Autor: Mariusz Tomczak

Dziennikarz, politolog specjalizujący się w zagadnieniach europejskich

Turystyka masowa: pieniądze i konflikty

Niektóre miejscowości zarabiają krocie na turystach, ale nie brakuje osób, które uważają, że jest to okupione zbyt wysoką ceną. Rosną oczekiwania, by ograniczyć ich liczbę, a jednocześnie nie stracić finansowo.
Turystyka masowa: pieniądze i konflikty

(©Envato)

„Bycie turystą to jeden z wyznaczników bycia nowoczesnym. Nigdzie nie wyjeżdżać, to tak, jak nie mieć samochodu albo ładnego domu. W społeczeństwie nowoczesnym turystyka stała się symbolem statusu, a przy tym uchodzi za warunek zdrowia” – napisał prof. John Urry w książce „Spojrzenie turysty”. W tych kilku zdaniach celnie opisuje przynajmniej cząstkę fenomenu podróżowania w dobie globalizacji.

Turystykę da się rozpatrywać w szerokim kontekście socjologiczno-ekonomicznym. Bez wątpienia masowość stała się jedną z cech wyróżniających współczesne podróżowanie. Charakteryzując to zjawisko, John Urry kładzie silny nacisk na nastawienie konsumpcyjne i wizualną przyjemność, tak by było dużo relaksu i wypoczynku oraz mało trudu i wysiłku.

– Turystyka masowa jest nośnikiem hałasu i konfliktów, ale jest też nośnikiem transferu pieniędzy i czynnikiem pobudzającym inwestycje. To potężny globalny biznes, który dla wielu regionów i miast świata jest jednym z czynników rozwoju społeczno-gospodarczego, a dla niektórych wręcz jego podstawowym czynnikiem – powiedział dr hab. Mirosław Mika, kierownik Zakładu Gospodarki Turystycznej i Uzdrowiskowej w Instytucie Geografii Uniwersytetu Jagiellońskiego, w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.

Wpływ na PKB

W wielu państwach turystyka stanowi jeden z ważniejszych sektorów gospodarki, ponieważ generuje istotną część Produktu Krajowego Brutto i przyczynia się do powstawania nowych miejsc pracy. Na stronie Parlamentu Europejskiego czytamy, że w 2018 roku – czyli przed pojawieniem się koronawirusa SARS-CoV-2 – sektor podróży i turystyki wytworzył bezpośrednio 3,9 proc. PKB Unii Europejskiej, dając zatrudnienie 5,1 proc. osób aktywnych zawodowo, głównie w małych i średnich firmach. Biorąc pod uwagę powiązania z innymi branżami, było to ponad 10,3 proc. PKB i 11,7 proc. spośród łącznej liczby zatrudnionych. Obok takich liczb trudno przejść obojętnie.

Polski Instytut Ekonomiczny oszacował, że w 2018 roku bezpośrednia wartość dodana wygenerowana przez branżę turystyczną w naszym kraju wyniosła 1,3 proc. PKB (dla porównania: średnia dla OECD to 4,4 proc. PKB). To łącznie 140,92 mld zł, z czego 19 proc. stanowił wpływ bezpośredni, 61 proc. – pośredni, a 20 proc. – indukowany.

Udział turystyki w tworzeniu PKB zmniejszył się po ogłoszeniu pandemii. Jak czytamy w „OECD Tourism Trends and Policies 2022”, wprawdzie w branży doszło już do ożywienia, ale sytuacja różni się w poszczególnych państwach. W związku z agresją Rosji na Ukrainę wzrosły ceny energii i żywności, co rzutuje na działalność firm odradzających się po zniesieniu ograniczeń w podróżowaniu.

Zobacz również:

https://www.obserwatorfinansowy.pl/bez-kategorii/rotator/podroze-sluzbowe-szybko-nie-wroca/

Podwyżki są odczuwalne również przez turystów (wzrosły koszty życia). Sporo osób wciąż ma nadzieję, że bieżący rok okaże się znacznie lepszy od poprzedniego i pozwoli odrobić część strat z lat 2020-2021, które były naznaczone restrykcjami administracyjnymi oraz podszyte strachem o siebie i swoich bliskich.

Efekt mnożnikowy

Jak podkreślają Barbara Steblik-Wlaźlak i Barbara Cymańska-Garbowska, w miejscowościach odwiedzanych przez turystów powstają nowe miejsca pracy i pojawiają się osoby wykonujące nowe zawody. Podróżujący konsumują wiele dóbr i usług, wpływając na popyt m.in. w transporcie, budownictwie i rolnictwie. „Turyści ze swojego miejsca zamieszkania przywożą pieniądze i wydają je na obszarze recepcyjnym. Pozwala to na jego rozwój gospodarczy. Dzięki systemowi podatków i opłat miejscowych bogaci się budżet lokalny” – napisały w „Podstawach turystyki”.

