Perspektywy 2012

Przełom roku jest zawsze dobrym momentem na podsumowania. Wraz z nimi pojawiają się prognozy na kolejne lata. I tak na owe prognozy pokusił się Oliver Blanchard, wybitny makroekonomista, obecnie główny ekonomista Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Obserwują kończący się własnie rok Blanchard dokonuje czterech głównych obserwacji:

First, post the 2008–09 crisis, the world economy is pregnant with multiple equilibria—self-fulfilling outcomes of pessimism or optimism, with major macroeconomic implications.

Innymi słowy, pierwsza lekcja mówi nam, że gospodarki mogą znajdować się w różnych makroekonomicznych „równowagach”. Nie istnieje jedna zdefiniowana równowaga. I chociaż pojęcie wielu różnych stanów równowagi było już znane ekonomistom, to rok 2011 pokazał dobitnie, że może się to odnosić do przypadku sektora rządowego. Okazuje się bowiem, że sławetna „samospełniająca się prognoza”, o której mowa w przypadku „runu na bank”, może również działać w wypadku rządowego długu.

Podobnie jak w kazusie banku zobowiązania rządu (obligacje) są bardzo płynne, a aktywa (przyszłe podatki i inflacja) niepłynne. Z tej dysproporcji rodzi się wiele różnych możliwych scenariuszy „równowagi”, która przynajmniej w krótkim okresie zależy od oczekiwań i percepcji podmiotów rynkowych. Niesie to za sobą poważne makroekonomiczne konsekwencje. Jakiś czas temu zostało to dobrze zobrazowane przez Bank Credit Analyst. Wykres pokazuje „normalną” równowagę na poziomie stabilnego zaufania wobec długu włoskiego i równowagę nerwową, która pojawia się w sytuacji, gdy spada zaufanie do rządu włoskiego, w wyniku czego ten zmuszony jest do większych oszczędności w zupełniej nowej równowagowej sytuacji.

Druga nauczka Blancharda jest nad wyraz oczywista:

Second, incomplete or partial policy measures can make things worse.

A zatem nie do końca poprawne wydaje się twierdzenie, że „lepiej próbować i zawieść niż nie próbować wcale”. Rok 2011 przyniósł wiele szczytów, nagłych reakcji, natychamistowych spotkań, które nie dały żadnych rezultatów. Te spotkania przede wszystkim pokazały niemoc wielu rozwiązań politycznych, a więc przekonały rynki do tego, że rządy niekoniecznie są tak wszechmocne jak może się niektórym wydawać.

Trzecia nauczka:

Third, financial investors are schizophrenic about fiscal consolidation and growth.

Oskarżenie inwestorów o schizofrenię przez Blancharda wynika z tego, że reagują najpierw optymistycznie na cięcie wydatków budżetowych, a następnie pesymistycznie, gdy okazuje się, że w momencie pojawienia się z tego powodu kryzysu, wzrost gospodarczy jest dużo niższy. Jednakże schizofrenia, o której mówi Blanchard, wcale nie musi nią być, gdyż jedno z drugim nie musi mieć związku. Optymizm może wynikać z cięcia wydatków, a ponowny pesymizm z niższego wzrostu niż oczekiwano. Jedno nie musi koniecznie wynikać z drugiego.

Blanchard tutaj zakłada, że istnieje prosta keynesistowska zależność, że niższe wydatki oznaczają niższy wzrost. Zresztą gdybyśmy spytali inwestorów o ich racjonalne uzasadnienie, dlaczego zmienili nastroje z optymistycznych na pesymistyczne, to zapewne potrafiliby podać jakieś lepsze i bardziej przekonujące uzasadnienie niż tylko swoje schizofreniczne zapędy.

Ostatnia lekcja wiąże się z powyższym i dotyczy kształtowania rzeczywistości przez oczekiwania. Czwarta lekcja kończy się podsumowaniem o tym, jak wyjaśnić kłopoty z 2011 i jak im zaradzić:

Fourth, perception moulds reality.

Put these four factors together, and you can explain why the year ends much worse than it started.

Is all hope lost? No, but putting the recovery back on track will be harder than it was a year ago. It will take credible but realistic fiscal consolidation plans. It will take liquidity provision to avoid multiple equilibria. It will take plans that are not only announced, but implemented.

Blanchard staje wobec tego blisko perspektywy hiperoczekiwań, które mają mieć moc kreowania rzeczywistości gospodarczej. A zatem gdyby tylko inwestorzy dalej ufali zagrożonym rządom, to sytuacja nie wymknęłaby się spod kontroli. Pozostaje tylko westchnąć z żalem, że na ten sam komfort nie mogą sobie pozwolić prywatni dłużnicy i lamentować „gdyby tylko banki chciały mi dalej rolować dług i pozwalać zaciągać kolejne kredyty na spłatę wcześniejszych kredytów”.

