(©Envato)
Takiej zmiany w sposobie prognozowania nie należy wprowadzać teraz, ale wówczas, gdy cel zostanie osiągnięty [i będzie utrzymywał się] średnio od roku lub dwóch lat.
„Nie możemy zajrzeć w przyszłość” jak mówią słowa piosenki [Que sera sera]; i nawet gdyby prognozy punktowe wzrostu ekonomicznego, inflacji, stóp procentowych, itd., za rok lub dwa lata okazały się najlepsze z możliwych, prawdopodobieństwo, że dokładnie się sprawdzą jest minimalne. Wpłyną na to nie tylko zaskakujące i nieprzewidywalne zdarzenia, ale też same modele wykorzystywane w prognozowaniu będą ograniczonym, nieraz wadliwym narzędziem nie przedstawiającym rzetelnie naszej złożonej rzeczywistości gospodarczej.
Prezes Banku Anglii Mervyn King podjął próbę wyjaśnienia obserwatorom natury przyszłej niepewności, sugerując, aby skoncentrować się raczej na kształcie i odchyleniach wykresu wachlarzowego niż na modalnej prognozie punktowej. Ten szczytny wysiłek można określić jako piękną katastrofę. Pierwotne próby określenia prawdopodobnych zmienności wyniku, tj. albo szerokości wykresu wachlarzowego albo jego odchyleń, nie zakończyły się szczególnym sukcesem (zob. Rozdział 5 w Goodhart i Pradhan 2023). Jego następca, prezes Mark Carney, w praktyce odszedł od tego podejścia, przyjmując, przez większość swojej kadencji, szerokość wykresu jako stałą, z zerowym odchyleniem. Choć obecny główny ekonomista Banku Anglii, Huw Pill, i prezes Andrew Bailey częściowo przywrócili podejście prezesa Kinga poprzez zastosowanie, jako miary ryzyka, szerokiego odchylenia w górę do wykresu wachlarzowego o mocno zwiększonej szerokości, większość komentatorów wykazało nikłe zainteresowanie lub wręcz brak zainteresowania tym faktem, koncentrując uwagę wyłącznie na modalnych prognozach punktowych inflacji, wzrostu i stóp procentowych.
Zobacz również:
https://www.obserwatorfinansowy.pl/bez-kategorii/rotator/o-inflacji-rynku-pracy-i-inwestycjach-jaki-bedzie-rok-2023/
Tego typu (modalne) prognozy punktowe są proste do zrozumienia i łatwo jest je następnie porównać z wartościami faktycznymi. Tego właśnie oczekują wiecznie zajęci politycy. Ale można co najmniej poddać pod dyskusję, czy właśnie tego typu prognozy powinny przedstawiać banki centralne. Istnieje wiele argumentów przemawiających za tym, że skupianie się wyłącznie na prognozie punktowej nie leży w najlepszym interesie banku centralnego.
Pierwszym argumentem jest to, że obecne podejście siłą rzeczy koncentruje się na odchyleniach wyników od celu, niewystarczająco uznając fakt, że punkt ten nie jest żadną świętością, i że pozostawanie w tym samym rejonie [co prognoza] może być wystarczająco dobrym rezultatem, a w niektórych przypadkach nawet lepszym. Dla przykładu, i w szczególności, lata od około 2011 r. do 2018 r. charakteryzowały się bardzo silnymi i korzystnymi szokami podażowymi, co w pozytywny sposób ograniczało inflację. Gdyby w dużo mniejszym stopniu koncentrowano się na osiągnięciu celu o wartości dokładnie 2 proc., o wiele niższa byłaby wywierana na banki centralne presja wprowadzenia przesadnych, a prawie na pewno niepotrzebnych, i – oceniając z perspektywy czasu – niepożądanych ekstremalnych środków luzowania polityki, takich jak luzowanie ilościowe (kiedy nie było kryzysu płynności), wprowadzenie ujemnych stóp procentowych i zobowiązanie nie tylko do długotrwałego obniżenia ale nawet do podjęcia prób uśrednienia przyszłej inflacji.
