Technologiczne innowacje – udogodnienie czy uzależnienie

Artur Kiełbasiński: Według statystyk 70 proc. Polaków robiło zakupy w internecie. Absolutny rekord. Patrzymy na tendencje światowe i największy portal sprzedażowy chwali się rekordem wszechczasów. Amazon staje się jedną z najpotężniejszych firm na świecie. Czy jesteśmy skazani na handel internetowy?

Prof. Jan Kreft: Chyba tak, ale to jest wielowątkowa materia. Obecnie nie tylko pokolenie Alfa, czyli ci najmłodsi, którzy wchodzą dzisiaj na rynek, ale także pokolenie Z, czyli 50-latkowie odkrywają korzyści z handlu przez internet, o którym się przekonali w czasie pandemii COVID-19. Jeśli jednak uważnie przyjrzymy się e-commerce, to wyraźnie widać, że to nie tylko radość z dokonywania zakupów tą drogą, ale to także wiele innych bardzo pasjonujących i ciekawych trendów. O jednym z nich chciałbym przede wszystkim powiedzieć. Dawno temu Clayton Christensen stwierdził, że co pewien czas dochodzi do przełomowej innowacji. I dzisiaj przyglądając się temu, co się dzieje np. w Google, to ich ChatGPT, może być właśnie taką przełomową innowacją. Co to oznacza w praktyce? To oznacza, że przez 20 ostatnich lat wyszukiwarka Google była głównymi wrotami nie tylko do informacji, ale także do biznesu. Ostatnio podano, że ta sztuczna inteligencja GPT ma świadomość, co jednak okazało się nieprawdą. Ale ciekawsze jest jednak to, co się kryje za tą retoryką.

W Google wyłączono bowiem czerwony przycisk – Alarm, co oznacza, że czatbot może podważyć model biznesowy nie tylko Google, ale także model biznesowy całego e-handlu, bo podważa reklamę. Bo po co nam reklamy, skoro możemy niebawem otrzymać prawie doskonałą odpowiedź na nasze potrzeby. Coś niezwykle pasjonującego i ważnego dzieje się w biznesie, co jest utkane z retoryki, z mitologizacji big data, z wielu innych rzeczy i innych spraw. A jednocześnie istnieje ważny kontr trend. Bo gdy spojrzymy z lotu ptaka na całe zjawisko, to fundamentem nie tylko handlu, ale także dyskursu pozyskiwania informacji, wiedzy, dostępu do danych, zwłaszcza w Unii Europejskiej, ale także w Stanach Zjednoczonych, jest brak zgody na to, co dokonaliśmy przez ostatnie kilkadziesiąt lat.

Bardzo często jest tak, że jeśli o czymś rozmawiamy, to po godzinie widzimy takie reklamy w internecie. To znaczy, że doszliśmy już do tej granicy, gdzie regulatorzy podburzani przez konsumentów powiedzą stop?

Być może, aczkolwiek do tego prowadzi droga pomiędzy nieświadomością a świadomością. Musimy pokonać ten wielki dystans, a na końcu jeszcze się na to nie zgodzić. Otóż dzisiaj jesteśmy na początkowym etapie tego, co w nauce nazywa się ciemnymi wzorcami lub inaczej manipulacyjnymi wzorcami, które w e-handlu dotyczą np. dzieci. W najnowszych badaniach z czerwca 2022 r. zidentyfikowano 30 mrocznych, opresyjnych i manipulacyjnych wzorców w relacjach pomiędzy zarządzaniem doświadczeniem użytkownika a tym małym użytkownikiem. Co więcej, te wzorce są dość podobne w stosunku do dorosłych. O czym mówię? Takim klasycznym wzorcem uzależniającym np. od smartfona jest plecenie przeciągnij, aby odświeżyć – push to refresh. A pasjonujące jest to, że doskonale rozumiemy, iż nas to uzależnia. Ale do takiego uzależnienia jak to uzależnienie od narkotyków i innych substancji, to jeszcze daleka droga, bo przecież nie ma czegoś takiego, jak uzależnienie od smartfona.

Tylko od aktywności, oczywiście.

