(©Envato)
Podróże w interesach, wizyty na targach i konferencjach pochłonęły w zeszłym roku globalnie kwotę prawie 1,4 biliona dolarów, generując ponad 21 proc. przychodów branży przewozów pasażerskich i hotelarstwa (ang. travel & hospitality).
Z punktu widzenia zysku podróże służbowe są jednak znacznie ważniejsze, bo firmy z reguły korzystają z wyższej klasy usług. Dla największych linii lotniczych biznesmeni stanowią co prawda tylko około 12 proc. podróżnych, ale dają od 55 do 75 proc. zysku – wynika z analizy McKinsey. Podobnie jest w hotelarstwie, gdzie część luksusowych placówek rezerwuje swoje usługi głównie dla biznesu. Największymi rynkami pod względem wydatków związanych z podróżami biznesowymi w 2019 roku były Chiny (prawie 400 mld dolarów) oraz USA (ok. 334 mld dolarów). Te rynki odpowiadają za ponad 2,5 mln bezpośrednich miejsc pracy.
Mniej przelotów
Branże obsługujące biznes należą do najsilniej dotkniętych skutkami pandemii. W Chinach, gdzie wirus zaatakował najwcześniej, w czerwcu odbudowały aktywność na poziomie 70 proc. sprzed pandemii. W USA na koniec kwietnia przewozy lotnicze spadły o 70 proc. czyli cztery razy więcej niż po atakach na World Trade Center i sześć razy więcej niż bezpośrednio po kryzysie finansowym 2008 roku. Mniej, bo „tylko” o 45 proc. spadła liczba obsługiwanych podróży w kanałach cyfrowych.
Firmy dwa razy częściej były skłonne odwoływać wyjazdy międzynarodowe niż lokalne.
Według lipcowych badań Światowego Stowarzyszenia Podróży Biznesowych (GBTA) firmy dwa razy częściej były skłonne odwoływać wyjazdy międzynarodowe niż lokalne, ale w dużej mierze wynikało to z całkowitego zamknięcia międzynarodowych korytarzy powietrznych, co, jak w Australii, trwa do dziś. W USA podróże krajowe, wg 44 proc. ankietowanych, zostaną przywrócone w ciągu 3 miesięcy, a 30 proc. jest zdania, że za pół roku. Biorąc pod uwagę sytuację pandemiczną, bliżsi prawdy są ci drudzy.
Zawieszenie międzynarodowych podróży i pandemiczne ograniczenia szczególnie mocno uderzyły też w branżę wystawienniczą, która do pierwszej połowy roku straciła przychody w wysokości 180 mld dolarów i 1,9 mln miejsc pracy – wynika z komunikatu UFI, paryskiej organizacji reprezentującej ten segment rynku. W największym stopniu dotyczyło to Europy i Ameryki Północnej.
Uścisk dłoni popłaca
W sposób bezprecedensowy pandemia wymusiła przejście firm na kontakty za pomocą aplikacji umożliwiających zdalną komunikację. Jednak brak kontaktów bezpośrednich odbija się na biznesie.
Z badań firmy informatycznej SAP przeprowadzonej na 23 rynkach wynika, że aż 92 proc. menedżerów podróżujących służbowo deklaruje negatywny wpływ braku takich spotkań na liczbę podpisywanych kontraktów, szczególnie z nowymi partnerami.
Okazuje się, że symboliczny uścisk dłoni można przeliczyć na gotówkę. Firma Oxford Economics oblicza, że jeden dolar przeznaczony na wyjazd służbowy może kreować aż 12,5 dolarów przychodów. Spotkania biznesowe w wielu kulturach przyczyniają się do wzrostu zaufania i wiarygodności, a wynika to z uwalniania oksytocyny do mózgu, co wywołują przyjacielskie gesty i bezpośrednia współpraca.
W badanych przez SAP firmach, aż 96 proc. kierowników zajmujących się obsługą podróży służbowych przyznało, że ich organizacje słabo były przygotowane do zmieniających się wymogów podróży po wybuchu pandemii, w szczególności w aspekcie bezpieczeństwa i jasnych wytycznych.
W Europie firmy próbują przerzucić się na podróże samochodami i koleją w wagonach sypialnych lub kuszetkach, ale w ciągu ostatnich lat wiele takich połączeń, wskutek rozwoju tanich linii lotniczych, wycofano. Teraz operatorzy kolejowi zapowiadają ich powrót (np. trasa Wiedeń-Bruksela).
W USA większego znaczenia nabrały korporacyjne odrzutowce, którymi dysponuje 13 proc. firm wchodzących w skład indeksu S&P 500. Korzystają z nich także firmy prowadzące badania z zakresu biologii i pracujące nad lekami i szczepionkami na koronawirusa. Z kolei czołowe, brytyjskie uniwersytety czarterują samoloty dla zagranicznych studentów, szczególnie z Chin, bo to kluczowe źródło dochodów.
Standardy bezpieczeństwa
Stowarzyszenie Transportu Powietrznego IATA prognozuje, że podróże lotnicze powrócą do poziomów sprzed epidemii w 2024 roku. Aby to przyśpieszyć niezbędne jest wypracowanie wspólnych standardów bezpieczeństwa w czasie podróży.
Na początku września 18 amerykańskich przewoźników i biur podróży należących do GBTA wezwało administrację do współpracy z krajami europejskimi i Kanadą w celu wdrożenia wspólnych protokołów testowania podróżnych i stworzenia jednolitego, elektronicznego paszportu zdrowotnego (CovidPass). To umożliwiłoby większe otwarcie na podróże biznesowe oraz turystyczne i ocaliłoby 155 mld dolarów dochodów amerykańskiej gospodarki.
