Autor: Piotr Rosik

Dziennikarz analizujący rynki finansowe, zwłaszcza rynek kapitałowy.

Informacja jest kluczem do zakończenia pandemii

Rozwiązanie problemu niedostatku informacji jest kluczowe dla skutecznej walki z pandemią COVID-19 – przekonuje ekonomista Joshua Gans w książce “The Pandemic Information Gap”.
Informacja jest kluczem do zakończenia pandemii

Pandemia COVID-19 rozszerza się przez to, że brakuje wystarczająco dobrych informacji. Gdy nie wiadomo, kto jest nosicielem wirusa SARS-Cov-2 i z kim ta osoba miała kontakt, trudno ją powstrzymać. Jeśli zlikwidujemy problem niedostatku informacji, uda nam się wygrać z zarazą. Takie wnioski płyną z książki ekonomisty Joshuy Gansa pt. “The Pandemic Information Gap: The Brutal Economics of COVID-19” (MIT Press, 2020).

Joshua Gans jest profesorem ekonomii, specjalizuje się w zarządzaniu strategicznym. Jest szefem Katedry Innowacji Technologicznych im. Jeffreya S. Skolla na University of Toronto oraz głównym ekonomistą Creative Destruction Lab. Jest autorem kilku książek, m.in. “The Disruption Dilemma” czy “Prediction Machines”.

Tylko powszechne testowanie może uratować świat

Gans wpadł na pomysł napisania tej książki po wybuchu pandemii, po uważnej obserwacji reakcji władz z całego świata na rozprzestrzeniającą się w szybkim tempie zarazę. Napisał ją ledwie w miesiąc i to po niej widać. Nie jest to wielkie dzieło, które zachwyci głębią spojrzenia. Nie jest to książka porażająca erudycją autora, z licznymi przypisami i bibliografią liczącą kilkanaście stron. Ma ona zaledwie 160 stron i czyta się ją błyskawicznie.

Ale te 160 stron to wystarczająco dużo, by profesor University of Toronto postawił tezę i ją dobrze uzasadnił. Otóż Gans przekonuje, że rozwiązanie kryzysu pandemicznego, w którym od początku 2020 roku tkwi cały świat, nie znajduje się w narodowych kwarantannach, ani w szczepionkach, ale w testowaniu. Według niego, kryzys pandemiczny jest kryzysem informacyjnym. Świat Zachodu poszedł bowiem drogą, na której nie jest jasne kto ma wirusa i z kim się zetknął, gdy był już nosicielem. Tylko bardzo szybka identyfikacja osób zarażonych i ich odseparowanie od społeczeństwa może niskim kosztem i szybko rozwiązać problem pandemii – przekonuje Gans.

Gans przekonuje, że rozwiązanie kryzysu pandemicznego nie znajduje się w narodowych kwarantannach, ani w szczepionkach, lecz w testowaniu.

Jakże złowieszczo wygląda teraz fakt, że przed laty powstała gra na urządzenia mobilne o nazwie Plague Inc. Chodziło w niej o to, by jako wirus zabić całą ludzkość. „Kluczem do zwycięstwa w tej przerażającej zabawie było to, by nie rozprzestrzeniać się zbyt szybko, tylko by przybrać taką formę, która utrudnia identyfikację kto jest chory. Jeśli bowiem wirus był łatwo rozpoznany, rozchodził się zbyt szybko i miał wysoką śmiertelność, to w końcu nie udawało mu się unicestwić ludzkości, gdyż jego atak tracił impet a ludzkość zdołała mu się przeciwstawić. Niestety, koronawirus wywołujący chorobę COVID-19 spełnia te kryteria. Nosiciele są przeważnie bezobjawowi, lub mają objawy, które łatwo pomylić z innymi chorobami. To dlatego informacja o tym, kto jest chory, pozostaje trudna do uchwycenia. Tymczasem jej posiadanie jest kluczowe dla powstrzymania pandemii” – tłumaczy Gans.

Gans zwraca uwagę, że Chiny, które poszły drogą totalnego kilkumiesięcznego lockdownu i powszechnego testowania, mają praktycznie problem pandemii z głowy. Tymczasem Zachód poszedł drogą narodowej kwarantanny, która nie jest maksymalnie restrykcyjna. Do tego generalnie odpuścił sobie testowanie, czekając na szczepionki jak na zbawienie. Według Gansa jest to tzw. „waiting game” (gra na przeczekanie), która nie rozwiązuje problemu, tylko go potęguje.