Tak, od używanej aplikacji. I występuje tu podobny zastrzyk dopaminy. Innymi słowy, nauka próbuje odpowiedzieć na pytanie, czy to jest uzależnienie patologiczne, czy nie patologiczne. I nawet interpretacje Światowej Organizacji Zdrowia czy Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego jeszcze nie są jednoznaczne. To znaczy nie identyfikujemy tego jako uzależnienie, jako zjawisko psychopatologiczne, ale już jesteśmy bardzo blisko tego push to refresh. Istnieje bowiem szereg innych rozwiązań, które nas uzależniają – nieustanne odświeżanie, nieustannie przychodzące wiadomości i reklamy.

Ale wracając do wątku pokolenia Z, to faktycznie dzisiaj czuje się ono trochę oszołomione. Ale dla tych młodych cyfrowych tubylców, to jest coś absolutnie normalnego. Oni inaczej definiują np. prywatność, bo dla nich ona wydaje się być kategorią starszyzny plemiennej. Młodzi nie mają z tym specjalnie problemu, aczkolwiek nie ma w nich wielkiej zgody na to, żeby całkowicie się tej prywatności pozbywać. Innymi słowy, to e-commerce jest rozpięte pomiędzy marketingiem dotyczącym każdego aspektu naszego życia, pomiędzy dyskusją na temat zaniku dotychczasowych modeli biznesu a poszukiwaniem rozwiązań gdzieś poza rynkiem rozumianym w tradycyjny sposób, czyli gdzieś w socjologii, psychologii, antropologii.

Ale osoba kupująca i korzystająca z usług w internecie wymieniłaby jednak szereg korzyści – większy wybór, bardzo często lepsza cena, coraz lepiej rozwinięty system logistyczny, który sprawia, że w ciągu 48 godzin mamy dostęp do tych usług czy towarów sprzedawanych w sieci. A pan mówi o głębokich behawioralnych zagrożeniach. To znaczy, że te nasze świadome argumenty są nieprawdziwe?

One oczywiście są prawdziwe, tak jak prawdziwa jest pewna wolta w nauce dotycząca całego zjawiska. Przez ostatnie 20–25 lat dominowało bowiem przekonanie, że mamy do czynienia z mnóstwem korzyści. I ta refleksja dotycząca ceny, jaką płacimy za te korzyści jest zupełnie nowa. Pierwsze badania na temat tego, że np. media społecznościowe w tym przypadku akurat Facebook uzależniają, datuje się na 2012 r. Także refleksja, że TikTok uzależnia, bo jest on dzisiaj nie tylko głównym źródłem informacji w Polsce, bo już nie prasa, radio i telewizja, nawet nie serwisy informacyjne internetowe, nie Facebook i nie wyszukiwarka Google, ale TikTok jest głównym źródłem np. pozyskania wiedzy o produkcie. Młodzi bywalcy internetu z TikToka dowiadują się o korzyściach, a nie o zagrożeniach. Choć wprawdzie są tego świadomi, ale traktują to, jako straty uboczne, bo tak musi być i muszą jakąś cenę ponieść, żeby uzyskać jak najlepszą informację. I nie zastanawiają się nad tym specjalnie i to nie jest przedmiotem dyskusji publicznej. Ale ta refleksja pojawia się gdzieś na horyzoncie wśród prawodawców, programistów, którzy zaczynają być refleksyjni, co do konsekwencji swojej działalności.

Czy to oznacza, że oglądając TikTok, te bardzo proste filmy, tak naprawdę jesteśmy skazani na ciągłe podsuwanie nam produktów? Czy media społecznościowe w tak dużym zakresie będą decydować o tym, co kupimy w internecie?

Tak, media społecznościowe stają się jednym z głównych kanałów nie tylko rekomendacji, ale także zakupowych. A to wszystko w zgodzie z ideą wielokanałowości w marketingu, która zaczyna dominować już nie tylko w realu i w sklepie e-commerce, ale także w mediach społecznościowych, a za chwilę również w Metaverse.

Czyli jesteśmy bombardowani z każdej strony?

Ale sami tego chcemy. Internet nigdy nie był inny. To jest wielki śmietnik.

Nie tyle chcemy, co się na to godzimy. Mamy dane pokazujące rozwój tego rynku. Czy jesteśmy w stanie coś zrobić, żeby kupować świadomie i nie poddawać się tej manipulacji oraz żeby mieć dystans do tego, co widzimy na TikTok-u i na Facebooku?