Drugim argumentem jest to, że w świecie, w którym żyjemy, prawdopodobieństwo wyników nie jest znane, co więcej istnieje radykalna niepewność co do przyszłych wydarzeń w sferze geopolityki, klimatu, technologii, itd. W tych warunkach potencjalny rozkład wyników jest zawsze całkiem spory. To czego potrzebujemy w miejsce celów punktowych to scenariusze. Poprawy natomiast wymaga tempo ich dostosowania do nowych wydarzeń czy warunków. Choć zjawisko to określane jest obecnie jako „zależność od danych”, takie dane z założenia są danymi wstecznymi, i musimy dostosować swoje prognozy na przyszłość do zmieniających się poglądów na temat tego, jak funkcjonuje świat.
Dlatego postuluję, aby stosować lepsze metody niż poleganie na prognozach punktowych w połączeniu z powszechnie ignorowanym wykresem wachlarzowym. Każdy bank centralny może więc przedstawiać scenariusze tego, co może się wydarzyć („co jeśli”) jeżeli warunki okażą się lepsze lub gorsze, wraz z jakiegoś rodzaju przewidywaniem zarówno poziomu stóp procentowych jak i inflacji, w każdym z tych przypadków. Warunkiem koniecznym jest przygotowywanie parzystej liczby prezentowanych scenariuszy (2, 4, itd.). Eksperci z banków centralnych mają tendencję do opracowywania trzech scenariuszy. Z reguły są one tak kalibrowane, że środkowy scenariusz jest oczywistym wyborem, a dwa zewnętrzne (ekstremalne) scenariusze są jedynie na pokaz, i są powszechnie ignorowane. W efekcie każdy skupia się na prognozie punktowej dotyczącej środkowego scenariusza, i znów lądujemy w starym systemie.
Innym przydatnym warunkiem podejścia opartego na scenariuszach byłoby to, aby bank centralny nie próbował podawać dokładnego wyliczenia prawdopodobieństwa każdego ze scenariuszy. Takie wyliczenie w każdym przypadku byłoby niedokładne i wprowadzałoby w błąd. W przypadku stosowania takiego wyliczenia, obserwatorzy po porostu przyjmowaliby zakładane prawdopodobieństwo poziomu stóp procentowych, inflacji, itd., i znów wracaliby to prognoz punktowych. Zamiast tego bank centralny mógłby stwierdzać, że uważa jeden z podawanych przez niego dwóch (lub czterech) scenariuszy za bardziej prawdopodobny, lub nieco bardziej prawdopodobny, lub używać innego rodzaju komunikacji wartościującej.
Podsumowując, przedstawianie prognoz punktowych komentatorom, którzy poszukują uproszczenia i pewności tam, gdzie w rzeczywistości one nie istnieją, jest niepożądane; lepsze byłoby podejście oparte na scenariuszach. Tym niemniej obecna sytuacja nie jest właściwym czasem dla wprowadzenia tak dużej zmiany w sposobie komunikacji banków centralnych. W warunkach inflacji utrzymującej się powyżej celu, i słabnącej wiarygodności, komentatorzy niemal na pewno uznaliby tę zmianę za zasłonę dymną dla ciągłego niepowodzenia w osiągnięciu celu punktowego. Właściwym momentem na wprowadzenie takiej zmiany będzie czas, gdy cel zostanie osiągnięty [i będzie utrzymywał się] średnio od roku lub dwóch.
Przygotowywanie prognoz dla dwóch scenariuszy, w miejsce najbardziej prawdopodobnej wartości punktowej, zapewne wymagałoby więcej pracy i wysiłku ze strony ekspertów, ale byłoby warte zachodu. Scenariusze mogły by być wybierane przez Komisję Polityki Pieniężnej (KPP) z odpowiednim wyprzedzeniem, co dałoby ekspertom czas na wykonanie obu tych ćwiczeń. Samo dokonanie wyboru scenariuszy mogłoby pomóc członkom KPP rozważyć skąd mogą pojawić się ewentualne przyszłe problemy w zarządzaniu polityką pieniężną.
Uwaga autora: Dziękuję Profesor R. Lastrze za cenne komentarze. Za wszelkie błędne założenia ponoszę osobistą odpowiedzialność.
Charles Goodhart – Emeritus Professor in the Financial Markets Group London School Of Economics And Political Science
Artykuł ukazał się w wersji oryginalnej na platformie VoxEU, tam też dostępne są przypisy i bibliografia.