Autor: Marek Pielach

Dziennikarz Obserwatora Finansowego, specjalizuje się w makroekonomii i finansach publicznych

NBP: Kilka miesięcy z deflacją i minimalnie wolniejszy wzrost PKB

O 3,6 proc. ma urosnąć polska gospodarka w tym i w przyszłym roku i o 3,5 proc. w 2016 roku – wynika z lipcowego raportu o inflacji. To prawie tyle samo ile w projekcji marcowej. Znacznie niższa jest za to prognoza inflacji – zamiast 1,1 proc. będzie najwyżej 0,2 proc. w całym 2014 roku. Przez kilka miesięcy możemy mieć nawet deflację.
NBP: Kilka miesięcy z deflacją i minimalnie wolniejszy wzrost PKB

Jacek Kotłowski (Fot. NBP/E. Kazanowski)

– Przez trzy, cztery najbliższe miesiące możemy mieć ujemną dynamikę wzrostu cen żywności, także towarów konsumpcyjnych i usług, nie jest to jednak powód do niepokoju, bo nie będzie to deflacja wywołana przez słabość gospodarki i popytu krajowego tylko splot kilku czynników: odłożonej presji popytowej z poprzednich lat, niskich cen żywności i energii – tłumaczył Jacek Kotłowski, zastępca dyrektora Instytutu Ekonomicznego NBP, prezentując najnowszy raport o inflacji.

Zakłada on, że w tym roku średnioroczna inflacja wyniesie najwyżej 0,2 proc., w przyszłym roku 1,4 proc., a w 2016 roku 2,3 proc. Do celu Rady Polityki Pieniężnej, czyli 2,5 proc. może się zbliżyć dopiero pod koniec 2016 roku.

– Nasza prognoza jest identyczna: średnioroczna inflacja w 2014 r. wyniesie 0,2 proc. a przejściowa deflacja może pojawić się już w lipcu – mówi Aleksandra Świątkowska z BOŚ Banku, którą wraz z Łukaszem Tarnawą zwyciężyła w szóstej edycji konkursu na najlepszych analityków makroekonomicznych.

–  To prawda, że na początku roku spodziewaliśmy się inflacji na poziomie nawet 1,5 proc., ale ceny żywności ściągają inflację dużo mocniej, podobnie jak niższe niż oczekiwane ceny paliw. Patrząc globalnie trend ten wynika z niskich cen surowców i z tego, że wzrost gospodarczy na świecie nie jest tak szybki, aby wskaźniki inflacji bazowej wyraźnie przyśpieszyły – wyjaśnia Świątkowska.

Przejściowy charakter deflacji sprawi, że konsumenci nie będą odkładać zakupów obniżając wzrost PKB. W najnowszym raporcie został on skorygowany tylko o 0,1 punktu procentowego w przyszłym roku. Zamiast 3,7 proc. ma być 3,6 proc. 3,6 proc. wynosi także centralna ścieżka projekcji dla bieżącego roku; 3,5 proc. dla 2016 roku.

(infografika Dariusz Gąszczyk)

(infografika Dariusz Gąszczyk)

– Nie widać czynnika, który mógłby ten wzrost obniżyć. Obniżony eksport na Ukrainę zrekompensowany jest bowiem wyższym eksportem do strefy euro – mówi Jacek Kotłowski.

Niemniej eksport nie będzie już najsilniejszym silnikiem polskiej gospodarki. Jego wkład do PKB w najbliższych trzech latach będzie minimalnie  ujemny.

– Przestaniemy być już małą gospodarką niemiecką  – żartował Jacek Kotłowski.

Pozytywnie na nasz wzrost będą wpływać za to: nakłady inwestycyjne, spożycie indywidualne i spożycie zbiorowe.

Wielu ekonomistów z banków komercyjnych wątpi jednak w utrzymanie takiego wzrostu, jak w pierwszym kwartale, który był wyjątkowo dobry za sprawą ciepłej zimy – przełożyła się na wyższe inwestycje budowlane i masowo kupowanych samochodów z kratką. Obok inwestycji firm także spożycie indywidualne okazało się wyższe. W drugim kwartale jednak wzrost PKB niekoniecznie musi przekroczyć 3 proc.

– To nie jest tak, że wzrost gospodarczy w zaskakujący sposób spowolni. W naszej ocenie to pierwszy kwartał powiał nadmiernym optymizmem, a teraz wracamy do normy. Całoroczny wzrost PKB naszym zdaniem będzie niższy niż 3 proc., tymczasem NBP przewiduje 3,6 proc. – mówi Aleksandra Świątkowska z BOŚ Banku.

– Zaskakujące w raporcie NBP jest dla mnie symboliczne obniżenie prognozy PKB na przyszły rok, a nie na 2014. My zamiast 3,6 proc. w tym roku mamy 3,4 proc., a w przyszłym roku zamiast 3,6 proc. nawet 4,5 proc. – mówi Piotr Bujak, kierownik zespołu analiz makroekonomicznych w PKO BP.

– 3,6 proc. w tym roku to nadmierny optymizm, bo jednak ostatnie dane makroekonomiczne nie są rewelacyjne, od poprzedniej prognozy doszedł jeszcze wpływ konfliktu na Ukrainie, zatem aby mieć średniorocznie 3,6 proc. po najpewniej słabszym drugim i trzecim kwartale, czwarty kwartał musiałby być naprawdę rewelacyjny – uważa Bujak.

W raporcie o inflacji NBP nigdy nie prognozuje się zmian stóp procentowych. Przez najbliższe miesiące nie prognozuje tego jednak również rynek, mimo że Rada Polityki Pieniężnej porzuciła na ostatnim posiedzeniu forward guidance, czyli zapowiedź dłuższego utrzymania stóp na niezmienionym poziomie.

– Nie spodziewamy się obniżki stóp. Wzrost gospodarczy jest wyższy od potencjalnego, popyt krajowy rośnie o ponad 4 proc., co pozwala sądzić, że inflacja będzie powoli dążyć do celu. Nie ma w dodatku nadmiernego wzrostu kursu walutowego, ani potrzeby korekty w dół realnych płac. Obniżka stóp w takich warunkach byłaby typowym procyklicznym błędem – uważa Piotr Bujak.

– To nie jest gospodarka, która potrzebowałaby stymulowania niższą stopą procentową. Zakładamy, że obecny poziom stóp procentowych utrzyma się jeszcze przez dłuższą część 2015 r. Obniżka nie jest jednak całkowicie wykluczona jeżeli nasz scenariusz wzrostu słabszego niż to przewiduje NBP się sprawdzi. Wówczas RPP może zareagować obniżką na słabsze dane napływające z gospodarki – mówi Aleksandra Świątkowska.

Jacek Kotłowski (Fot. NBP/E. Kazanowski)
(infografika Dariusz Gąszczyk)

Otwarta licencja


Artykuły powiązane

Żywności nie zabraknie, ale będzie jeszcze droższa

Kategoria: Sektor niefinansowy
Jeśli ograniczymy produkcję zbóż w Europie, chroniąc środowisko, to ktoś będzie musiał tę produkcję przejąć. Prawdopodobnie będą to kraje Ameryki Południowej, gdzie presja na ochronę środowiska naturalnego jest o wiele mniejsza – mówi dr Jakub Olipra, starszy ekonomista w Credit Agricole Bank Polska.
Żywności nie zabraknie, ale będzie jeszcze droższa