uwagę zwracać na pochodzenie i bezpieczeństwo produktów. Wzrosła sprzedaż produktów „zdrowszych”: wegańskich, 100-proc. soków czy żywności funkcjonalnej. Spożycie mięsa, które dotychczas w całej Europie rosło, w ostatnich latach, m.in. w Polsce, zaczęło nieznacznie spadać. Jednocześnie coraz więcej osób całkowicie rezygnuje z mięsa i produktów pochodzenia zwierzęcego. Według badania PMR 6 proc. Polaków wybiera dietę wegetariańską lub wegańską. Z kolei zakup produktów przeznaczonych dla wegan i wegetarian deklarowało 36 proc. respondentów. Co pokazuje, że konsumenci są skłonni ograniczać codzienne jedzenie mięsa lub produktów odzwierzęcych na rzecz tzw. fleksitarianizmu.
Dla branży rolno-spożywczej jest to sporym wyzwaniem. Szczególnie w Polsce, gdzie w strukturze eksportu dominuje właśnie mięso i jego przetwory oraz produkty mleczne, a ponadto tytoń, wyroby tytoniowe, cukier i wyroby cukiernicze – czyli to, z czego świadomi konsumenci rezygnują. W zamian coraz częściej poszukiwane są produkty z certyfikatami jakości, w tym ekologicznymi. W 2020 r. rynek certyfikowanych produktów ekologicznych wzrósł o 30 proc. i wszystko wskazuje na to, że będzie rozwijał się dalej, wraz z rosnącą świadomością konsumentów.
W Polsce w strukturze eksportu dominuje mięso i jego przetwory oraz produkty mleczne, tytoń, wyroby tytoniowe, cukier i wyroby cukiernicze – czyli to, z czego świadomi konsumenci rezygnują.
Konsumenci są bardziej świadomi pochodzenia produktów, ich wpływu na środowisko czy dobrostan zwierząt. Dla producentów słodyczy oznacza to coraz częściej konieczność kupowania surowców z certyfikowanych źródeł, co dotyczy np. oleju palmowego, uważanego za winowajcę wycinania lasów deszczowych, dla hodowców – karmienie zwierząt karmą z niemodyfikowanych genetycznie składników. Według globalnego badania Ipsos 86 proc. ludzi oczekuje, że świat po pandemii będzie bardziej zrównoważony i sprawiedliwy niż przed kryzysem. Co więcej, 72 proc. ludzi chce, aby ich życie się zmieniło i traktują zdrowy tryb życia jako sposób na poprawę ich układu odpornościowego.
Biorąc pod uwagę, że Unia Europejska rozważa wprowadzanie wyższych stawek VAT na wysoko przetworzone produkty żywnościowe, bogate w niezdrowe tłuszcze, cukier czy sól, albo nawet zakaz ich reklamowania, popyt na zdrową żywność może jeszcze bardziej wzrosnąć. Przykładem zmian legislacyjnych jest choćby wprowadzenie od tego roku podatku cukrowego w Polsce. Coraz częściej mówi się też o konieczności odchodzenia przez Unię Europejską od dopłat do produkcji mięsa i mleka i wsparciu produkcji zrównoważonej.
Skracanie dystansu rolnik–konsument
W trakcie zamknięcia konsumenci zaczęli szukać alternatywnych sposobów zdobywania żywności, co zwiększało popyt na produkty lokalnych producentów i rolników, kupowane od nich przez platformy internetowe. W jednym z regionów Rumunii przed pandemią tylko 12 proc. konsumentów kupowało w ten sposób żywność od lokalnych producentów. W czasie pandemii (marzec-kwiecień 2020) ta liczba wzrosła do 60 proc.
Skłonność konsumentów do otwierania się na alternatywne, lokalne źródła żywności jest szansą dla sektora rolnego na stworzenie nowej, bezpośredniej bazy klientów i przyspieszenie procesu cyfryzacji w branży, co może pomóc mniejszym graczom w konkurowaniu z większymi producentami i dystrybutorami. Ten trend ma wzmacniać unijna strategia „od pola do stołu”.
To spora rewolucja, biorąc pod uwagę, że przed pandemią głównie stawiano na konsolidację gospodarstw poprzez przejęcia przez większych graczy rolniczych, dzięki którym zresztą postępowała automatyzacja. Kapitał do inwestowania w technologię mają zazwyczaj duże podmioty, w przeciwieństwie do mniejszych, niezależnych rolników.
W efekcie w samej Polsce liczba gospodarstw rolnych (głównie mikro- i małych) spadła z 2500 w 2005 r. do około 1300 w 2015 r. na rzecz dużych przedsiębiorstw przemysłowych. Być może nowe oczekiwania konsumentów zahamują ten proces, choć „małe” gospodarstwa też czekają nowe wyzwania i szanse. Dawniej mikrogospodarstwa produkowały głównie na własne potrzeby. Teraz mogą konkurować z dużymi gospodarstwami, produkując np. niszową, ekologiczną, doskonałej jakości żywność dla lokalnej grupy klientów zaopatrywanych w zautomatyzowany sposób.
Unijny nacisk na zrównoważony rozwój
Oprócz oczekiwań klientów zmienia się też polityka unijna, co wymusi przeprowadzenie reform. Od 2023 r. wejdą bowiem w życie zasady Wspólnej Polityki Rolnej (WPR), które radykalnie zmienią obraz rolnictwa w całej Europie. Konsultacje dotyczące polskiego planu strategicznego dla WPR trwają do lutego tego roku. Już w 2019 r. Komisja Europejska opublikowała dziewięć celów, które będą kluczowe przy organizowaniu wsparcia dla produkcji rolnej. Chodzi m.in. o przyczynianie się przez rolników do łagodzenia zmian klimatu, a także do zrównoważonej produkcji energii, wspierania wydajnego gospodarowania zasobami naturalnymi, ochrony różnorodności biologicznej, siedlisk i krajobrazu, promowanie biogospodarki i zrównoważonego leśnictwa.
W styczniu tego roku Komisja Europejska przedstawiła listę tzw. ekoschematów, dzięki którym przyszła polityka rolna ma być bardziej przyjazna środowisku i przyczynić się do ochrony klimatu. Jest to nowy instrument mający na celu nagradzanie rolników, którzy zdecydują się bardziej zaangażować w działania na rzecz środowiska i klimatu. Ekoschematy mają przyczynić się do osiągnięcia celów Europejskiego Zielonego Ładu oraz być wsparciem dla strategii „Od pola do stołu” i „Bioróżnorodności”, które zakładają m.in. 10-proc. odłogowanie gruntów rolnych, przeznaczenie 25 proc. gruntów pod uprawy ekologiczne oraz znaczące ograniczenie stosowania nawozów i środków ochrony roślin. Rolnicy, którzy zdecydują się na takie działania, dostaną dodatkowe unijne dotacje. A to oznacza, że w ochronę środowiska mogą włączyć się ci, których inne argumenty nie przekonały.