Raport UBS natomiast (najważniejsze punkty zamieszczone na zerohedge) wskazuje, dlaczego rok 2012 nie może być tak sam jak rok 2011. A powodów mamy pięć:

EBC

Grecja

Wirus grecki

CDS

Polityka

W 2011 EBC brzmiał jak jastrząb i niemal zapowiadał podwyżki stóp procentowych. W 2012 raczej je obniży. Kto wie, być może czeka nas europejskie poluzowanie ilościowe, choć bez katastrofy w Niemczech będzie to wymagało nie tylko złamania traktaktów europejskich, ale również złamania Angeli Merkel i prezesa Bundesbanku.

20 marca 2012 jest nienegocjowalnym terminem spłat greckich długów. Przypomnijmy, że zgodnie z ustaleniami ma dojść do dobrowolnej redukcji długu o 50%, dzięki czemu Grecja ma zmierzać do osiągnięcia poziomu długu publicznego w wysokości 120% w 2020 roku. Ponieważ wzrost i prognozy wzrostu Grecji znacznie się pogorszyły od czasu tych ustaleń, końcówka pierwszego kwartału 2012 może oznaczać powrót bardzo nerwowego okresu na rynku i przymusową redukcję długu (o więcej niż 50%). W efekcie przyniesie to konsekwencje w postaci punktów 3 i 4.

Jeśli grecka tragedia znacznie się pogłębi, może to odbić się zakażeniem rynku portugalskiego i innych krajów, mających kłopoty z rolowaniem długu. Chociaż istnieją zabezpieczenia w postaci ustalanych obecnie pożyczek MFW, Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej i Europejskiego Mechanizmu Stabilizacji, to nie wystarczą na uratowanie większych krajów jak Włochy, czy Hiszpania bez dodatkowej pomocy EBC.

Redukcja długu greckiego o więcej niż 50% będzie oznaczała, że uruchomione zostaną ubezpieczenia na ten dług (czyli tak zwane CDSy). Chociaż ogłoszenie w końcu bankructwa greckiego może być początkiem nowych lepszych czasów dla wszystkich, to pierwsze konsekwencje i reakcje mogą być bardzo bolesne właśnie ze względu na te ubezpieczenia. Zostały one wyemitowane również przez amerykańskie banki, co oznacza zakażenie podobne jak w 2008 roku tylko, że w drugą stronę. Wtedy banki europejskie posiadały aktywa związane z rynkiem amerykańskim, a teraz amerykańskie bańki ubezpieczały europejskie aktywa na wysokość kilkudziesięciu miliardów dolarów.

W świetle tych wszystkich powyższych czynników najbardziej zagadkowy pozostaje czynnik piąty, czyli reakcja polityczna na rynkową zawieruchę. W swoich pierwszych latach Unia Europejska odznaczyła się jako projekt, który ma bardzo szerokie poparcie społeczne. W ostatnich latach ta sytuacja uległa dramatycznemu przeobrażeniu. Unia zaczęła się jawić jako projekt, który stara się wprowadzać konieczne (w swoim przekonaniu) rozwiązania bardzo często wbrew opini publicznej. Z tego również powodu premier Wielkiej Brytanii tak otwarcie postanowił sprzeciwić się i użył nielubianego słowa „veto”.

Abstrahując od tego incydentu na europejskich salonach, przypadek grecki pokazuje, że lokalna ludność może radykalnie sprzeciwić się cięciom wydatków i wyższym podatkom nawet za cenę wyjścia na ulice. W podobny sposób UE może być potraktowana jako opresor z zewnątrz, który narzuca biedniejszemu krajowi swoje rozwiązania. A wtedy, na co zwraca uwagę Mike Shedlock, wybory w jakimkolwiek europejskim kraju może wygrać polityk, wieszczący, że traktakty europejskie są narzędziem nowego imperializmu.

Jeśli komuś się wydaje, że są to zbyt pesymistyczne rozważania, to Paul Farrell przytacza bardziej kasandryczne prognozy, które na szczęście są bardziej kasandryczne niż konkretne.

Mimo wszystko w Nowym Roku życzymy jeśli nie „wszystkiego”, to chociaż „możliwie najwięcej dobrego”.

Opracował Mateusz Machaj, dyrektor Instytutu Misesa w Polsce


Artykuły powiązane

Koniec taniego pieniądza: nadchodzą trudniejsze czasy dla polityki fiskalnej?

Kategoria: Trendy gospodarcze
Właśnie dokonuje się duży zwrot w polityce najważniejszych banków centralnych na świecie. Ściśle wiąże się z tym obserwowany wzrost rentowności obligacji rządowych, który rozpoczął się w 2021 r. i nabrał gwałtownego przyspieszenia w tym roku.
Koniec taniego pieniądza: nadchodzą trudniejsze czasy dla polityki fiskalnej?