To dobrze brzmi, tylko w praktyce nie wiem, co to oznacza, bo zbyt głęboko się zanurzyliśmy i trochę toniemy. I te immersyjne rozwiązania, które mają nas wprowadzać w stan flow, czyli takiego głębokiego, bezrefleksyjnego zagłębienia się w czynności – pasjonaci gier komputerowych doskonale wiedzą, o czym mówię – to ten stan flow z jednej strony jest przedmiotem marzeń marketingu, z drugiej strony jest przedmiotem marzeń tego gracza. Czyli tutaj spotykają się dwa oczekiwania. Z punktu widzenia programistycznego TikTok jest genialnie prosty. Treści tam zawarte są takie, jakie są, czyli takie, jakich oczekujemy i jakie sami produkujemy. Ale są już pierwsze refleksje, które doprowadziły do tego, że mamy już pierwsze pozwy przeciwko uzależnieniu od mediów społecznościowych np. w Stanach Zjednoczonych na Zachodnim Wybrzeżu. Przykładem może być pozew wobec Instagrama oraz Snapa Tammy Rodriguez, matki 11 letniej Seleny, która popełniła samobójstwo zanurzając się w mediach społecznościowych, bo ekstremalnie uzależniła się od korzystania z aplikacji. Dziewczynka miała depresję i problemy ze snem i odżywianiem, unikała szkoły, dokonywała samookaleczania, które doprowadziło w końcu do tragedii. I takich pozwów w tej chwili na świecie jest 12, m.in. w Stanach Zjednoczonych, w Australii i w Republice Południowej Afryki.

Warto pamiętać, że na początku wprowadzania innowacji zawsze powinna być edukacja, edukacja i jeszcze raz edukacja, którą powinnyśmy zacząć od naszych przedszkolaków, bo są jedną z najważniejszych grup docelowych, która powinna być przedmiotem szczególnej troski. Nie wiem tylko, kto ma to robić. Może to zadanie dla psychologów i ludzi zajmujących się uzależnieniami z medycznego punktu widzenia.

prof. dr hab. Jan Kreft, szef Centrum Zarządzania Algorytmicznego Politechniki Gdańskiej, ekspert nowych technologii, medioznawca.

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Finfluencing a rozwój kompetencji finansowych, czyli o (nie)bezpieczeństwie finansów w mediach społecznościowych

Kategoria: Analizy
Postępująca cyfryzacja usług finansowych daje ich odbiorcom szanse na większe włączenie finansowe, zapewnia wygodne, szybkie, bezpieczne i terminowe transakcje oraz dostęp do bardziej spersonalizowanych usług finansowych. Choć korzyści z rozwoju cyfrowych technologii z tego zakresu wydają się dziś niemal bezdyskusyjne, to niewłaściwe korzystanie z nieznanych produktów, zwłaszcza przez nieświadomych ryzyka młodych konsumentów, może być zagrożeniem dla ich bezpieczeństwa finansowego.
Finfluencing a rozwój kompetencji finansowych, czyli o (nie)bezpieczeństwie finansów w mediach społecznościowych

Ciemne chmury nad TikTokiem

Kategoria: Sektor niefinansowy
Nie wszyscy wiedzą, że chiński odpowiednik TikToka, aplikacja Douyin, różni się od wersji dostępnej w innych krajach. Jest w niej więcej treści edukacyjnych i propaństwowych, a mniej – tak powszechnych na Zachodzie – kontrowersyjnych i bezmyślnych.
Ciemne chmury nad TikTokiem

Komunikacja w polityce pieniężnej: ujawnianie tweetów banków centralnych

Kategoria: VoxEU
Główne banki centralne coraz częściej korzystają z bardziej bezpośredniego kanału rozpowszechniania komunikatów dotyczących ich polityki za pośrednictwem mediów społecznościowych. Niniejszy artykuł analizuje ostatnie wysiłki banków centralnych mające na celu nawiązanie kontaktu z szerszą publicznością za pośrednictwem Twittera.
Komunikacja w polityce pieniężnej: ujawnianie tweetów banków centralnych