Portal wynagrodzenia.pl (firma Sedlak&Sedlak) opisuje płace w polskim wojsku. „Najniższe wynagrodzenie podstawowe otrzymują żołnierze korpusu szeregowych – szeregowi otrzymują 2 500 zł, a starsi szeregowi o 50 zł więcej. Wraz z kolejnymi stopniami pensja podstawowa wojskowych rośnie. W korpusie podoficerów zawodowych, żołnierze otrzymują od 2 940 do 3 600 zł uposażenia zasadniczego. Dopiero w korpusie oficerów zawodowych, wynagrodzenia podstawowe są wyższe niż przeciętne wynagrodzenie w gospodarce narodowej, które w 2013 roku wyniosło 3 650 zł brutto. Płace zasadnicze od szarży podporucznika wzwyż zaczynają się od 3 800 zł. Od generała broni na stanowisku dowódcy korpusu pensje podstawowe przekraczają już 10 tys. zł. Najwyższe uposażenie zasadnicze otrzymuje Szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego – niemal 15 tys. zł”.
Tyle wynoszą płace zasadnicze. Pełne wynagrodzenia są nieco wyższe – w 2013 roku najmniej zarabiali szeregowi, a najwięcej generałowie. Przeciętne miesięczne wynagrodzenie tych pierwszych wynosiło 3 154 zł, a tych drugich 14 294 zł brutto – podaje portal. Dodatki specjalne otrzymują m.in. nurkowie, marynarze, piloci, spadochroniarze i saperzy.
W Brisbane za kilka dni szczyt G-20, a w istocie szczyt plutokratów – twierdzi Wayne Swan, były minister finansów Australii – jeśli nie podejmie kluczowego dla wzrostu gospodarczego tematu nierówności.
Na podobny temat tzw. inkluzywnego wzrostu gospodarczego, czyli włączającego z jego korzyści szerokie kręgi społeczne, wypowiada się Ricardo Hausmann, były minister planowania Wenezueli.
Skąd się biorą różnice w tempie wzrostu i produktywności między państwami i różnymi regionami w danym państwie? Otóż, jak pisze Hausmann, odpowiedź jest bardzo prosta – decydują koszty stałe. Współczesna produkcja jest oparta o sieci. Nowoczesna firma to sieć ludzi z różnymi kompetencjami – od produkcji przez marketing, logistykę, sprzedaż do księgowości i zarządzania zasobami ludzkimi. Firma musi być połączona siecią transportową i telekomunikacyjną z innymi firmami, dostawcami i klientami. Potrzebne są sieci wody i usuwania odpadków, elektryczne i transportu miejskiego, sieci dystrybuujące edukację i chroniące zdrowie. Brak dostępu do sieci oznacza ogromny spadek produktywności.
Strategia wzrostu inkluzywnego powinna zakładać obniżenie kosztów stałych, czyli kosztów dostępu do sieci. Często pomoże technologia – na przykład tanie telefony komórkowe czy ogniwa fotowoltaiczne. W innych przypadkach potrzebne jest zaangażowanie państwa. Zamiast redystrybuować pieniądze (zasiłki) do ubogich, państwa powinny obniżać koszty dostępu do sieci infrastrukturalnych, edukacji i zdrowia.
Scot Whinship w analizie dla Manhattan Institute twierdzi, że nierówności nie zmniejszają dobrobytu, przeciwnie, mogą mu sprzyjać. Wśród państw rozwiniętych kraje o większych nierównościach mają na ogół wyższy standard życia, choć rzeczywiście najuboższa część społeczeństw jest w nich relatywnie bardziej uboga niż w państwach o mniejszych nierównościach.
Zmiany w nierówności (ich zwiększenie) korespondują z podwyższeniem standardu życia, zarówno klasy średniej jak i ubogich. W krajach rozwijających się większa nierówność towarzyszy silniejszemu wzrostowi ekonomicznemu. Nawet jeśli ci na szczycie drabiny dochodów zabierają większy kawał tortu, to kawałek konsumowany przez klasę średnią i ubogich zostaje większy niż przy niższym tempie wzrostu. Ubodzy w Stanach Zjednoczonych mają wyższy standard życia niż w większości części Europy i w innych krajach anglosaskich, ale niższy niż ubodzy w Skandynawii, Niemczech, Belgii, Holandii, Austrii, Szwajcarii i Kanadzie.
Między Chinami i Indiami trwa bitwa o przemysł i światową wytwórczość. Analiza Bloomberg Business Week wskazuje, że koszty wynagrodzeń są w Chinach już niemal czterokrotnie wyższe niż w Indiach.
Oryginalny jest komentarz Franka Shostaka na temat komu potrzebne są dane makroekonomiczne. Otóż nie przedsiębiorcom, których praca wymaga innych informacji i umiejętności niż analizowanie danych makroekonomicznych. Potrzebne są rządom, by gmerać w gospodarce.
Portal „Sprawdź samorząd” uruchomiło tuż przed wyborami Forum Obywatelskiego Rozwoju. Sprawdziliśmy – działa i dostarcza bardzo ciekawych informacji na temat finansów poszczególnych miast i gmin, ich dochodów, wydatków i struktury, deficytu (lub nadwyżki) i długu, a także porównuje wydatki z wydatkami innych samorządów w regionie i kraju.
PricewaterhouseCoopers opublikował raport o podejmowaniu decyzji w korporacjach. Z ponad 1100 rozmów z wysokimi rangą menedżerami wynika, że nawet najpoważniejsze decyzje podejmowane są raczej ad hoc niż planowo. Często są opóźnione, a połowa menedżerów przyznała, że nie kontroluje czasu ich podejmowania. Najważniejsze decyzje w ostatnich 12 miesiącach dotyczyły przede wszystkim zapewnienia wzrostu firmy, natomiast najpoważniejsze w ciągu najbliższych 12 miesięcy dotyczyć będą współpracy z konkurentami. Coraz większe znaczenie przy podejmowaniu decyzji będą miały analizy Big Data.
Powoli, ale ostatnio coraz szybciej PGNiG traci udziały w rynku – od początku roku zmniejszyły się o 6 punktów procentowych do 88 procent, mimo różnych przepisów chroniących dotychczasowego monopolistę.
Ruchy pozorne są natomiast w górnictwie – Katowicki Holding Węglowy zaproponował zawieszenie na trzy lata wypłat czternastki, nagrody barbórkowej i innych świadczeń. Skończyło się na odebraniu deputatu węglowego emerytom…
Mamy też fikcję prywatyzacji cukrowni. Minister skarbu Włodzimierz Karpiński chciałby sprywatyzować Krajową Spółkę Cukrowniczą, ale tak, by plantatorzy i pracownicy nie dostali akcji za darmo i nie mogli nimi handlować. Po co w takim razie mieliby je kupować – minister nie wyjaśnia. Natomiast profilaktycznie uprzedza, że trzecie podejście do prywatyzacji cukrownictwa też może się nie udać i wówczas rząd będzie musiał stworzyć koncern rolno-spożywczy. Będzie musiał? Zrobi to z przyjemnością.
Na deser pouczająca tablica wyjaśniająca różnice między lewicą, prawicą i libertarianami, jeśli chodzi o małżeństwa, podatki, ochronę zdrowia, pieniądz i wojnę.