Aby ocenić znaczenie „pieniądza turystycznego” i jego wpływ na rozwój gospodarki, warto obliczyć efekt mnożnikowy, czyli „zjawisko kolejnych obrotów dodatkowego pieniądza” (tak zdefiniował go Ryszard Gałecki w pracy pt. „Rola i zadania samorządu terytorialnego w rozwoju gospodarki turystycznej”, choć samo pojęcie jest znane od kilkudziesięciu lat). W turystyce wielkość efektu mnożnikowego jest uzależniona m.in. od liczby turystów, długości pobytu i sumy wydatków. Znaczący wpływ ma również polityka rządu i władz lokalnych, które mogą zachęcać lub zniechęcać do odbywania podróży obywateli z kraju i zagranicy.

Zobacz również:

https://www.obserwatorfinansowy.pl/tematyka/makroekonomia/trendy-gospodarcze/turystyka-ucierpi-pierwsza/

Z szacunków Polskiego Instytutu Ekonomicznego wynika, że w 2018 roku efekt mnożnikowy w naszym kraju wyniósł 5,3. „To oznacza, że każda złotówka wytworzona w branży turystycznej przyczyniła się do generowania dodatkowych 4,3 zł wartości dodanej w całej gospodarce” – czytamy w raporcie „Branża turystyczna w Polsce. Obraz sprzed pandemii”.

Sezonowość i jego skutki

W kontekście masowego podróżowania poważne wyzwanie stanowi koncentracja ruchu turystycznego na małym terytorium i jego sezonowość. Z danych Eurostatu wynika, że w państwach członkowskich UE niemal jedna trzecia wszystkich udzielonych noclegów w 2018 roku miała miejsce w lipcu bądź sierpniu. Są kraje, w których ponad 40 proc. noclegów przypadało na te dwa miesiące (Bułgaria, Grecja), a w Chorwacji – prawie 60 proc.

Zobacz również:

https://www.obserwatorfinansowy.pl/bez-kategorii/rotator/turystyka-rozkreca-gospodarki-i-inflacje/

Jak wskazuje Polski Instytut Ekonomiczny, sezonowość to istotny problem dla firm skoncentrowanych na świadczeniu usług w obszarze zakwaterowania, gastronomii, transportu, a także biur podróży i operatorów wycieczek. „Ograniczenie liczby miesięcy, w których podmioty te uzyskują większość swoich dochodów, uniemożliwia prowadzenie racjonalnej kalkulacji ekonomicznej oraz zmniejsza zachęty do podejmowania inwestycji” – ocenili eksperci we wspominanym raporcie.

Ile dla lokalnej gospodarki?

We włoskiej Wenecji, gdzie jest więcej łóżek dla turystów niż miejsc dla stałych mieszkańców, ci ostatni skarżą się, że warunki bytowe i mieszkaniowe stały się nie do zniesienia. Nic dziwnego, że część najbardziej zdesperowanych wenecjan wyprowadza się, nie mogąc znieść skutków potopu uciążliwych gości. Kiedy opuszczają mieszkanie, często jest ono zamieniane na apartament dla przyjezdnych. „Miasto umiera pod ciężarem tego, co stanowi jego największe bogactwo: piękna” – alarmuje belgijski dziennik „Le Soir”.

W poprzedzającym pandemię 2019 roku Wenecję odwiedziło prawie 13 mln turystów (dane Krajowego Instytutu Statystycznego). Problemem jest jednak to, że zyski z ich obecności nie zawsze zostają na miejscu i nie w całości zasilają lokalną gospodarkę. W tym miejscu warto zadać pytanie: na ile turystyka masowa przyczynia się do rozwoju Wenecji i dobrobytu jego mieszkańców, skoro efekt mnożnikowy prawdopodobnie silnie oddziałuje na inne obszary?

Nie zapłacisz, nie wejdziesz

Część jednodniowych turystów wydaje stosunkowo niewiele, a w skrajnych przypadkach nic, choć ich pobyt generuje koszty dla miasta. Pasażerowie wycieczkowców, które zabierają na pokład po kilka tysięcy osób, większość wysokobudżetowych potrzeb zaspokajają na statku, osoby z chudym portfelem często chcą tylko zobaczyć najważniejsze atrakcje, a tych, którzy podróżują ekspresowo, bardziej interesuje „zaliczanie” miejsc z listy „must see” niż wykupienie noclegu i stołowanie się u wenecjan przez kilka dni.