Podróże w celach biznesowych będą odbudowywać się znacznie wolniej niż typowo turystyczne.
Niestety dotychczas nie udało się wypracować takiego rozwiązania w ramach UE. W Azji, m.in. w Singapurze i Korei Południowej, wdrażana jest koncepcja bezpiecznych korytarzy lub mostów powietrznych dla biznesu. Podobne rozwiązanie ma także objąć niektóre miasta w Chinach. Z analizy McKinsey wynika, że podróże w celach biznesowych będą odbudowywać się znacznie wolniej niż turystyczne. W dużych, globalnych firmach na bieżąco monitorowane są wskaźniki zakażeń na najważniejszych rynkach, rządowe regulacje i wytyczne dotyczące bezpieczeństwa, a także polityka najważniejszych klientów korporacyjnych.
Ważne jest też nastawienie pracowników. Badania amerykańskich firm w maju tego roku wykazały, że za kluczowe warunki wznowienia podróży służbowych uznali dostępność szczepionki na COVID-19 (75 proc.), spadek nowych przypadków zarażenia do bezpiecznych poziomów, a nawet do zera (39 proc.), szybki dostęp do testów na obecność wirusa (39 proc.). Menedżerowie zarządzający podróżami wskazują także na konieczność wprowadzenia minimum jednomiesięcznego okresu bezpieczeństwa na wznowienie podróży od chwili zniesienia restrykcji przez rządy.
Zdalne spotkania pozostaną
Nie wszystkie podróże biznesowe zostaną wznowione natychmiast. Do kryteriów, którymi będą się kierować departamenty HR podejmując decyzje, zaliczyć należy czas pobytu, dział firmy, którego podróż dotyczy, cel wizyty i odległość. Z tego punktu widzenia większe szanse mają loty regionalne i krajowe.
Najdłużej biznesowi przyjdzie poczekać na podróże międzykontynentalne, choćby z uwagi na zagrożenie szybką zmianą poziomu restrykcji lub kwarantanną. Priorytet mają mieć bezpośrednie spotkania o charakterze sprzedażowym i związane z zarządzaniem łańcuchami dostaw. Wysoki priorytet będzie także dotyczył podróży związanych z centrami danych oraz infrastrukturą IT.
Wizyty wewnątrz korporacyjne na trwałe zostaną zastąpione przez komunikację zdalną. Problemem może być uczestnictwo w targach i wystawach, bo są powiązane z możliwością generowania przychodów, ale z uwagi na liczbę uczestników stwarzają wysokie ryzyko zakażenia. W kwietniu w Chinach i Korei Pd. miały miejsce targi i wystawy samochodowe oraz przemysłowe, które odwiedziło 40 tys. osób, ale liczba dziennych przypadków nie przekraczała wtedy kilkudziesięciu zakażeń. Alternatywą w niektórych branżach, jak na przykład moda, stały się wirtualne wystawy i pokazy dostępne w formie streamingu.
Tempo i intensywność wznawianych wyjazdów służbowych będzie także zależeć od sytuacji finansowej firm. W takich sektorach jak branża detaliczna, rozrywkowa czy energetyka z pewnością pojawią się poważne oszczędności.
W mniejszym stopniu dotknie to budownictwo przemysłowe, farmaceutykę, przemysł maszynowy czy nieruchomości. Wskazuje na to doświadczenie z przywracaniem podróży biznesowych w Chinach, choć w Europie i USA do tej pory więcej wydawano na podróże w sektorach usługowych i usługach profesjonalnych, co wynikało ze stopnia zaawansowania gospodarek.
Oszczędności związane z ograniczeniem podróży służbowych mogą wynieść nawet 20 proc.
Pandemia niewątpliwie uświadomi wielu biznesmenom możliwość osiągania sporych oszczędności. Niemal entuzjastycznie wypowiada się o tym prezes Deutsche Bank Christian Sewing. Według niego pandemia dostarcza zarządzającym amunicji do obcięcia kosztów dotyczących podróży i nieruchomości. Według analizy PwC oszczędności mogą wynieść nawet 20 proc. Przede wszystkim będzie to zmniejszenie liczby wyjazdów, łączenie kilku wizyt w różnych miejscach w jedną podróż, renegocjacja taryf i bonifikat z przewoźnikami oraz hotelami, obcięcie prowizji lub rezygnacja z pośredników w organizacji podróży. Oszczędności poszukiwać będą też hotele i linie lotnicze. Na rynku amerykańskim trzy największe z nich zapłaciły w 2018 roku ponad 800 mln dolarów prowizji dystrybucyjnych. Jednocześnie ich koszty mogą jednak wzrosnąć, bo biznes będzie poszukiwał wyższych poziomów bezpieczeństwa w podróży. Biorąc to pod uwagę, IATA przewiduje wzrost taryf dla biznesu nawet o 50 proc.
Zdaniem Susan Liechtenstein, partnera w firmie konsultingowej DigiTravel, biznes długo nie wróci do poziomu podróży sprzed pandemii, zwłaszcza że wiele z nich miało charakter rutynowy i bezrefleksyjny. Powrotu można się spodziewać najwcześniej za dwa lata. Być może część menedżerów przyjmie ograniczenia z ulgą, bo podróże wiążą się ze zmęczeniem, stresem i częstymi nieobecnościami w domu.