Zwycięzcy i przegrani w pandemii

„Problem w tym, że nie tylko narodowe kwarantanny i zamykanie połowy gospodarek szkodzi społeczeństwom i państwom. Innego rodzaju problemem jest zachowanie ludzi, którzy są bardzo ostrożni w kontaktach z innymi. To powoduje, że na długą metę społeczne ekwilibrium ulega zmianie. Ludzie odraczają czynności, działania, albo przeprowadzają je na inny sposób niż do tej pory. To wpłynie na gospodarkę, na jej kształt, w długim terminie. Być może ta droga zmieni kształt gospodarek na zawsze, bo czy ludzie, którzy nauczyli się odbywać rozmowy biznesowe poprzez Zoom po pandemii będą wsiadali w auta czy samoloty tak masowo, jak przed pandemią?” – pyta Gans.

Możliwe naturalne zakończenie pandemii: wirusy wymierają lub ewoluują w łagodną formę

Co ciekawe, naukowiec – jak wynika z kart książki – jest sceptycznie nastawiony do szczepionek. Według niego, nie rozwiążą one problemu pandemii, a na pewno nie tak szybko, jak się wszyscy spodziewają. Dlaczego? Gans przytacza kilka argumentów.

Po pierwsze, historia pokazuje, że ludzkość dotąd nigdy nie wygrała z pandemią za pomocą szczepionki, więc czemu miałoby to się zdarzyć teraz? Po drugie, nie wiadomo, jaka będzie tak naprawdę skuteczność szczepionek. Jeśli byłaby ona w 50 proc. skuteczna, a na takie opinie powołuje się Gans, to oznacza, że dystansowanie społeczne i używanie maseczek nie zniknie tak szybko, jak tego by wszyscy chcieli.

Po trzecie, problemem jest oczywiście tempo produkcji i dystrybucji szczepionek na cały świat. Potrzeba ich kilka miliardów (co najmniej około 8-9 mld dawek). Produkcja i transport generują koszty. Będzie to dla gospodarki kosztowne działanie, a nie ma gwarancji, że przyniesie dobry efekt. W najlepszym, najbardziej optymistycznym wariancie, zaszczepienie całego świata uda się w 2021 roku – podkreśla Gans. Jednak gdzieś między zdaniami zawiera sugestię, że to się na pewno nie uda, że to potrwa dłużej, więc i wirus – jeśli sam gdzieś nie odejdzie lub nie zmutuje w łagodniejszą formę – będzie męczył ludzkość jeszcze kilka lat…

Logistyka to wielkie wyzwanie dla kowidowych szczepień

Warto przypomnieć, że poprzednik (krewniak) obecnie szalejącego koronawirusa wyginął, bo udało się go powstrzymać właśnie dzięki łatwej identyfikacji zakażonych. „Epidemia SARS-COV-1, gdyby wybuchła w 2002 roku, mogła być znacznie groźniejsza w skutkach, ale tak się nie stało. Tamten wirus był o wiele bardziej morderczy, bardziej zjadliwy, niż SARS-COV-2, ale zmarło na niego tylko 7,5 tys. osób, zanim zdążył wyjść poza Azję. Dlaczego? Bo ludzie zarażeni infekowali innych dopiero wtedy, gdy mieli gorączkę, więc łatwo było ich wcześnie odseparować. W ten sposób udało się zapobiec pandemii, a wirus prawdopodobnie wyginął, bo od 2004 roku nie ma po nim śladu” – wskazuje Gans.

Poprzednik obecnie szalejącego koronawirusa wyginął, bo udało się go powstrzymać dzięki łatwej identyfikacji zakażonych.

Dlatego, według Gansa, skuteczne testy na wielką skalę – pozwalające odsiewać zarażonych od zdrowych – to jedyny „ratunek” dla ludzkości i dla światowej gospodarki w krótkim terminie. To właśnie testami USA uratowały swoje pogłowie bydła przed chorobą wściekłych krów (BSE) w 2003 roku. Czemu teraz również nie postawiono na testowanie – pyta Gans? Oczywiście, możliwe jest również naturalne zakończenie pandemii: wirusy wymierają lub ewoluują w łagodną formę.

Gans podkreśla również konieczność przygotowania się na kolejne pandemie i wyciągnięcia wniosków z obecnie trwającej. Jest bowiem pewne, że one się pojawią, pytanie tylko – kiedy. Niezwykle ważna jest tutaj szybka wykrywalność nowych wirusów. Im bowiem szybciej się je identyfikuje, tym mniej wzrostu gospodarczego trzeba poświęcać na walkę z nimi.

Książkę Gansa da się przeczytać w jeden wieczór. I to nie będzie wieczór stracony. To jest lektura obowiązkowa dla niemal wszystkich, którzy interesują się przyszłością gospodarki w czasie i po pandemii.

Otwarta licencja


Tagi