Te argumenty są podnoszone w debacie publicznej we Włoszech od wielu lat. W 2021 roku w Wenecji zakazano wpływania dużym statkom wycieczkowym, ale to niewiele pomogło. Kontrowersje wzbudza wprowadzenie opłaty dla odwiedzających powyżej 14. roku życia (5 euro za dzień). Prawdopodobnie dojdzie do tego w 2024 roku w czasie szczytu turystycznego, a wejście do miasta będzie wymagało wcześniejszej rezerwacji.

Zobacz również:

https://www.obserwatorfinansowy.pl/tematyka/makroekonomia/trendy-gospodarcze/nieturystyczne-raje-czyli-z-czego-sie-utrzymuja-wyspy/

Pojawiają się nadzieje, że oba rozwiązania zmniejszą liczbę turystów w sezonie i zachęcą do odwiedzania Wenecji poza nim, co przyczyni się do poprawy komfortu życia mieszkańców i czerpania korzyści finansowych przez cały rok. Wiele osób liczy na to, że opłaty pomogą w usprawnieniu pracy służb komunalnych i zwiększą pulę środków przeznaczanych na konserwację zabytków. Ale są i tacy, którzy obawiają się, że stracą.

Jedni zyskują, inni tracą

Tam, gdzie wpływ branży turystycznej na rozwój społeczno-gospodarczy jest duży, niełatwo wprowadzić ograniczenia wymierzone w przyjezdnych. Mimo to na różne sposoby dąży się do zmniejszenia uciążliwości, które powodują. W Barcelonie, gdzie kilka lat temu mieszkańcy uznali bezrobocie i turystykę za dwa najważniejsze problemy, obowiązują limity dla zorganizowanych grup, tak by ograniczyć hałas i tłok w najbardziej obleganych częściach miasta.

Paryż zdecydował się na uregulowanie wynajmu krótkoterminowego, w tym także za pośrednictwem platform internetowych. Zwolennicy tego rozwiązania są przekonani, że zahamuje ono wzrost cen lokali i stawek czynszów, ponieważ część właścicieli nieruchomości woli wynajmować je turystom. Przeciwnicy wskazują, że przepisy uderzają w mniej zamożnych, bo nie każdego stać na nocleg w hotelu.

Bywa, że lokalna społeczność bierze sprawy w swoje ręce. W sierpniu i we wrześniu 2023 roku mieszkańcy austriackiego Hallstatt blokowali tunel dojazdowy do swojego miasteczka, domagając się ograniczenia liczby autokarów turystycznych i zakazania im wjazdu po godz. 17.00. Zamieszkane przez kilkaset osób Hallstatt odwiedza ponoć milion turystów rocznie, którzy pojawiają się zwykle tylko na kilkadziesiąt minut, by zrobić selfie z zapierającym dech w piersiach widokiem na Alpy – zyskują przede wszystkim biura podróży i firmy wynajmujące autokary, a nie społeczność lokalna.

(©Envato)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Turystyka rozkręca gospodarki i inflację

Kategoria: Oko na gospodarkę
Aż 4,5 biliona dolarów i 62 miliony miejsc pracy utracił w świecie w 2020 r. sektor podróży i turystyki. W 2021 r. straty były mniejsze. Tworząca aż 10 proc. globalnego PKB branża zaczyna już ponownie zarabiać. Świat po pandemii na nowo chce podróżować.
Turystyka rozkręca gospodarki i inflację

Dokąd zmierza polityka pieniężna

Kategoria: Trendy gospodarcze
W latach 90. XX w. wydawało się, że patent na prowadzenie polityki pieniężnej jest znany. Kraje małe, o otwartej gospodarce i swobodnych przepływach finansowych, powinny zrezygnować z prowadzenia własnej polityki monetarnej i przywiązać kurs swojego pieniądza do zagranicznej waluty dominującej w obrotach handlu zagranicznego. Oczywiście takie rozwiązanie wymagało prowadzenia odpowiedzialnej polityki budżetowej i zaufania rynków finansowych wykluczające raptowny odpływ zagranicznego finansowania.
Dokąd zmierza polityka pieniężna

Trudne odrabianie covidowych strat

Kategoria: Analizy
Handel, gastronomia i turystyka najmocniej odczuły obostrzenia wprowadzane w związku z pandemią. Odrabianie zaległości następowało w różnym tempie. U niektórych jeszcze potrwa.
Trudne odrabianie covidowych strat