Autor: Marek Pielach

Dziennikarz Obserwatora Finansowego, specjalizuje się w makroekonomii i finansach publicznych

Philippe Maystadt: Nie da się pogodzić unii monetarnej i suwerenności państwa w sprawach ekonomii

Do zwalczenia kryzysu Europa potrzebuje: silniejszego Europejskiego Urzędu Nadzoru Bankowego (EBA), Europejskiego Banku Centralnego oraz funduszu ratunkowego, który powinien być przez EBC wspierany – powiedział Philippe Maystadt, były minister finansów Belgii, na spotkaniu w Polsce.
Philippe Maystadt: Nie da się pogodzić unii monetarnej i suwerenności państwa w sprawach ekonomii

Philippe Maystadt (Fot. M.Pielach/OF)

Philippe Maystadt był prezesem Europejskiego Banku Inwestycyjnego (w latach 2000-2011). Bezpośrednio obserwował wydarzenia, które doprowadziły do dzisiejszego kryzysu.  Z tej perspektywy wskazuje na pięć słabości, które, jak sam przyznaje, były podnoszone jeszcze przed podpisaniem Traktatu z Maastricht.

Po pierwsze pakt stabilności i wzrostu skupił się wyłącznie na dyscyplinie budżetowej ignorując inne aspekty gospodarki. W efekcie Ecofin nie dostrzegł w porę kryzysu w Hiszpanii i Irlandii, bo oba kraje były pod względem długu publicznego prymusami. W 2006 roku Dublin miał dług publiczny na poziomie 12 proc. PKB,  a Hiszpania 31 proc., a więc znacznie poniżej 60 proc. kryterium z Maastricht.

– Obowiązywał wtedy rodzaj religijnej wiary wśród ministrów finansów, że jeśli osiągnie się równowagę budżetową, wszelkie inne nierówności automatycznie się naprawią – przyznaje Maystadt.

Po drugie nawet w swoim wąskim budżetowym podejściu pakt stabilności był obarczony błędem polegającym na tym, że nie czynił różnicy między wydatkami na konsumpcję, a wydatkami na inwestycje. I tego, a nie samych liczb, powinna dotyczyć prawdziwa złota zasada budżetowa.

Po trzecie słabością była sama realizacja paktu stabilności.

– Wielu negocjujących traktat z Maastricht miało polityczną schizofrenię. Z jednej strony chcieli unii monetarnej, która jest z natury silnie integrująca, z drugiej strony chcieli zachować swoją narodową suwerenność w sprawach ekonomii i budżetu – mówi.

Przypomina też słynny 2003 rok, w którym to nie kto inny, ale Francja i Niemcy bezkarnie naruszyły pakt.

Pod tym względem lepsze jest rozwiązane funkcjonujące w tzw. sześciopaku (pięć rozporządzeń i jedna dyrektywa nakładające większą dyscyplinę w finansach publicznych państw UE ). Komisja Europejska nakłada sankcje, które działają automatycznie, chyba że większość krajów zadecyduje, że mają nie działać. To odwrotność poprzedniej sytuacji – sankcje obowiązywały dopiero po przegłosowaniu przez wszystkich.

Te trzy słabości związane były z traktatem z Maastricht. Dwie kolejne uświadomiliśmy sobie już w czasie trwania kryzysu.

Po czwarte więc, okazało się, że nie było narzędzi pomocy krajom na wczesnym etapie ich problemów. Pod presją Niemiec nie dopuszczono bowiem do tego aby Europejski Bank Centralny był pożyczkodawcą ostatniej instancji dla państw członkowskich, co odróżnia go od amerykańskiego, brytyjskiego czy japońskiego banku centralnego.

Po piąte wreszcie okazało się, że wyłącznie krajowy nadzór nad bankami niesie ze sobą ograniczenia. Skoro banki dawno wyszły poza granice krajów, to samo powinien zrobić nadzór.

– Jest wiele przykładów na to, że brak współpracy pomiędzy krajowymi nadzorcami pogorszył sytuację niektórych banków – mówi Maystadt.

Maystadt widziałby więc wzrost roli Europejskiego Urzędu Nadzoru Bankowego, który powinien bezpośrednio nadzorować banki, a nie tylko rozstrzygać konflikty pomiędzy krajowymi nadzorcami.

– W unii monetarnej potrzebujemy takiego samego rodzaju działań podejmowanych przez trzy instrumenty: Europejski Urząd Nadzoru Bankowego, dostarczający płynności Europejski Bank Centralny oraz mechanizm rozwiązywania kryzysów: dziś to EFSF, jutro ESM – podsumowuje.

W sesji pytań dużo miejsca poświęcił wizji nowego mandatu Europejskiego Banku Centralnego. Philippe Maystadt chciałby, żeby był on odpowiedzialny za stabilność finansową strefy euro, nie tylko stabilność cen. Przyznał też, że dyskutuje się o tym aby EBC wspierał państwa nie bezpośrednio, ale pośrednio np. zapewniając płynność EFSF, a potem ESM.

– Skoro EBC pożyczył bankom pieniądze na 1 proc. na 3 lata, to może pożyczyć je także EFSF, który będzie mógł je pożyczyć krajom członkowskim na lepszych warunkach – wyjaśnia Philippe Maystadt.

Pomysł ten popiera podobno coraz więcej krajów strefy euro. Kluczowe jak zwykle będzie poparcie Niemiec, ale i tu Maystadt okazał się optymistą. Stwierdził, że Niemcy dokonały wyboru i wolą europejskie Niemcy, a nie germańską Europę. Finalnie zatem kryzys przełoży się na ściślejszą integrację nie tylko ekonomiczną, ale także np. na lepszą współpracę w dziedzinie bezpieczeństwa.

Drugi uczestnik debaty, dr hab. Adam Szyszka, profesor nadzwyczajny SGH, także okazał się optymistą jeśli chodzi o przyszłość integracji europejskiej. Kontrastowało to z samym początkiem jego wystąpienia, w którym stwierdził, że to właśnie nadmierny optymizm doprowadził do kryzysu takich rozmiarów, ponieważ do ostatniej chwili nikt nie chciał dostrzec negatywnych wydarzeń.

– Byliśmy świadkami obniżenia ratingu obligacji Grecji do poziomu śmieciowego dopiero wiosną 2010 roku, ale w bilansach europejskich banków z 2010 roku nie widzieliśmy dużych odpisów. One pojawiły się dopiero w 2011 roku. Ludzie opóźniają przyjęcie prawdy. Nawet dziś nie mamy jeszcze formalnej deklaracji bankructwa Grecji, a kraj który nie może nawet obsłużyć swojego długu, nie mówiąc już o jego spłacie, według definicji jest bankrutem – mówił.

Wszystko dlatego, że w tym przypadku toczy się gra między europejskimi bankami, a amerykańskimi funduszami typu hedge o aktywowanie greckich CDS-ów.

Debatę pt.: Główne słabości zarządzania ekonomicznego w strefie euro i sposoby ich naprawy, zorganizowały 13 marca SGH, CASE, Ambasada Belgii i Belgian Business Chamber.

Philippe Maystadt (Fot. M.Pielach/OF)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

System z Bretton Woods i jego dziedzictwo – wnioski z konferencji naukowej

Kategoria: Analizy
Po upadku systemu z Bretton Woods zwiększyła się skala dyskrecjonalności polityki pieniężnej. Rosnąca popularność kryptowalut wymusiła na bankach centralnych zainteresowanie pieniądzem cyfrowym, który ponownie może zmienić zasady rządzące polityką pieniężną.
System z Bretton Woods i jego dziedzictwo – wnioski z konferencji naukowej